Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

kraje / Japonia

Dystans całkowity:28419.94 km (w terenie 98.59 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1602:43
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:65.39 km/h
Suma podjazdów:213938 m
Liczba aktywności:443
Średnio na aktywność:64.15 km i 3h 47m
Więcej statystyk

5 cm na sekundę

  60.98  04:13
Kolejny gorący dzień. Postanowiłem pojechać po trasie zaproponowanej przez aplikację mapy.cz, jednak zdziwiłem się z podjazdu, którego miało nie być. Mimo to kontynuowałem, bo na mapie zauważyłem atrakcję. Wymagała dodatkowej wspinaczki po skałach, ale opłaciło się, bo dotarłem do wodospadu. Cała rzeka wyglądała niezwykle i na jej drodze stało takich atrakcji dużo więcej. Wolałem jednak oszczędzać nogi i wróciłem do jazdy.
Chcąc uniknąć dodatkowych podjazdów, wybrałem drogę krajową. Przegapiłem kilka interesujących miejsc, ale też zobaczyłem kilka innych, odwiedziłem dwie stacje drogowe, no i minąłem mnóstwo kwitnących drzew wiśni. Niektóre już nawet zgubiły większość płatków. Te z kolei opadają swobodnie z prędkością 5 cm na sekundę. Miło było się zatrzymać pod kilkoma drzewami i poobserwować, jak ulotne jest życie kwiatów.
Podjazdy się dłużyły. Przynajmniej mogłem przebierać w widokach z sakurą i zatrzymywać je na fotografii. Na ostatnich podjazdach rozpoznałem znajomą drogę. Potem dojechałem do dawnej wioski z tradycyjną architekturą.
Kategoria za granicą, z sakwami, wyprawy / Japonia wiosną 2023, rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Nagano, Japonia / Gifu, góry i dużo podjazdów

Narai-juku

  79.99  04:54
Pora ruszać dalej na zachód. Poranek był bezchmurny i słoneczny, ale chłodny. Próbując znaleźć czysty widok na ośnieżone Alpy Japońskie, trafiłem na otwarte muzeum etnograficzne. Stały tam rekonstrukcje chat z okresów Heian (794–1185 n.e.), Jōmon (14.000–300 p.n.e.) i Kofun (300–538 n.e.). Zaskoczyły mnie te pierwsze, bo wyglądały najbardziej prymitywnie, a to najmłodszy okres z dziejów Japonii.
Dalsza droga też była usłana zabytkami, bo jechałem dawnym szlakiem handlowym Kiso-kaidō, na którym znajdowały się stacje. Obecnie na niektórych z tych stacji znajdują się dystrykty z zachowaną architekturą z tamtego okresu. Jedną ze stacji był Narai-juku, który obecnie jest chyba najrozleglejszym obszarem z tradycyjną architekturą. Przespacerowałem się po kilku uliczkach. Spotkałem bardzo mało turystów, ale wiele miejsc było jeszcze zamkniętych. Być może z powodu okresu zimowego trwającego do kwietnia, jak przeczytałem na jednej z tabliczek.
Przejechałem tunel, a po drugiej stronie słońce trochę bardziej prażyło. Białe góry zaglądały co jakiś czas do doliny, przez którą płynęła szumiąca rzeka. Widziałem kilka wodospadów, wiele pięknych widoków – zarówno w naturze, jak i architekturze. To był bardzo udany dzień.
Kategoria za granicą, z sakwami, wyprawy / Japonia wiosną 2023, rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Nagano, góry i dużo podjazdów

Alpy, kolejny raz

  59.76  03:31
Było bardzo zimno, gdy wyszedłem, a miałem przed sobą długi zjazd. Zjeżdżałem powoli, bo szczypało w ręce. W końcu pojawiły się pierwsze promienie słońca. Na początek musiałem znaleźć jakieś śniadanie, bo źle skręciłem i nie dostałem się do tego samego sklepu, co wczoraj. Trafiłem na stację drogową, gdzie można kupić przeróżne lokalne produkty. Wziąłem bentō, czyli pudełko śniadaniowe, w którym był kotlet z ryżem i kapustą. Trafiłem na dużą ilość wasabi, czyli japońskiego chrzanu, z którego słynie ten region.
Miałem problem ze znalezieniem noclegu, więc kolejne miejsce znajdowało się bardzo blisko. Postanowiłem ponownie uderzyć do Azumino, by zobaczyć Alpy Japońskie. Wiatr nadal wiał z północy, dlatego nie jechałem zbyt daleko. I tak góry były widoczne dużo lepiej niż wczoraj.
Chciałem jeszcze zahaczyć o Matsumoto, by sfotografować tamtejszy właz studzienki kanalizacyjnej. Zazwyczaj te kolorowe znajdują się w centrach, a gdy zacząłem szukać jednej z nich, wróciłem do ścisłego centrum. Gdy w końcu znalazłem, czego szukałem, ruszyłem na północ. Wiatr miałem w plecy, więc słońce zaczęło przypiekać, zwłaszcza że miałem nieco pod górę. Prognozują przymrozki, więc liczę, że nie będą połączone z żadnym śniegiem.
Kategoria za granicą, z sakwami, wyprawy / Japonia wiosną 2023, rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Nagano

Sałaciana droga

  42.73  03:04
Prognoza pogody zmieniła się i zamiast tygodnia deszczu będzie tydzień chmur. Dla mnie bomba, więc ruszyłem w dalszą drogę. Wyciągnąłem kawałek szkła z opony i zakleiłem dziurę, a potem zajrzałem do zamku, by go jeszcze raz zobaczyć przed opuszczeniem miasta.
Chciałem zobaczyć białe Alpy Japońskie, więc ruszyłem w kierunku Azumino. Tam wpadłem na szlak rowerowy biegnący wzdłuż kanałów nawadniających, będących dziedzictwem dawnej Japonii. Przejrzystość powietrza nie dawała najlepszych widoków, choć kawałek białych gór udało mi się dojrzeć. Nie pokonałem całego szlaku, bo wiał zimny wiatr. Zawróciłem i ruszyłem w kierunku mojego noclegu. Minąłem mnóstwo upraw rolnych i sadów, przejeżdżając po sałacianej drodze. Drugi raz byłem w tych okolicach. Odwiedziłem jeszcze ostatni sklep, za którym były już tylko domostwa rolników, i dotarłem do domu gościnnego. Nie wiem, jak ściągają tutaj turystów, ale może właśnie spokojem i bliskością natury. Zatrzymałem się kiedyś w podobnym miejscu przy plantacji herbaty.
Kategoria Japonia / Nagano, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Mokro, zimno, mgliście

  82.00  05:19
Lało. Mógłbym nic więcej nie pisać, bo niewiele poza tym się działo. Gdy ruszyłem, poczułem, że miałem za mało powietrza w tylnym kole, ale nie chciałem bawić się w łatanie mokrej dętki, więc tylko dopompowałem koło. Potem powtórzyłem to kilka razy, ale dziura była tak mała (może to nawet odkleiła się pierwsza w tym rowerze łatka, którą założyłem tuż przed wyprawą), że nadal wolałem chwilę się rozgrzać, pompując koło niż marznąć podczas łatania dziury. I tak w Japonii trudno jest o schronienie przed deszczem. Mimo wielomilionowego społeczeństwa, to w Norwegii łatwiej się znajdowało kawałek dachu, by chwilę odpocząć od deszczu.
Lało. Kałuże pochłaniały drogi. Buty zaskakująco przemokły odrobinę później niż wczoraj, ale odzież przeciwdeszczowa nie dawała rady z tym opadem. Po wielu podjazdach dotarłem do jeziora Suwa. Odniosłem wrażenie, że opad osłabł, ale może to był już etap akceptacji, że przemokłem i już nic gorszego nie mogło mnie spotkać. Wybudowali lepszą drogę dla rowerów na kilku odcinkach wokół jeziora. Wciąż pamiętam, jak paskudny był ten kawałek na zachodzie.
Czekał mnie ostatni podjazd, na którym odrobinę mogłem się rozgrzać. Na wysokości 1000 m n.p.m. znów pojawiły się chmury. Droga niestety była bardzo ruchliwa, więc musiałem korzystać z chodnika dla rowerów, który był tylko odrobinę mniejszym złem. Temperatura spadła do 5 °C, a mgła nie znikała wraz z utratą wysokości. Zacząłem się obawiać, że prędzej zamarznę niż dotrę do celu, ale po kilku kilometrach sytuacja się poprawiła. Co więcej, nawet ulewa przeszła w tryb deszczu, a tuż przed centrum Matsumoto już tylko mżyło.
Po gorącej kąpieli doszedłem do siebie, wyszedłem coś zjeść i przespacerowałem się pod zamek. Ten miał fioletową iluminację. Ulewa wróciła, więc nie wiem, czy w takiej sytuacji nie zostanę tutaj na dłużej.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Nagano, Japonia / Yamanashi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Przez sady śliwowe

  83.90  05:28
Lało niezmiennie od wczoraj, więc na ulicach było dużo kałuż. Kompletnie nie chciało mi się jechać, ale trzeba czasem wyjść ze swojej strefy komfortu. Temperatura w okolicy 7 °C, co sprawiało ten dzień najchłodniejszym od przylotu. Pierwszy raz też było mi zimno w ręce.
Objechałem jezioro. Bez lepszych widoków, o Fuji-san nawet nie wspominając. Wjechałem do tunelu i zrobiło się cieplej, a przede wszystkim miałem 2,6 km drogi bez deszczu. Po drugiej stronie zaskoczenie, bo tylko kropiło, a i temperatura podskoczyła. Jechałem doliną w dół. Szumiący strumień rósł w sile, a im bardziej traciłem na wysokości, tym pojawiało się więcej kwiatów i zieleni.
Po wyjechaniu z doliny temperatura skoczyła nawet do 14 °C. Ukazało się mnóstwo drzew w pełnym rozkwicie: zarówno wiśni, jak i śliw, a w szczególności moreli japońskiej, która jako owoc jest dodawana do niektórych dań z ryżem czy używana do produkcji nalewki umeshu.
Mimo lepszej pogody po tej stronie gór, widoki nadal nie cieszyły. Alpy Japońskie skrywały się w chmurach. Pojechałem do Minami-Arupusu, miejscowości stylizowanej jako Minami-Alps, która wzięła swoją nazwę od tych gór (minami oznacza południe). W sumie ruszyłem tam bez celu, ale trafiłem na mnóstwo lokalnych dróg biegnących pośród kwitnących sadów śliwowych. Pokręciłem się po okolicy, trafiając na mnóstwo ciekawych miejsc.
Czekał mnie podjazd. Myślałem, że będzie mniej stromy. Dopiero teraz zauważyłem, że jechałem tą samą drogą, co parę lat temu. Jeszcze trochę i skończą mi się możliwości wariacji niektórych dróg. Odrobinę obawiałem się ciemnych chmur, ale do końca dnia tylko ciapało lub mżyło. Tym razem zatrzymałem się w hotelu z tradycyjnym wnętrzem japońskim. Maty tatami pięknie pachniały.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Yamanashi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Trasą olimpijską

  48.08  03:35
Byłem zaskoczony, bo miało padać, a było nawet ciepło, choć pochmurnie. Miałem nie jechać na północ, żeby ponownie nie wkopać się w jakieś zaspy, ale zaryzykowałem. Widoków nie było zbyt wiele. Jakieś szczyty dało się rozpoznać, ale o Fuji-san mogłem tylko pomarzyć. Przez góry biegły dwie drogi. Zawsze wybierałem zachodnią, ale tym razem chciałem spróbować wschodnią. Jeszcze zanim zacząłem właściwy podjazd, słońce zaczęło przedzierać się przez chmury i nieprzyjemnie podsmażać.
Trafiłem na informację o igrzyskach olimpijskich, które odbyły się na części mojej trasy. Był oznaczony szlak, nawet asfalt jakiś lepszy położyli. Jeden odcinek był koszmarnie stromy, że nie dałem rady go podjechać. Stromizna niczym pod Ōsaką. Było ciężko w porównaniu do drugiej drogi, ale ta druga bywa mocno zatłoczona. Coś za coś.
Na wysokości 1000 m n.p.m. wjechałem w chmury. Dodały trochę mistyczności do tego, co zostało z widoków. Za szczytem chmury jakby ustąpiły, choć przez chwilę pokropiło. Za to trawiaste zbocze góry, do którego wiosna wciąż nie dotarła, wyglądało bardzo niezwykle.
Dojechałem do jeziora, gdzie trafiłem na szlak rowerowy. Jechałem nim 6 lat temu. Tym razem w przeciwnym kierunku, dzięki czemu zobaczyłem jego dłuższy odcinek, a nawet trafiłem do turystycznego miejsca, gdzie znajduje się 8 źródełek wpisanych na listę UNESCO. Źródełka są zasilane ze śniegu topniejącego z Fuji-san. Woda przepływa przez skały wulkaniczne, które filtrują wodę, sprawiając ją krystalicznie czystą.
Znalazłem się w docelowym miasteczku. Po śniegu ani śladu. Po niebie krążyła dziwna chmura. Przyspieszyłem, gdy zaczęło z niej kropić. Dotarłem do hostelu i kilka minut później lunęło. Przynajmniej dzisiaj bez prysznica, ale najbliższy tydzień zapowiada się okropnie.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kanagawa, Japonia / Shizuoka, Japonia / Yamanashi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Deszczowe Hakone

  45.41  03:36
Z początku planowałem zatrzymać się w Hakone, ale ceny noclegów mnie zniechęciły i zatrzymałem się w Odawarze, by dotrzeć do celu nazajutrz. Niestety nie przewidziałem, że będzie padać. Z początku tylko mżawka, ale potem deszcz z różną intensywnością towarzyszył mi do końca dnia. Przede mną był długi podjazd, dużo serpentyn, gdzieś w połowie pojawiła się lekka mgła. Widoków oczywiście brak.
Dotarłem do jeziora kraterowego, a tam do chramu, przy którym znajduje się jedna z najsłynniejszych bram torii. Stała się tak popularna, że zrobili kolejkę, by każdy mógł zrobić sobie zdjęcie na tle tej bramy. Kolejka była tak długa, że nie miałem ochoty w niej stać. Zwłaszcza przy tej pogodzie. Byłem pod tą bramą parę lat temu, gdy jeszcze nie przytłaczała popularnością i to mi wystarczało.
Dalej jechałem częściowo po własnym śladzie z ostatniej wizyty w Hakone. Trochę w dół, trochę w górę, przez tunel i po chłodnym zjeździe byłem prawie na miejscu. Tym razem zatrzymałem się w miłosnym hotelu. Chyba pierwszy raz w Japonii (takie przybytki są bardzo popularne w Korei). Dostałem własny garaż na rower.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kanagawa, Japonia / Shizuoka, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Odawara

  57.97  03:42
Dzień zaczął się upalnie. Ruszyłem do chramu Samukawa, gdzie oczekiwałem zobaczyć lampiony niczym z Aomori, jednak najwidoczniej było to sezonowe wydarzenie. Przespacerowałem się po tym 1600-letnim chramie i ruszyłem dalej.
Dziś znowu jeździłem wzdłuż rzek. Zdecydowałem pojechać do kolejnego celu nieco okrężną drogą. Pojawił się podjazd o niezauważalnym nachyleniu. Zjazd był trudniejszy, bo jechała masa aut, a chodnik dla rowerów był gorszy niż te w Polsce.
Przy kolejnej rzece trafiłem na tablicę informacyjną i w końcu udało mi się dojrzeć bladego Fuji-san, który prawdopodobnie towarzyszył mi przez większość dnia.
Dotarłem do Odawary, gdzie już raz byłem podczas pory deszczowej. Wtedy nie zobaczyłem zamku. Dzisiaj wszedłem na dziedziniec, ale na sam szczyt już nie chciało mi się pchać, bo w środku tej repliki najpewniej nie było niczego ciekawego poza panoramą na miasto.
Kategoria rowery / Fuji, kraje / Japonia, Japonia / Kanagawa, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Wzdłuż rzek

  45.62  03:06
Planowałem jechać na północ, ale doświadczony z ostatniej wiosennej wyprawy, zdecydowałem się zmienić plany i kontynuować od południa. Zaskoczył mnie przyjemny chłód spowodowany zachmurzeniem. Jechało się bardzo dobrze, choć na mojej mapie nie znalazł się żaden punkt do odwiedzenia. Pozostała więc spontaniczność. Widziałem dużo drzew wiśni, przejechałem wzdłuż kilku rzek, ruch był zaskakująco mały. Po południu temperatura nieco obniżyła się, a niebo bardziej pociemniało, ale dojechałem do celu suchy. Ponownie hotel kapsułowy. Trafiłem do miasta, gdzie trudno znaleźć napisy po angielsku czy użytkowników tego języka. O pomoc w znalezieniu parkingu rowerowego poprosiłem policjanta, bo taką pełnią tu funkcję.
Kategoria za granicą, Japonia / Kanagawa, Japonia / Tōkyō, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, kraje / Japonia

Kategorie

Archiwum

Moje rowery