Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Okayama

Dystans całkowity:744.28 km (w terenie 7.70 km; 1.03%)
Czas w ruchu:46:51
Średnia prędkość:15.89 km/h
Maksymalna prędkość:60.10 km/h
Suma podjazdów:4563 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:67.66 km i 4h 15m
Więcej statystyk

Stara droga

123.0607:24
Już wczorajsze gwieździste niebo mówiło mi, że będzie źle. Upał zniechęcał od rana. Mozolnie ruszyłem w skwarze lejącym się z nieba. Czy to koniec tej dziwnej pory deszczowej?
Dotarłem do drogi, która miała być drogą prefekturalną. Na mapie OpenStreetMap była oznaczona jako nieprzejezdna, ale dostępna pieszo, więc ciekawość wzięła górę. Z początku było niepozornie, dało się jechać, potem pojawiły się kamienie i błoto. Czasem trzeba było popchnąć rower. Po wysokiej roślinności otrzepywałem się w obawie przed kleszczami. Pot lał się strumieniem. Byłem zbyt uparty, by zawrócić. Kilka pojedynczych wiatrołomów sprawiło niewielką trudność, aż tuż przed szczytem trafiłem na punkt krytyczny. Liczba wiatrołomów i roślin zagradzających drogę była tak duża, że w końcu dałem sobie spokój. Droga powrotna była mi bardziej znana niż jakbym miał trafić na coś gorszego za przełęczą.
Niestety mój plan się posypał. Chciałem zebrać zdjęcia postaci z komiksów rozlokowanych po miasteczku Fukusaki, a złapał mnie tam zmierzch. Pozostało dostać się do celu po ciemku, za to w świetle świetlików. Zatrzymałem się w muzeum. Domki były wykorzystywane jako dormitoria dla pracowników pobliskiej kopalni srebra. Wybudowane około 1876 roku, zostały odnowione i wypełnione eksponatami z minionej epoki.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Hyōgo, Japonia / Okayama, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Katatetsu Roman Kaidō

61.6503:47
Dzień zapowiadał się słonecznie, z niewielkim zachmurzeniem. Na początek wróciłem po śladzie z wczoraj do miejsca, gdzie zaczynała się moja droga. Poranny ruch był bardziej znośny. Szlak zaczął się gdzieś koło mojego noclegu. Potem biegł po dawnej linii kolejowej, która operowała w latach 1919–1991. Szlak rowerowy otwarto w 2003 i dało się to odczuć, choć niektóre odcinki były całkiem wygodne.
Pokonałem ponad 30 km po dawnej linii, aż dotarłem do stacji z zachowanymi torami i wolnostojącymi obiektami muzealnymi. Tam kończył się wygodny szlak. Przespacerowałem się chwilę wokół i wróciłem do szlaku, który biegł dalej, aż do miasta Tsuyama. Nie był to dystans na dzisiaj, więc dotarłem do hotelu z gorącym źródłem. Mogłem wymoczyć się w gorącej wodzie w blasku gwiazd, bo mieli także łaźnię zewnętrzną.
Kategoria Japonia / Okayama, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Gliniany Bizen

44.0602:58
Zaczęło kropić, gdy ruszyłem. Opad nie był silny, choć w pewnym momencie zacząłem rozważać założenie kurtki. Z kolejnymi kilometrami słabło, aż ustało. Chciałem odwiedzić zamek, ale wszędzie były zakazy jazdy rowerem i żadnego parkingu. Ruch był bardzo duży, więc uciekłem na boczne drogi, jadąc nierzadko pod linią Shinkansena. Poznałem nawet jezioro przecięte torami. Zwiedziłem dzielnicę garncarzy z mnóstwem glinianych detali. Po obiedzie na liczniku zastałem 48 °C, bo w międzyczasie wyszło słońce. Końcówkę pokonałem więc w upale i po wąskiej drodze krajowej.
Kategoria Japonia / Okayama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Kibiji

54.8403:28
Niebo pokrywały chmury. Miało padać, ale spadło zaledwie parę kropel, gdy ruszałem. Potem jeszcze od czasu do czasu pokropiło. Nawigacja sugerowała mi drogę przez górę, ale ja wolałem pojechać wzdłuż rzeki. Byłoby w porządku, gdyby nie duży ruch. Musiałem kilka zakoli się przemęczyć, aż przedostałem się na drugi brzeg, skąd w większości droga była tylko moja.
Wjechałem na drogę dla rowerów, którą zauważyłem na mapie. Okazało się, że to jeden z popularniejszych szlaków turystycznych, który biegł po dawnym dystrykcie Kibiji. Jakością nie odbiegał ani trochę od japońskich śmieszek, ale atrakcji było mnóstwo: grobowce, kurhany, świątynie, chramy, pomniki i inne kamienie. Kawał historii dawnego królestwa.
Kilka razy rozpadało się. Tylko raz tak mocniej, że zatrzymałem się pod drzewem, ale reszta opadu była znośna na tyle, że dotarłem do domu gościnnego nieprzemoczony.
Kategoria Japonia / Okayama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Zamek Bitchū Matsuyama

62.0703:57
Gorąc od samego rana. Chmury były tylko na horyzoncie i prawie nie osłaniały od skwaru. Jechałem niemal w dół rzeki. Trafiłem na przynajmniej jeden odcinek dawnej linii kolejowej (czasem trudno poznać, czy droga była linią kolejową). Ruch na drodze czasem przybierał na sile. Kilka razy udało mi się zjechać na boczne drogi. Gdy byłem prawie w centrum docelowego miasta, zacząłem dostrzegać kałuże i brunatną wodę płynącą rzekami. Przegapiłem mocną ulewę, jak dowiedziałem się później.
Miałem plan odwiedzenia zamku, najwyżej położonego w Japonii (430 m n.p.m.). Droga była długa i wąska. Wolontariusze ostrzegali przed śliską nawierzchnią po ulewie, więc końcówkę trzeba było przejść. Sam zamek nie oferował wiele. Jego główną atrakcją był tresowany kot, który miał przerwę. Z wieży zamkowej nie rozciągały się widoki (może zimą, gdy nie ma liści). Zjechałem z góry i zrobiło się przyjemnie chłodno, jakby zbierało się na deszcz, więc pojechałem prosto do domu gościnnego.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Okayama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Wąwóz Taishakukyō

80.2305:09
Dzisiaj było pochmurno i upalnie. Do tego duszno i parno. Ruch na drogach był nawet znośny. Chmury sunęły po niebie, ale słońce zasłaniały niechętnie. Nic też z nich nie spadło. Na dzisiaj zaplanowałem wąwóz. Mimo wypożyczalni rowerów przed wejściem, pokonanie całego szlaku było niemożliwe na dwóch kółkach. Było tam przyjemnie chłodno, minąłem dużo skał, gdzie największą atrakcją był łuk skalny. Widziałem też reklamę jaskini, ale nie wchodziłem. Postanowiłem zawrócić i dostać się na szlak od drugiej strony. Tam z kolei było płasko, sam asfalt, a do tego mosty i mnóstwo tuneli.
Wąwóz zabrał mi mnóstwo czasu, więc musiałem się spieszyć. Dojechałem do zajazdu. Przemiła właścicielka, która parę lat temu odwiedziła Polskę, zaserwowała kolację, bo w okolicy nie było sklepów.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Hiroshima, Japonia / Okayama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Od zamku do zamku

82.6004:40
Zatrzymałem się w hotelu położonym przy arkadach. Nie miał więc własnego parkingu, dlatego personel skierował mnie na najbliższy dostępny. Jakże się zdziwiłem, gdy rano zastałem parking prawie pusty i... zamknięty. Z tablicy informacyjnej zrozumiałem, że jest to parking dla klientów arkad, czyli jest czynny od 10 do 10. Czekały mnie dwie nieproduktywne godziny.
Odebrałem rower, na którym była karteczka z ostrzeżeniem o usunięciu dobytku w przypadku zbyt długiego okresu parkowania. Raczej standard, chociaż wydaje mi się, że na ruchliwych ulicach w Tōkyō sprzątają rowery bez upomnienia i wtedy trzeba dostać się do strzeżonego parkingu i zapłacić kaucję. Na szczęście jedynymi tarapatami do tej pory związanymi z rowerem były te dzisiejsze.
Ruszyłem na wschód. Było upalnie już od rana. Nie odmówiłem sobie przejażdżki obok zamku. Nie chciałem jednak wstępować do środka, bo byłem już na tylu, że mogłem się domyślać, co czeka zwiedzających. Wjechałem na główną drogę i trzymałem się jej aż do Himeji. Nic ciekawego po drodze poza dużą liczbą aut. Nawet trafiłem na korek tak długi, jak wiosną, gdy auta oczekują na wjazd na parking przy parku z kwitnącymi wiśniami. Tym razem jednak nie znalazłem przyczyny korku, bo po dotarciu na jego początek widziałem tylko kurz odjeżdżających aut.
W Himeji oczywiście pojechałem pod zamek, który uważany jest za najpiękniejszy w Japonii, ale zajrzałem tylko na chwilę. Byłem w jego wnętrzu i tyle mi wystarczyło. Nic się nie zmienił, pomijając wieżyczkę w remoncie.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Hyōgo, Japonia / Okayama, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Okayama

19.6401:26
Zaplanowałem krótki dystans, bo miało lać cały dzień, a krucho z bazą noclegową w tym regionie, aby dostać się gdzieś dalej.
Zebrałem się późno. Deszcz przestał padać, więc zrobiłem krótki objazd po Kurashiki. Zaczęło ciapać, gdy opuszczałem centrum. Potem na zmianę lunęło, przeszło, pojawił się kapuśniak. Do tego wiało w twarz.
Dowlokłem się do Okayamy, gdzie mogłem zameldować się wcześniej w hostelu. Mając jeszcze dużo czasu przed pracą, wyszedłem na obiad do baru z sushi. Zdałem sobie sprawę, że nie jadłem sushi chyba od dwóch miesięcy.
Pogoda się poprawiła na tyle, że słońce zaczęło smażyć. Jeszcze wyjdzie, że z tej prognozy deszczu na najbliższy tydzień wyjdą nici i złapie mnie japońskie lato. Nawet nie chcę o tym myśleć.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Okayama, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Wracam do odwiedzonych miast

65.2904:32
Zostałem w Onomichi drugi dzień, aby odpocząć po szalonym weekendzie. Obawiałem się też burz nadawanych w prognozie, ale padało wyłącznie po nocach. Odwiedziłem dzięki temu wzgórze, na którym zatrzymałem się półtora roku temu. Dorzucam kilka zdjęć z wczoraj.
Ulice były mokre, gdy ruszałem, a po kilku chwilach nawet zaczęło kropić. Padało tylko przez godzinę, więc nie przemokłem, a w tak wysokiej temperaturze nawet nie chciałem niczego więcej na siebie zarzucać poza koszulką i spodenkami.
To był jakiś leniwy dzień. Chyba za krótko odpocząłem. Mam jednak nowe plany i chcę się ich trzymać. A dzień nie był ciekawy. Chciałem zatrzymać się w barze z sushi, ale wlokłem się tak bardzo, że zabrakło czasu. Kurashiki na szczęście zwiedziłem ostatnim razem, więc tutaj niczego nie straciłem. Wieczorem zaczęło porządnie lać. Mój biedny rower dzisiaj niestety nie otrzymał schronienia pod dachem.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Hiroshima, Japonia / Okayama, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Wyspa Shikoku

33.4802:12
Zanim ruszyłem w dalszą drogę, pokręciłem się po historycznej części miasta Kurashiki. Poranne słońce dodatkowo nadało blasku tamtemu miejscu. Szkoda, że czas mnie gonił, bo chciałem spróbować dostać się na prom.
Jak najbardziej bocznymi drogami dostałem się do miasta Tamano. Skusiła mnie droga z 360-stopniowym zakrętem, więc przejechałem przez górę i trochę się zawiodłem brakiem ciekawego widoku. Pewnie z lotu ptaka wygląda to efektowniej. Ochłonąłem i wróciłem do mojego planu – dojechałem do portu i zacząłem szukać miejsca, skąd odpływał prom. Na informacji pokierowali mnie na zasadzie „o tam”. Jakoś znalazłem „o tam”, upewniając się dwukrotnie: raz kasjera, który pomógł mi wybrać bilet z biletomatu i drugi raz kontrolera przed promem. Rower został przez marynarzy zabezpieczony, a ja udałem się na taras widokowy. Prawie bym zapomniał dodać, że zdążyłem na prom na 5 minut przed jego wyruszeniem.
Po godzinie znalazłem się w Takamatsu. Zarezerwowałem nocleg i ruszyłem odkrywać miasto. Pierwszy był oczywiście zamek, a właściwie jego ruiny. Przeszedłem całą trasę spacerową, a jest bardzo dużo do zobaczenia, co widać na zdjęciach. Zjadłem coś i nadal miałem duży zapas czasu przed zameldowaniem się w domu gościnnym. Pojechałem więc do kolejnego najczęściej odwiedzanego miejsca w mieście – ogrodu.
Ritsurin-kōen – dosłownie: kasztanowy ogród – ma prawie 400 lat. Przed wejściem zaczepili mnie wolontariusze, którzy zauważyli moją flagę. Pani, której imienia nie zapamiętałem, zaproponowała mi oprowadzenie po parku. Pochwaliła się tym, że odwiedziła kiedyś Polskę. Pokazała mi ścieżki i opowiedziała o parku w taki sposób, że nigdy nie wpadłbym na to, aby na niektóre rzeczy w dany sposób spojrzeć. Piękny park, choć spóźniłem się na jego jesienną szatę, którą zdążył częściowo zrzucić.
Po godzinie zwiedzania, gdy zrobiło się już dość zimno, nadszedł czas odwiedzenia mojego miejsca noclegowego. Trafiłem tam bez większych problemów i spędziłem wieczór na spisywaniu moich wypraw, bo zrobiłem trochę zaległości nie tylko w publikacji, ale również w opisywaniu wycieczek. Im dłużej zwlekam, tym bardziej lakoniczne opisy wypraw pozostają, a i pewnie wiele ciekawych momentów zdążyło mi wylecieć z głowy zanim je zanotowałem.
Kategoria kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Okayama, Japonia / Kagawa, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery