Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:802.17 km (w terenie 138.52 km; 17.27%)
Czas w ruchu:61:47
Średnia prędkość:12.98 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:11558 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:89.13 km i 6h 51m
Więcej statystyk

Trening przed urodzinami, d. 2

37.5901:50
Kolejny dzień rozgrzewki. Mam nadzieję, że jutro dam radę. Dziś krótki dystans z powodu ograniczonego czasu. Tym razem nie zgubiłem się, a przynajmniej nie tak jak wczoraj :)
Nie podoba mi się prognoza pogody na jutro, bo jeszcze rano nie zapowiadało się na deszcz, a teraz wręcz przeciwnie :( Prognoza na dzisiaj była bardzo dokładna – rano padało, a po południu był upał. Co prawda chmury wisiały, ale po przejechaniu połowy trasy na błękicie pozostało tylko kilka chmurek. Mam nadzieję, że nie zmoknę mocno. Ciężko będzie z pociągiem, bo tylko z Legnicy do Jawora jest dojazd, a dalej przez Jaworzynę Śląską. W dodatku nie obsługuje przewozu rowerów... Także mój plan legnie w gruzach. Zobaczymy co ta niedziela przyniesie.
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Trening przed urodzinami, d. 1

43.8302:00
Pogoda się poprawiła, choć w dzień było strasznie gorąco i duszno, więc wybrałem się na wieczorną przejażdżkę. Tym razem krótki dystans – 40 km, bo ostatnio przesadziłem, wyjeżdżając w tak długą trasę po zbyt długiej przerwie. Wieczorem temperatura była przyjemna, aż chciało się rozruszać mięśnie. Zaplanowana trasa przebyta bez większych przebojów. Jedynie miałem problem z wyjazdem z Legnicy, gdzie zabłądziłem w Krainie Słońca ;D (Ogródki działkowe). Dodatkowo GPS zaczął działać dopiero po wyjeździe z ogródków, więc musiałem dorysować początek śladu. Chyba mogę też ponarzekać na robale, które bombardowały seriami. Okropność.
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Deszczowa Środa

83.2007:07
Po dłuższej przerwie znalazłem chwilę, aby wyrwać się z domu. Trasę obmyśliłem na szybko, tuż przed wyjazdem, i nie do końca przebiegła zgodnie z planem, jednak nie będę narzekał właśnie na to. W drogę wybrałem się całkowicie bez wiedzy o pogodzie. Widziałem chmury na niebie, ale miałem nadzieję, że to tylko chmury, nie chmury burzowe :) Złudne nadzieje, ale o tym później.
Uważam, że obrałem zbyt długą trasę jak na mnie, bowiem po zakończeniu semestru, zacząłem więcej pracować (ale to do momentu, bo gdy wyjadę do Krakowa, będę pracował w pewnym wymiarze czasu). Łydka nadal mi dokucza, ale już nie tak jak podczas wycieczki na Śnieżkę. Potrzebuję krótszych wypraw, by nie przeciążać się.
W niedzielę planuję pojechać na dłuższą wyprawę do Rudawskiego Parku Krajobrazowego. Wizyta w tych terenach korci mnie już od kilku miesięcy, ale nie wiem nawet co mnie tam spotka, dlatego przydałoby się stworzyć jakąś ładną trasę. Możliwe też, że nie do końca przebędę drogę rowerem, bo nie wiem jak to się odbije na moim zdrowiu po mało ruchliwym czerwcu, więc część trasy przemierzyłbym pociągiem.
Wracając do opisu wycieczki, to planowałem do Środy Śląskiej od dawna pojechać, a właściwie przez nią przejechać w drodze do Wrocławia. I znów ze względu na brak przygotowania nie wiedziałem co tam można zobaczyć. Szkoda, bo oglądałem tam wystawę zdjęć dawnej Środy Śląskiej oraz obecnej i miejsca te wyglądały ładnie.
Jak zwykle pobłądziłem. Przejechałem też niejedną polną drogą, choć nie tylko. Zdarzyły się i pola rzepaku czy zboża, ale więcej o tym na waypointach.
Dojechałem do Chełma! ;D Taką nazwę ma moje miasto rodzinne. Ja jednak byłem w jednej z dwóch dolnośląskich miejscowości o tejże nazwie. Malutka wieś, na mapie oznaczona mniejszą czcionką niż inne miejscowości, z XVII-wiecznym dworem. Przeczekałem tam na starym przystanku początek kapryśnej pogody, która pogarszała się z każdą godziną.
Do domu wróciłem przemoczony. Bluza i dwie kurtki mokre, nie wspominając o jednej parze spodni i butach. Powinienem bardziej uważać na prognozy pogody, a przynajmniej sprawdzać je przed podróżą :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, terenowe, kraje / Polska, rowery / Trek

Przejażdżka dla ruchu

44.3302:34
W końcu po tygodniu przerwy oderwałem się od ciągłej pracy i wyszedłem się rozruszać. Ciągłe siedzenie przed komputerem dało się we znaki dla mojej kondycji. Już niedługo i pojadę do Krakowa, gdzie będę pracował regularnie, a po pracy znajdę czas na rower (jest też opcja o jeździe między godzinami 4 i 8 rano). Nie będzie mowy o nadgodzinach – przynajmniej rok temu nie było – dlatego tylko bardzo ohydna pogoda może pokrzyżować plany jazdy po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej lub południu Polski :) Jest też opcja Bieszczad, ale to sprawa do przemyślenia. Możliwe jest też, że wezmę udział w pewnym projekcie, ale o tym innym razem, gdy będzie więcej informacji.
Ta przejażdżka umożliwiła mi sprawdzenie kilku rzeczy. Przede wszystkim po Śnieżce wymieniłem klocki w tylnym hamulcu i teraz jest o niebo lepiej. Co prawda nie miałem możliwości sprawdzenia tego w warunkach terenowych, jednak jeżdżąc po zwykłej drodze czuć to, że hamuję :P Nie no, żartuję, wcześniej też mogłem, ale na starych klockach nie było oznaczenia linii zużycia, więc wymieniłem je po starciu nacięć.
Zamieniłem opony tylną z przednią, bowiem różnica wyglądu bieżników była znacząca, a jako że chcę wkrótce zamienić moje semi-slicki na wersję terenową, ale stanie się to dopiero po przebadaniu terenu, po którym będę jeździł. Jeżeli będzie to kawał drogi po asfalcie i niewielkie odcinki terenowe, to nie będzie mi się w najmniejszym stopniu opłacało zakładać czegoś cięższego, bo jestem bardziej typem sakwiarza i lubię jazdę rekreacyjną. To jeszcze do przemyślenia.
Na sugestię Jarka obniżyłem kierownicę, co powinno poprawić aerodynamikę podczas walki z wiatrem. Na razie nie odczułem wielkiej różnicy pod tym względem, moje plecy również, bowiem przechyliłem się bardziej ku przodowi, ale zyskałem dodatkową przestrzeń na mostku, którą już chcę zagospodarować na uchwyt do telefonu, by mieć na oku trasę, a często korzystam z Traseo, więc moje działanie było bardzo przydatne :)
Ostatnio dostałem też dwie nagrody. Jedna od Traseo.pl za konkurs na najlepszą majówkę. Będę mógł zabierać ze sobą świeże jedzenie do pracy prosto z domu ;D A książki przydadzą się podczas długich podróży pociągami. Drugą nagrodą był bon na zakupy w sklepie rowerowym, z którego skorzystałem, kupując parę ciuchów na rower, w tym kurtkę i rękawice, które chyba są o jeden numer za małe. Potrzebuję więcej lekkich ubrań z egzotycznie brzmiącymi nazwami materiałów, by nie musieć czuć się dziwnie wśród profesjonalnie wyglądających kolarzy :)
To tak słowem wstępu, a wycieczka była bardzo spontaniczna, bowiem w żadnym stopniu nie zaplanowana. Po prostu zerknąłem na mapę przed wyruszeniem i zobaczyłem Bukowną, więc wyruszyłem w jej kierunku, błądząc kilka razy po podmokłych terenach. Oj, kiepsko jeździć po deszczu, choć wydaje się, że był tak dawno, gdy jest tak ciepło. Wycieczka udana, wróciłem cały, bez wywrotek, a wysunięta do przodu kierownica wymagała pewnego przyzwyczajenia. W sumie nadal nie jestem do niej przyzwyczajony, ale po ponad trzech tysiącach kilometrów przejechanych z kierownicą o środku ciężkości tuż nad widelcem, to nie ma co się dziwić. Z czasem przyzwyczaję się na nowo :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, po zmroku i nocne, kraje / Polska, rowery / Trek

Śnieżka o poranku

183.1717:52
Tak oto, bez potrzeby namawiania, zgodziłem się dołączyć do wycieczki na Śnieżkę. Razem z Bożeną, Jarkiem i Tomkiem wyruszyliśmy w piątek o 23. Tempo dużo wyższe niż podczas wycieczki z poprzedniego tygodnia, dlatego ja już zacząłem wysiadać podczas podjazdu na Kapellę i od tej pory grupa musiała na mnie co jakiś czas czekać. Liczę, że nie są źli :) Moja kondycja jeszcze jest daleko za ich wytrzymałością. Teraz całe wakacje będę jeździł po okolicach Krakowa, więc postaram się choć trochę wyrobić mięśni.
Wracając do wycieczki – bardzo piękna i udana. Nikt nas nie zatrzymał, gdy nielegalnie jeździliśmy po Parku Narodowym. Wywróciłem się tylko dwa razy, z czego tylko raz rozcinając sobie kolano. Jak na złość plastry nie chciały się kleić do moich włochatych nóg. Trzeba wykombinować coś innego. Bylebym nie musiał taszczyć dodatkowej taśmy i nożyczek...
Do Karpacza wjechaliśmy o 3 rano, a o 5:45 dotarłem (jako ostatni, rzecz jasna) do celu. Podjazd okropny, absolutnie nie na rower, więc nie dziwię się, że istnieje zakaz. Napaleńcy zaczęliby jeździć nie po bruku, a bokiem, odkrywając brutalnie glebę i pozbawiając ją roślinności. Jechałem 4 km/h, ale już pojazd pod samą Śnieżkę przebyłem pieszo. Z braku sił i zbyt dużego nachylenia kamienistej ścieżki (szybciej szedłem niż jechałem).
Na szczycie zauważyłem bufet podczas mojego obsesyjnego robienia zdjęć, a robiłem seriami, byle szybko, gdyż przemarzałem od porywistego wiatru. W bufecie wypiliśmy ciepłe napoje i, po kontakcie ze znajomymi, wyruszyliśmy z powrotem.
Przyjemnie się pędzi z górki, ale asfaltem. By uniknąć nieprzyjemnego spotkania, przyszedł pomysł zjazdu czarnym szlakiem, na którym to zaliczyłem dwie wywrotki, na szczęście bez faceplantów. Na Kapelli wyczekiwał nas Olek i ponieważ Bożena chciała pobić swój rekord ponad 200 km jednego dnia, obraliśmy kurs na terenową trasę przez Komarno, Wojcieszów Górny do Lipy. Musiałem uruchomić mój zmysł tropienia oraz intuicję, by pojechać prosto za grupą. Mimo to ktoś źle narysował symbol żółtego szlaku i zaliczyłem dodatkowy podjazd pod kamieniołom w Wojcieszowie.
Za Muchowem wjechaliśmy na kolejny szlak, gdzie spotkaliśmy znajomych znajomych ;d Dalej już starymi ścieżkami. Miałem nadzieję na 200 km, ale nie udało się, a już nie miałem siły pedałować dalej, więc wróciłem do domu, by się wywrócić i przespać :)
Zdjęcia na bikelogu Bożeny
Kategoria Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, po zmroku i nocne, setki i więcej, z sakwami, ze znajomymi, za granicą, terenowe, kraje / Polska, kraje / Czechy, rowery / Trek

Wycieczka rowerowa (Dobromierz, Strzegom)

106.4306:51
Nie wiedząc do końca gdzie się wybrać, wyrysowałem trasę na kilka chwil przed wyjazdem. Wiedziałem jednak, że wybrać się muszę, bo prognoza pogody była dobra od kilku dni. Mimo groźnych chmur – wyruszyłem w kierunku Legnickiego Pola, by stamtąd, starą trasą podążyć do Targoszyna.
Dawno byłem w Rogoźnicy, jeszcze w 2009, ale nie zmieniło się tam wiele, może nawet nic. Tylko na chwilę zatrzymałem się przy obozie Gross Rosen, by zrobić zdjęcie.
Ciągle na swojej trasie mijałem kopalnie, drogi okresowo zamykane... Jak ten Dolny Śląsk daje się grabić. Za kilkadziesiąt lat krajobraz tych terenów zmieni się diametralnie. W sumie nawet dowiedziałem się jak sygnalizowane są przygotowania do wysadzania. Ciekawe jak to wygląda od środka ;D
W Dobromierzu zaczęło kropić i nie skończyło póki nie wyjechałem ze Strzegomia. Później jeszcze postraszyło za Pawłowicami Wielkimi i w Legnicy, ale koniec końców nie zmokłem przy takiej mżawce.
Dobromierz nie jest taki duży, ale za to piękne ma uliczki – sam jest położony na wzgórzu, gdzie główna droga prowadzi pod górę. Mijał mnie w międzyczasie peleton rowerzystów w niebieskich strojach ;D Już widząc z daleka tę wieś, wiedziałem, że chcę zjechać ze szczytu po krajowej piątce. Nie udało mi się pobić mojego rekordu prędkości i wyciągnąłem jedynie 59 km/h. Z tego całego zapędu prawie zapomniałem, że chciałem ominąć ruchliwą krajówkę i dojechać do Strzegomia pobliskimi wsiami.
Strzegom już z dala odznaczał się Bazyliką Małą na tle wzgórz. Szkoda tylko, że zabytek ten tak olbrzymi i dostojny, wyrastający wysoko, gdy patrzeć na niego z dala, tak trudno znaleźć, gdy jest się w samym mieście. Więcej znaków kierunkowych firm kopalnianych niż informacji o mieście. Miasta powinny kopiować od siebie pomysły. W Legnicy w miarę dobrze są oznaczone ważniejsze miejsca, nie tylko siedziby firm.
Ze Strzegomia pojechałem przez Goczałków Górny, bowiem drogi do Goczałkowa były pozamykane (nie wiem w jaki sposób, ale z Targoszyna jest wyznaczony objazd). Byłem dzięki temu w Księżycach! Łał, szkoda, że to nie Księżyc ;D
Dalsza podróż już prawie "wydeptanymi" szlakami, bo w Mierczycach byłem, co uświadomiłem sobie jadąc obok ogrodzenia kościoła.
Wycieczka odrobinę męcząca, bo jak zaczynałem jazdę na 25-30 km/h, tak wracałem już z prędkością 18-22 km/h. Trzeba jednak popracować nad kondycją, bo na weekend zapowiada się Śnieżka :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, setki i więcej, kraje / Polska, rowery / Trek

Przełęcz Karkonoska

173.4815:26
Oto pierwsza tak szalona podróż. Nawet jadąc do Jeziora Pilchowickiego pokonałem krótszy dystans. Wycieczka wraz z Jarkiem i Bożeną. Jak myślicie, przy 15 godzinach podróży o której wyruszyliśmy? Tak, wymagało to pewnego planu. Była godzina 24, gdy wyruszyliśmy :)
Widoki genialne. Te nocne, jak i we dniu. Mgły oplatające zewsząd wszelką rzecz, przepiękna panorama na Jelenią Górę i Kowary nocą, poranek nad doliną, widok na Przełęcz Karkonoską, wszystko inne, co mijaliśmy! :)
Pogoda dopisała w nocy, żadne auto nie przeszkodziło nam. W dzień tez było świetnie, nawet wystarczył podkoszulek, tylko po południu rozpadało się, przez co musieliśmy się dwa razy kryć na przystankach.
Wspaniała trasa, serdecznie polecam :) Jarek mówi, że podjazd na Przełęcz Karkonoską jest najbardziej stromym z możliwych podjazdów w Polsce. Czyli Polska jest moja! ^^
Zdjęcia Jarka aparatem Bożeny
Kategoria Polska / dolnośląskie, góry i dużo podjazdów, setki i więcej, po zmroku i nocne, ze znajomymi, za granicą, terenowe, kraje / Polska, kraje / Czechy, rowery / Trek

Wycieczka Rowerowa (Targoszyn)

62.2704:01
Trasa zaplanowana jeszcze w kwietniu po nieudanej pierwszej wycieczce do Luboradza (pragnąłem zobaczyć dwór, który tam się znajduje). Od ostatniej przejażdżki minęło raptem parę dni, a już pierwsze kilometry dały się we znaki, a to wszystko przez koniec semestru. Rower trochę namieszał w jego trakcie i trzeba było posiedzieć nad zaliczeniami...
Mimo że od kilku dni prognoza pogody zapowiadała deszcz na wieczór, to wybrałem się tuż po powrocie z uczelni. Trzeba trenować do innych tras, które już mam zaplanowane :) Deszcz oczywiście mnie złapał, ale nie przemokłem tak mocno, by cierpieć z tego powodu. Zdołałem nawet zabłądzić wśród mściwojowskich pól, ale wyszedłem z tego cały i dotarłem mniej więcej tam, gdzie zaplanowałem.
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Wycieczka rowerowa (Parszowice)

67.8704:06
Wykonanie planu wycieczki zaplanowanej w kwietniu. Trasa niewymagająca, absolutny brak stromych podjazdów, tylko sporo terenu. Leśne dróżki, nierzadko zarośnięte, polne drogi, rozjeżdżone przez quady... Dodatkowo wiatr był dzisiaj silny i temperatura niewysoka, jednak nie zniechęciło mnie to do wyruszenia w tę trasę :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, terenowe, kraje / Polska, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery