Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Fukuoka

Dystans całkowity:1161.07 km (w terenie 1.90 km; 0.16%)
Czas w ruchu:72:00
Średnia prędkość:16.13 km/h
Maksymalna prędkość:60.30 km/h
Suma podjazdów:6536 m
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:68.30 km i 4h 14m
Więcej statystyk

Pora deszczowa w Japonii

  80.67  05:44
Poranek był pochmurny. Już po paru kilometrach zaczęło kropić, a potem lać. Z początku planowałem wspiąć się na górę z widokami, ale opad nie ustawał, więc zawróciłem i ruszyłem prosto do hotelu. Przespacerowałem się podwodnym tunelem, z drugiej strony wiało i lało. Główne drogi zamieniały się w potoki, więc wolałem uciekać na boczne, gdzie liczba aut nie przytłaczała. Przemokłem do suchej nitki. Dopiero u celu przestało padać. Czerwiec to zwykle pora deszczowa, więc takich dni będzie więcej. Wolałbym znaleźć się już na Hokkaidō.
Kategoria Japonia / Fukuoka, Japonia / Yamaguchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Od chramu do chramu

  70.82  04:09
Po pięciogodzinnym rejsie wróciłem wczoraj na Kyūshū. Poranek zapowiadał gorący dzień. Ruszyłem mozolnie przez wielkie miasto. Odwiedziłem kilka chramów, zatrzymałem się na kocim przystanku, aż dotarłem do wybrzeża, gdzie miał stać mój hotel. Właściciel wpadł na głupi pomysł oznaczenia mola jako miejsca noclegu. Pół kilometra od właściwego miejsca.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Fukuoka, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Dazaifu Tenman-gū

  83.33  04:57
Chyba się wypadało. Był pochmurny i wietrzny poranek. Ruszyłem najpierw do podnoszonego mostu na dawnej linii kolejowej. Tam Japończyk krzyczał przez megafon coś o rowerze, więc zrozumiałem, że trzeba go prowadzić. Potem przejechałem kawałek drogi na dawnej linii kolejowej, która jest obsadzona drzewami wiśni, ale byłem o jakieś dwa miesiące za późno. Dalsza droga była nudna. W kilku miejscach wkurzały braki infrastrukturalne, bo musiałem jechać na około przez brak skrzyżowań i jakichkolwiek znaków.
Dojechałem do chramu Dazaifu Tenman-gū. Objechałem go w poszukiwaniu jakiegokolwiek parkingu rowerowego. Było mnóstwo parkingów dla aut z naganiaczami zapraszającymi na wolne miejsca, ale ani jednego miejsca na rowery. Miałem się poddać, ale jak podejrzałem przez bramy, było tam ładnie. Zostawiłem rower przy stacji kolejowej i w końcu mogłem zwiedzić to miejsce. Ludzi było strasznie dużo.
Dojechałem do Fukuoki. Kolejne wielkie miasto, więc dzisiaj natury było niewiele. Znów nie mogłem znaleźć parkingu, bo hotel nie obsługiwał rowerzystów. Zostawiłem go w parkingu podziemnym. Tylko 100 jenów za dobę, co dawało przystępną cenę.

Kategoria Japonia / Fukuoka, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, Japonia / Saga

Festiwal w Yanagawie

  101.76  05:48
Padało w nocy. Poranek był pochmurny i duszny. Do tego pierwszy raz widziałem tak duży ruch na drogach. Jedynym wyjściem były niewygodne drogi wśród pól uprawnych. Złoty tydzień staje się coraz bardziej uciążliwy.
By wydostać się z kaldery Aso, miałem 3 drogi: wzdłuż rzeki, tunelem lub przełęczą. Wybrałem opcję najtrudniejszą, bo tunel był chyba tylko dla aut, a chciałem zobaczyć jakieś widoki, najlepiej z góry. Wjechałem na kawałek szutrówki pod kopalnią, która doprowadziła mnie do końcówki serpentyny. Panorama nie była tak ładna, jak ta z drogi na wulkan. Kusiła za to droga biegnąca po ścianie kaldery. Ogromny ruch jednak zniechęcał. Kontynuowałem podróż w dół z nielicznymi widokami spomiędzy drzew.
Na mapie zauważyłem drogę dla rowerów, która wyglądała na położoną na dawnej linii kolejowej. Tak też było, choć jakość miała typową dla japońskich chodników. Dalsza droga była mało ciekawa. Zacząłem spieszyć się, bo w prognozie były opady, a nawet zaczęło kropić. Opad powoli wzmagał się, że do celu dotarłem mokry, bo nie chciało mi się przebierać. W miasteczku zastałem festiwal. Po rzece pływała łódź ze sceną, na której były przedstawienia i występy muzyczne. Wokół odcinka rzeki stały stoiska z festiwalowym jedzeniem, więc zostawiłem bagaż w domu gościnnym i na kolację zjadłem trochę tych pyszności.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Fukuoka, Japonia / Kumamoto, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, setki i więcej

Słodki yuzu

  43.73  02:18
Zatrzymałem się w nietypowym hotelu, bowiem został przekształcony na niego cały blok mieszkalny i każdy pokój hotelowy to było w rzeczywistości osobne mieszkanie. Jedno z mieszkań pełniło również rolę sali restauracyjnej, gdzie podano śniadanie. Bufet dla pięciu gości.
Ruszyłem wczesnym rankiem, bo wpadłem na pewien pomysł. Było pochmurno, zupełnie jak w czasie pory deszczowej sprzed dwóch lat. Jazda szła mi całkiem nieźle, do czasu gdy trafiłem na stację drogową. Może raczej powinienem powiedzieć: do raju. Znalazłem tam milion przeróżnych produktów o słodkim smaku yuzu. Nie mogłem się powstrzymać, aby czegoś nie kupić. Tym razem wypadło na marmoladę. Jadłem taką kilka razy i była przepyszna. Potem zatrzymały mnie jeszcze dwie stacje drogowe, aż dotarłem do domu gościnnego. Oczywiście spóźniony przez moją fascynację cytrusami.

Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, Japonia / Ōita, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Leżący Budda

  65.97  04:14
Rejs promem przebiegł pomyślnie. Japonia przywitała mnie deszczem, więc wczoraj przejechałem zaledwie kilka kilometrów z portu do hostelu. Zostawiłem tam swoje rzeczy i wyszedłem z parasolką załatwić kilka spraw. Niefortunnie poślizgnąłem się. Zdarłem łokieć i obiłem kolana. Rana na ręce paskudna, ale się zagoi. W sumie zdarłem skórę w miejscu, w którym miałem bliznę po poprzednim szlifie – wtedy jednak spadłem z roweru. Najbardziej mnie martwi lewe kolano, bo boli podczas chodzenia. Całe szczęście nie podczas jazdy.
Kiepski okres na wizytę w Japonii. Na południu wyspy Kyūshū ulewy spowodowały powodzie i osunięcia ziemi. Ponad milion osób dostało nakaz ewakuacji. Moje plany zahaczały o jeden z dotkniętych regionów, dlatego wolę nie ryzykować. Mimo wszystko nie chciałem jechać po raz kolejny tymi samymi drogami. Przestało padać, więc skierowałem się na wschód, gdzie spróbuję złapać prom na wyspę Shikoku. Myślałem, że objadę ją od południa, aby przejechać przez jedną z dwóch ostatnich prefektur, w których jeszcze nie byłem. Czyhające niebezpieczeństwo zmusza mnie do okrojenia podróży również po tej wyspie. Cóż, będę miał kolejny powód, aby wrócić do Japonii.
Pożegnałem się z osobami poznanymi w hostelu i powoli ruszyłem najkrótszą drogą. Brakowało mi Japonii przez ten miesiąc. Jechało się o wiele przyjemniej. Nawet upał nie przeszkadzał tak bardzo, jak w Korei, a było dzisiaj bardzo gorąco.
Miałem kilka gór do pokonania. Pierwszą musiałem przejechać wierzchołkiem przez zakaz wjazdu rowerem. Dzięki temu trafiłem do świątyni Nanzō-in. W sumie to z ciekawości zatrzymałem się obok schodów z buddyjskimi posągami, wszedłem na górę, a tam zaczepił mnie pracownik świątyni, wręczając mapę. Mieszając angielski z japońskim, powiedział mi o posągu. Mimo tabliczek informujących o charakterze świątynnym, że nie jest to miejsce turystyczne, a przychodzi się tam z modlitwą, poszedłem wskazaną drogą jeszcze wyżej. Zobaczyłem tam leżącego Buddę. Czułem się niezręcznie z myślą o charakterze miejsca, więc szybko je opuściłem.
Dalsza droga to nic specjalnego. Dojechałem do krajówki, przy której przez większą część biegły chodniki. Trafiłem też na dwa dłuższe tunele, które również pokonałem po wygodnych chodnikach (przypomnę tylko, że w Japonii jazda po chodniku jest akceptowalna, tak samo jak jazda rowerem pod prąd czy po złej stronie jezdni).
Napotkałem stację drogową, gdzie kierowcy mogą odpocząć, zjeść czy kupić lokalne produkty. Wyspa Kyūshū jest bogata w jeden, którego wyszukuję szczególnie – yuzu. Przepyszny cytrus, z którego wytwarzane są przeróżne produkty, począwszy od herbaty, na słodyczach kończąc. Dzisiaj znalazłem dżem oraz sos do sałatek o smaku yuzu.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Przez Fukuokę na prom

  15.37  00:58
Znowu krótko. Ruszyłem wcześnie rano do Hakaty, dzielnicy Fukuoki, aby złapać prom. Wczoraj padało, dlatego zrobiłem sobie dzień spacerowy, jednak nie zdążyłem odwiedzić muzeum, gdzie była interesująca mnie wystawa, więc pojechałem tam dzisiaj. Jeszcze odczekałem na otwarcie muzeum, kręcąc się po okolicy i niestety nie udało się. Kolejka do kasy, którą zastałem w muzeum pobudzała wyobraźnię: musiałbym zmierzyć się z setkami innych zwiedzających wystawę oraz – z powodu czasu oczekiwania w kolejce, a potem przy obiektach na wystawie – mogłem nie wyrobić się na prom. Z bólem serca zrezygnowałem z atrakcji.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Wzgórze herbaty

  82.96  04:37
Kolejny słoneczny dzień. Ruszyłem w dół, po własnym śladzie. Wiatr mnie spowalniał, ale chociaż przynosił ulgę od skwaru.
Zatrzymałem się w świątyni Reigan-ji, która wczoraj zwróciła moją uwagę swoimi formacjami skalnymi. Znalazłem szlak i wspiąłem się na szczyt, gdzie spotkałem mnicha. Technicznie rzecz biorąc, był to tylko pomnik, ale facet znalazł niezłe miejsce do medytacji.
Na chwilę pojawiły się chmury na niebie. Akurat dotarłem do miejsca, które przegapiłem wczoraj – wzgórz pokrytych krzewami herbaty. Niczym pod Shizuoką. Wjechałem na szczyt najwyższego wzgórza, skąd rozciągała się panorama na plantację i pobliskie miasta. Niestety plan przejazdu przez wzgórza zawiódł, bo droga skończyła się. Porobiłem trochę zdjęć i zawróciłem.
Kolejne kilometry nie były ciekawe. Miasta na prawo i na lewo, upał, duży ruch.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Herbaciane Yame

  47.33  03:23
Niebo było lekko zachmurzone, gdy ruszałem, ale upał szybko złapał i powróciłem do leniwej jazdy. Dzisiaj chciałem odwiedzić wioskę położoną w górach.
Jazda na południe do lekkich nie należała. Jechałem wzdłuż krajowej trójki, która była przepełniona ciężarówkami. W połowie drogi odbiłem na bardziej lokalną ulicę, a potem na jeszcze mniejszą, która doprowadziła mnie pod wzgórza herbaciane w mieście Yame. Niestety jakoś źle pojechałem i zobaczyłem tylko zbocze, gdzie wzgórza herbaciane miały swój początek. Zrobiłem postój na posiłek, gdzie zostałem zaczepiony przez siedemdziesięciolatków, którzy zrobili sobie przerwę w trakcie przejścia szlaku turystycznego, a potem, po stromym podjeździe, dotarłem na górską farmę. Tak tu cicho i spokojnie. Zostałbym tu kilka dni, ale mam już plany na następne dni.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, Japonia / Saga, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Kiyama

  65.15  04:06
Temperatura mnie dzisiaj zaskoczyła. Po całonocnym deszczu było tak chłodno, że może nawet za bardzo, ale cieszyłem się, że w końcu nie musiałem umierać z gorąca. Przynajmniej do czasu.
Dzisiaj jechałem na południe, głównie wzdłuż rzek, aż dotarłem do doliny. Tam już trzeba było się nieco powspinać. Miałem nadzieję wjechać do tunelu, ale ten okazał się niedostępny dla rowerów, więc zostało mi wspinać się dalej. Za górą wyszło słońce, które do tej pory tylko mrugało zza grubych chmur, więc do hostelu dojechałem nie do końca zadowolony.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukuoka, Japonia / Saga, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery