Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

rowery / Fuji

Dystans całkowity:41832.73 km (w terenie 3727.52 km; 8.91%)
Czas w ruchu:2197:11
Średnia prędkość:16.93 km/h
Maksymalna prędkość:71.80 km/h
Suma podjazdów:256415 m
Liczba aktywności:658
Średnio na aktywność:63.58 km i 3h 37m
Więcej statystyk

Łysy Poznań

  28.84  01:31
Wróciłem z gór, a jako że dzień był jeszcze młody, to odstawiłem sakwy i pojechałem szukać jesieni. Po tygodniu nieobecności zastałem miasto niemal bezlistne. Pojechałem do Lasku Marcelińskiego, gdzie jeszcze tej jesieni trochę zostało. Potem krótko po mieście i wróciłem zanim się ściemniło.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, terenowe

Skały Adrszpaskie

  58.34  03:15
W nocy coś popadało, bo drogi były mokre. Wiało dość mocno. Ruszyłem zgodnie z planem do miejscowości Adršpach. Zaliczyłem trochę błota i nierównych dróg, wiatr mną wytarmosił, ale pojawiło się słońce. Przy okazji też trochę pokropiło.
Na miejscu mieli zadaszony parking na rowery. Wszedłem na szlak zielony. Ludzi było bardzo mało, choć pod koniec wpadłem na wycieczkę szkolną. Skały sięgające nieba robiły wrażenie. Natura urządziła się tu rewelacyjnie. Jedyną ujmą była najwęższa ścieżka między skałami o nazwie Mysia Dziura, która miała tylko 50 cm szerokości. Przejścia w Błędnych Skałach są węższe.
Po dwugodzinnym spacerze ruszyłem w drogę powrotną. Prognozowany był opad popołudniu, ale pozwoliłem sobie na powrót inną drogą. Słońce zdążyło zniknąć za chmurami. Budowa drogi szybkiego ruchu wpłynęła na nieprzejezdność szlaków, więc skierowałem się na Okrzeszyn. Rozważałem jeszcze jazdę szlakami w terenie, ale nie chciałem zmoknąć i przeszła mi chęć na kolejne podjazdy. Pojechałem przez Chełmsko, a deszcz przyszedł dopiero wieczorem.
Ze względu na załamanie pogody zdecydowałem się zakończyć wyjazd na półmetku, więc jest to ostatni wpis tej wyprawy. Jesień w jej trakcie szybko zmieniła się w brązy, ale skalne miasta bardzo mi się spodobały. Na pewno jeszcze wrócę w te strony.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Czechy, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Jesień 2025, za granicą

Listopadowy październik

  61.18  03:26
Dzisiaj krótko. Było pochmurno z lokalnymi przejaśnieniami. Zjechałem do Radkowa. Nie było najgorzej, choć po drodze pojawiło się lekkie zamglenie. Wjechałem na szlak i pojechałem przez Czechy wzdłuż linii kolejowej. W międzyczasie słońce kompletnie przepadło. Przejechałem przez Mieroszów i wymyśliłem sobie drogę redukującą podjazd. Pojechałem jeszcze kawałek przez Czechy. W międzyczasie zaczęło padać. Chmura na radarze wolno sunęła. Przeczekałem to pod wiatą. Potem dokręciłem do Lubawki. Pod koniec zaczęło mżyć, a krajobraz przypominał typowo listopadowy. Tylko jeszcze trochę złota na drzewach dało się gdzieniegdzie dojrzeć.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Czechy, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Jesień 2025, z sakwami, za granicą

Skalne miasto Ostaš

  51.60  03:22
Było pochmurno. Pojechałem poszukać śniadania w tej wymarłej wiosce, bo zajazd miał beznadziejną obsługę gości. W międzyczasie wyjrzało słońce. Niestety wiało.
Ruszyłem po szlaku do Czech. Zjazd był nie taki chłodny. Potem trafiłem na kilka podjazdów przez tutejsze uformowanie terenu. Na brak podjazdów na pewno nikt tu nie narzeka. Za to ruch był niewielki.
Dotarłem do osady Ostaš znajdującej się pod szczytem o tej samej nazwie. Zostawiłem rower i wspiąłem się na szczyt, na którym ulokowany jest skalny labirynt. Finezyjne formy skalne znane z polskiej części Gór Stołowych wzbijały się wysoko nad głową. W kilku miejscach na szlaku trzeba było się przeciskać między skałami. Obszedłem cały szlak niebieski i zszedłem do dolnego labiryntu. Tam szlak zielony doprowadził mnie do Kociego Zamku, skały z ciasnym korytarzem prowadzącym do ciasnego wnętrza.
Ten spacer zmęczył mnie bardziej niż chodzenie po Tatrach. Ruszyłem szlakami w drogę powrotną. Chciałem jeszcze zobaczyć Białe Skały. Zabrałem ze sobą rower na szlak, ale często musiałem go przenosić ponad licznymi korzeniami. Zobaczyłem jeszcze parę skał i zszedłem do szlaku rowerowego. Miałem po nim objechać torfowisko, ale zniechęciła mnie jakość zabłoconej drogi. Ruszyłem do Karłowa coś zjeść i wróciłem do noclegu.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Czechy, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Jesień 2025, za granicą

Błędne Skały

  38.14  03:19
Czas ruszać dalej. Rano był kolejny przymrozek, ale słońce sprawiło, że był to, jak dotąd, najcieplejszy dzień wyprawy.
Chcąc uniknąć jazdy po drodze krajowej, wybrałem szlaki biegnące po wzgórzach. Doprowadziły mnie najpierw do dużego wiaduktu kolejowego, a potem do ogrodu japońskiego, który niestety był zamknięty. Podejrzewam, że po sezonie.
Droga krajowa nadal nie podobała mi się. Wybrałem szlak żółty, który był pełen kałuż i błota, ale doprowadził mnie do Kudowy-Zdroju. Po krótkim spacerze zacząłem podjazd po szlaku, znów nie spotkawszy żywej duszy. Dużo drzew zdążyło zgubić liście.
Dotarłem do Rozdroża pod Lelkową. Tam zaczynał się asfaltowy podjazd do Błędnych Skał. Paskudna droga. Po dotarciu do parkingu wszedłem na szlak jako jedyny turysta. Ścieżki wśród formacji skalnych podobały mi się. Niektóre wymagały akrobacji, żeby się przecisnąć. Powinni wejście zrobić szerokości najciaśniejszego przesmyku, bo pewnie są tacy, co musieli zawracać. Tu nie ma schodów, jak do Szczelińca Wielkiego. Do tego punkty widokowe im pozarastały.
Zjazd po paskudnym asfalcie był koszmarem. Drugą część drogi wyremontowali, więc o tyle było dobrze. Potem jeszcze parę złotych zakrętów i znalazłem się w Karłowie, gdzie był mój nocleg. Obsługa wyglądała na zaskoczoną, ale dostałem swój pokój.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Jesień 2025, z sakwami

Orlické hory

  58.47  04:08
Nad ranem złapał przymrozek. Na szczęście było słonecznie, więc gdy wyszedłem, nie było tak źle. Nawet zrobiło się cieplej niż wczoraj, chociaż mijałem oszronione trawy czy skute lodem kałuże.
Ruszyłem po szlakach w Góry Orlickie. Celem były Czechy, więc przekroczyłem granicę na niewielkim przejściu i od razu odczułem różnicę. Większość szlaków była utwardzona. Miejscami jakość miała wiele do życzenia, ale porównując to ze stroną polską, było bardzo wygodnie. Ludzi brak. Przynajmniej do czasu, gdy dotarłem na szlak biegnący na Wielką Desztnę (czes. Velká Deštná). Tam z kolei były tłumy, jak na Morskie Oko. Pojechałem i ja, wspiąłem się na wieżę i porobiłem parę zdjęć.
Czas uciekał. Zjechałem z gór. O dziwo zjazd nie był tak zimny, jak wczorajsze. Przejechałem kilka wiosek, docierając do ostatniego podjazdu. Za nim czekał zjazd po fatalnej jakości szlaku. Było ślisko i niewygodnie. Na koniec jeszcze znaki pokierowały mnie na ulicę w remoncie. W Czechach bardziej mi się podobało.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Czechy, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Jesień 2025, za granicą

Góry Bystrzyckie

  72.60  04:59
Lało chyba całą noc. Nad ranem też padało. Poczekałem na słońce. Było chłodno, przez większość dnia temperatura oscylowała wokół 4 °C. Ruszyłem na szlak przez Góry Bystrzyckie, który kiedyś mi się spodobał.
Słońce na początku niechętnie wyglądało zza chmur. Podjazdy rozgrzewały, ale zjazdów nie dało się polubić. Drogi były różnej jakości. Po błocie też jechałem. Choć niegrząskie, to rower wymaga czyszczenia. Przejechałem parę odcinków szlaków, docierając do rezerwatu „Torfowisko pod Zieleńcem”. Przespacerowałem się po kładce. Szkoda, że taka krótka.
Potem wspiąłem się do Zieleńca. Wymarła wioska poza okresem zimowym. Stamtąd zjechałem znów na szlaki. Te mnie poprowadziły po drodze wojewódzkiej. Zrobiło się słonecznie, więc temperatura na chwilę podniosła się o parę stopni.
Dotarłem do Spalonej. Stamtąd ruszyłem na północ. Niektóre drogi były fatalne. Zaskakująco nie złapałem kapcia. Jechałem przez złote lasy liściaste i zielone lasy iglaste. Wjechałem na niepozorny żółty szlak rowerowy, który zamienił się z leśnej drogi w wymagającą technicznie ścieżkę. Nie polecam, zwłaszcza pod górę.
W Polanicy ruszyłem drogą wzdłuż torów, a w Szczytnej – przegapionym wczoraj Szlakiem Liczyrzepy. Przynajmniej kawałkiem, bo stwierdziłem, że za wysoko się pnie, a miałem dość podjazdów na dzisiaj. Ostatecznie wpadłem na dwa strome podjazdy, gdzie na drugim było tak ślisko, że musiałem rower wciągać.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Jesień 2025

Polanica 3

  24.92  01:40
Nie chciałem powtórki z zeszłego roku. Wsiadłem w pociąg i znalazłem się w Kłodzku. Miało padać, a zamiast tego słońce przeciskało się przez chmury. Jesienną wyprawę czas zacząć.
Ruszyłem na zachód. Tuż przed Polanicą-Zdrojem zaczęło padać. Przestało, gdy znalazłem schronienie. Przespacerowałem się po parku zdrojowym i ruszyłem dalej. Chciałem uniknąć jazdy po własnym śladzie z ostatniej wizyty, ale w Szczytnej i tak na niego wjechałem, bo przegapiłem zjazd na Szlak Liczyrzepy. Droga koszmarnie dziurawa, do tego mokra. W oddali widziałem opad, nawet chwilę pokropiło, ale miałem niedaleko do noclegu, więc dojechałem suchy.

Kategoria dojazd pociągiem, góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, rowery / Fuji, z sakwami, wyprawy / Jesień 2025

Jesień II

  24.16  01:11
Nadal pochmurno, trochę też padało. W końcu dojechałem na tę Cytadelę, ale interesujące mnie drzewa już zgubiły liście. Znów jesień koloruje rośliny wybiórczo. Pojechałem jeszcze do Botanika, bo na Rynku Łazarskim ktoś mi podpowiedział, gdzie jeszcze znajdę ambrowce. Zdążyłem przed zamknięciem ogrodu, ale poszukiwane drzewa były wciąż zielone.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Jesienny Botanik

  24.76  01:11
Zrobiło się słonecznie. Pojechałem do Cytadeli. Po drodze zahaczyłem o ogród botaniczny i tak mnie wciągnął, że gdy dotarłem do Cytadeli, było zbyt ciemno na robienie zdjęć. Zdecydowanie za szybko się ściemnia.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji, po zmroku i nocne

Kategorie

Archiwum

Moje rowery