Niebo spowiły ciemne chmury. Myślałem, że lunie, ale nie. Chmura przeszła, więc wyszedłem na przejażdżkę przed siebie. Najpierw myślałem o Swarzędzu, ale tak się rozpędziłem, że dojechałem do Mosiny. Tam wymyśliłem, by pojechać kawałek na południe i wrócić przez Rogalinek, ale ostatecznie ruszyłem do Stęszewa. Wiało trochę w twarz. Reszta trasy po dawnej krajówce.
Zgubiłem kolejny raz jedną ze śrub mocującą blat do korby. Chyba nie użyłem kleju do gwintów. Do tego czuję lekki chrobot w łożyskach suportu. Oby wytrzymał jeszcze ten sezon.
