Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Kyōto

Dystans całkowity:2290.44 km (w terenie 52.86 km; 2.31%)
Czas w ruchu:135:50
Średnia prędkość:16.86 km/h
Maksymalna prędkość:57.92 km/h
Suma podjazdów:14913 m
Liczba aktywności:54
Średnio na aktywność:42.42 km i 2h 30m
Więcej statystyk

Obama 2

47.6602:46
Poranek był niby pochmurny, ale słońce i tak znajdowało sposób, by podpiec. Po południu smażyło już bez skrupułów. Odwiedziłem park z zabudową z czerwonej cegły, a potem – bez atrakcji – dotarłem do miasta Obama.
Kategoria Japonia / Kyōto, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukui

Źle zaplanowane atrakcje

94.0405:07
Chmury na niebie obiecywały mniej upalny dzień, ale długo się nie nacieszyłem. Ruszyłem do ruin zamku, który określany jest jako zamek na niebie. Powstał na górze, którą często otaczają chmury i na wielu fotografiach Takeda-jō wynurza się z chmur. Nie było mi dane ujrzeć go w takiej scenerii. Niestety nie było mi dane ujrzeć go w ogóle. Droga od południa okazała się zamknięta. Już wtedy chciałem się obrazić i ruszyć dalej, ale dałem im jeszcze jedną szansę, ruszając od strony północnej. Tam dowiedziałem się, że wejście jest możliwe tylko pieszo. Ewentualnie taksówką lub busem, który latał co kilka godzin. Absurd, ale pewnie parking im się skurczył. Dojście pieszo trwało do dwóch godzin, nie licząc zwiedzania. Nie kalkulowało mi się to, bo zarezerwowany nocleg miał ograniczony czas pracy recepcji. Stwierdziłem, że zostawię atrakcję na jakąś inną wyprawę i pojechałem dalej.
Droga w upale. Wybór nie był duży, więc jechałem krajówką, która miała większy ruch, ale minimalizowała podjazdy. Złapałem kapcia, bo pobocza były zaśmiecone, ale dziura była tak mała, że wystarczyło dopompować powietrza co jakiś czas (wyciągnąłem odłamek szkła u celu). Odwiedziłem jeszcze bramy świątyni z setką dzwoneczków, ale niestety było za późno, by zajrzeć do środka. Nie zobaczyłem więc żadnej z zaplanowanych na dzisiaj atrakcji. Dotarłem do celu i miałem cały hostel dla siebie jako jedyny gość.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Hyōgo, Japonia / Kyōto, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Wszędzie Daruma

81.7004:53
Wczoraj lało jak z cebra, więc jedynie wyszedłem na spacer z parasolką i odwiedziłem dzielnicę Gion. Dorzucam kilka zdjęć. Dzisiaj było pochmurno, ale prognoza nie zapowiadała niczego. To była jednak tylko prognoza.
Najpierw pojechałem do Arashiyamy, by odwiedzić dwie świątynie. W pierwszej tylko przespacerowałem się po ogrodzie. Krótko, bo mnie pogonił szybki deszcz. W drugiej świątyni stało ponad 1200 posągów rakan. Zostały one wyrzeźbione przez amatorów, których z kolei wyuczył mnich-rzeźbiarz. Tutaj również pogonił mnie deszcz, ale tym razem lunęło mocniej i dłużej. Przeczekałem to pod bramą świątyni.
Wjechałem na reprezentatywną ulicę Arashiyamy, gdzie w weekend nie ma co przyjeżdżać, chociaż widywałem tam większe tłumy. Zjadłem ciastko z ulicznego straganu i wjechałem na szlak rowerowy, który obecnie ma 180 km długości. Zaskakująco na wielu odcinkach był równy, ale zdecydowanie brakuje solidnych oznaczeń na skrzyżowaniach, bo kilka razy źle pojechałem.
Chmury groziły. Zarówno za mną, jak i przede mną widziałem deszcz. Do tego rozszalał się wiatr. Osłabł dopiero, gdy wyjechałem z Kyōto. Zjechałem też ze szlaku, wjeżdżając na inny, który leciał prosto do Ōsaki. Po drodze chciałem zobaczyć jeszcze jedną świątynię, więc zjechałem na drogi miejskie i wspiąłem się na górę. Zdążyłem przed zamknięciem i miałem tylko 20 minut na obejście całości, a był to rozległy kompleks. Figurki Darumy znajdowały się wszędzie. Podobno co roku przybywa ich po kilka tysięcy.
Było dzisiaj chłodno, zwłaszcza przez ten wiatr, ale na górze temperatura spadła aż do 6 °C. W sumie nawet wiśnie były tam dopiero w rozkwicie, gdzie Kyōto – zwłaszcza po wczorajszej ulewie – straciło cały swój różowy blask.
Chciałem zobaczyć jeszcze zamek, ale robiło się późno, więc skierowałem się do hostelu. Planowałem pojechać jeszcze w kilka miejsc w Ōsace, ale nie zdążyłbym, więc najwyżej przeplanuję resztę weekendu.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, kraje / Japonia

Górne Kyōto

39.6102:17
Zatrzymałem się w Kyōto na kilka dni. Pierwszy raz od trzech tygodni wsiadłem na rower bez sakw. Było bardziej pochmurno niż wczoraj. Padało wczorajszym wieczorem, prognoza pogody zapowiadała kolejne opady na dzisiejszy wieczór.
Ruszyłem najpierw do świątyni Tenju-an, jednej z tysiąca świątyń w tym mieście, by wejść do jej ogrodów. Po deszczu wszystko wyglądało tak żywo i zielono. Kolejny punkt był położony bardziej na północ. Trzeba było trochę podjechać, trochę podejść i znalazłem się w świątyni Tanukidani-san Fudō-in, której symbolem jest szop.
Na koniec zostawiłem sobie wizytę w górnym Kyōto, choć tym mianem można nazwać wiele zakątków miasta, które rozciąga się daleko ku północnym masywom górskim. Zaskoczył mnie niewielki ruch na głównej drodze w porównaniu do centrum miasta. Na górze, na którą podjazd na lekkim rowerze nie był jakoś wymagający, trafiłem na mnóstwo kawiarń i świątyń. Nawet sporo ludzi się tam kręciło. Nie planowałem jednak więcej atrakcji, więc zawróciłem i długą drogą w dół wróciłem do centrum.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kyōto, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, za granicą

Do Kyōto

40.6202:51
Dla odmiany był pochmurny poranek. Ruszyłem wzdłuż rzek. Najpierw tych małych z jakimiś widokami, a potem tych dużych, bez widoków, ale z dużą liczbą kolarzy. Wjechałem do metropolii. Z początku błądziłem wokół głównych dróg, a potem po lokalnych i osiedlowych dotarłem do Kyōto. Tam zahaczyłem o kilka miejsc, których nie widziałem podczas mieszkania w tym mieście.
Kyōto jest nadal turystyczne. Widziałem mnóstwo obcokrajowców. Trudno było znaleźć nocleg, a gdy dotarłem na miejsce, to dowiedziałem się o podatku miejskim – dodatkowe 800 jenów za noc. Pomyśleć, że kiedyś spałem w Ōsace za 1100 jenów, ale było to przed rządowymi zmianami w sprawie noclegów, które wymusiły posiadanie licencji hotelarskiej na prowadzenie takich obiektów.
Kategoria Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Słoneczne jezioro

73.4704:22
Kolejny gorący dzień. Przejechałem się po moście nad jeziorem (płatny dla aut) i pokręciłem się trochę po nadbrzeżu, trochę po wzgórzu w poszukiwaniu ładnych miejsc.
Kilka dni temu zauważyłem wybrzuszenia na oponie. Po dzisiejszej ocenie stwierdziłem, że bezpiecznie będzie ją wymienić. Miałem szczęście, bo już w drugim serwisie udało mi się dostać właściwy rozmiar. Podczas wymiany pod sklepem licznik rozgrzał się do 39 °C. Odczuwalnie było nieco mniej, ale i tak dzień był gorący.
Na południu jeziora odświeżyli drogi dla rowerów. W niektórych miejscach nawet nie trzęsło. Pożegnałem się jednak z Biwa-ko i ruszyłem wzdłuż rzeki, by przedostać się przez góry inną niż zwykle drogą. Z początku musiałem dzielić się z mnóstwem ciężarówek (pewnie były tam z powodu budowy autostrady). Japończycy uważają wyprzedzanie „na gazetę” za coś bezpiecznego, ale wyprzedzanie na łukach, z zerową widocznością, było już przesadą.
Droga się mocno dłużyła, ale było w miarę płasko. Wyjechałem z gór i miałem przed sobą wielką metropolię o koszmarnych ulicach i dużym ruchu. Doszły też wzgórza, więc droga do celu mocno się dłużyła. A mój cel był alternatywą, bo zarezerwowany przeze mnie nocleg okazał się pełny. Znaleźli dla mnie inne miejsce, ale nie obyło się bez komplikacji, bo nikogo nie było na miejscu. W końcu przydał się mój japoński numer telefonu.
Kategoria Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, Japonia / Shiga, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Hikone z niespodzianką

71.8904:36
Śniadanie jadłem w towarzystwie deszczu za oknem hostelu. Całe szczęście przestało, gdy ruszałem. Tylko od czasu do czasu kapało z nieba niczym z cieknącego kranu.
Podczas wyjazdu z Kyōto chciałem odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Okazało się, że było mi po drodze. To wzniesienie Keage, na którym znajduje się nieużywana linia kolejowa (chyba służyła do transportu łodzi). Obecnie wiosną jest często odwiedzanym miejscem ze względu na drzewa wiśni otaczające stare tory. Dzisiaj było pusto. Widoki też nie wyróżniały się, dlatego szybko się zwinąłem.
Przejechałem góry, dostałem się do Ōtsu. Drogę do Hikone pokonałem już kilka razy i zawsze było to wzdłuż jeziora. Dzisiaj postanowiłem pojechać nieco dalej, przy okazji odwiedzając kilka stacji drogowych (Michi-no-Eki). Nie miałem za dużo szczęścia, bo brakowało chodników, a czasem nawet pobocza i musiałem dzielić drogę w większym ruchu. Udało mi się znaleźć kilka bocznych dróg wśród pól ryżowych, co jednak mnie odrobinę spowolniło.
Na horyzoncie rozciągała się granatowa chmura. W pewnym momencie obróciłem się i zobaczyłem szare niebo. Byłem między młotem i kowadłem. Na telefon dostawałem ostrzeżenia o silnym deszczu. Jedno mówiło o ponad 100 mm opadu na godzinę, a z nieba ledwo kropiło. Raptem kilka kilometrów przed celem zaczęło padać. Gdybym był tych kilka minut szybciej, nie miałbym takiej niespodzianki. Wyszedłem jeszcze z parasolką po coś do jedzenia i wtedy dopiero lunęło. Ulice zamieniły się w potoki. Chyba pierwszy raz w życiu widziałem tak silny opad.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Kyōto, Japonia / Shiga, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Gion Matsuri – upalny festiwal

6.3900:23
Dzień zaczął się upiornie gorący, ale chciałem zobaczyć festiwal. Gion Matsuri trwa przez cały miesiąc, a na dzisiaj przypada jedna z dwóch parad ulicznych. Miałem niedaleko, dojechałem szybko. Martwiłem się o parking dla roweru, ale zostawiłem go tuż przy ulicy i stanąłem między nielicznymi ludźmi. Przede mną znajdowały się płatne miejsca, które szybko się opróżniły przez żar lejący się z nieba. Mimo wszystko, migrując między barierką i cieniem drzewa, spędziłem ponad godzinę na obserwowaniu procesji. Wyróżniające były wozy sięgające nawet 25 metrów wysokości i ważące po 12 ton. Wysoka temperatura oraz duże przestoje w poruszającej się paradzie zmusiły mnie do wczesnego powrotu. Choć tradycja festiwalu sięga ponad tysiąca lat, dużo bardziej podobał mi się Aoba Matsuri.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Kyōto, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Gorące Kyōto

18.6101:18
Było gorąco, upalnie, z nieba lał się żar. Nie miałem nic do roboty, bo zatrzymałem się w Kyōto na kilka dni, więc wyszedłem na krótką przejażdżkę.
Nie miałem planu, więc uznałem, że mam blisko do mojego ulubionego chramu – Kamigamo-jinja. Dystans był nieco dłuższy, ale poprzeciskałem się przez wąskie drogi osiedlowe i dostałem na miejsce. Zostawiłem rower na parkingu i poszedłem na krótki spacer. Skończyli remont głównego budynku, więc można podziwiać świeżą farbę na zdobionej elewacji. Nie wchodziłem do środka, bo byłem przepocony i ubrany niestosownie do miejsca, które odwiedziłem.
Wciąż miałem sporo sił, więc wjechałem na ścieżkę wzdłuż rzeki Kamo-gawa. Pomyślałem o Gionie, turystycznej dzielnicy Kyōto. Rower zostawiłem na moim tajnym parkingu w krzakach i ruszyłem pieszo wśród setek turystów. Przespacerowałem się pod świątynię Kiyomizu-dera i zrobiłem odwrót. Było za gorąco. Wsiadłem na rower i pojechałem prosto do hostelu. Lato na całego, choć wieczorem przyszła burza i odrobinę popadało.
Kategoria kraje / Japonia, za granicą, Japonia / Kyōto, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Pływający most

64.1104:09
Zostałem w Ōsace drugi dzień. Padało pomimo odmiennej prognozy. Wyszedłem na spacer z parasolką i aparatem. Kilka ze zrobionych zdjęć standardowo dodałem do galerii.
Na dzisiaj miałem plan przenieść się do Kyōto. Lipiec jest miesiącem trwania Gion Matsuri, lokalnego festiwalu, który wyjątkowo trwa przez cały miesiąc z kilkoma punktami kulminacyjnymi przyciągającymi rzesze turystów. Przypomina mi on odrobinę festiwal z Nihonmatsu. Z pewnością będzie dużo więcej turystów, jak na jedno z najbardziej turystycznych miast Japonii.
Najpierw musiałem wydostać się z centrum Ōsaki. Dużo świateł, ale poszło całkiem sprawnie. Dojechałem do rzeki, wzdłuż której wypatrzyłem drogę dla rowerów. Przynajmniej na mapie. W rzeczywistości była typową drogą na wale rzecznym, ale dyskwalifikowały ją blokady. Co kilkaset metrów musiałem się naszarpać lub nadźwigać, aby przewlec rower przez wymysł japońskich szowinistów. Nieudolność w edukowaniu i zatrzymywaniu motocyklistów poruszających się tamtymi drogami spowodowała, że powstały blokady, które przysparzają problemów zwykłym ludziom, a co dopiero rowerzystom z obładowanymi rowerami.
Choć bariery przeszkadzały, to wolność od świateł drogowych przeważyła o pozostaniu na wałach rzecznych. Dojechałem do samego końca, skręciłem do miasta i pojechałem do chramu Iwashimizu Hachiman-gū znajdującego się na wzgórzu. Z planu wynikało, że pół wzgórza jest zabudowane, choć dużo dróg było oznaczonych schodami. Znalazłem jednak ścieżkę, bardzo obiecującą. Stara, niszczejąca, betonowa nawierzchnia dróżki zwężała się z każdym metrem. Towarzyszący mi las bambusowy przeplatał się ze zwykłymi drzewami. Mech zaczął wchodzić na drogę i wciąż po wczorajszym deszczu nawierzchnia była mokra. Jechałem bardzo powoli, aby nie wpaść w poślizg. Obietnica została spełniona i zjechałem ze wzgórza bez wpadnięcia na ślepą uliczkę.
Ostatnim punktem programu był most. Najdłuższy drewniany most w Japonii. Dostępny tylko dla pieszych; rowery i skutery należy przeprowadzić. Wyróżnia go konstrukcja. Podczas wysokiej wody część jezdna odłącza się od podpór i dryfuje do czasu opadnięcia wody (połączona stalowymi linami, aby nie spłynąć z nurtem).
Pozostało dostać się do Kyōto. Znów dużo świateł, które spowalniały. Zapomniałem dodać, że było wietrznie. Całe szczęście z grubych chmur nie spadł żaden deszcz.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery