Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Pod Poznaniem, część 55

  32.44  01:18
Wyszedłem późno, ale przed zachodem słońca. Przejechałem się pod Poznaniem. Obserwowałem, jak temperatura rosła do ponad 30 °C. W takie dni chciałoby się wrócić do zielonej Irlandii.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po dziurawym Poznaniu

  21.31  00:57
Wyszedłem wieczorem, gdy temperatura pozwoliła. Znów po mieście. Niestety trafiłem na dziury w jezdni i złapałem kapcia. Irlandzkie drogi, choć koszmarnie nierówne, nie były tak dziurawe. Łatka długo nie wytrzymała, bo po naprawie szybko zabrakło powietrza. Nie chciało mi się ponownie dłubać przy dętce, więc zatrzymałem się kilka razy na pompowanie i tak doczołgałem się do domu. Pogryzły mnie komary na postojach.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Nocna XI

  19.18  00:53
Wyszedłem wieczorem, gdy zrobiło się mniej gorąco. Odwiedziłem centrum i wróciłem do domu. Na drogach jeden remont zakończony, rozpoczął się kolejny.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Z tatrzańskiej wyrypy

  28.98  01:17
Właśnie wróciłem w letniego wyjazdu w góry. Mój drugi wypad w Tatry (pierwszym razem byłem tam 14 lat temu). Z grupką znajomych przeszliśmy wiele szlaków. Wszedłem na nieoblegany Giewont, odwiedziłem oblegane Morskie Oko, wspinałem się po łańcuchach na Zawrat, pełzałem po Jaskini Mylnej, by zobaczyć wszystkie Okna Pawlikowskiego. To był intensywny wyjazd. Wieczór był młody, więc wybrałem się na krótką przejażdżkę po Poznaniu. Było przyjemnie chłodno, ale zmierzch dziwnie szybko zapadł. Przejechałem się tylko chwilę i wróciłem. Dorzucam też kilka zdjęć ze wspomnianej wyrypy.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Gorący Kórnik

  65.65  02:43
Pojechałem do Kórnika. Trochę się zakręciłem, bo chciałem zrobić pętlę odwrotnie, ale tak też wyszło dobrze. W Kórniku niemal brak turystów. Było za gorąco mimo częściowego zachmurzenia.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Znowu miasto

  30.28  01:19
Dzisiaj było całkiem pogodnie. Wyszedłem przed wieczorem. Temperatura wyższa niż sądziłem. Pojechałem bez celu na miasto i wróciłem zanim się ściemniło.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po Irlandii

  35.78  01:35
Transport na lotnisko był logistycznie trudny, bo dopiero w trzecią taksówkę zmieścili mój bagaż, ale wróciłem i rozleniwiłem się. Wyskoczyłem wieczorem, gdy temperatura spadła. Myślałem o jeździe pod Poznaniem, ale zrobiłem krótką pętlę na wschód i po centrum. Za dużo owadów. W Irlandii mniej przeszkadzały.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Midleton – Youghal Greenway

  61.54  03:28
Było ponuro i deszczowo, gdy się obudziłem. Zjadłem śniadanie i spakowałem się, a po opadzie pozostały tylko mokre ulice. Dzień zapowiadał się dobrze.
Wjechałem na drogę na dawnej linii kolejowej, którą otworzyli w tym roku. Była wygodniejsza niż wczorajsza, ale nadal wydaje mi się, że Limerick Greenway miał lepszy asfalt. Było płasko, ale bez ciekawych widoków.
Nie dojechałem do końca szlaku, a zaczęło lać. Wróciłem na EuroVelo 1, który wiódł drogami lokalnymi. Na krótko, bo nie chciałem rozwlekać podróży. Tak pojechałem, że za wcześnie skręciłem. Trochę przeraził mnie limit prędkości 120 km/h, bo zwykle na krajówkach są do 100 km/h, ale zakazu nie było, a znak mówił Cork. W ten sposób znalazłem się na drodze przypominającej autostradę. Pobocze było bardzo szerokie, ale ruch duży. Padał deszcz, więc za każdym autem unosiła się mokra chmura, ale kto się tam przejmował zachowaniem dystansu. Dziwi mnie brak wypadków.
Dojechałem do zjazdu i wtedy zorientowałem się, że planowałem wjechać na krajówkę w innym miejscu, a wzdłuż przebytej drogi biegła jakaś równoległa droga dla rowerów. Nic się nie stało, tylko łańcuch nabrał trochę brudu, który zalegał na poboczu.
Znalazłem się w Corku. Bez nawigacji ciężko się jechało (zerkanie na telefon w deszczu nie jest łatwe). Trochę pobłądziłem, ale dotarłem do sklepu sportowego, gdzie miałem zamówiony karton. Wciąż padało, więc umówiłem się, że wrócę później. Pojechałem do akademika, w którym miałem pokój. Zameldowałem się i przestało padać. Odebrałem karton, chwilę się przespacerowałem po mieście i spakowałem na jutrzejszy lot.
Koniec ponad 3-tygodniowej podróży, podczas której pokonałem 2,1 tys. km. Irlandia ma piękne wybrzeże. Deszcz mniej męczył niż w Szkocji, bo na początku częściej mżyło niż padało. Zaskoczył mnie brak kleszczy, które w Szkocji były codzienną zmorą. Gdyby tylko nie te drogi otoczone wałami ziemno-kamiennymi z bujną roślinnością, które zasłaniały wszystko dookoła, włącznie z widokiem na nadjeżdżające pojazdy. Brakowało też poboczy. Ludzie nie zawsze byli przyjaźni. Nierzadko doświadczałem agresji drogowej. W Szkocji czułem się lepiej. Tylko Szkocja ma zabójczo strome podjazdy.
Problemów z rowerem nie miałem wiele. Odklejająca się owijka, jeden kapeć, pęknięta rama (ale o tym jeszcze będę pisał). Podczas pakowania zauważyłem też luz na suporcie. Szprychy przetrwały, bo je wszystkie wymieniłem na lepsze. Czyli trzeba budować własne koła, bo producenci wsadzają najtańszy badziew, byle koło się trzymało.
Kategoria kraje / Irlandia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Irlandia 2025, z sakwami, za granicą

Waterford Greenway

  124.05  07:06
Dzisiaj obudziło mnie słońce na bezchmurnym niebie. Nie trwało to jednak długo, bo chmury pojawiły się zanim zdążyłem wysuszyć namiot z porannej rosy.
Zorientowałem się, że do Corku miałem kawał drogi. Musiałem więc przejechać dziś dłuższy dystans. Zacząłem też ciąć szlak EuroVelo 1. Trafiałem na wystarczająco spokojne drogi. Wiatr był niewyczuwalny. Słońce jeszcze od czasu do czasu się pojawiało.
Przepłynąłem zatokę promem i dostałem się do miasta Waterford. Chwilę pokropiło, co wykorzystałem na zakupy. Potem dotarłem do atrakcji dnia – drogi położonej na miejscu dawnej linii kolejowej. Obok biegła też czynna linia kolejki wąskotorowej, o czym dowiedziałem się później. Przy okazji zaczęło padać.
Kolejka uciekła mi, gdy droga na chwilę odbiła od torów, ale złapałem ją później, gdy wracała ze swojej krótkiej trasy. Zakręt dalej znajdowała się też stacja końcowa.
Na 20. kilometrze szlaku przestało padać. Na 40. znów zaczęło kropić. Podobno linia była jedną z najpiękniejszych w kraju. Szkoda, że aura nie pokazała tych widoków. Na trasie były 3 wiadukty, z czego do dwóch udało mi się zjechać. Był też tunel. Standardowo rowerzyści mają obowiązek przeprowadzić przez niego rower. Dopiero końcówka szlaku, po osiągnięciu wybrzeża, pokazała odrobinę swojego piękna.
Znów się rozpadało. Miałem do pokonania podjazd. Na nim deszcz zmienił się w gęstą mgłę, która przepadła dopiero po wytraceniu wysokości. Za to znów zaczęło kropić. Już mniej uciążliwie, ale przeszkadzało to do końca dnia.
W okolicy nie było żadnych kempingów akceptujących namioty, więc zatrzymałem się w domu gościnnym. Przynajmniej mogłem wyschnąć.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Irlandia, po dawnej linii kolejowej, pod namiotem, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Irlandia 2025, z sakwami, za granicą

Wietrzna Irlandia

  76.11  04:56
Padało, gdy się obudziłem. Zamknąłem oczy i obudziłem się parę godzin później. Nadal kapało na namiot, więc niechętnie z niego wyszedłem, leniwie zjadłem śniadanie i po powrocie zastałem niemal suchy namiot. Wiatr go wysuszył, gdy przestało padać. A wiało na tyle mocno, że wyrywało śledzie z kamienistego gruntu. Rozerwało mi też łącznik w stelażu namiotu, ale dało się to naprawić.
Ruszyłem na południowy wschód, żeby wrócić na szlak EuroVelo 1. Wały otaczające irlandzkie drogi spisywały się i wiatr boczny tylko świszczał nad głową, nie utrudniając mi jazdy. Do czasu, bo tylko wjechałem na szlak, który biegł na zachód, to wygody się skończyły.
Mozolnie pokonywałem kilometry. Na niebie chmury walczyły ze słońcem. Pojawiły się też takie granatowe, ale poza mżawką i krótkim deszczem nie było niczego, co widziałem w prognozie pogody.
Zahaczyłem jeszcze o wiadukt kolejowy na prawie nieczynnej linii kolejowej i dotarłem na kemping na farmie. Były swojskie zapachy, scena z muzyką i nawet wiatr ustał.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Irlandia, pod namiotem, rowery / Fuji, wyprawy / Irlandia 2025, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery