Wczoraj zrezygnowałem z jazdy z powodu gołoledzi. Dzisiaj rano padał deszcz, potem pojawiła się mgła i hulał wiatr. Nie odpuściłem i ruszyłem do Poleskiego Parku Narodowego, aby przespacerować się po
ścieżce „Czahary”. Drogi były brudne, więc napęd chrupał od nadmiaru piasku. Mgła moczyła ubranie, a ze względu na temperaturę poniżej zera na rowerze tworzyły się cieniutkie warstwy lodu. Jeszcze ten przeszywający wiatr. Całe szczęście na większości odcinków wiał boczny.
Dotarłem do ścieżki. Było pusto, a drewniana kładka śliska. Do tego zbliżał się zmierzch, więc zdjęcia wyszły dość mroczne. Wody w tym roku brakowało, więc
kalosze nie były konieczne. Przespacerowałem się do końca. Wiatr wychłodził mnie, więc zrezygnowałem z dłuższej jazdy. Wróciłem się kawałek po własnym śladzie, potem możliwie najkrótszą drogą. Wiatr i mokra mgła mocno przeszkadzały. Pod koniec nawet pojawiła się gołoledź, ale dotarłem bez poślizgu. Udało mi się też osiągnąć tegoroczny cel – 10 tys. km.
