Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Poleski Park Narodowy

Dystans całkowity:1600.20 km (w terenie 260.61 km; 16.29%)
Czas w ruchu:80:06
Średnia prędkość:19.98 km/h
Maksymalna prędkość:51.55 km/h
Suma podjazdów:5495 m
Suma kalorii:1279 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:94.13 km i 4h 42m
Więcej statystyk

Saharyjskie „Spławy”

78.6003:59
Wiało okrutnie. Na stronie Poleskiego Parku Narodowego dowiedziałem się, że ścieżka „Spławy” jest znów w pełni otwarta. Kombinowałem, jak wpleść w wycieczkę przejazd pociągiem, ale ostatecznie spróbowałem dotrzeć tam o własnych siłach, bo dystans ze stacji do parku był niewiele mniejszy niż z mojej lokalizacji. Słońce wyglądało niczym zamglone, co było spowodowane pyłem znad Sahary, który od wczoraj przemierzał Polskę i dzisiaj znalazł się nad Lubelszczyzną. Na szczęście temperatura, mimo wiatru i mizernego nasłonecznienia, nie była wcale niska.
Dojechałem do parkingu przy szlaku, zostawiłem rower i przeraziła mnie liczba zaparkowanych aut tuż przed wejściem na ścieżkę. Gdyby nie błoto, to wjechaliby jeszcze dalej. Potem było tylko gorzej. Wycięli mnóstwo drzew i krzaków, przez co spacer – piąty raz po tym szlaku – wydawał się dziwnie nieznajomy. Do tego ludzie. Chociaż nie wiem, czy to dobre określenie. Ludzkie bydło zjechało się z miasta i zamiast napawać się naturą, to wydawało nierzadko nieludzkie odgłosy. Spacerowałem powoli, dzięki czemu trafiałem w lukę między grupami. Wtedy nawet dało się usłyszeć jakieś ptaki czy płazy. Dobrze, że park jest tak rozległy, dzięki czemu zwierzęta jeszcze mogą znaleźć ustronne miejsce dla siebie. Przynajmniej widoki natury budzącej się ze snu zimowego przynosiły radość.
Pierwotnie rozważałem jechać z wiatrem do Parczewa, ale pociągi tak rzadko jeździły, że zrezygnowałem z tego planu. Wiatr i tak trochę osłabł, więc spróbowałem i faktycznie dmuchało mniej. Nawet wróciłem przed zmrokiem, ale po zachodzie przejrzystość powietrza strasznie się pogorszyła. Mam nadzieję, że to mgły, a nie ten saharyjski pył.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Wiosenne Polesie

95.9704:28
Pojechałem w rodzinne strony. Wiosna przychodzi tu później niż w Poznaniu, ale i tak udało mi się znaleźć kilka jej oznak. Było bardzo ciepło. Ruszyłem standardowo do ścieżki „Czahary”. Drogi były niemal puste. Trafiłem na zaledwie kilka kwitnących drzew, ale przejechałem przez jeden las pokryty dywanem zawilców. Ze zwierząt najwięcej żurawi (choć w jednym skupisku), dużo bocianów.
Na ścieżce „Czahary” wygrzewało się mnóstwo zaskrońców. Wiosna dopiero się budziła, bo nawet bazie nie zdążyły się rozwinąć. Przynajmniej poziom wody opadł i dało się przejść. Przy wyjściu dowiedziałem się, że od 1 marca ścieżka przestała być darmowa. Co więcej, podnieśli ceny wstępu.
Zostało mi dużo dnia, więc pojechałem na ścieżkę „Dąb Dominik”. Parking był przepełniony, ale nie spotkałem zbyt wielu ludzi. Za to trafiłem na leśny dywan przylaszczek. Dowiedziałem się też o ich toksycznych właściwościach. Dobrze, że nie zrywam kwiatów. Ścieżka niewiele się różniła od poprzednich wizyt. W jednym miejscu nieznacznie zapadała się w bagno, więc pewnie miesiąc temu bez kaloszy nie dało się przejść. Dalej też nie szło się najwygodniej, bo jeden odcinek niepokryty kładkami zaczął się zamieniać w bagno. Do żółwi nadal nie miałem szczęścia.
Zbliżał się wieczór, więc wróciłem się głównie po własnym śladzie. Mirabelki lada dzień powinny zakwitnąć. Temperatura ponad 24 stopnie za dnia, po zmierzchu spadła do 15 °C.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe, po zmroku i nocne

Sylwestrowe „Czahary”

65.4003:21
W końcu trafił się pogodny dzień, akurat na zakończenie sezonu. Ruszyłem w tym samym kierunku, co rok temu, czyli do mojego ulubionego parku narodowego. Droga w dużej mierze była pusta. Spotkałem parę płochliwych zwierzaków. Za dzisiejszy cel obrałem jedynie wizytę na ścieżce „Czahary”. Pojechałem odwrotnie niż zwykle i na jedynym – przed wjazdem do parku – terenowym odcinku trafiłem na dużo błota. Co prawda daleko temu było do błotnego przejazdu po Green Velo, ale dłubanie patykiem musiałem zaliczyć.
W tym roku ścieżka nie była podtopiona (no, może w kilku miejscach, ale poziom wody nie przekraczał wysokości podeszwy). Spotkałem sporo ludzi. Zimowe, śpiące bagno wyglądało jak zwykle cudownie. Spacer uprzykrzało jedynie pojawienie się mnóstwa pająków, których pajęczyna oplatała każdą trzcinę.
Dalsza droga przyniosła kolejną dawkę terenu. Tym razem mniej błota, a więcej piachu, choć ten był grząski i ciut mniej nieprzyjazny niż latem. Po powrocie na asfalt nie było już nic ciekawego. Temperatura spadła prawie do zera.
Ten sezon był odrobinę lepszy od zeszłego. Wykręciłem 13,6 tys. km, z czego 12,6 tys. na gravelu, a 60% całego dystansu pokonałem po azjatyckich drogach. Największą od paru lat wyprawą była podróż do Japonii z wizytą w Korei. Latem odwiedziłem Bieszczady, a jesienią objechałem Tatry.
Z najciekawszych wycieczek mogę wspomnieć Park Narodowy „Ujście Warty”, jazdę trasą olimpijską, jeden z wiosennych dni w Japonii, wjazd do Kyōto, wspinaczkę na trzy przełęcze, spacer po wodospadach, malownicze góry pokryte wapieniami, przypadkowy festiwal, wyspę Jeju, herbaciane wzgórza, deszczowe urodziny, ośnieżone Alpy Japońskie, spotkanie z niedźwiedziami, spacer po Bieszczadach, jedną z wielu wizyt na Polesiu, jazdę z widokiem na Tatry, jesienną Słowację, wspinaczkę na Turbacz czy jesienną Wielkopolskę. Zabrakło jedynie wycieczek pod namiot i liczę, że uda się to nadrobić w nadchodzącym sezonie.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Późne „Czahary”

85.8404:12
Wyskoczyłem po południu z planem odwiedzin „Czahar”. Pomyślałem, by pojechać szlakami przez lasy. Najpierw znośnym niebieskim rowerowym, potem zapomnianym żółtym pieszym. Natura przejmuje drogę, że ciężko było się po niej poruszać. Dojechałem do kładek nad Uherką. Druga była uszkodzona, a na brzegu leżała część świeżo pociętej kładki. Czasem mnie korci, żeby zbudować normalną kładkę w miejscu dawnego mostu, ale po takich widokach mi przechodzi.
Atrakcje w postaci pokrzyw, krzewów różanych i bujnej roślinności skończyły się, ale pojawiły się inne: piachy. Dzisiaj miałem dużo szczęścia do takich dróg. Brakowało alternatyw, więc jakoś przez to przebrnąłem.
Dotarłem do „Czahar”. Było późno, więc słońce świeciło nisko nad horyzontem. Zrobiłem ósemkę po kładkach, bo szlak dawał taką możliwość. Ładnie się prezentował. Choć po niebie krążyły groźne chmury, to nic z nich nie spadło. Udało mi się wrócić przed nocą.
Kategoria Poleski Park Narodowy, terenowe, rowery / Trek, Polska / lubelskie, kraje / Polska, Chełmski Park Krajobrazowy

Zamknięte „Spławy”

87.6404:00
Dostałem podwózkę pod Lublin. Skoro tak, to po drodze był Poleski Park Narodowy. Czemu go – ponownie – nie odwiedzić? Było gorąco, choć to już nie letni skwar.
Obrałem za dzisiejszy cel ścieżkę „Spławy”. Ostatnim razem byłem tam niemal rok temu. Na parkingu w Starym Załuczu zastałem mnóstwo ludzi. Zjadłem coś w barze i wszedłem na szlak. Zaskoczyła mnie duża liczba osób idących pod prąd. Widoki nie różniły się od tych z zeszłego roku (poza tym, że używałem wtedy starego aparatu).
W końcu dotarłem do jeziora, gdzie była nawrotka i dalej ścieżka biegła przez leśne mokradła. Niestety ten odcinek został zamknięty z powodu jakichś prac drogowych. Zero dalszych informacji. Sugerowali powrót tą samą drogą (czyli rzekomo pod prąd) lub dłuższy dystans po czarnym szlaku. Oczywiście wybrałem wariant urozmaicony. Droga wiodła przez las, potem przez wioskę, aż dotarłem do tej rozkopanej drogi. Nie zatrzymał mnie żaden znak, więc zamknięcie części szlaku było irracjonalne.
Dalsza droga bez niespodzianek. Wróciłem przed nocą.
Kategoria rowery / Fuji, Polska / lubelskie, Poleski Park Narodowy, kraje / Polska

Ścieżka „Obóz Powstańczy”

106.8305:23
Mimo gorąca ruszyłem do Poleskiego Parku Narodowego, by przespacerować się po ostatniej ścieżce. Do Sawina miałem z wiatrem, potem najczęściej pod wiatr. Znalazłem skrót, który nie przypadł mi do gustu, bo na paru odcinkach musiałem walczyć z piachem. Standardowo przespacerowałem się po ścieżce „Czahary”. Latem nie jest taka atrakcyjna. Przejeżdżając obok ścieżki „Dąb Dominik”, nie omieszkałem odwiedzić również jej.
Po starym asfalcie dotarłem do parkingu przed najbardziej odizolowaną ścieżką przyrodniczo-historyczną w parku – „Obozem Powstańczym”. Zostawiłem rower i ruszyłem. Kompletnie nie było czuć, że szlak rozpoczął się. Szedłem po rozjeżdżonej ciężkim sprzętem drodze. Byłem jedynym turystą i towarzystwo umilały mi komary oraz młode żabki. Mimo historycznego charakteru tego miejsca liczba tablic informacyjnych była niedostateczna. W końcu pojawiły się nawet drewniane kładki, które nie były tak wąskie, jak to sobie wyobrażałem. Nawet odrobinę dodały do atrakcyjności temu szlakowi. Może gdyby nie pora roku, to byłoby tam ładniej.
Nie wiedzieć kiedy niebo pokryła warstwa groźnie wyglądających chmur. Na dalszą drogę wybrałem niebieski szlak rowerowy, który na mapie parku widniał jako szlak konny, ale po pewnym czasie zmienił się w czarny szlak pieszy, który doprowadził mnie do ścieżki rowerowej „Mietiułka”. Droga niezmiennie nie była wygodna, potem pojawiło się trochę piachu i w końcu wydostałem się do cywilizacji, wróciwszy do domu chwilę po zapadnięciu zmroku. Chmury tylko groźnie wyglądały i zdążyły odsłonić zachodzące słońce.

Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, po zmroku i nocne

Letnie „Czahary”

71.3403:26
Ostatnio po „Czaharach” spacerowałem, gdy te były pełne wody. Wiało trochę w plecy, trochę z boku, więc sprawnie dostałem się do celu. Obawiałem się tłumów, bo minąłem kilkadziesiąt osób na drodze do ścieżki, ale na ścieżce tylko minąłem się z głośnym „bydłem”. Potem mogłem w samotności odpędzać komary, muchy i jusznice. Temperatura była przyjemniejsza niż rok temu, więc i ścieżka jakoś lepiej wyglądała, ale nadal uważam, że to wiosenne i jesienne scenerie są tam najlepsze. Poza owadami spotkałem kilka jaszczurek i przynajmniej jednego zaskrońca. Po niebie rozchodził się odgłos gęsi, a na końcu ścieżki zestresowałem żerującego boćka.
Powrót trochę pod wiatr, więc jechało się ciężej. Temperatura nawet odrobinę spadła i zanosiło się na opady, ale dotarłem do domu suchy.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Sylwestrowe Polesie

95.9905:14
Przyszło ocieplenie. Po śniegu w okolicy nie pozostał ślad. Postanowiłem odwiedzić mój ulubiony park. Było wietrznie i wiało z zachodu, a nie z południa, jak prognozowali, więc jazda była mozolna.
Pierwszy cel to oczywiście ścieżka „Czahary”. Po roztopach przybyło wody, ale nie sądziłem, że aż tyle. Już poprzedniej wiosny kładka przez bagna miejscami zapadała się, ale tym razem była to przesada. Z pozoru niewielkie podtopienie pogłębiało się do nawet 20 cm podczas przechodzenia. Dobrze, że miałem rower, to mogłem się na nim oprzeć i iść po krawężniku. Za to widoki były dużo ładniejsze niż latem.
Spacer po wietrznych bagnach mnie wychłodził. Rozgrzałem się w drodze do ścieżki „Dąb Dominik”. Miały być „Spławy”, ale nie miałem zabezpieczenia do roweru, by go zostawić na parkingu. Pewnie wyszło mi to na dobre, bo powitała mnie nieco szersza, ale pokryta śniegiem, lodem i śliskim mchem ścieżka. O ile w Górach Stołowych widziałem kładki podziurawione rakami niczym sito, tak w tym parku nie było nawet jednej dziurki. Może nikt się tego nie spodziewał (włącznie ze mną). Rower mnie stabilizował. Jeden plus, że żadna część kładki nie zapadała się pod wodę.
Pozostał długi powrót do domu. Niestety po zmroku. Wpadłem na nieplanowaną kąpiel błotną, sporo ulic mokrych od deszczu oraz wietrzną końcówkę, bo ostatecznie zaczęło wiać z południa. Przynajmniej skończyli remont kilku dróg, więc jechało się wygodniej.
Zwykłem robić podsumowanie roku w pierwszym dniu nowego sezonu, ale ponieważ dziś jest sylwester, to mam pewność, że to ostatni dodany wpis w 2022.
Ten rok był mniej rowerowy niż poprzedni, bo pokonałem zaledwie 12,7 tys. km na rowerze (10,3 tys. na samym gravelu). Wyprawą roku była oczywiście podróż przez Norwegię, podczas której pokonałem 3,3 tys. km na samym rowerze, docierając na zamglony Nordkapp. Poza tym wybrałem się na kilka innych wypraw i pracowakacji. Były to podróż wzdłuż Nysy i Odry polską stroną, która wpadła mi w oko podczas wcześniejszej wyprawy po stronie niemieckiej. W deszczu i upale jeździłem na pograniczu Śląska i Małopolski, zwiedzając okolice Bielska-Białej i Szlaku Orlich Gniazd. Potem wróciłem do Małopolski, by przejechać się wzdłuż Popradu i przy okazji objechać parę dawnych cerkwi. Z powrotu do Poznania także zrobiłem drobną wyprawę wzdłuż Wisły, odwiedzając Warszawę, Płock i Kampinoski Park Narodowy. Na zakończenie ruszyłem podczas mojej ulubionej pory roku w Sudety, by sfotografować góry w złotej scenerii.
Poza serią wypraw warto wspomnieć także kilka mikrowypraw i widokowych wycieczek. Między innymi dwie wizyty w Parku Narodowym „Ujście Warty”: w lutym oraz w marcu. Zajrzałem także do przepięknych Borów Tucholskich. Wiosnę spędzałem w Poznaniu i na Lubelszczyźnie, gdzie odkrywałem kolejne szlaki w Poleskim Parku Narodowym i wracałem do już poznanych. Zacząłem odkrywać ogrody japońskie w Polsce, odwiedziłem (choć nieco za późno) jedne z największych wrzosowisk w kraju, znalazłem kolejną ścieżkę po Puszczy Noteckiej.

Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe, Chełmski Park Krajobrazowy

Letnie „Spławy”

87.0704:16
Planowałem wyskoczyć w tygodniu, ale nie wyszło. Wyskoczyłem w weekend. Droga z wiatrem, rower zostawiłem na parkingu i wszedłem na szlak. Letnie widoki nie porywały, słońce było zbyt ostre. Ludzi na szczęście niewiele, ale brak wody ułatwiał mijankę na kładce szerokości połowy człowieka.
Zjadłem lokalne pierogi i ruszyłem w pośpiechu. Na niebo wyszły granatowe chmury. Wiatr w twarz nie ułatwiał powrotu. Na szczęście uniknąłem opadu i dzisiaj nawet wróciłem przed zmierzchem.

Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Hola

126.5106:14
Smog przepadł, niebo zrobiło się przejrzyste i wróciły upały. Mimo to pojechałem do Poleskiego Parku Narodowego. Nie wiało, więc dzień nie zapowiadał się przyjemnie.
Do parku dotarłem drogami znanymi z poprzednich wyjazdów. Do ścieżki „Czahary” za to znalazłem inną drogę, choć nie obyło się bez piachu. Sama ścieżka nie zwracała uwagi. Bagno wyschło, nie było niczego nowego względem wiosennych widoków. Było słychać kilka ptaków, ale nie dostrzegłem żadnego.
Pojechałem dalej do Urszulina, ale upał mnie pokonał. Zatrzymałem się pod sklepem, gdzie znalazłem ochłodę. Rozważałem powrót do domu, ale ten odpoczynek zregenerował mnie i ochłodził. Byłem gotów kontynuować wycieczkę.
Pojechałem do ścieżki „Dąb Dominik”. Szlak też nie przyniósł niczego nowego, ale przynajmniej dawał cień. Mogłem spokojnie przespacerować się. Było niewielu turystów w porównaniu z majówką.
Trochę wahałem się z kontynuowaniem podróży, ale zdecydowałem się wykonać plan w całości. Pojechałem dalej na północ, aż do miejscowości Hola. Tam stała cerkiew o niebieskiej elewacji. Zaraz obok znajdował się skansen, ale przybyłem po godzinie zamknięcia.
Musiałem się sprężać z powrotem. Przejechałem po szlaku rowerowym „Mietułka”. Szkoda, że tyle aut tam jeździ, bo rozwaliły drogę. Jak nie grzązłem w piachu, to telepałem się po dziurach. Chociaż temperatura zaczęła być znośna, ale słońce przesłoniły chmury, więc nie byłem pewien, czy się nie rozpada. Na krajówce był spory ruch, ale daleko nią nie jechałem. Wybrałem boczne drogi, oczywiście inne niż rano. Złapał mnie zmrok, ale z chmur, które zdążyły zakryć całe niebo nic nie spadło. Co ciekawe, w prognozie pogody były możliwe burze.

Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, setki i więcej, terenowe, po zmroku i nocne, Poleski Park Narodowy, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery