Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Poleski Park Narodowy

Dystans całkowity:2013.13 km (w terenie 323.23 km; 16.06%)
Czas w ruchu:100:31
Średnia prędkość:20.03 km/h
Maksymalna prędkość:51.55 km/h
Suma podjazdów:6853 m
Suma kalorii:1279 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:91.51 km i 4h 34m
Więcej statystyk

Suche „Spławy” i „Dąb Dominik”

  93.51  04:24
Na niebie brakowało chmur, ale kilka pojawiło się, gdy w końcu ruszyłem w kierunku Poleskiego Parku Narodowego. Dojechałem do ścieżki „Spławy”. Cieszyłem się brakiem ludzi, ale okazało się, że zrobili sobie parking na kilkanaście aut tuż pod wejściem na kładki. Potem tylko musiałem się przeciskać z idącymi pod prąd. Tak jak wczoraj, było dużo ignorantów, którym jadaczka się nie zamykała. Na szczęście udało mi się dostrzec kilku mieszkańców tych bagien. Niestety ta wiosna jest bardzo sucha. Wody było mniej niż latem.
Na dzisiaj zaplanowałem tylko jeden szlak, ale spaliłem się na słońcu i stwierdziłem, że jutro nie będzie mi się chciało robić podobnej trasy. Ruszyłem do ścieżki „Dąb Dominik”. Rok temu trafiłem tam na przylaszczki. Najwidoczniej już wszystkie przekwitły, bo tym razem nie miałem szczęścia. Przespacerowałem się po szlaku przez wyschnięte bagna i dotarłem do lokalnej chatki z jagodziankami, które były ratunkiem w niedzielę. Dowiedziałem się, że ludzie widzieli na szlaku żmije i żółwie. Słońce chyliło się ku horyzontowi, więc pewnie wszystkie zmiennocieplne stworzenia się pochowały i dlatego ich nie dostrzegłem. Może innym razem. Wróciłem zanim się ściemniło.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Zaśmiecone „Czahary”

  69.85  03:32
Po nocnym deszczu zostało mnóstwo chmur, a temperatura zrobiła się nieco niższa. Ruszyłem tradycyjnie do Poleskiego Parku Narodowego. Na ścieżce „Czahary” było dużo głośnych ignorantów, a liczba śmieci przewyższała liczbę spotkanych stworzeń. Poziom wody był znacznie niższy niż zwykle, więc susza daje się we znaki.
Zachmurzenie zaczęło dominować na niebie, do tego pojawił się wiatr. Wróciłem, zahaczając o Chełmski Park Krajobrazowy, którego znikające lasy są wyściełane dywanami zawilców.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Bure „Czahary”

  66.92  03:14
Zaraz święta, więc odwiedziłem rodzinne strony i oczywiście musiałem ruszyć do Poleskiego Parku Narodowego. Było buro, ale wyjrzało słońce. Niestety tylko na chwilę. Wiatr był boczny, ale nie przeszkadzał zbyt mocno. Dotarłem do ścieżki „Czahary”, która zaskoczyła mnie swoją ekskluzywnością. Na całym szlaku nie spotkałem ani jednego pieszego, a pierwsze auto od zejścia ze ścieżki minąłem dopiero kilkanaście kilometrów później. W trakcie powrotu znów wyjrzało słońce i towarzyszyło mi niemal do końca wycieczki.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe, Chełmski Park Krajobrazowy

Ścieżka przyrodnicza „Bobrówka”

  92.10  05:02
Zabrakło mi jednego dnia, by wrócić prosto do domu. Skoro musiałem wsiąść do pociągu, to wybrałem opcję poranną, nieco rozszerzoną, bo pojechałem kawałek dalej na północ. Był mróz, gdy jechałem przed świtem na dworzec, ale w Parczewie zaskoczyło mnie słońce. Przynajmniej przez chwilę. Do zachmurzenia doszedł wiatr w twarz.
Wjechałem na szlak Trakt Królewski biegnący lasami do Ostrowa Lubelskiego. Było sporo brązów, a niektóre liście wpadały w odcień złota. Cały ten plan miał służyć wejściu na ścieżkę „Bobrówka”, która przypominała mi znane z Poleskiego Parku Narodowego kładki. W trakcie spaceru dowiedziałem się, że wszedłem pod prąd, jednak wejście i wyjście nie informowały o tym. Ktoś wpadł na debilny pomysł zrobienia w środku lasu miejsca na ognisko. Zadymiona połowa ścieżki, a biwakowicze spłoszyli się, zostawiając palenisko. Tylko czekać na pierwszy pożar. Sama ścieżka wygląda na pewno lepiej wiosną, bo teraz przyroda układa się do snu zimowego.
Jako że po drodze miałem Poleski Park Narodowy, to ruszyłem do ścieżki „Dąb Dominik”. Ta ścieżka również nie wyglądała tak ładnie, jak podczas moich poprzednich wizyt. Przynajmniej było prawie pusto. W międzyczasie przepadły wszystkie chmury i zrobiło się słonecznie. Nie mogłem więc odpuścić sobie wizyty na ścieżce „Czahary”, którą uważam za najbardziej fotogeniczną ze wszystkich. Niskie słońce rozświetlało bagna porosłe trzcinami. Chyba nawet trafiłem w porę, gdy większość turystów zeszła ze szlaku.
Reszta drogi bez atrakcji. Sporo piachów, zmierzch i temperatura niewiele wyższa niż o poranku.
Koniec późnojesiennej wyprawy. Wykręciłem ponad tysiąc kilometrów i choć widziałem dużo, to brakowało mi złotych widoków, słońce zbyt krótko rozświetlało krajobrazy, a temperatury bywały zbyt niskie, by komfortowo podróżować. W przyszłym roku muszę to odrobić.

Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, dojazd pociągiem, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, terenowe, wyprawy / Niejesień 2024, z sakwami

Jesień na Polesiu

  90.55  04:13
Już tradycyjnie ruszyłem do Poleskiego Parku Narodowego, by przespacerować się po kilku szlakach. Jesienią jeszcze tego nie robiłem, więc była to idealna okazja. Poranek słoneczny, choć chłodny, potem pojawiło się zachmurzenie, które do późnego popołudnia przepadło. Zrobiło się niewielkie babie lato.
Odwiedziłem ścieżkę „Czahary”, gdzie zdążyli skosić część trzcin, a potem ruszyłem do Starego Załucza, by wejść na ścieżkę „Spławy”. Wykarczowali kolejne krzaki, ale pewnie chcą pozostawić bagienny charakter tej części parku. Kładki z wizyty na wizytę są w coraz gorszym stanie. Mijanie się z ludźmi idącymi „pod prąd” jest kłopotliwe. Zwłaszcza że było ślisko. Słońce przeszkadzało, ale trochę jesiennych widoków udało mi się wypatrzeć.
Planowałem odwiedzić jeszcze jedną ścieżkę, ale wieczór zbliżał się wielkim krokiem, więc ruszyłem w drogę powrotną. Mgły pojawiły się tylko w kilku nieckach, ale ruch i tak był znikomy.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Fuji, terenowe

Saharyjskie „Spławy”

  78.60  03:59
Wiało okrutnie. Na stronie Poleskiego Parku Narodowego dowiedziałem się, że ścieżka „Spławy” jest znów w pełni otwarta. Kombinowałem, jak wpleść w wycieczkę przejazd pociągiem, ale ostatecznie spróbowałem dotrzeć tam o własnych siłach, bo dystans ze stacji do parku był niewiele mniejszy niż z mojej lokalizacji. Słońce wyglądało niczym zamglone, co było spowodowane pyłem znad Sahary, który od wczoraj przemierzał Polskę i dzisiaj znalazł się nad Lubelszczyzną. Na szczęście temperatura, mimo wiatru i mizernego nasłonecznienia, nie była wcale niska.
Dojechałem do parkingu przy szlaku, zostawiłem rower i przeraziła mnie liczba zaparkowanych aut tuż przed wejściem na ścieżkę. Gdyby nie błoto, to wjechaliby jeszcze dalej. Potem było tylko gorzej. Wycięli mnóstwo drzew i krzaków, przez co spacer – piąty raz po tym szlaku – wydawał się dziwnie nieznajomy. Do tego ludzie. Chociaż nie wiem, czy to dobre określenie. Ludzkie bydło zjechało się z miasta i zamiast napawać się naturą, to wydawało nierzadko nieludzkie odgłosy. Spacerowałem powoli, dzięki czemu trafiałem w lukę między grupami. Wtedy nawet dało się usłyszeć jakieś ptaki czy płazy. Dobrze, że park jest tak rozległy, dzięki czemu zwierzęta jeszcze mogą znaleźć ustronne miejsce dla siebie. Przynajmniej widoki natury budzącej się ze snu zimowego przynosiły radość.
Pierwotnie rozważałem jechać z wiatrem do Parczewa, ale pociągi tak rzadko jeździły, że zrezygnowałem z tego planu. Wiatr i tak trochę osłabł, więc spróbowałem i faktycznie dmuchało mniej. Nawet wróciłem przed zmrokiem, ale po zachodzie przejrzystość powietrza strasznie się pogorszyła. Mam nadzieję, że to mgły, a nie ten saharyjski pył.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Wiosenne Polesie

  95.97  04:28
Pojechałem w rodzinne strony. Wiosna przychodzi tu później niż w Poznaniu, ale i tak udało mi się znaleźć kilka jej oznak. Było bardzo ciepło. Ruszyłem standardowo do ścieżki „Czahary”. Drogi były niemal puste. Trafiłem na zaledwie kilka kwitnących drzew, ale przejechałem przez jeden las pokryty dywanem zawilców. Ze zwierząt najwięcej żurawi (choć w jednym skupisku), dużo bocianów.
Na ścieżce „Czahary” wygrzewało się mnóstwo zaskrońców. Wiosna dopiero się budziła, bo nawet bazie nie zdążyły się rozwinąć. Przynajmniej poziom wody opadł i dało się przejść. Przy wyjściu dowiedziałem się, że od 1 marca ścieżka przestała być darmowa. Co więcej, podnieśli ceny wstępu.
Zostało mi dużo dnia, więc pojechałem na ścieżkę „Dąb Dominik”. Parking był przepełniony, ale nie spotkałem zbyt wielu ludzi. Za to trafiłem na leśny dywan przylaszczek. Dowiedziałem się też o ich toksycznych właściwościach. Dobrze, że nie zrywam kwiatów. Ścieżka niewiele się różniła od poprzednich wizyt. W jednym miejscu nieznacznie zapadała się w bagno, więc pewnie miesiąc temu bez kaloszy nie dało się przejść. Dalej też nie szło się najwygodniej, bo jeden odcinek niepokryty kładkami zaczął się zamieniać w bagno. Do żółwi nadal nie miałem szczęścia.
Zbliżał się wieczór, więc wróciłem się głównie po własnym śladzie. Mirabelki lada dzień powinny zakwitnąć. Temperatura ponad 24 stopnie za dnia, po zmierzchu spadła do 15 °C.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe, po zmroku i nocne

Sylwestrowe „Czahary”

  65.40  03:21
W końcu trafił się pogodny dzień, akurat na zakończenie sezonu. Ruszyłem w tym samym kierunku, co rok temu, czyli do mojego ulubionego parku narodowego. Droga w dużej mierze była pusta. Spotkałem parę płochliwych zwierzaków. Za dzisiejszy cel obrałem jedynie wizytę na ścieżce „Czahary”. Pojechałem odwrotnie niż zwykle i na jedynym – przed wjazdem do parku – terenowym odcinku trafiłem na dużo błota. Co prawda daleko temu było do błotnego przejazdu po Green Velo, ale dłubanie patykiem musiałem zaliczyć.
W tym roku ścieżka nie była podtopiona (no, może w kilku miejscach, ale poziom wody nie przekraczał wysokości podeszwy). Spotkałem sporo ludzi. Zimowe, śpiące bagno wyglądało jak zwykle cudownie. Spacer uprzykrzało jedynie pojawienie się mnóstwa pająków, których pajęczyna oplatała każdą trzcinę.
Dalsza droga przyniosła kolejną dawkę terenu. Tym razem mniej błota, a więcej piachu, choć ten był grząski i ciut mniej nieprzyjazny niż latem. Po powrocie na asfalt nie było już nic ciekawego. Temperatura spadła prawie do zera.
Ten sezon był odrobinę lepszy od zeszłego. Wykręciłem 13,6 tys. km, z czego 12,6 tys. na gravelu, a 60% całego dystansu pokonałem po azjatyckich drogach. Największą od paru lat wyprawą była podróż do Japonii z wizytą w Korei. Latem odwiedziłem Bieszczady, a jesienią objechałem Tatry.
Z najciekawszych wycieczek mogę wspomnieć Park Narodowy „Ujście Warty”, jazdę trasą olimpijską, jeden z wiosennych dni w Japonii, wjazd do Kyōto, wspinaczkę na trzy przełęcze, spacer po wodospadach, malownicze góry pokryte wapieniami, przypadkowy festiwal, wyspę Jeju, herbaciane wzgórza, deszczowe urodziny, ośnieżone Alpy Japońskie, spotkanie z niedźwiedziami, spacer po Bieszczadach, jedną z wielu wizyt na Polesiu, jazdę z widokiem na Tatry, jesienną Słowację, wspinaczkę na Turbacz czy jesienną Wielkopolskę. Zabrakło jedynie wycieczek pod namiot i liczę, że uda się to nadrobić w nadchodzącym sezonie.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, rowery / Trek, terenowe

Późne „Czahary”

  85.84  04:12
Wyskoczyłem po południu z planem odwiedzin „Czahar”. Pomyślałem, by pojechać szlakami przez lasy. Najpierw znośnym niebieskim rowerowym, potem zapomnianym żółtym pieszym. Natura przejmuje drogę, że ciężko było się po niej poruszać. Dojechałem do kładek nad Uherką. Druga była uszkodzona, a na brzegu leżała część świeżo pociętej kładki. Czasem mnie korci, żeby zbudować normalną kładkę w miejscu dawnego mostu, ale po takich widokach mi przechodzi.
Atrakcje w postaci pokrzyw, krzewów różanych i bujnej roślinności skończyły się, ale pojawiły się inne: piachy. Dzisiaj miałem dużo szczęścia do takich dróg. Brakowało alternatyw, więc jakoś przez to przebrnąłem.
Dotarłem do „Czahar”. Było późno, więc słońce świeciło nisko nad horyzontem. Zrobiłem ósemkę po kładkach, bo szlak dawał taką możliwość. Ładnie się prezentował. Choć po niebie krążyły groźne chmury, to nic z nich nie spadło. Udało mi się wrócić przed nocą.
Kategoria Poleski Park Narodowy, terenowe, rowery / Trek, Polska / lubelskie, kraje / Polska, Chełmski Park Krajobrazowy

Zamknięte „Spławy”

  87.64  04:00
Dostałem podwózkę pod Lublin. Skoro tak, to po drodze był Poleski Park Narodowy. Czemu go – ponownie – nie odwiedzić? Było gorąco, choć to już nie letni skwar.
Obrałem za dzisiejszy cel ścieżkę „Spławy”. Ostatnim razem byłem tam niemal rok temu. Na parkingu w Starym Załuczu zastałem mnóstwo ludzi. Zjadłem coś w barze i wszedłem na szlak. Zaskoczyła mnie duża liczba osób idących pod prąd. Widoki nie różniły się od tych z zeszłego roku (poza tym, że używałem wtedy starego aparatu).
W końcu dotarłem do jeziora, gdzie była nawrotka i dalej ścieżka biegła przez leśne mokradła. Niestety ten odcinek został zamknięty z powodu jakichś prac drogowych. Zero dalszych informacji. Sugerowali powrót tą samą drogą (czyli rzekomo pod prąd) lub dłuższy dystans po czarnym szlaku. Oczywiście wybrałem wariant urozmaicony. Droga wiodła przez las, potem przez wioskę, aż dotarłem do tej rozkopanej drogi. Nie zatrzymał mnie żaden znak, więc zamknięcie części szlaku było irracjonalne.
Dalsza droga bez niespodzianek. Wróciłem przed nocą.
Kategoria rowery / Fuji, Polska / lubelskie, Poleski Park Narodowy, kraje / Polska

Kategorie

Archiwum

Moje rowery