Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2012

Dystans całkowity:95.67 km (w terenie 48.61 km; 50.81%)
Czas w ruchu:05:06
Średnia prędkość:18.76 km/h
Suma podjazdów:806 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:31.89 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Ślizgiem przez Wąwóz Myśliborski

  57.47  02:59
Tuż po północy Bożena pyta mnie czy pojadę z resztą do Myśliborza. Nie wiem czemu pytała o poniedziałek, gdy jestem na uczelni. Cóż, może już spała nad klawiaturą komputera i nie była świadoma dnia i pory. W każdym razie nie byłem pewien czy uda mi się wstać i pojechać. Udało, bo było cieplej niż wczoraj. Jedynie brak odpowiednich rękawiczek utrudniał jazdę.
Na skrzyżowanie spóźniłem się 5 minut. Czekała tam jedynie Ania. Po pewnym czasie dojechali Jarek i po dłuższych kilkunastu chwilach Bożena. Podobno zaspała. Ciekawe. Jarek poratował mnie i zaoferował rękawiczki oraz wkładki do rękawiczek. Wybrałem wkładki, które założyłem pod moje bez palców. Są wygodne i zastanawiam się co zrobię, gdy zniszczą się całkowicie. Trzeba rozejrzeć się za kolejnymi wydatkami jeśli chcę utrzymać kondycję na rowerze. Jakoś nie mogę się przemóc do joggingu, brakuje mi motywacji takiej jak do roweru.
Ruszyliśmy kilkanaście minut po godz. 10. Standardową trasą do Męcinki, później przez Chełmiec do Myśliborza i Wąwozu. Wąwóz Myśliborski przejechaliśmy trasą, którą robiłem pierwszy raz (niektóre mostki ciut niedostosowane do potrzeb rowerzystów), a później przez strumień i wskoczyliśmy na czarny szlak, który z kolei był mi znany. Pętla udana, więc wracamy tą samą drogą z przystankiem w Męcince, gdzie dołącza do nas Piotr. Po wyruszeniu, tuż przed Słupem dołącza do nas Łukasz. Z paroma przygodami docieramy do Legnicy. Nie podobał mi się wiatr, który wiał ciągle w twarz. Dobrze, że rękawiczki dobrze grzały.
Bożena, Jarek i Łukasz ruszyli w swoją stronę, a ja z Anią i Piotrem pojechaliśmy przez Park Miejski. Poznałem ciekawą drogę pod mostem, aby nie stać na światłach. Wałami przez Park, mijając ukończoną inwestycję (póki co szarą ze względu na jesień), dalej pod dwoma kolejnymi mostami i jeszcze przez tunel, za którym rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem Ścinawską.
Zaczęło kropić, jak prognoza pogody przewidywała. Na szczęście tylko parę minut i ustało. Przejechałem się też po ukończonym skrzyżowaniu Libana i Wrocławskiej, na którym ładnie wyglądają przejazdy rowerowe, choć nadal nie widzę połączenia z Parkiem Miejskim, a przecież jest widoczna ścieżka przy alei Orła Białego. Cóż, Legnicę czeka jeszcze wiele pracy, aby stworzyć prawdziwą infrastrukturę dla rowerzystów.
Kategoria Polska / dolnośląskie, Park Krajobrazowy Chełmy, ze znajomymi, terenowe, kraje / Polska, rowery / Trek

Ścieżkami po Legnicy

  18.80  00:59
Druga jazda przy tej jesiennej pogodzie. Z początku było mi zimno w palce, bo nadal nie mam pełnych rękawiczek, ale po pewnym czasie chyba mi odmarzły paliczki, bo jechało się dobrze. Postanowiłem znów zawitać w Lasku Złotoryjskim, ale tym razem jeżdżąc po drugiej stronie od ul. Złotoryjskiej. Szkoda, że nie wziąłem ze sobą aparatu, bo w Parku Miejskim, gdy słońce wyszło zza chmur, widoki były przyjemne. Nie powinienem tak zaniedbywać roweru, choć po dzisiejszej jeździe jest jeszcze bardziej brudny niż 2 tygodnie temu :)
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Lasek Złotoryjski

  19.40  01:08
To już 3 tygodnie bez roweru. Ostatnie 3 dni bardzo sprzyjały do jazdy, jednak ja tego nie wykorzystałem. No, przynajmniej dwóch dni. Wolałem spędzać czas ze znajomymi czy gadać z nimi do czwartej nad ranem. Byłem okrutny dla mojego roweru. W końcu postanowiłem to zmienić i dzisiaj udało mi się siebie wyciągnąć na rower. Nie wiem kiedy ponownie mi się to uda, ale poczułem cały ten czas bycia na odwyku i zmęczyłem się po wjechaniu do Lasku.
Prognoza pogody przewidywała dzisiaj opady około godz. 16, a po godz. 12 zmniejszoną siłę wiatru, czyli idealne warunki na rower. Postanowiłem wybrać się do Lasku Złotoryjskiego, ponieważ nie mogłem pozwolić sobie na dłuższą wyprawę, za późno wstałem :) Wyruszyłem najpierw do Parku Miejskiego. Myślałem, żeby tam trochę pokręcić po południowej części, ale odbiłem na Grabskiego, żeby zobaczyć jak wygląda wylot na Złotoryjską (była pewna nieścisłość na mapie osm.org). Gdy już tam dojechałem, nie chciało mi się zawracać. W planach miałem zbadanie ścieżek, których brakuje na mapie i w ten sposób pokręciłem się tam. Gdy zaczęło kropić tuż po godz. 15, spod schroniska dla psów pognałem przez Park Miejski (nie lubię dziur w Jaworzyńskiej) do domu.
Kategoria Polska / dolnośląskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery