Padał śnieg, gdy wyglądałem za okno, ale przestał, gdy w końcu się wygramoliłem z domu. Przynajmniej widoczność się poprawiła, choć na ulicach pojawiły się kałuże. Pojechałem przez Luboń, aby potem wrócić do Poznania Wartostradą. Ostatecznie pojechałem Półwiejską, żeby zobaczyć nową drogę dla rowerów od drugiej strony. I to już jest coś. Szkoda, że nie zrobili takiego udogodnienia w obu kierunkach.
Miałem jechać do Cytadeli, jednak zaczęło padać. Deszcz się nasilał, więc zrobiłem tylko objazd od północnej strony Starego Miasta. Usunęli drogę dla rowerów na Alei Niepodległości. Teraz zauważyłem, że alternatywą jest równoległa ul. Janusza Kulasa.
Pojechałem standardowo ul. Grunwaldzką, choć z małą wariacją, bo nie przepadam za ul. Promienistą. Szkoda, że nie połączyli Junikowa z resztą Poznania, bo tak niewiele brakuje do długiej drogi dla rowerów, a byłaby to jedna z lepszych w Poznaniu.
Widziałem dzisiaj strasznie dużo dostawców jedzenia. Strasznie, bo tak notorycznego łamania przepisów już dawno nie widziałem.