Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Kagawa

Dystans całkowity:259.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:18
Średnia prędkość:15.94 km/h
Maksymalna prędkość:59.11 km/h
Suma podjazdów:1647 m
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:51.96 km i 3h 15m
Więcej statystyk

Ostatnia pieczątka (no, prawie)

55.2103:34
Lało całą noc i przestało gdzieś nad ranem. Zostało mnóstwo kałuż, a po niebie sunęły granatowe chmury. Były widoki, potem wyszło jaskrawe słońce i zaczęło podpiekać. Na szczęście chmury przez resztę dnia tylko groziły.
Dojechałem do ostatniej stacji na rowerowym szlaku wokół Shikoku. Wbiłem pieczątkę, zostawiając 3 dziury z pechowych stacji. Została mi jeszcze książka na pieczątki. Rowerowych stacji było 29, ale wszystkich zrzeszonych stacji na wyspie jest 87. Nie odwiedzę każdej, ale próbować mogę.
Jako że w Naruto już byłem, to nie chciałem zamykać pętli i obrałem inny kierunek. Poprzednim razem na południe jechałem serpentyną, ale dało się też inaczej. Niestety bez widoków. Dopiero po drugiej stronie góry kontrastowały z granatowym niebem.
Zatrzymałem się na obiedzie przy automatach. Głównie były typowe dla Japonii z napojami, ale jeden się wyróżniał – serwował gorące curry. Trafiłem kiedyś na dokument o starszym człowieku, który przyrządzał ryż i dokładał saszetkę z curry oraz łyżkę. Automat był stary, chyba nie wydawał reszty, ale działał. Dostępna była tylko średnio pikantna wersja. Danie nie wyróżniało się smakiem, ale automat jest unikatem w Japonii.
Mając jeszcze trochę czasu, pojechałem zobaczyć rekonstrukcję zamku. Musiałem przedostać się przez rzekę po wąskim moście. Po nocnych opadach było strasznie tamtędy jechać.
Kategoria Japonia / Kagawa, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Pada i nie pada

57.9603:35
Dla odmiany zaczęło padać, gdy wychodziłem z hostelu. Przeczekałem trochę, aż przestało. Potem głównie kropiło, tak jakby nie mogło się zdecydować.
Pojechałem do Marugame, gdzie jest jeden z czterech oryginalnych zamków na wyspie. Nazywany kamiennym zamkiem, i nie bez powodu, bo wykorzystano mnóstwo kamienia do jego budowy. Dzięki temu jest najwyższym zamkiem w Japonii. Aczkolwiek samą wieżę ma najmniejszą w kraju.
Dalsza droga była nudna. Było zimno, wiało, kropiło. Przejechałem przez Takamatsu, zebrałem kilka pieczątek, zaczęło trochę padać, potem przestało i dojechałem do hostelu.
Kategoria Japonia / Kagawa, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Torii z widokiem

48.2003:10
Dzisiaj wyjątkowo było pochmurno i jeszcze chłodniej. Do tego szlak biegł po koszmarnie brzydkiej drodze z olbrzymim ruchem ciężarowym. Na stacji drogowej dowiedziałem się, że są zamknięci w poniedziałki. To już trzecia dziura w arkuszu na pieczątki. Dlatego nigdy nie zostałem kolekcjonerem, bo na pewnym etapie zawsze coś się nie udaje.
Uciekłem na boczne drogi, ale pojawił się przeszywający wiatr. I jak tu cieszyć się z braku prażącego słońca?
Dojechałem do wzgórza z kompleksem świątyń oraz chramów. Zrobiłem sobie krótki spacer, aby zobaczyć rzeźbę z piasku (90 na 122 m) w kształcie monety z okresu Edo. Mówi się, że została usypana w jedną noc w XVII wieku na cześć pana feudalnego, który był w objeździe tych okolic. Obecnie jest odświeżana dwa razy do roku i podświetlana po zmroku.
Główna atrakcja dnia znajdowała się niewiele dalej. Zostawiłem rower na parkingu i ruszyłem w górę. Według tabliczek 30 do 50 minut wspinaczki. Całkiem dokładny wynik, bo razem z postojami wyszło pół godziny. Na górze widoki były przepiękne. Przypominały mi podjazd znajdujący się kawałek na wschód. Tylko zdjęcia trudno się robiło przy turystach z kontynentu. Miałem więc czas, by odpocząć. Zejście było chyba najgorsze, bo na dole czułem się jak po długim treningu. Ciężko było wrócić do jazdy.
Ostatnim punktem był chram na wysepce, do którego prowadził mostek. Niestety ktoś postanowił zdemontować kładkę i umożliwić przejście wyłącznie dwa dni w roku podczas sierpniowego festiwalu. Mała strata, bo widziałem ładniejsze chramy. Zanim dotarłem do hostelu spadło kilka kropel deszczu.
Kategoria Japonia / Ehime, Japonia / Kagawa, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Serpentyna w deszczu

64.9303:47
Zapowiadał się zwykły dzień na wyspie Shikoku. Załatwiłem z rana wszystkie formalności na poczcie i w banku (mój pobyt w Japonii związany jest z posiadaniem karty zamieszkania, a tym samym z płaceniem pewnych podatków) i ruszyłem lokalnymi drogami na wschód.
Niewiele się działo, aż dojechałem do wybrzeża. Tam zaczęło kropić. Nic strasznego, ale założyłem ubrania przeciwdeszczowe i zacząłem podjazd. Zaplanowałem pojechać drogą nr 1, która miała setki zakrętów i przekonała mnie do swojej niesamowitości. Nie zawiodłem się, bo było łagodnie i pięknie. Co skarpa zatrzymywałem się mimo drogi wąskiej na półtora auta. Ale ruchu nie było, więc nie martwiłem się. Na samym szczycie jeszcze znalazłem taras widokowy, ale wtedy to już całkiem zaczęło padać i musiałem ruszać dalej. Miałem z górki. Problem z tym, że w deszczu i bałem się wpaść w poślizg. Powolnym tempem zjechałem do miasteczka Itano, gdzie zatrzymałem się w domu gościnnym państwa Sanae. Dostałem piękny i przestronny pokój w stylu japońskim, aczkolwiek nie było tam ciepło przez specyficzną architekturę budynku (wchodzi się garażem i brakuje drzwi między nim i obszarem mieszkalnym, ale pewnie latem jest tam bajka).
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Kagawa, Japonia / Tokushima, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT

Wyspa Shikoku

33.4802:12
Zanim ruszyłem w dalszą drogę, pokręciłem się po historycznej części miasta Kurashiki. Poranne słońce dodatkowo nadało blasku tamtemu miejscu. Szkoda, że czas mnie gonił, bo chciałem spróbować dostać się na prom.
Jak najbardziej bocznymi drogami dostałem się do miasta Tamano. Skusiła mnie droga z 360-stopniowym zakrętem, więc przejechałem przez górę i trochę się zawiodłem brakiem ciekawego widoku. Pewnie z lotu ptaka wygląda to efektowniej. Ochłonąłem i wróciłem do mojego planu – dojechałem do portu i zacząłem szukać miejsca, skąd odpływał prom. Na informacji pokierowali mnie na zasadzie „o tam”. Jakoś znalazłem „o tam”, upewniając się dwukrotnie: raz kasjera, który pomógł mi wybrać bilet z biletomatu i drugi raz kontrolera przed promem. Rower został przez marynarzy zabezpieczony, a ja udałem się na taras widokowy. Prawie bym zapomniał dodać, że zdążyłem na prom na 5 minut przed jego wyruszeniem.
Po godzinie znalazłem się w Takamatsu. Zarezerwowałem nocleg i ruszyłem odkrywać miasto. Pierwszy był oczywiście zamek, a właściwie jego ruiny. Przeszedłem całą trasę spacerową, a jest bardzo dużo do zobaczenia, co widać na zdjęciach. Zjadłem coś i nadal miałem duży zapas czasu przed zameldowaniem się w domu gościnnym. Pojechałem więc do kolejnego najczęściej odwiedzanego miejsca w mieście – ogrodu.
Ritsurin-kōen – dosłownie: kasztanowy ogród – ma prawie 400 lat. Przed wejściem zaczepili mnie wolontariusze, którzy zauważyli moją flagę. Pani, której imienia nie zapamiętałem, zaproponowała mi oprowadzenie po parku. Pochwaliła się tym, że odwiedziła kiedyś Polskę. Pokazała mi ścieżki i opowiedziała o parku w taki sposób, że nigdy nie wpadłbym na to, aby na niektóre rzeczy w dany sposób spojrzeć. Piękny park, choć spóźniłem się na jego jesienną szatę, którą zdążył częściowo zrzucić.
Po godzinie zwiedzania, gdy zrobiło się już dość zimno, nadszedł czas odwiedzenia mojego miejsca noclegowego. Trafiłem tam bez większych problemów i spędziłem wieczór na spisywaniu moich wypraw, bo zrobiłem trochę zaległości nie tylko w publikacji, ale również w opisywaniu wycieczek. Im dłużej zwlekam, tym bardziej lakoniczne opisy wypraw pozostają, a i pewnie wiele ciekawych momentów zdążyło mi wylecieć z głowy zanim je zanotowałem.
Kategoria kraje / Japonia, na trzech kółkach, z sakwami, za granicą, Japonia / Okayama, Japonia / Kagawa, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery