Już tradycyjnie ruszyłem do Poleskiego Parku Narodowego, by przespacerować się po kilku szlakach. Jesienią jeszcze tego nie robiłem, więc była to idealna okazja. Poranek słoneczny, choć chłodny, potem pojawiło się zachmurzenie, które do późnego popołudnia przepadło. Zrobiło się niewielkie babie lato.
Odwiedziłem
ścieżkę „Czahary”, gdzie zdążyli skosić część trzcin, a potem ruszyłem do Starego Załucza, by wejść na
ścieżkę „Spławy”. Wykarczowali kolejne krzaki, ale pewnie chcą pozostawić bagienny charakter tej części parku. Kładki z wizyty na wizytę są w coraz gorszym stanie. Mijanie się z ludźmi idącymi
„pod prąd” jest kłopotliwe. Zwłaszcza że było ślisko. Słońce przeszkadzało, ale trochę jesiennych widoków udało mi się wypatrzeć.
Planowałem odwiedzić jeszcze jedną ścieżkę, ale wieczór zbliżał się wielkim krokiem, więc ruszyłem w drogę powrotną. Mgły pojawiły się tylko w kilku nieckach, ale ruch i tak był znikomy.