Było gorąco, gdy ruszyłem. Popołudniowe słońce świeciło w twarz, drzewa nie dawały cienia, a jak już zmieniłem kierunek jazdy na południowy, to znów nie było cienia, bo wycięli kawał lasu. Do tego jeździło tą drogą dziwnie dużo ciężarówek.
Dotarłem do Tarnowskich Gór. Planowałem zostać tu na nocleg, ale upał zniechęcał, a do tego brakowało atrakcji. Ruszyłem z innym planem dalej. Po drogach mniejszych i większych przejechałem przez Bytom do Chorzowa. Tam udało mi się znaleźć drogę do Parku Śląskiego. Chciałem zobaczyć dwie atrakcje: planetarium i ogród japoński. Nie udało mi się znaleźć drogi do pierwszej atrakcji, ale po ogrodzie przespacerowałem się. Szkoda, że mnie czas gonił, bo wpadło mi w oko rosarium, a po drodze też minąłem sporo interesujących miejsc. Pewnie jeszcze tu wrócę, bo jest tyle do zobaczenia.
Dotarłem do Katowic, gdzie czekał na mnie nocleg z bardzo ograniczoną czasowo godziną zameldowania. Może to i dobrze, bo zaplanowałem zakończyć podróż i wrócić nazajutrz wczesną porą do Poznania. Pętla po śląskim i małopolskim została zamknięta. Trochę odpocznę i mogę planować (lub znowu wyruszyć spontanicznie) kolejną podróż.