Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2021

Dystans całkowity:659.84 km (w terenie 89.52 km; 13.57%)
Czas w ruchu:32:51
Średnia prędkość:18.43 km/h
Maksymalna prędkość:45.36 km/h
Suma podjazdów:2928 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:43.99 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Grudzień 2021 (Trek)

54.36
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Trek

Nadal ślisko

14.4500:59
Wyszedłem na sekundę, niewiele przed zmierzchem, choć od wczoraj nic się nie zmieniło: temperatura nadal na minusie, lodu nie ubyło. Dzisiaj postanowiłem obrać podobny kierunek, ale już bez lasu. To był trochę błąd, bo wiało. Przemarzłem, jeszcze nawet nie przejechawszy połowy trasy. Musiałem zatrzymywać się na rozgrzewki, bo mróz szczypał w palce. Nadal miałem szczęście nie zaliczyć wywrotki, choć koła kilka razy się poślizgnęły. Zdecydowanie przydałyby się kolce, tylko szkoda na to czasu i pieniędzy, jak zaraz przyjdą roztopy i będzie po problemie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Świąteczna niespodzianka

12.3601:04
Pogoda przygotowała niespodziankę na święta. Nasypało śniegu, napadało deszczu, znów złapał mróz i chwilę poprószyło śniegiem. W ten sposób wszystkie drogi zostały pokryte lodem ukrytym pod śniegiem. Chodzenie nie było łatwe, więc jazda wydawała się niemożliwa, ale szkoda było siedzieć w domu. Spróbowałem. Nawet ulice błyszczały od lodu. Pierwsza myśl to lasy, bo utwardzone drogi były zbyt niebezpieczne. Tylko gdzie ich szukać? Pojechałem powoli bez celu, już miałem robić jakąś pętlę, gdy wpadło mi do głowy, żeby wjechać do lasu, przy którym się wychowałem. No i wjechałem, choć śnieg był gruby i jechało się mozolnie. Przynajmniej się rozgrzałem na tym mrozie. No ale las się skończył i trzeba było wracać. Wspiąłem się jeszcze na pobliską górę i już ślizgałem się do domu. Niestety ostrożna jazda sprawiła, że przemarzłem. Całe szczęście nie jeździłem dużo. Już wolałem warunki sprzed świąt. Na minusie, ale bez lodu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Park zimą

50.7202:38
Źle rozplanowałem sobie urlop w tym roku. Nie chciało mi się marznąć, ale skoro miałem wolne, to wyszedłem chwilę pokręcić się. Wiało z południa, więc standardowo wybrałem drogę przez Sawin, aby wrócić lasami przez Chełmski Park Krajobrazowy. Było ciut cieplej niż wczoraj.
Skróciłem sobie drogę i zamiast dojechać do Rudy, wjechałem od razu do lasu, aby przekroczyć Uherkę po znanych kładkach. Nie byłem pierwszym – widoczne były tropy lisa (tak zgaduję). Potem już standardowo na południe. Odwiedziłem jeszcze centrum Chełma i do domu. Telefon mi zamarzł, bo nie zapisał wszystkich zdjęć.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Rezerwat Brzeźno o zmierzchu

62.0503:29
Prognozowali wiatr: dzisiaj północny, jutro południowy. Idealnie na mikrowyprawę. Niestety zimą, a zwłaszcza w tym rejonie ciężko o nocleg, więc musiałem obejść się smakiem. Trasa wydaje się dobra na lato pod namiot.
Wyszedłem dość późno, więc wykorzystałem plan alternatywny. Ruszyłem na początek do moich ulubionych lasów w Chełmskim Parku Krajobrazowym. Lód zdążył zniknąć podczas ostatnich roztopów, więc drogę pokrywała tylko niewielka warstwa śniegu. Nie dojechałem do końca, tylko zboczyłem na nieznaną ścieżkę. Dobrze, że był mróz, bo jazda po napotkanym błocie byłaby koszmarem. Nadal karczują te lasy i końca nie widać. Miałem szczęście do dwóch saren i samicy łosia.
Drogi na południe od Rudy-Huty budziły grozę. Słońce wyszło zza chmur i widziałem lśniące lustra lodu pokrywające asfalt. Kierowcy ujeździli śnieg tak, że aż niebezpiecznie się tam jeździ. Albo to ja mam takie kiepskie buty, bo rowerem nie wpadłem w żaden większy poślizg (a może i rozważna jazda do tego nie dopuściła). W końcu zjechałem na polną drogę, która doprowadziła mnie do lasu. W lesie raczej mało kto tamtędy jeździł, bo liście na drogach nie były ubite. W sumie nawet nie wiem, gdzie były drogi, bo nagle to, po czym jechałem zaczęło lawirować między drzewami i skończyło się lasem. Nie miałem innego wyboru, jak iść dalej na południe. Dobrze, że był mróz, bo przekroczyłem trochę mokradeł. Las był na tyle dziewiczy, że leżało tam mnóstwo powalonych drzew i ani śladu wycinki.
W końcu wydostałem się na drogi. Tak się zmęczyłem przedzieraniem przez krzaki i śnieg, że przestało mi dokuczać zimno. Dotarłem do platformy widokowej i zrobiłem kilka zdjęć, które wyglądały podobnie do siebie. Platforma stała zdecydowanie zbyt daleko od rezerwatu. Zmierzchało, więc to był koniec wycieczki. W okolicy jest jeszcze rezerwat Roskosz, ale nie ma tam żadnej ścieżki czy platformy widokowej. Dojazd też nie wygląda na łatwy, więc tam już raczej nie pojawię się.
Temperatura w ciągu dnia utrzymywała się na poziomie -5,5 °C, ale o zmierzchu spadła do -9. Myślałem, że uda mi się skrócić dystans i pojechać polnymi drogami, ale były one tylko na mapie. Zawróciłem i pojechałem krajówką, która miała szerokie pobocze. W Chełmie zrobiło się cieplej, bo -6,5 °C, ale i tak nie czułem komfortu, więc szybko wróciłem do domu.

Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

15 tys. w 2021

35.2501:40
Lało przez większość dnia. W końcu przestało i pojawiły się przejaśnienia. Wyszedłem na chwilę, żeby dokręcić do mojego rocznego rekordu 15 tys. km, który założyłem 4 miesiące temu. Wiało z zachodu, więc wymyśliłem, że powalczę trochę z bocznymi podmuchami na drodze do Wierzbicy, a potem pojadę z wiatrem do Rudy i wrócę lasami przez Chełmski Park Krajobrazowy. Nie zwróciłem uwagi, że zaczął zbliżać się zmierzch, a na drodze do Sawina miałem za plecami olbrzymią chmurę. Zrezygnowałem z dłuższego dystansu i w Sawinie pojechałem skrótem. Rekordowy kilometr i tak pokonałem na wjeździe do Sawina, więc tyle mi wystarczyło. Trochę wiało, widziałem parę białych kuprów uciekających przede mną i potem przeskakujących przez drogę, a śnieg z deszczem przyszedł godzinę po moim powrocie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Pałac Łopuskich

41.0002:00
Prognoza pogody nie zachęcała, ale szkoda mi było soboty. Wyszedłem pokręcić się po okolicy przed deszczem. Zauważyłem na mapie pałac Łopuskich, więc chciałem rzucić na niego okiem. Pojechałem trochę na około przez Chełm. W Srebrzyszczu zaczęło kropić, więc szybko się zabrałem, ale ponieważ miałem drogę powrotną pod wiatr, to wybrałem nieco dłuższy odcinek, aby mieć więcej wiatru bocznego niż frontalnego.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Mleczna droga

46.5602:13
Za oknem było biało, więc późno zebrałem się. Mgła nie opadła ani trochę, a miejscami nawet wzmagała się. Chciałem odwiedzić Czahary, ale ruszyłem standardowo przez Chełmski Park Krajobrazowy. Wahałem się z wyborem drogi przez las, bo mimo odwilży, nadal mógł tam zalegać lód. Z pomocą przyszedł nowy asfalt z Rudy do Okszowa. Zrobili go tak dobrze, że nawet pojawiło się pobocze. Co prawda dystans całkowity wyszedł krótszy niż jakbym jechał lasami, ale jechało się dobrze. Przynajmniej nie było lodu.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Roztoczański Park Narodowy

56.4003:14
Przywitała mnie ujemna temperatura. Ruszyłem do kasy po bilet. Tam informacja, że punkt został przeniesiony. Dokąd? Trzeba się domyślić. Gdy znalazłem to miejsce, znowu informacja, że 2 dni w tygodniu nieczynne. Nie mogli od razu na tych tabliczkach przed wejściem do parku napisać, że bilety można kupić tylko od wtorku do soboty?
Zostawiłem rower na parkingu i ruszyłem szlakiem zielonym na Bukową Górę. Było trochę schodów, lód nie przeszkadzał mocno, ale zimowa panorama nie zachwycała tak mocno, jak letnia czy jesienna na tablicy informacyjnej. Dalej chciałem wrócić do Stawów Echo, ale wybrałem czerwony szlak. Ktoś go jednak źle narysował na mapie, bo na długim odcinku nie widziałem ani jednego znaku. Przynajmniej ciężko było się zgubić, idąc na wschód. Nad stawami przeszedłem szlakiem niebieskim z wczoraj i wróciłem po rower.
Przemarzłem, ale niemal wszystko było pozamykane. Całe szczęście był poniedziałek i mogłem wejść do supermarketu. Niczego ciepłego tam nie dostałem, ale mogłem się ogrzać. Potem wróciłem do planu i pojechałem po szlaku Green Velo w kierunku południowym. Droga była pokryta lodem. Jedynie skrawki pobocza nie zostały ujeżdżone, dzięki czemu śnieg stopniał, zostawiając bezpieczną drogę.
Kolejny etap to droga do Zwierzyńca, która była na mapach oznaczona jako malownicza. Zimą tak średnio, a może za bardzo odczuwałem zimno i nie zwracałem uwagi na krajobrazy. Zrezygnowałem z dalszego zwiedzania i pojechałem prosto do Zamościa. Tam znalazłem restaurację, w której się ogrzałem i zjadłem coś regionalnego. W tych okolicach lubią kaszę gryczaną, bo wczoraj jadłem kotlety, a dzisiaj gołąbki z tą kaszą.
Na koniec pojechałem na dworzec. Nie chciałem już walczyć z wiatrem z północy. Pociąg miał lekkie opóźnienie, ale obiad mnie rozgrzał na tyle, że wytrzymałem dodatkowe kilkadziesiąt minut na mrozie.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Zwierzyniec

90.9104:46
Planowałem powrócić do Zwierzyńca już rok temu. Od paru tygodni chodził za mną plan mikrowyprawy. Wypadło na dzisiaj. Miało wiać z północy, a wiało z zachodu. Temperatura też była inna niż prognozowana – przynajmniej na moją korzyść, bo oscylowała wokół 1 °C zamiast -1.
Pojechałem lokalnymi drogami do Rejowca, a potem wojewódzką do Krasnegostawu. Tam wjechałem na szlak Green Velo, omijając oczywiście bezmyślnie wyznaczone odcinki. Mijane widoki na Wieprz przypomniały mi o niezrealizowanej w całości wycieczce do Szczebrzeszyna. Szkoda, że mgła i brak zieleni nie dodawały tego uroku, który widziałem tamtego lata.
Temperatura zaczęła spadać poniżej zera, a zanim dotarłem do Zwierzyńca, zaczęło robić się ciemno. Mimo to pojechałem nad Stawy Echo i przespacerowałem się po szlaku, który doprowadził mnie do wyjścia z blokadą dla rowerów niemal jak na bramkach na stadionach. Słabe rozwiązanie. Pojechałem zostawić rower w pensjonacie, jednym z nielicznych czynnych, bo Zwierzyniec jest miastem sezonowym. Potem wybrałem się na spacer i odkrywanie kulinarnych bogactw Roztocza.

Kategoria kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery