Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2021

Dystans całkowity:659.84 km (w terenie 89.52 km; 13.57%)
Czas w ruchu:32:51
Średnia prędkość:18.43 km/h
Maksymalna prędkość:45.36 km/h
Suma podjazdów:2928 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:43.99 km i 2h 20m
Więcej statystyk

Torfowisko Sobowice i Bagno Serebryskie

44.3402:38
Na dzisiaj zaplanowałem pojeździć po Chełmskim Parku Krajobrazowym. Najpierw jednak chciałem rzucić okiem na rezerwat, który parę dni temu wpadł mi w oko. Ruszyłem na południe.
Przyszły roztopy, więc nie jechało się najwygodniej. W lasach z drzew spadał mokry śnieg. Rezerwat Torfowisko Sobowice był zamarznięty. Na szlaku poza tropami zwierzyny był tylko ślad jednego rowerzysty. Z pewnością warto tam wrócić inną porą roku.
Pojechałem do Chełma, aby dostać się do kolejnego celu. Po drodze zrobiłem sobie na rozgrzewkę spacer z gorącą kawą, bo zmarzłem w ręce. Zaczął też padać deszcz. Na szczęście niewielki, ale możliwości robienia zdjęć zostały ograniczone.
Dojechałem do Bagna Serebryskiego. Nic się nie zmieniło od wiosny: platforma widokowa dalej niszczała, drogi były zalane, widoki żółte. Tylko na to ostatnie wpływ ma pora roku. No i zamarznięta woda przecinająca drogę była trochę groźna, bo omal nie ugrzązłem podczas przejeżdżania przez jeden taki ciek.
Wjechałem do lasów Chełmskiego Parku Narodowego. Drogi były wyślizgane. Miałem plan przejechać las wzdłuż, ale gdyby nie roztopy, to nawet tego krótkiego odcinka nie odważyłbym się pokonać. Do tego pojawiła się gęsta mgła. Szala się przeważyła i pojechałem prosto do domu. I tak łańcuch pewnie oberwał solidną dawką solanki.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Jak na łyżwach

23.4401:32
Wyskoczyłem na chwilę, żeby załatwić parę spraw. Trochę napadało śniegu i trzymał mróz (-5 °C). Dużo rozjeżdżonych dróg było pokrytych lodem. Zaryzykowałem i nie było najgorzej, tylko zacząłem odczuwać zimno w ręce. Pojechałem kupić rękawice narciarskie. Było o wiele lepiej, choć gdy dotarłem do centrum, znów przemarzałem. Nie mam pewności, czy zakup był opłacalny.
Droga powrotna pod wiatr. Do tego zapadł zmierzch, a temperatura spadła o kolejny stopień. Jechałem ostrożnie, ciesząc się, że nie wpadłem w żaden poślizg, aż nagle zaliczyłem glebę. Stłukłem sobie kolano tak boleśnie, że ledwo wróciłem do domu. Będzie mnie pewnie przez parę dni zniechęcać do wychodzenia z domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Powrót po białych drogach

29.4501:28
W prognozie pogody były opady śniegu z deszczem. Szkoda mi było niedzieli, więc mozolnie zebrałem się. Na tyle mozolnie, że zaczynało prószyć, gdy ruszałem. Mimo to pojechałem zgodnie z planem do Sawina. Wiatr zmienił się, bo zgodnie z prognozą miało wiać w plecy, a wiało w twarz. Myślałem o zawróceniu i jeździe w przeciwnym kierunku względem planu, rozważałem zmianę planu i jazdę do Wierzbicy, aby jechać z wiatrem, ale doczłapałem się do Sawina. Tam zastałem mokre drogi. Tak jakby sypnęli solą. Spróbowałem jechać zgodnie z pierwotnym planem – ku Chełmskiemu Parkowi Krajobrazowemu – jednak ulice były zbyt mokre i obawiałem się zniszczenia napędu. Wpadł mi do głowy trzeci plan, którego zwykle nie podjąłbym się: powrót po własnym śladzie. Drogi znów były pokryte śniegiem, tylko wiatr tak jakby zmienił się, więc wychodziło na to, że całą drogę miałem pod wiatr.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Kazimierz Dolny

75.1704:03
Nigdy nie byłem w Kazimierzu Dolnym, chociaż jest on tak blisko. Musiałem to zmienić. Wsiadłem w pociąg i znalazłem się w Puławach. Choć byłem tam wielokrotnie, to nigdy nie zwiedzałem miasta. Na początek pojechałem do Parku Czartoryskich, aby rzucić okiem na kilka zabytków. Potem do portu, skąd dostałem się na drogę dla rowerów wzdłuż wałów wiślanych. Nawierzchnia była okropnie nierówna, do tego wiało całą drogę w twarz.
Przedmieścia Kazimierza były pełne zabytkowej architektury. W centrum nie było inaczej. Przespacerowałem się chwilę i ruszyłem na poszukiwanie wąwozów. W pierwotnym planie miałem ich kilka, ale gonił mnie czas, więc ruszyłem do Korzeniowego Dołu. Przeszedłem nim na samą górę i pogoniłem dalej na wschód.
Skracałem sobie drogę maksymalnie, jak mogłem. Jechałem różnymi szlakami: żółtym, bursztynowym, niebieskim, czerwonym. Tylko ten ostatni był oznaczony na mapie OpenStreetMap, choć był to najnowszy szlak, oznaczony znakami R-4. Biegł z Kazimierza Dolnego do Lublina, ale prowadził zygzakiem. Nie był najlepszym wyborem na tak krótki dzień. Z chęcią wróciłbym do Kazimierza wiosną, aby dokończyć zwiedzanie. Wtedy też mógłbym pokonać cały ów szlak.
W Nałęczowie złapał mnie zmierzch, więc nie było już mowy o zwiedzaniu. Ruszyłem do Lublina. Trochę głównymi drogami, trochę szlakami, ale bez większych problemów dotarłem do centrum. Zrobiłem kilka zdjęć, wypiłem coś ciepłego, bo przemarzłem i ruszyłem na dworzec. Rozważałem powrót rowerem, ale termometr zaczął pokazywać ujemną temperaturę, co zacząłem odczuwać. Miałem szczęście złapać pociąg na kilka minut przed odjazdem.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Gwieździstą nocą

23.3801:07
Jest już ciemno, gdy kończę pracę. Nie mogłem usiedzieć i wyskoczyłem na chwilę. Ujemna temperatura nie cieszyła, bo nie zabrałem z Poznania moich rękawic narciarskich. Połowa drogi pod wiatr, ale nie czułem już rąk, więc zrezygnowałem z planu powrotu przez Chełm. Trochę obawiałem się jazdy przez las, ale akurat położyli tam nowy asfalt, więc obawy minęły. Jechało się bardzo wygodnie. Gwiazdy na czystym niebie były tak jasne, że aż się zdziwiłem.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery