Wyskoczyłem na chwilę, żeby załatwić parę spraw. Trochę napadało śniegu i trzymał mróz (-5 °C). Dużo rozjeżdżonych dróg było pokrytych lodem. Zaryzykowałem i nie było najgorzej, tylko zacząłem odczuwać zimno w ręce. Pojechałem kupić rękawice narciarskie. Było o wiele lepiej, choć gdy dotarłem do centrum, znów przemarzałem. Nie mam pewności, czy zakup był opłacalny.
Droga powrotna pod wiatr. Do tego zapadł zmierzch, a temperatura spadła o kolejny stopień. Jechałem ostrożnie, ciesząc się, że nie wpadłem w żaden poślizg, aż nagle zaliczyłem glebę. Stłukłem sobie kolano tak boleśnie, że ledwo wróciłem do domu. Będzie mnie pewnie przez parę dni zniechęcać do wychodzenia z domu.