Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Shimane

Dystans całkowity:587.37 km (w terenie 0.80 km; 0.14%)
Czas w ruchu:36:33
Średnia prędkość:16.07 km/h
Maksymalna prędkość:58.51 km/h
Suma podjazdów:4552 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:83.91 km i 5h 13m
Więcej statystyk

Iwakuni

94.2305:41
Dzień zaczął się upalnie. Poszwendałem się po miasteczku, a potem – wśród setki bram torii – wspiąłem się do chramu. Był bardzo jaskrawy i kolorowy.
Miałem na dzisiaj zupełnie inny plan, ale liczba podjazdów i dystans nie kalkulowały mi się, więc wybrałem drogę wzdłuż rzeki. Wcześniej musiałem jednak pokonać górę. W towarzystwie upału wjechałem do tunelu. Po drugiej stronie uderzający był wiatr. Spowalniał mnie. Na niebie pojawiły się chmury, a góry otaczające doliny zamgliły się. Lepsze to niż upał, ale o deszczu akurat nie marzyłem. Na szczęście za przełęczą nieco rozpogodziło się.
Miałem długą drogę w dół. Trafiłem na kilku frustratów, którzy zapomnieli o zasadzie wyprzedzania „na gazetę”, było też kilku rowerzystów. Na linii kolejowej widziałem bądź słyszałem kilka pociągów. Blisko centrum Iwakuni, gdzie kiedyś rozsypał mi się rower, zaczęło mżyć. Na szczęście udało się zrobić ostatnie zdjęcia zabytkowego mostu i dostać do hotelu przed zmierzchem czy większym opadem.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Shimane, Japonia / Yamaguchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Akiyoshidai

119.1807:28
Poranek zaczął się tak samo, jak wczoraj, czyli pochmurno. W prognozie były przelotne opady, ale słońce szybko zaczęło podpiekać. Ruszyłem na wschód. Drogi były całkiem puste. Jak dotarłem do starego szlaku rowerowego, to już w ogóle miałem go tylko dla siebie.
Dojechałem do Mine, gdzie znajdował się największy w Japonii płaskowyż krasowy Akiyoshidai. Prawie jak ten na Shikoku, tylko pokrywał wzgórza, a nie góry. Skały wystające z zielonych traw wyglądały niesamowicie. Przespacerowałem się chwilę po ścieżkach, ale słońce za bardzo smażyło, żeby wędrować po tych wzgórzach. Obok znajdowała się jeszcze jaskinia, jednak przejście jej zabierało pewnie ze dwie godziny, więc nie skorzystałem z atrakcji.
Wróciłem na szlak rowerowy, który trochę zarósł, ale doprowadził mnie do miasta Yamaguchi. Powiódł mnie drogami nad rzeką, dzięki czemu uniknąłem mnóstwa skrzyżowań i świateł. Dojechałem do świątyni Rurikō-ji, gdzie znajdowała się jedna z trzech słynnych pagód, jak głosiła tablica informacyjna (obok tych w Daigo-ji w Kyōto i Hōryū-ji w Ikarudze). Niestety w remoncie.
Miałem do pokonania jeszcze niemal połowę założonego dystansu. Niestety większość biegła drogą krajową. Na początku znalazłem objazd przez wioskę. Droga zaczęła być coraz bardziej stroma, śliska, a końcówka zarosła pospolitą roślinnością. Z braku alternatyw wróciłem na krajówkę, by po jakimś czasie uciec na drogę prefekturalną. Zaskoczył brak ruchu, ale przeszkadzały pagórki. Biłem się z myślą skręcenia na prostą krajówkę, ale jakoś dojechałem do końca, gdzie złapał mnie zmrok. Został mi zjazd. Biegł przez las. Prowadziły mnie najpierw światła w ciemnej dolinie, a potem już uliczne latarnie.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Shimane, Japonia / Yamaguchi, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Hagi

62.8704:00
Skończyły się przyjemności. Pojawił się upał, a wiatr ustał, więc powróciłem do trybu jazdy przez piekło.
Dzisiaj przeniosłem się do Hagi. Krajowa dziewiątka poleciała do centrum prefektury, ale ruch nadal był duży. Ominąłem też kilka tunelów, dzięki czemu miałem okazję zobaczyć malownicze wybrzeża. Tak rzadko oglądane, bo tych kilka bocznych dróg znika pod ciężarem roślin w szybkim tempie. Gdyby nie żar lejący się z nieba, byłby to udany dzień. Zrobiłem mnóstwo zdjęć, bo tak mnie zauroczyła ta linia brzegowa.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Shimane, Japonia / Yamaguchi, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Masuda

42.2802:55
Kolejny krótki dzień. Temperatura była zaskakująco zaledwie odrobinę wyższa niż wczoraj, chociaż w nocy nie padało. Dodatkowo dzięki wiatrowi jazda była znośna, choć cień nadal przynosił największą ulgę.
Nadal jechałem krajową dziewiątką. Tam, gdzie wybudowali darmową ekspresówkę (z jakiegoś powodu powstało kilka niepołączonych ze sobą segmentów), jechało się znośnie, a na pozostałych odcinkach szukałem ratunku na starych drogach biegnących przy morzu. Trafiłem dzięki temu na kilka urokliwych plaż.
W mieście Masuda zatrzymałem się w nietypowym hotelu. Całe piętro jest wypełnione miniaturowymi pokojami, niczym w hotelu kapsułowym, ale każdy ma 4 metry dla siebie z wygodnym łóżkiem i... zasłoną zamiast drzwi.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Shimane, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Hamada

41.3102:53
Zostałem drugi dzień w Yunotsu, małej miejscowości z gorącymi źródłami. Miało padać, więc rano wyszedłem na spacer z aparatem po okolicy. Mimo dużego zachmurzenia, deszcz spadł dopiero późnym popołudniem. Przynajmniej zrobiłem sobie dzień wolnego od roweru.
Po wczorajszym deszczu temperatura pozostawała niska, i to na plus. Jechało się wygodnie. Wybrałem krótki dystans do kolejnego miasta. Miałem widok na błękitny ocean ze spienionymi falami. Było trochę wietrznie, ale nie spieszyło mi się. W Hamadzie zjadłem obiad i zrobiłem pranie (wioska, którą opuściłem prała ręcznie, a ja po prostu miałem za dużo do wyprania, aby ich naśladować) zanim zameldowałem się w hotelu.
Kategoria za granicą, z sakwami, kraje / Japonia, Japonia / Shimane, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Ōda

95.0205:40
Mimo prognozy podobnej do tej na wczoraj, dzień zaczął się upałem. Planowałem krótką wycieczkę, ale wybrałem nocleg nieco dalej. Musiałem więc przecierpieć jazdę w wysokiej temperaturze.
Pojechałem do zamku. Zostawiłem rower na ukrytym parkingu i rozejrzałem się po okolicy. Wszedłem do Kōunkaku, ponad 100-letniego budynku wybudowanego w stylu europejskim. Już czuć, że zbliżam się do Kyūshū. Jeszcze rzuciłem okiem na wieżę zamkową, jedną z nielicznych zachowanych w oryginale, na którą wstęp jest płatny.
Droga wzdłuż jeziora Shinji-ko nie należała do najprzyjemniejszych. Już pomijając upał – brakowało pobocza, a do tego ruch był bardzo duży. Za jeziorem dopiero trafiłem na rzekę z drogą dla rowerów biegnącą po wale.
Centrum miasta Izumo, jak i wszystkie centra miast, to piekło. Niektóre drogi były nawet znośne, czego nie można powiedzieć o upale. Lał się z nieba i z asfaltu. Najchętniej zatrzymywałbym się przy każdym sklepie na coś chłodnego.
Znów znalazłem się nad Morzem Japońskim. Nie wiedzieć kiedy na niebie pojawiły się chmury, a od czasu do czasu nawet pokropiło. Upał jednak nie ustępował.
Nadmorskie miasto Ōda przygotowało dla mnie komplet atrakcji. Co prawda linia brzegowa nie wyglądała najciekawiej z drogi, po której jechałem, ale sama droga wypełniona wzgórzami i górami, a także dużą liczbą aut spowolniła moją jazdę. Do tego wszystkiego kilka razy pojawił się chwilowy deszcz. Zaskakujący był odcinek drogi, obok której stała darmowa autostrada (rzadkość w Japonii, ale w tym rejonie minąłem już kilka wjazdów bez opłat). Ruch na krajówce zamarł. Mogłem usłyszeć naturę i nawet zacząłem obawiać się, czy na drodze nie stanie mi jakiś egzotyczny zwierz, ale dojechałem do domu gościnnego bez takich spotkań.
Kategoria za granicą, z sakwami, kraje / Japonia, Japonia / Shimane, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Matsue

132.4807:56
W końcu się doczekałem. Dzisiaj było pełne zachmurzenie. Czasem słońce przenikało przez cienką warstwę chmur, ale to nieporównywalnie lepsze niż przez ostatnie dwa tygodnie.
Opuściłem Tottori, wyjeżdżając po wzgórzach, a potem przyczepiłem się wybrzeża. Przyroda nadal mnie zaskakuje swoją urodą. Szata roślinna wyglądała dziś przepięknie.
Górami na dzisiaj był masyw Daisen. Niestety nie był jakoś wybitnie wyróżniający się. Może to tylko dzisiaj. Do tego szczyt okrył się gęstymi chmurami.
Z kolei problemem na dzisiaj było uciekające powietrze z tylnego koła. W połowie dnia musiałem co kilka kilometrów dopompować koło. Po kilku rundach odstęp między przerwami niestety zaczął się zmniejszać na tyle, że zatrzymałem się na łatanie. Jak przeczuwałem, przebicie powstało w miejscu, gdzie pojawiła się tajemnicza dziura w oponie. Szkoda, bo oponę kupiłem raptem 2 miesiące temu.
Zaczęło zmierzchać. Zaplanowałem zobaczyć dwie wysepki, ale było ciemno, gdy na nie wjechałem. Naprawdę ciemno, bo z jakiegoś powodu lampy uliczne były zgaszone. A może ich nie było. Dziwnie się jechało, bo zawsze w mieście czy na wsi można zobaczyć oświetlone drogi.
Dojechałem do Matsue. Temperatura nie zmieniła się przez cały dzień. Mimo wszystko czułem zmęczenie. Chyba pora na kolejny dzień bez roweru.
Kategoria za granicą, z sakwami, setki i więcej, po zmroku i nocne, kraje / Japonia, góry i dużo podjazdów, Japonia / Tottori, Japonia / Shimane, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery