Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Ehime

Dystans całkowity:1106.66 km (w terenie 1.40 km; 0.13%)
Czas w ruchu:68:35
Średnia prędkość:16.14 km/h
Maksymalna prędkość:59.11 km/h
Suma podjazdów:8824 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:85.13 km i 5h 16m
Więcej statystyk

Promem na Kyūshū

94.6705:19
Kolejny gorący dzień. Dzisiaj było trochę nudno, trochę ekscytująco. Po chwili jazdy wzdłuż rzeki dojechałem do drogi sprzed półtora tygodnia. Kilka odcinków nawet dało się zmodyfikować.
Zjechałem do portu w Yawatahamie. Rozważałem skorzystanie z promu, ale było ledwo południe. Dotarłbym za wcześnie (aczkolwiek rejs trwa 3 godziny). Pojechałem na półwysep Sadamisaki, który kiedyś przejechałem po zmroku podczas przeprawy z Kyūshū na Shikoku. Było gorąco i strasznie tłoczno. Pokonałem parę wzniesień, mnóstwo tuneli i dotarłem do portu. Okazało się, że przez złoty tydzień najbliższy rejs był o 23:30. Co gorsza, rower był traktowany na równi z motocyklem, a było tylko 5 miejsc. Była możliwość, że jeśli ktoś odwoła rezerwację bądź pojawi się za późno, to będę mógł zająć jego miejsce. Rejsy odbywały się co godzinę. Patrzyłem więc na kolejne odpływające promy, licząc wciąż, że nie przyjedzie któryś z motocyklistów (zero rowerzystów). W końcu, po kilku godzinach wyczekiwania, jeden z motocyklistów spóźnił się, a ja mogłem zająć jego miejsce. Po 70 minutach znalazłem się na Kyūshū. 20 km i byłem w hotelu. Na szczęście recepcja była całodobowa, ale zamiast o 2 rano, dotarłem tam tylko o 23.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Ōita, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, po dawnej linii kolejowej

Shikoku Karst

100.1907:03
Gorąco od rana. Musiałem wrócić się kawałek po własnym śladzie z wczoraj, potem krótko wzdłuż rzek, aż dotarłem do serpentyny. Mozolnie, wśród motorów i nielicznych aut wspiąłem się na górę. Tam czekało jeszcze więcej ludzi oraz to, co najważniejsze – widoki. Góry rozciągały się we wszystkich kierunkach. Wybudowali nawet drogę dla rowerów. (Podczas zjazdu minąłem też kilku kolarzy).
Shikoku Karst (w oryginale Karusuto) to wyżyna krasowa obejmująca kilka obszarów porastanych przez trawy i pokrytych skałami wapiennymi. Na tych rozległych łąkach wypasane było bydło i nieliczne gospodarstwa nadal tam działają, więc kilku mieszkańców wyżyny złapałem w obiektywie aparatu.
Na górze strasznie wiało. Pojawiły się chmury i temperatura wariowała. Ruszyłem w dół. No, prawie, bo odbiłem na boczną drogę, która po chwili ruszyła w górę. Przynajmniej cały ruch spadł do zaledwie kilku aut. Pochłodniało, a zakręty nie kończyły się. Wąsko, kręto i stromo.
Droga w końcu wpadła na dół doliny, gdzie już do końca biegła wzdłuż rzeki. Było nadal ciasno, ale byłem ostrożny. Na tyle, że usłyszałem hałas na górze zbocza. Najpierw myślałem, że to zwierzę, ale jak na drogę zaczęły sypać się kamyki, stanęło mi przed oczami osuwisko. Czym prędzej zawróciłem, a ciężki odgłos łamania drzew przeleciał z góry, uderzył o barierkę drogową i runął w dół rzeki. Zza zakrętu nie widziałem rozmiaru głazu, ale mały z pewnością nie był. Na drodze zostało tylko mnóstwo mniejszych i większych kawałków piaskowca. Skończyło się na strachu. Zjechałem do miasteczka, ale przez jakiś czas pewnie będę czuł niepokój na górskich drogach.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Torii z widokiem

48.2003:10
Dzisiaj wyjątkowo było pochmurno i jeszcze chłodniej. Do tego szlak biegł po koszmarnie brzydkiej drodze z olbrzymim ruchem ciężarowym. Na stacji drogowej dowiedziałem się, że są zamknięci w poniedziałki. To już trzecia dziura w arkuszu na pieczątki. Dlatego nigdy nie zostałem kolekcjonerem, bo na pewnym etapie zawsze coś się nie udaje.
Uciekłem na boczne drogi, ale pojawił się przeszywający wiatr. I jak tu cieszyć się z braku prażącego słońca?
Dojechałem do wzgórza z kompleksem świątyń oraz chramów. Zrobiłem sobie krótki spacer, aby zobaczyć rzeźbę z piasku (90 na 122 m) w kształcie monety z okresu Edo. Mówi się, że została usypana w jedną noc w XVII wieku na cześć pana feudalnego, który był w objeździe tych okolic. Obecnie jest odświeżana dwa razy do roku i podświetlana po zmroku.
Główna atrakcja dnia znajdowała się niewiele dalej. Zostawiłem rower na parkingu i ruszyłem w górę. Według tabliczek 30 do 50 minut wspinaczki. Całkiem dokładny wynik, bo razem z postojami wyszło pół godziny. Na górze widoki były przepiękne. Przypominały mi podjazd znajdujący się kawałek na wschód. Tylko zdjęcia trudno się robiło przy turystach z kontynentu. Miałem więc czas, by odpocząć. Zejście było chyba najgorsze, bo na dole czułem się jak po długim treningu. Ciężko było wrócić do jazdy.
Ostatnim punktem był chram na wysepce, do którego prowadził mostek. Niestety ktoś postanowił zdemontować kładkę i umożliwić przejście wyłącznie dwa dni w roku podczas sierpniowego festiwalu. Mała strata, bo widziałem ładniejsze chramy. Zanim dotarłem do hostelu spadło kilka kropel deszczu.
Kategoria Japonia / Ehime, Japonia / Kagawa, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Henro michi

81.1605:13
Kolejny słoneczny dzień z przyjemnie niską temperaturą. Nadal wiało, choć nie tak mocno. Ruszyłem na południe, odwiedzając dwie stacje drogowe, a potem na wschód, błądząc po drogach osiedlowych, po szlaku henro michi, czyli drodze pielgrzymkowej, całkiem sporo po własnym śladzie sprzed paru lat. Wiatr albo osłabł, albo między zabudowaniami był znośny. Dojechałem do hotelu i planowałem jeszcze gdzieś wyskoczyć bez sakw, ale stwierdziłem, że sobie po prostu odpocznę.
Jako że jestem na finiszu kolekcjonowania rowerowych pieczątek na szlaku wokół wyspy, to zasięgnąłem informacji z oficjalnej strony. Aby wziąć udział w wyzwaniu, należy się zarejestrować i wpłacić wpisowe, za co dostaje się oficjalną książeczkę na pieczątki oraz koszulkę, w której należy te pieczątki zbierać. Nie dostanę więc ani medalu, ani dyplomu. Co więcej, na tej stronie dowiedziałem się, że te dwie remontowane stacje miały tymczasowo przeniesione punkty odbioru pieczątek, więc trochę to spaliłem, bo mogłem zebrać całą kolekcję dla własnej satysfakcji. Trudno, może kiedyś wrócę na Shikoku, to spróbuję odwiedzić te dwie stacje, bo na pewno będą już po ukończonym remoncie.
Kategoria Japonia / Ehime, za granicą, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, góry i dużo podjazdów

Urwanie głowy

111.3507:03
Było słonecznie, ale z przyjemną temperaturą. Musiałem wrócić się kawałek, aby przedostać na wybrzeże po łatwiejszej drodze, jak mogło się zdawać, wzdłuż rzeki, a nie przez góry. Trochę wiało w dolinie, ale im dalej, tym stawało się gorzej. Najtrudniejsza była końcówka. Tam skręciłem na drogę wzdłuż wybrzeża i nadal wiało. Ta droga przez góry pewnie nie byłaby wcale gorsza od tego, co przejechałem.
Po długiej walce dotarłem do Matsuyamy. Metropolia spowalniała mnie na światłach, ale wiatr był tam słabszy. Dojechałem pod górę zamkową, potem krótka wspinaczka i byłem na szczycie. No, prawie, bo zamek właśnie zamykali. Ale widoki z góry rozciągały się daleko.
Zorientowałem się, że została mi nieco ponad godzina do zamknięcia stacji drogowej. Zrezygnowałem z dalszego zwiedzania miasta i ruszyłem w pogoń za czasem. Dotarłem na miejsce na 5 minut przed zamknięciem i wbiłem kolejną pieczątkę do kolekcji. Po zamknięciu jeszcze załapałem się na darmowe jedzenie, bo pani chodziła po parkingu i rozdawała niesprzedane pudełka z lunchem.
Pozostało mi już tylko dostać się do noclegu. Poczułem zmęczenie po tej gonitwie, a jeszcze powrócił ten okropny wiatr i zbliżał się zmierzch. To był ciężki dzień. Dojechałem do zajazdu typu ryokan, który cechuje się pokojami wyłożonymi matami tatami oraz wspólną łaźnią. Gospodyni była niezwykle gościnna, bo nawet dostałem ręcznik, jako że Imabari – miasto, w którym zatrzymałem się – znane jest z produkcji ręczników (jest tu nawet muzeum im poświęcone).
Kategoria Japonia / Ehime, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Tunel na godziny

54.9203:17
Słońce grzało od rana. Ruszyłem w dół, by wbić pieczątkę na nadmorskiej stacji drogowej. Droga wiodła wśród suchych pól, więc ryżu tam raczej nie uprawiają. Mają jednak słomę i jej używają.
Dalsza droga wiodła przez tunel, jeden z wielu. Zaniepokoiły mnie jednak znaki, bo zrozumiałem z nich, że tunel był zamykany co kilka godzin. Myślałem, że miałem pół godziny, by się do niego dostać i nawet zdążyłem. Dopiero teraz zorientowałem się, że chodziło o godziny nocne. Pokręciłem komunikat, bo tutaj nie mają standardów, np. sklepy potrafią mieć godziny otwarcia „9:00~5:00”.
Znalazłem się w mieście Ōzu, które miało swoją dzielnicę z tradycyjną architekturą. Stał także zrekonstruowany zamek. Najładniej wyglądał znad rzeki. Przy znajomości rozkładu i dobrej pogodzie można nawet złapać przy nim pociąg. Ja miałem odrobinę szczęścia, tylko lokalizacja mi nie odpowiadała.
Rozpoznałem znajomy znak, bo akurat jechałem po drogach z poprzedniej wyprawy. Wtedy to dowiedziałem się o książeczce na pieczątki. Już niewiele zostało, by ukończyć jazdę wokół wyspy, choć będę miał przynajmniej dwie dziury przez te remontowane stacje drogowe.
W miasteczku Uchiko też była dzielnica z tradycyjną architekturą. Po spacerze zorientowałem się, że właśnie w jednym z takich domów miałem się zatrzymać. W środku było gorąco, ale do wieczora temperatura spadła. Jeszcze nie ma lata, a zaczyna być nieprzyjemnie.
Kategoria wyprawy / Japonia wiosną 2023, góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, kraje / Japonia, rowery / Fuji, z sakwami, za granicą

Uwajima-jō

39.5502:39
Zanosiło się na deszcz, ale słońce nawet szybko przedarło się przez chmury i zaczęło smażyć. Jechałem dalej na północ. W centrum miasta Uwajima zwiedziłem zamek, jeden z dwunastu, które przetrwały restaurację Meiji. Pojawiła się też linia kolejowa. Wyglądała na nieco bardziej ruchliwą niż te na południu wyspy. Za centrum czekał mnie długi podjazd z wieloma tunelami. Poszło całkiem sprawnie. Po drugiej stronie dotarłem do hostelu, w którym byłem jedynym gościem.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Nanraku-en

66.1304:03
Wczoraj zanosiło się na deszcz, ale chyba nic nie spadło. Dzisiaj z kolei niebo spowijała cienka warstwa chmur, która działała jak szklarnia, więc ani nie było cienia, ani chłodu.
Miałem do wyboru dwie drogi: krętą wzdłuż wybrzeża i prostą wzdłuż rzek. Wybrałem tę wygodniejszą. Podjazdów nie uniknąłem, ale było ich na pewno mniej. W końcu wyjechałem z prefektury Kōchi, którą zwiedzałem przez ostatni tydzień.
Skrót sprawił, że do celu dotarłbym za wcześnie, więc na jednym skrzyżowaniu wybrałem nieco dłuższą drogę. Dużo zakrętów, podjazdów, zatok rybackich, nieprzyjemnych zapachów, skorupiaków biegających po wszystkim, co w zasięgu wzroku. Zaskakująco wciąż można tam spotkać ludzi.
Do godziny zameldowania w zajeździe wciąż było dużo czasu, więc odwiedziłem pobliski ogród Nanraku-en. Wisteria powoli przekwita, ale kwitły irysy i rozkwitały azalie. Ładny park, zadbany, kilkunastu pracowników zajmowało się roślinami, ale odwiedzających to zbyt wielu chyba nie mają. Ogólnie ten rejon wygląda na taki wymierający.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Po drugiej stronie wysp

41.9402:30
Ruszyłem leniwie. Prognoza pogody na najbliższy tydzień nie napawa optymizmem. Byłem przygotowany na jazdę w deszczu. Pojechałem najpierw zjeść śniadanie w sklepie wielobranżowym (tzw. konbini), potem zwiedziłem jedyną dzisiaj stację drogową (tzw. Michi-no-Eki) i zacząłem podjazd do mostu na kolejną wyspę. Mosty są bowiem odcinkami autostrady, ale ich część została przystosowana dla ruchu pieszych, rowerów i skuterów. Trzeba się tylko dostać kilkadziesiąt metrów na górę.
W miasteczku moją uwagę przyciągnęła pagoda stojąca na wzgórzu, więc w oczekiwaniu na deszcz, zatrzymałem się pod świątynią i zrobiłem sobie krótką pieszą wycieczkę na wzniesienie. Potem przejechałem kolejny most i jeszcze jeden. Nadal nie padało, gdy docierałem do ostatniego. Po męczącym weekendzie miałem jednak dość wspinaczki, więc skorzystałem z promu, aby przedostać się na Honshū. Tam tylko dojechałem do hostelu i zakończyłem ten nieprzewidywalny dzień. Deszcz zaczął padać późną nocą, ale tak się to skumulowało, że aż dostałem ostrzeżenia przed silną ulewą.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Ehime, Japonia / Hiroshima, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Połowa Shimanami Kaidō

130.7807:37
Dzisiaj upał trzymał od samego poranka. Ruszyłem w górę rzeki. Nachylenie było niewielkie, więc jechało się nie najgorzej. Za to zjazd był stromy.
Matsuyamę, duże miasto stojące przede mną, ominąłem bocznymi, spokojnymi drogami. Wjechałem na przybrzeżną drogę, choć linia brzegowa nie była tak piękna, jak w innych częściach Japonii.
Na jednej ze stacji drogowych zauważyłem rowerową książeczkę kolekcjonerską. Kasjerka wyjaśniła, że wokół wyspy można zebrać pieczątki na stacjach drogowych i otrzymać nagrodę. Zupełnie jak moja koreańska przygoda. Tylko tutaj wyspa jest mniejsza. Ciekawy pomysł na kolejną podróż na Shikoku.
Dotarłem do Imabari, do wjazdu na szlak Shimanami Kaidō. Zastał mnie zmierzch, więc widoki były przepiękne. Niestety nie widziałem zachodu słońca, bo akurat przejeżdżałem przez wyspę. Zatrzymałem się w połowie szlaku w najbardziej przyjaznym rowerom hostelu jaki kiedykolwiek widziałem. Mają tu nawet pokoje z hakami do zawieszenia roweru.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Ehime, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery