Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

setki i więcej

Dystans całkowity:60507.27 km (w terenie 5370.45 km; 8.88%)
Czas w ruchu:3134:46
Średnia prędkość:19.06 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:404815 m
Maks. tętno maksymalne:150 (76 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:175271 kcal
Liczba aktywności:455
Średnio na aktywność:132.98 km i 6h 58m
Więcej statystyk

Krynica Morska

  125.31  06:26
Dzień zaczął się ciepło, mimo że wiał chłodny wiatr – dzisiaj z południa. Ruszyłem do Mierzei Wiślanej. Dużo betonowych płyt, również tych starych. W końcu pojawiły się lasy, szutrówki i setki rowerzystów. Jazda była ciężka, ale dostałem się aż do granicy państwa. No, prawie, bo był jeszcze zalesiony pas graniczny i zakazy powstrzymujące przed wyjściem na niego.
Na powrót wybrałem ulicę, aby odpocząć od korków. Ruch był sporadyczny. W centrum Krynicy chwilę się podkręciłem i schowałem pod wiatą, gdy zaczęło padać. Chmura przeszła i wróciłem na szlak, bo ruch na drodze był ciężki. Pędziłem na zachód, gdy złapał mnie kolejny deszcz. Tym razem z grzmotami. Znalazłem schronienie w ośrodku wypoczynkowym.
Wróciłem do jazdy, gdy się wypadało. Nawet słońce wróciło. Niestety mokry piasek lepił się do kół tak bardzo, że rower wymagał czyszczenia. Dopiero gdy wrócił szlak R10, jakość nawierzchni poprawiła się. Po drogach leśnych dostałem się na prom przez Wisłę, potem drogami o różnej jakości do noclegu. W Gdańsku kałuże były spore.

Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Przez Trójmiasto

  130.04  07:08
Musiałem pokonać kawał paskudnej drogi, by opuścić półwysep. Liczba rowerzystów urosła, majówka rozpoczęta. Dzisiaj wiało w plecy, przynajmniej przez chwilę. Droga na południe miała różną jakość, od szutrów po stare, betonowe płyty. Powróciły szlaki EuroVelo 10 i 13.
Dotarłem do Trójmiasta. Przywitały mnie zawiłe drogi przy porcie. W centrum Gdyni było mnóstwo ludzi. Szlak przeniósł się na nadmorskie ścieżki. Źle się jechało, było mnóstwo ludzi. Zmieniłem plany, odwiedziłem mój ulubiony bar mleczny i Park Oliwski. Kontynuowałem jazdę po mniej zatłoczonej drodze, aż do centrum Gdańska. Coś mnie podkusiło, by przespacerować się po zatłoczonej starówce.
Wydostałem się z Gdańska po znajomej drodze. Miałem do pokonania trochę kilometrów pod wiatr. Droga była bardzo nudna, ale przynajmniej większość ruchu leciała równoległą ekspresówką.
Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Highway to Hel

  137.47  07:26
Z prognozowanej mgły nie zostało nic. Za to mocno wiało, ale głównie w plecy. Szlak biegł dzisiaj mocno po leśnych drogach. Na jednej tak się rozpędziłem, że przegapiłem zjazd. Winne oczywiście fatalne oznakowanie, a właściwie jego brak. Zdarzały się nawet znaki kierujące w złą stronę, nie mówiąc już o źle użytych znakach (np. znak zjazdu na chodnik, podczas gdy powinien być znak skrętu). Gdy się zorientowałem o pomyłce, byłem już w dolinie. Nie chciałem zawracać i spróbowałem dostać się do szlaku drogą okrężną. Dobrze wyszło, bo tamten odcinek tonął w oceanie piachu.
Jechałem przez lasy po drogach o różnej jakości nawierzchni. Szkoda, że Lasy Państwowe tak ochoczo rozdają pozwolenia na wjazd do lasu, bo na niektórych odcinkach ruch był zbyt duży, co przekładało się na stan dróg.
Szlaki EuroVelo 10 i 13 uciekły na Puck, a ja zostałem z R10. O wygodzie mogłem pomarzyć. Asfalty rozwalone przez korzenie drzew, remont drogi bez wyznaczonego objazdu, o krawężnikach nie wspominając. Ciężkie jest podróżowanie na rowerze.
Wreszcie wjechałem na Półwysep Helski. Przypomniałem sobie, czemu go nie lubię. Droga dla rowerów ze starej, rozlatującej się kostki. Potem parę razy się zmieniła, aż pojawiły się szutry. W końcu poprawili ich jakość.
Dojechałem na Hel. Nic spektakularnego. Chwilę się przespacerowałem i wróciłem do Jastarni, gdzie zaplanowałem nocleg.
Kategoria kraje / Polska, Polska / pomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Trzeci dzień nad morzem

  131.87  07:09
Dzień zaczął się całkiem ciepło. Kontynuowałem jazdę po szlakach EuroVelo 10 i 13. Dużo lepiej zapamiętałem odcinek za Kołobrzegiem. Czasem lepiej nie wracać do czegoś, z czym wiąże się dobre wspomnienia. Dlatego tak trudno mi jest wrócić na Islandię, o której myślę od niemal dziesięciu lat.
W Ustroniu Morskim wyznaczyli wariant alternatywny, zalecany latem. Nie dziwię się, bo było wąsko, a już teraz nawet garstka pieszych sprawiała trudności w poruszaniu się, nie mówiąc o jeździe. Potem było dużo różnych dróg, najczęściej starych, zniszczonych, wąskich, źle zaprojektowanych. Najgorzej było chyba z Mielna do Darłowa.
Wiatr miał mi dzisiaj pomagać, ale wiało z innych kierunków niż w prognozie. Za Darłowem były betonowe kratki, które mocno się postarzały. Wjechałem też na Szlak Zwiniętych Torów, ale asfalt leżał jedynie na niewielkim odcinku. Mimo to może kiedyś przejadę większą część szlaku.
Do Ustki wiodła ostatnia droga na dziś. W mieście szlak gdzieś przepadł, choć oznakowanie całej trasy jest czasami tak słabe, że muszę się posiłkować mapą. Po raz kolejny poszedłem obejrzeć zachód nad morzem.
Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / pomorskie, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Początek Velo Baltica

  137.19  07:27
Aby oficjalnie rozpocząć trasę, musiałem dostać się do Świnoujścia. Niestety szlak biegnący południową stroną wyspy, którym kiedyś jechałem, został odcięty przez budowę ekspresówki. Na samą krajówkę nie chciałem się pchać. Pojechałem po szlaku Velo Baltica. Niestety trafiłem na bandę pedalarzy, którzy zostawili rozum w domu i wjechali na wąskie drogi leśne. Kilkuset idiotów podzielonych na grupy, a w każdej z nich kilku pakujących mi na czołówkę. Ktoś wylądował w rowie, ktoś potrącił innego. Wciąż za mało, ale udało mi się wyjść z tego cało. Tylko gardło mnie rozbolało. Nie dziwię się, że kierowcy nienawidzą tej szarańczy.
Budowa drogi ekspresowej i restrykcje wokół terminalu LNG zmieniły przebieg szlaku, przez co drogi były niewygodne. Dotarłem do Świnoujścia. Prom kursuje teraz co pół godziny. Znalazłem się pod granicą z Niemcami, gdzie zaczynały się polskie odcinki szlaków Wokół Bałtyku (EV10) i Żelaznej Kurtyny (EV13), które mają wspólny przebieg i będą mi towarzyszyć przez kilka kolejnych dni.
Chciałem wsiąść do pociągu i skrócić sobie dystans do Międzyzdrojów, ale już nie było miejsc. Wróciłem po własnym śladzie i ruszyłem na wschód. Szlak znów zmienił przebieg, wymuszając kupno biletu wstępu do Wolińskiego Parku Narodowego. Leśny odcinek nie był zły, ale asfalt za parkiem okazał się tragiczny. Potem było całkiem wygodnie, bo powstały kilometry dróg dla rowerów. Województwo mocno doinwestowało w te szlaki. Przydałoby się jeszcze wyremontować stare drogi dla kaskaderów.
Temperatura wahała się od 12 do 14 °C. Przeszkadzał czołowy wiatr, który na otwartych odcinkach spowalniał. Dojechałem do Kołobrzegu. Chciałem odwiedzić molo, ale kasy były już czynne (zimą wejście jest darmowe), a nie było to jedyne molo na szlaku. Widok też nie był najlepszy, więc pojechałem do noclegu. Skuszony bliskością plaży, wyszedłem na spacer, by zobaczyć zachód słońca. Na tym odcinku widok na zachodzące słońce był zdecydowanie lepszy.

Kategoria kraje / Polska, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025, z sakwami

Morze dnia pierwszego

  118.92  06:35
Po jedenastu latach wracam na szlak wzdłuż wybrzeża. Do Szczecina dostałem się wczoraj, by wypocząć. Rano było zimno, ale mój licznik złapał tylko 11 °C. Drogi prowadzące poza miasto były dziwne. Znaki pojawiały się w losowych miejscach. W końcu wjechałem na szlak Wokół Zalewu Szczecińskiego. Szutry nie były tak złe, jak sądziłem. Najbardziej przeszkadzały ochotkowate, które w licznych chmarach wisiały nad drogą. Pod Goleniowem zboczyłem na niezbyt wygodne, leśne drogi, aby dostać się do krótkiego szlaku położonego na nasypie dawnej linii kolejowej. Do Wolina dostałem się po drodze z innej wycieczki.
Pierwotnie planowałem zatrzymać się pod Wolinem, ale baza noclegowa była bardzo mała i zdecydowałem się na Międzyzdroje. W ten sposób zobaczyłem morze, gdzie temperatura była odczuwalnie niższa, a wiatr wiał tak mocno, że aż założyłem dodatkową warstwę.
Mając dużo wolnego czasu, wybrałem się na spacer. Odwiedziłem szlak w Wolińskim Parku Narodowym i zobaczyłem zachód słońca nad morzem.

Kategoria kraje / Polska, po dawnej linii kolejowej, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe, z sakwami, wyprawy / Świnoujście – Krynica Morska 2025

Jasne Błonia

  120.92  06:17
Dzień zaczął się chłodno. Najpierw objechałem Moryń, a potem kontynuowałem jazdę po Trasie Pojezierzy Zachodnich. Ptactwo dzisiaj dopisywało. Zjechałem do mostów na Odrze, gdzie ptaki były jeszcze liczniejsze. Co więcej, duża kolonia gęsi towarzyszyła mi w podróży.
Rozważałem między jazdą do Kostrzyna lub Szczecina. Ostatecznie wygrał ten drugi, gdzie chciałem zobaczyć kwitnące krokusy. Niestety wiatr dzisiaj już nie sprzyjał i wiał chyba głównie w twarz. Jechałem po znajomym szlaku Odra – Nysa. W jednym miejscu otworzyli zamknięty odcinek, w innym zamknęli. Zabójcze nierówności pod jednym miastem nie zostały usunięte przez tyle lat. Za to bramy mające na celu powstrzymać migrację dzików zostały zamienione na znane mi ze Skandynawii zapory powstrzymujące owce.
Wróciłem do Polski. Jakoś dostałem się do Szczecina, który jest jednym z najmniej przyjaznych rowerom miast. Tylu absurdów już dawno nie widziałem. Ronda o trzech pasach, pasy rowerowe tuż przy zaparkowanych autach, a auta zaparkowane na pasach rowerowych. To się w głowie nie mieści.
Jakimś cudem dotarłem do Jasnych Błoni. Tam zdumiał mnie widok, który przypominał mi okres podziwiania kwitnących wiśni w Japonii. Mnóstwo ludzi oraz dywany krokusów. Wyglądało to przepięknie. Pokręciłem się chwilę po placu i pojechałem na pociąg powrotny.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, po dawnej linii kolejowej, Polska / zachodniopomorskie, rowery / Fuji, setki i więcej, z sakwami, za granicą, kraje / Niemcy

Pełniejsza Trasa Pojezierzy Zachodnich

  113.38  05:38
Ten plan chodził za mną od paru tygodni. Ruszyłem pociągiem do Choszczna. Po rewitalizacji linii jest to nieco ponad godzina drogi. W Choszcznie coś mi nie pasowało i szybko zrozumiałem, że brakowało fontanny. Drzewom też się oberwało. Teraz betonują chyba wszystko.
Wjechałem na odcinek Trasy Pojezierzy Zachodnich wybudowany w dużej części na nasypie dawnej linii kolejowej. Od mojej ostatniej wizyty został ukończony. Poza kilkoma wyjątkami, bo między Myśliborzem i Trzcińskiem-Zdrojem nie było nigdy linii kolejowej. Szlak ciągnie się jeszcze dalej, aż do Miastka, choć już w większości po zwykłych drogach. Na pewno odcinek pod Ińskiem mam w planach, a reszta trasy jest do rozważenia.
Słońce zdążyło rozgościć się na niebie. Termometr pokazał nawet 21 °C. Miałem w dużej mierze z wiatrem. Odwiedziłem kolejno Pełczyce i Barlinek. Przyjemnie się jechało, aż do drogi ekspresowej koło Myśliborza, gdzie zrobili niewygodny objazd. Spróbowałem znaleźć inny, ale też nie podobał mi się.
W Myśliborzu zjadłem pyszny i tani obiad w restauracji obleganej przez starsze osoby (brak kolei na pewno nie wpływa pozytywnie na to miasto). Potem wróciłem na chwilę do jazdy po dawnej linii kolejowej, już wyasfaltowanej. Dalej czekała mnie gehenna po tragicznej jakości drogach, aż wróciłem na wygodną drogę po nasypie dawnej linii kolejowej.
Zbliżał się zachód, temperatura odczuwalnie spadła, ale w porę dotarłem do Morynia, gdzie czekał na mnie nocleg.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, setki i więcej, z sakwami, Polska / zachodniopomorskie

Zamek Goraj

  125.49  05:44
Wziąłem dzień wolnego. Pierwotnie planowałem 4-dniową wyprawę, ale prognoza deszczu mnie zniechęciła. Wiało z południa, więc ruszyłem na północ. Temperatura była nadal wysoka. Słońce przyświecało tylko do południa.
Ruch był strasznie duży. Na szczęście nie musiałem się długo męczyć. W Szamotułach wręcz przeciwnie. Oddali do ruchu drogę dla kaskaderów, która prowadzi donikąd, nie ma wjazdów i nie łączy się z żadną istniejącą infrastrukturą. Przez Puszczę Notecką chciałem przejechać po drogach leśnych. Niestety leśnicy tak je zniszczyli, że miałem ograniczony wybór.
W Goraju dotarłem do celu – zamku, w którym obecnie mieści się Zespół Szkół Leśnych. Tablica przed nim głosi: „Na skraju Puszczy Noteckiej, w najpiękniejszym zakątku Szwajcarii Czarnkowskiej, znajduje się zamek Goraj, wybudowany w latach 1909–1912 przez hrabiego Wilhelma Bolko Emanuela von Hochberga. Pierwowzorem dla tej neorenesansowej budowli był Varenholz – zamek w Westfalii”. Pokręciłem się tam tylko chwilę i pojechałem do Czarnkowa.
Dalsza droga nie była przyjemna. Stare, nierówne asfalty nie dawały się polubić. W Ujściu złapał mnie zmrok. Potem wjechałem na drogę dla rowerów bezmyślnie lawirującą wokół drogi. W Pile też trafiłem na kilka absurdów biegnących donikąd. Na szczęście to był koniec, bo wsiadłem w pociąg i wróciłem do domu.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, Puszcza Notecka, rowery / Fuji, setki i więcej, terenowe

Biecz – Jasło – Przecław

  103.35  05:06
Mgła niemal przepadła, tak jak słońce. Do tego było chłodniej. Jechałem dalej z gór, głównie po drogach krajowych, ale te lokalne też były pełne aut. W Jaśle trafiłem na kosmiczne korki. To był najnudniejszy dzień tej wyprawy. Jedynie ludzki odpad, który wyjechał mi na czołówkę podczas bezmyślnego wyprzedzania podniósł mi ciśnienie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / małopolskie, Polska / podkarpackie, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Niejesień 2024, z sakwami

Kategorie

Archiwum

Moje rowery