Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Niigata

Dystans całkowity:1331.21 km (w terenie 0.10 km; 0.01%)
Czas w ruchu:77:36
Średnia prędkość:17.15 km/h
Maksymalna prędkość:49.43 km/h
Suma podjazdów:8853 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:88.75 km i 5h 10m
Więcej statystyk

Hakuba

52.8803:43
Było pochmurno z deszczową aurą. Ruszyłem na południe i po paru kilometrach pojawiły się pierwsze krople. Widziałem jednak koniec chmury. Za tunelem z kolei zrobiło się nieznośnie słonecznie. Im dalej w górę, tym było więcej słońca.
Droga prowadziła przez wiele długich tuneli i osłon przed spadającymi skałami. Dawały cień, ale było wąsko, a drogę okupowały głównie ciężarówki. Dalej na południe trafiłem na kilka bocznych dróg. Większość jednak zamknęli, prawdopodobnie ze względu na kosztowne utrzymanie.
W końcu dotarłem do centrum wioski, która była kurortem górskim. Co drugi dom oferował nocleg, niczym w Zakopanem. Największym zaskoczeniem były jednak góry. Potężny masyw Alp Japońskich pokryty śniegiem. Nie spodziewałem się takiego widoku, więc byłem pozytywnie zaskoczony. Jaka szkoda, że nie mogłem zostać na dłużej.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Nagano, Japonia / Niigata, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Szlak na wybrzeżu Toyamy

88.4505:07
Dla kontrastu dzisiaj było gorąco. Trochę pochmurno, ale słońce często pojawiało się. Ruszyłem na wschód, aby powrócić do mojego planu. Chciałem uniknąć jazdy po własnym śladzie sprzed paru lat, więc wjechałem na szlak rowerowy wzdłuż wybrzeża. Biegł trochę drogami, trochę chodnikami, wśród pól ryżowych, nad zatoką. Szału jednak nie robił. Potem czekała mnie jazda po jedynej drodze dostępnej dla rowerów. Biegła przez tunele i zadaszenia chroniące przed spadającymi skałami. Za to jakie widoki ukazało złote słońce. Często się zatrzymywałem, by coś z tego uchwycić.
Na jednej ze stacji kolejowych dowiedziałem się, że jeździ tamtędy pociąg, do którego można zabrać rower. W wielu pociągach rower dozwolony jest wyłącznie zapakowany w futerał, a tutaj promują się rowerzystą siedzącym na jednoosobowym fotelu i trzymającym rower. Trochę mało praktyczne. Wieszaki pewnie wymyślą za kilkadziesiąt lat, ale i tak coś się w końcu rusza w kwestii rowerowej.
Kategoria Japonia / Niigata, Japonia / Toyama, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia latem 2023, z sakwami, za granicą

Drogi rowerowe nad morzem

123.0006:32
Wiatr się uspokoił, ale upał zaczął być nieznośny. Kontynuowałem podróż wzdłuż wybrzeża. Spotkałem też pierwszego od przylotu do Japonii sakwiarza. Potem jeszcze kilku kolejnych. Dlaczego dopiero dzisiaj?
Trafiła mi się droga dla rowerów. Wyjątkowa o tyle, że wybudowana na miejscu starej linii kolejowej. Było mnóstwo tunelów i spokojnych podjazdów. Przynajmniej przez 30 km, bo potem wygoda się skończyła, a ja włączyłem się do ruchu po krajówce. Zniknęły nawet pobocza, ale dzięki temu mogłem jechać po równych drogach. A za sprawą robót drogowych miałem całą drogę dla siebie i tylko przepuszczałem auta jadące w kolumnie (ruch wahadłowy).
Po przekroczeniu ostatnich gór znów trafiłem na drogę dla rowerów. Tym razem biegła wzdłuż wybrzeża i po spokojnych drogach. W pewnym momencie miałem wrażenie, że coś się stało, bo ruch zamarł. Niestety brak cienia oraz przebieg drogi (długość 100 km zdumiewała) skierowały mnie z powrotem na główne drogi. Całe szczęście szerokie pobocze pozwalało na jazdę równą ulicą.
Kilka dni temu popełniłem gafę, gdy robiłem rezerwację noclegów. Dzisiejszy nocleg w Toyamie zarezerwowałem z datą wczorajszą. Jechałem więc z obawą, że hostel mnie obciąży za mój błąd, ale udało się tego uniknąć, a do tego mieli wolne łóżko.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Niigata, Japonia / Toyama, po dawnej linii kolejowej, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Wzdłuż wybrzeża, dzień drugi

125.4307:21
Wiało nudą. Znowu wybrzeże, choć było lżej niż wczoraj. Wyjeżdżając z Niigaty, rozpoznałem drogę sprzed dwóch lat. Aby nie jechać po własnym śladzie, skusiłem się na drogę wzdłuż linii brzegowej, więc poza widokami rodem z Islandii miałem też trochę podjazdów. Trafiłem na miasteczko Izumozaki, w którym znajduje się kilkadziesiąt chramów i świątyń, bo co chwila mijałem wejście do jakiejś. Zobaczyłem elektrownię jądrową, a właściwie ogrodzenie, które bardziej przypominało to w bazie wojskowej. Z nieba lał się żar, a u celu dojrzałem Japońskie Alpy. Reszta na zdjęciach.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Niigata, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Ciągle pod wiatr

144.4809:18
Jeden z najcięższych dni, jakie spędziłem na rowerze. Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od początku.
Był chłodny poranek. Do tego wiało, że czapki trzymać. Niestety wiatr był idealnie z kierunku, w którym zmierzałem. Nie mogłem zmienić planów, więc mozolnie ruszyłem na zachód.
Dotarłem do wybrzeża. Wiało jeszcze gorzej niż w centrum miasta. Dobrze przynajmniej, że fale nie wlewały się na drogę.
Po kilku godzinach jazdy, gdy minąłem pewne skrzyżowanie, w miarę szybko zauważyłem brak wiatru. Zdziwiony, dostrzegłem swój błąd. Jechałem w kierunku doliny. Skuszony ulgą od gnębicielskiego wiatru, nie zawracałem. Pojechałem przed siebie, przez kilka tuneli i pagórków, potem jeszcze przez kilka gór i przedostałem się ostatni masyw górski.
Pozostały drogi płaskie jak stół, a co najważniejsze – wiatr prawie ustał. Zastanawiam się, czy gdybym kontynuował jazdę wzdłuż wybrzeża, to pokonałbym drogę szybciej?
Wjechałem na drogę prefekturalną nr 3. Wyglądała bardziej jak droga osiedlowa, ale osłonięta zabudowaniami z obu stron zapewniała schronienie przed resztkami wiatru. Brakowało chodników czy nawet pobocza, jednak auta jeździły kolumnami, więc dawałem radę. Zorientowałem się nawet, że jechałem tamtędy 2 lata temu. Do celu dotarłem wykończony. Przydałby się dzień odpoczynku.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Niigata, Japonia / Yamagata, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Z poślizgiem w Aizu-Wakamatsu

134.4908:50
Pochmurne niebo nie wróżyło dobrego. Dodatkowo wiało. Jak to w wietrznej Niigacie (jak powiedziała Shalaka: tu albo wieje, albo leje).
Jechałem po spokojnych drogach lokalnych, czasem też po wałach rzecznych. Bez ciekawszych widoków, ale trafiłem na sporo kwitnących moreli japońskich.
Po przekroczeniu pierwszego wzgórza trafiłem do Gosen, gdzie 2 lata temu odwiedziłem z Shalaką ogród tulipanów. W międzyczasie słońce przebiło się przez chmury.
Dojechałem do rzeki Aga-no-gawa. Przeraziłem się, gdy przekraczałem most. Wiało z doliny tak mocno, że przechylało rower. Całe szczęście tylko na moście trzeba było trzymać kask, bo droga wzdłuż rzeki była tylko trochę wietrzna.
Przejechałem kilka tunelów. Za jednym z nich powrócił śnieg wokół dróg, a za innym tunelem zaczęło kropić. Całe szczęście tylko na chwilę, choć po przekroczeniu kolejnej góry zaczęło padać i nie przestawało na długo. Robiłem kolejne podjazdy i zjazdy, i miałem dość. Ręce mi zamarzały, bo nie miałem rękawiczek na deszcz. W sumie w butach też było pełno wody.
Dystans do celu się dłużył. Deszcz ustał na kilkanaście kilometrów przed miastem Aizu-Wakamatsu. Niestety mokre ulice spowodowały, że wpadłem w poślizg – i to na takim małym (może miał ze 2 cm) krawężniku. O dziwo rower przetrwał. Ja też nie miałem żadnych otarć. Jedynie nadgarstek mnie trochę bolał, bo podparłem się podczas upadku, ale przeszło tak szybko, że potem nawet zapomniałem o tym.
Jeszcze miałem problem ze znalezieniem domu gościnnego, ale błądząc wokół zabudowań, pewien Japończyk podszedł do mnie i wskazał ścieżkę. Wąska na szerokość roweru, wyglądała bardziej jak przerwa między budynkami, ale rzeczywiście – na końcu były poszukiwane przeze mnie drzwi.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Fukushima, Japonia / Niigata, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Powrót wiosny

51.5503:14
Dzisiaj miało padać, więc do kolejnego celu miałem krótką drogę. Ostatecznie nawet nie pojawiło się zachmurzenie. Przynajmniej wróciła wiosna, bo ruszając rankiem, miałem wokół siebie dużo śniegu, a po przekroczeniu gór cały śnieg zniknął, a nawet pojawiły się kwitnące morele japońskie.
Kolejny dzień, w którym nie działo się dużo. Odwiedziłem kilka stacji drogowych (Michi-no-Eki), podziwiałem białe szczyty, które zostawiłem za plecami i tyle. Dotarłem do kolejnego domu gościnnego, gdzie ponownie byłem jedynym gościem.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Niigata, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Zima wiosną

54.3803:19
Padało, gdy wyruszałem, a rankiem podobno nawet sypało śniegiem. W sumie bez różnicy, bo wokół było go wystarczająco dużo. Pojechałem wolnym tempem, aby nie zachlapać za mocno roweru, bo było mnóstwo kałuż. Deszcz – całe szczęście – nie był intensywny. Kilka razy nawet przestało padać, aż w końcu, na kilka kilometrów przed celem, wyszło słońce. Mogłem się nieco wysuszyć. U celu było równie dużo śniegu, co na początku mojego dnia.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Niigata, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Ile dzieli wiosnę i zimę?

107.1407:11
Ruszyłem bardzo wcześnie ze względu na długi dystans do kolejnego hostelu, a tych, okazuje się, jest niewiele w tych okolicach. Dzień zaczął się słonecznie i ciepło, choć wiatr, który zerwał się poprzedniego wieczora, czasem doskwierał.
Kontynuowałem podróż na północ. Kwitnące drzewa wiśni (sakura) były coraz rzadziej widoczne, ale morele japońskie (ume), których okres kwitnienia wypada tuż przed wiśniami, mijałem najpierw pojedynczo, a potem nawet całymi sadami. Wybierałem oczywiście jak najmniej zatłoczone drogi, bo jazda niektórymi chodnikami nie należy do najprzyjemniejszej. Przynajmniej na grubych oponach mniej trzęsie.
Wzdłuż rzeki Tone-gawa trafiłem najpierw na drogę dla rowerów, a potem na spokojną ulicę, która jednak przyniosła dużo podjazdów. W mieście Numata zaczęły się schody. Zruszył się silny wiatr, do tego droga zaczęła piąć się w górę, a zjeżdżając z jednego wzgórza, wjechałem w kamyk, który doprowadził do klasycznego snejka. Dwie dziury w dętce. Pierwsza poważniejsza awaria podczas tej podróży (nie licząc złamanej stopki). Poprzednim razem też podczas czwartej wycieczki przebiłem oponę.
Dalej już było tylko ciekawiej. Wjechałem na drogę pięćdziesięciu pięciu zakrętów. Każdy z nich był ozdobiony tabliczką z numerem i długością. Za ostatnim stał tunel, ale wcześniej krajobraz zmienił się diametralnie. Na wysokości 800 m n.p.m. zaczął pojawiać się śnieg w rowach (na zmianę ze śmieciami, bo Japończycy – jak Polacy – mają gdzieś środowisko). Im wyżej, tym robiło się chłodniej, a śniegu przybywało. Martwił mnie znikomy ruch oraz znaki informujące o śniegu sięgającym 150 cm. W końcu jednak dotarłem do tunelu bez problemów, przejechałem go, a tam jak zimą. Wszystkie szczyty pokryte grubą warstwą śniegu, przy drogach nawet 2-metrowe zaspy, a gdy dostałem się do zabudowań, spotkałem ludzi wracających z nart. Kompletnie nie spodziewałem się, że jedna góra dzieli dwa sezony.
Miałem na sobie już dwie bluzy i grubsze rękawice, ale po kilku kilometrach zacząłem przemarzać. Z ponad 20 °C na południu zrobiło się 5 albo i mniej. Nawet Garmin pod koniec odmówił współpracy w tej temperaturze. Nie wiem, co dalej, bo w ciągu najbliższych dni ma padać, więc mogę gdzieś ugrząźć.
Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Japonia, setki i więcej, z sakwami, za granicą, Japonia / Gunma, Japonia / Niigata, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

Nagano

134.3006:52
Plan na dzisiaj był prosty, to i nie mam o czym pisać, mimo że to jedna z najdłuższych wycieczek po Japonii. Musiałem się dostać do Nagaoki i to by było na tyle.
Wyruszyłem wcześnie rano, żeby nie dotrzeć do celu zbyt późno. Niestety nie miałem zbyt wielu opcji, więc wjechałem na krajową 117. Droga wiodła w górę wzdłuż rzeki. Mimo to zdarzało się wiele krótkich pagórków, które wydłużały jazdę. Kawałek przed celem skręciłem do miasta Iiyama. To był dobry wybór, bo w końcu drogi stały się puste i mogłem jechać w takim luksusie prawie do samego Nagano.
Dzisiaj miałem trochę pecha, bo gdy już się cieszyłem, że będę miał się gdzie zatrzymać, to okazało się, że mój host z Couchsurfingu się pomylił. Tak oto skończyłem w hostelu, ale zostałem poczęstowany ciepłym posiłkiem ugotowanym przez Chińczyków.
Wyjątkowo cenię sobie chodniki w Nagano, ponieważ mają bardzo małe krawężniki, więc mogłem jechać szybciej niż auta stojące w korkach.
Kategoria góry i dużo podjazdów, na trzech kółkach, po zmroku i nocne, setki i więcej, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Niigata, Japonia / Nagano, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery