Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2021

Dystans całkowity:1283.01 km (w terenie 65.86 km; 5.13%)
Czas w ruchu:55:03
Średnia prędkość:21.44 km/h
Maksymalna prędkość:47.39 km/h
Suma podjazdów:4310 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:58.32 km i 2h 45m
Więcej statystyk

Sierpień 2021 (Fuji)

82.54
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Fuji

Sierpień 2021 (GT)

20.24
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / GT

Wybrakowana Trasa Pojezierzy Zachodnich

85.2904:59
Było chłodno. Nie padało, gdy ruszałem. Dopiero po paru kilometrach pojawił się mokry asfalt, a im dalej, tym więcej kałuż. Na szczęście coś mnie ominęło.
Kontynuowałem jazdę Trasą Pojezierzy Zachodnich. Szlak przestał biec po dawnej linii kolejowej. Poprowadził kawałek po dziurawych asfaltach, by skręcić w teren. No, prawie, bo wzdłuż polnej drogi biegł świeży asfalt. Zero znaków, nawet terenu budowy, ale z planów wynikało, że to mój szlak. Całkiem wygodny, choć pagórkowaty, bo nie biegł po dawnej linii kolejowej.
Jechałem długo lokalnymi drogami i prawie do Myśliborza nie spotkałem nikogo. Niedzielny poranek. Tuż przed Myśliborzem skusiłem się na odcinek szlaku oznaczony jako propozycja. Biegł po nasypie innej linii kolejowej niż ta z wczoraj. Torowisko rozebrano i została mocno zarośnięta droga, która potem zmieniła się w błotnisty dojazd do pola. Po dojechaniu do asfaltu rezygnowałem z dalszej eksploracji.
Skusiła mnie obwodnica Myśliborza, którą wybudowali w miejscu dawnej linii kolejowej. Liczyłem, że zjadę do centrum na jakimś skrzyżowaniu, ale skutecznie mnie odciągnęli brakiem skrzyżowań. Wróciłem na szlak, chociaż co oni w tym Myśliborzu odwalili? Szlak kończył się przy kawałku obwodnicy oddanym do użytku. Dalej był zakaz, więc wjechałem na obwodnicę, a za nią nie zrobili żadnego połączenia z drogą dla rowerów. Musiałem przejść po grząskiej ziemi, na której posiali trawę, i ominąć barierki. Co za bezmyślność drogowców. Trzeba albo złamać zakaz wjazdu, albo jechać po pasie zieleni.
Słońce zaczęło prześwitywać przez chmury i temperatura podskoczyła. Szlak biegł dalej, aż do drogi ekspresowej. Tam nie zrobili żadnego tunelu. Był za to objazd przez wioski. Po drugiej stronie szlak nie był ukończony, więc wjechałem na ruchliwą wojewódzką, ale o szerokim poboczu. W Sulimierzu szlak znów wrócił, by urwać się po paru kilometrach. Całe szczęście nie było żadnego zakazu, a na tamtym odcinku już rozpoczęto prace. Pojawił się tłuczeń pod nową drogę, a w niektórych miejscach nawierzchnia została ujeżdżona. Jechało się całkiem dobrze i po śladach widziałem, że nie byłem tam jedyny.
Na odcinku do Barlinka na szlaku wrócił asfalt, który – pomijając drogi w miastach – biegł bez żadnych objazdów do samego Choszczna. W Barlinku pokręciłem się trochę, obszedłem szlak wzdłuż dawnych murów miejskich, zjadłem i ruszyłem w dalszą drogę, przekraczając 53. równoleżnik północny.
Pełczyce były tym pechowym miastem, w którym zaczęło padać. Musiałem ograniczyć zwiedzanie i sprężyć się z dojazdem do celu. Temperatura spadła i w dodatku zaczęło wiać. Założyłem coś od deszczu i mozolnie jechałem dalej. Kawałek szlaku przed Choszcznem był nieukończony. Asfalt już był, tylko brakowało znaków, więc pewnie szybko skończą. Dalej jednak trasa jest gotowa dopiero za Ińskiem, więc pewnie sobie poczekam, aż uzupełnią braki.
Dostałem się na stację w Choszcznie. Akurat zaczęło mocniej lać. Od ostatniej wizyty niewiele się zmieniła. Całe szczęście do pociągu miałem tylko kilkanaście minut. Było nawet miejsce na rower, ale tak absurdalnie zorganizowane, że nie da się wyciągnąć rowerów w innej kolejności, niż zostały wprowadzone.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, po dawnej linii kolejowej, Polska / zachodniopomorskie, terenowe, rowery / Fuji

Most na Trasie Pojezierzy Zachodnich

127.0106:31
Zauważyłem, że na Trasie Pojezierzy Zachodnich otwarto kolejne odcinki. Nie mogłem wytrzymać i zaplanowałem je zobaczyć. Z początku chciałem wystartować z Choszczna, dokąd wybudowano najwięcej odcinków szlaku, ale nie podobał mi się kierunek wiatru i zacząłem kombinować. Ostatecznie i tak wiało ciągle w twarz. Zdecydowałem się na Gorzów Wielkopolski, co nie było najtrafniejszą decyzją, ale wszystko po kolei.
W Gorzowie znalazłem się dopiero koło południa. Od razu ruszyłem na zachód. Dopiero wtedy zorientowałem się, że kiedyś jechałem tamtędy. Dzisiaj wybrałem Gorzów tylko dlatego, aby sprawdzić (tę samą) drogę dla rowerów biegnącą do Kostrzyna. Co za niefortunny początek.
W Witnicy przespacerowałem się po Parku Drogowskazów i Słupów Milowych Cywilizacji, i ruszyłem leśnymi drogami ku dzisiejszemu celowi. Z początku planowałem kierować się do Kostrzyna, ale jechałbym po własnym śladzie. Wolałem skrócić sobie drogę. W ten sposób wypatrzyłem wrzosy. Właściwie trudno było je przegapić, gdy pokrywało całe runo leśne.
Szybko uciekłem z Dębna, bo był jakiś zlot hałaśliwych maszyn. Potem jeszcze złapali mnie w jednej z wiosek, ale zjechałem w teren i dzięki temu nie straciłem słuchu. Wyjechałem z tej drogi tuż koło znajomego kościółka. Ale ten świat mały.
Mieszkowice to bardzo ładne miasteczko. Ma mury obronne i ładną, choć sypiącą się architekturę. Pokręciłbym się tam dłużej, gdybym miał więcej czasu. Zostały mi ostatnie proste, aby dostać się do Odry. Tylko temperatura zaczęła spadać.
Most w Siekierkach został ukończony. Przynajmniej pierwszy, ale będę miał powód, aby tam wrócić, gdy skończą most nad samą Odrą. Zrobiłem tylko kilka zdjęć. Zostałbym tam dużo dłużej, bo przyroda wokół mostu była dość żywa, ale gonił mnie czas. Pozostało mi pojechać po własnym śladzie do Trzcińska-Zdroju. Droga nie zmieniła się od lutego. No, zrobiło się zieleniej. Złapał mnie zmierzch i wszędzie wokół latało mnóstwo nietoperzy. Chyba nawet jeden na mnie wpadł.
W Trzcińsku zrobiłem szybkie zakupy, zjadłem i po zmroku, po niedawno ukończonym odcinku szlaku, dotarłem do agroturystyki. Nie najgorsze miejsce na nocleg w trasie. Mam obawy o pogodę nazajutrz. Może mocniej popadać. Aczkolwiek dzisiaj też miało padać i nic z tego nie wyszło.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubuskie, Polska / zachodniopomorskie, setki i więcej, terenowe, dojazd pociągiem, po dawnej linii kolejowej, mikrowyprawa, rowery / Fuji

Pod Poznaniem, część 37

34.2701:30
Dzisiaj też było chłodno, więc ubrałem się cieplej. Niestety mocniej wiało. Przejechałem się kawałek pod Poznaniem, kawałek po Poznaniu i wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po Poznaniu, część 46

31.4801:29
Było chłodno po wczorajszym deszczu. Chciałem pojechać gdzieś za miasto, ale wziąłem za cienką bluzę i gdy temperatura zaczęła spadać, wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Pochmurny WPN

56.6402:51
Mimo pochmurnej aury i groźby deszczu pojechałem z aparatem zapolować na kaczki. Dawno mnie nie było na Trzcielińskim Bagnie, więc tam ruszyłem. Tym razem teren był całkiem znośny, bo pojechałem na gravelu. Na miejscu było kilku hałaśliwych ignorantów, ale z wieży widokowej upatrzyłem sporo gęsi, dwa żurawie i dwie czaple, pewnie też kilka kaczek maskowało się tam. Niespiesznie skierowałem się ku domowi. Wybrałem dłuższą drogę po szlaku (prawie) dookoła Poznania, aby przejechać się przez Wielkopolski Park Narodowy. Drogi były koszmarnie zniszczone przez blachosmrody. Ciekawe, jak jeździłoby się tam na fatbike'u.
Kategoria Wielkopolski Park Narodowy, terenowe, Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / Fuji

Sieraków: wiadukty

111.0005:21
Ruszyłem rano na dworzec w nadziei na złapanie pociągu. Była mgła, ale jechało się całkiem przyjemnie. Od paru lat zakup biletu na rower w biletomacie jest niemożliwy. Zwyczajnie po każdej takiej próbie biegłem do pociągu, by tam przepłacić. Dzisiaj kupiłem tylko bilet osobowy z planem dokupienia biletu na rower w pociągu, jak mi kiedyś poradzono. W składzie było 6 miejsc na rowery, z czego tylko 3 zajęte (wliczając mój). Z biletem konduktor miał drobny kłopot, bo – jak się okazało – wybrał bilet na przewóz bagażu, do którego dolicza się opłatę dodatkową, której chciałem w końcu uniknąć. Udało się to skorygować, ale pojawił się kolejny problem – opóźnienia. We Wronkach znalazłem się 45 minut po planowym przyjeździe. W końcu mogłem rozpocząć podróż.
Z początku planowałem dojechać gdzieś dalej do serca Puszczy Noteckiej, aby schronić się przed wiatrem, ale zabrałem kolarzówkę, więc musiałem kombinować. Ostatecznie wiatr okazał się nie przeszkadzać mocno, a może nawet wiał z innego kierunku niż prognozowano. Zrobiło się za to gorąco, więc bluza stała się zbędna. Obrana przeze mnie droga też nie była do końca utwardzona i zaliczyłem pierwszą tego dnia dawkę piachu oraz tarki.
W Sierakowie byłem niedawno. Wtedy zauważyłem wiadukty dawnej linii kolejowej. Po powrocie odnalazłem wiadukty w Chrzypsku Małym oraz w Nojewie. Chciałem zobaczyć je z bliska i stąd powstał pomysł na wycieczkę. Jechałem wzdłuż linii nr 368, biegnącej z Szamotuł do Międzychodu. Zobaczyłem kilka mniejszych mostów i wiaduktów. Odbiłem na chwilę w Łężeczkach, żeby zobaczyć punkt widokowy, a potem dojechałem do najładniejszego wiaduktu na trasie, a właściwie ażurowego mostu nad Oszczenicą. Nawet wdrapałem się na górę, żeby rzucić okiem na stan torów. Mam nadzieję, że kiedyś zrobią użytek z tej nieczynnej już linii (po cichu dopinguję, żeby powstała tam trasa rowerowa).
Wiadukt w Nojewie wyglądał tak jakoś zwyczajnie w porównaniu do pozostałych, które dzisiaj widziałem. Zaraz za nim znajdowała się rybna restauracja. Droga, ale byłem tak głodny, że nie mogłem wybrzydzać. Na koniec zajrzałem jeszcze na stację kolejową, na której prawdopodobnie powstaje muzeum.
Pozostał powrót do Poznania. Nie chciałem jechać przez Szamotuły, bo zaraz mi się znudzą, tak często przez nie przejeżdżam. Wybrałem Kaźmierz, potem kawałek drogi wzdłuż krajówki i końcówkę standardowo z Przeźmierowa.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, terenowe, Puszcza Notecka, dojazd pociągiem, rowery / GT

Po Poznaniu, część 45

28.0701:13
Wiało, więc ociągałem się. Wyszedłem niechętnie wieczorem. Nie było łatwo, ale gdy już znalazłem się na rowerze, mogłem tak jeździć do zmroku. Było mniej wietrznie niż wcześniej. Dzięki temu odczuwalna temperatura była wyższa niż wczoraj. Pojechałem tylko na miasto i wróciłem przed nocą.
Zapomniałem się pochwalić, że wymieniłem hamulce ze standardowych Tektro na Shimano 105. Jak się cieszyłem podczas wymiany, że są lżejsze i pracują tak lekko i symetrycznie. Dopiero po skończeniu pracy dostrzegłem problem. Prawy klocek z tyłu ocierał o oponę. Nie miałem pojęcia, co się działo, aż dzisiaj pokręciłem śrubkami regulacyjnymi i okazało się, że fabrycznie za mocno dokręcili imbus. Wyregulowałem całość jeszcze raz i udało się doprowadzić hamulec do akceptowalnego stanu. Uważam, że nadal jest zbyt blisko opony, ale to koniec możliwości w tym rowerze. Nadal gryzę się z myślą o inwestowaniu w tę kolarzówkę, bo lakier odpryskuje w zbyt wielu miejscach, ale może poszukam warsztatu, który odrestauruje ramę.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Niepruszewo – Lusowo

58.4002:45
Był idealny dzień na rower. No, prawie, bo wiało. Ruszyłem pod wiatr, aby objechać Jezioro Niepruszewskie. Jechało się ciężko. Potem dopiero odczułem ulgę, gdy zmieniłem kierunek jazdy. Jeszcze odwiedziłem Jezioro Lusowskie. Zaliczyłem odrobinę terenu i wróciłem do Poznania. Zmrok zapada coraz wcześniej.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery