Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:762.39 km (w terenie 31.48 km; 4.13%)
Czas w ruchu:11:26
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:39.43 km/h
Suma podjazdów:1030 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:190.60 km i 3h 48m
Więcej statystyk

Wrzesień 2016

534.53
Dojazdy do pracy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Trek

Wyprzedzić jesień

131.5906:35
Wydaje się, że niedawno kupowałem bilet na Islandię, a to już prawie 2 miesiące jak stamtąd wróciłem. Ale ten czas leci. Kilka dni temu zauważyłem, że w Poznaniu wiele drzew zrzuciło już liście. To na pewno toksyczne powietrze, dlatego musiałem się stamtąd wyrwać. Pojechałem do Puszczy Noteckiej.
Skwar był nieznośny już od początku podróży. Temperatura wynosiła 33–36 °C i nie było nawet odrobiny wiatru. Można było liczyć najwyżej na opory powietrza. Szukając jakiejś ciekawej drogi, wpadłem na pomysł dostać się najpierw do Kaźmierza, ale coś mi nie wyszło i dojechałem tam okrężną drogą przez Tarnowo Podgórne. Dalej do Szamotuł, skąd wymyśliłem, aby wyjechać inną drogą. Tak wpadłem na piaski, przez które się jakoś przedarłem. Myślałem, że wyjadę we Wronkach, a tu niespodzianka, bo dotarłem do Obrzycka. To nic, i tak moim planem była Puszcza Notecka.
Jazda przez las przynosiła dużą ulgę. Przynajmniej przez las liściasty. Na szczęście słońce powoli skłaniało się ku horyzontowi, więc już tak nie prażyło. Po wjechaniu na leśne drogi było z początku grząsko, ale potem znalazłem szutrową drogę, która biegła zygzakiem. Dalej znalazłem drogę asfaltową, którą dostałem się do Obornik. Było już po zmierzchu. Niestety nie udało mi się uchwycić żadnego ładnego zdjęcia przed zachodem, a wciąż tak mocno poluję na to, aby uchwycić coś cieszącego moje oko. Teraz będę miał coraz więcej czasu na to, bo zmrok przychodzi coraz szybciej. Dzisiaj zastał mnie po raz pierwszy od dawien dawna, bo już nie pamiętam, kiedy ostatnio jechałem po ciemku. Na Islandii się nie liczy, bo tam zawsze było widno.
Miałem do wyboru powrót do Poznania po krajówce lub przez wioski. Chyba się zamyśliłem i ostatecznie pojechałem po drodze krajowej. Strasznie duży ruch, auto na aucie. Musiałem czekać kilka minut, aby móc się włączyć do ruchu (porąbane chodniki dla rowerów po przeciwnej stronie drogi). Dobrze, że jest tam ociupina pobocza, to byłem spokojniejszy o siebie. Jedynie kierowcy tirów wydawali się agresywniejsi niż zwykle, ale przecież się mieścili. W każdym razie, ruch się zmniejszył (kierowcy zachowywali większy odstęp) dopiero za węzłem z drogą ekspresową. Tak jakby zabrać co drugi pojazd w porównaniu do tego, co było wcześniej.
Kategoria po zmroku i nocne, Puszcza Notecka, setki i więcej, terenowe, Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / Trek

Rowerowy Poznań?

25.0001:24
Ostatnio nie chce mi się jeździć daleko na rowerze, ale nie obijam się. Po pracy jadę dłuższą drogą do domu. Co prawda jest to odwiedzenie dwóch miejsc, ale zawsze to coś. Dzisiaj zrobiłem podobnie, a ponieważ zwykle te wycieczki agreguję w jednym wpisie, to dzisiaj postanowiłem nagrać jeden z takich powrotów do domu.
Całkiem niedawno zostało otwartych kilka odcinków dróg dla rowerów oraz pasów rowerowych. Wciąż jest trochę do zrobienia, ale już teraz spodobały mi się zmiany i zacząłem badać te nowości, dlatego zwykle po pracy wybieram się na przejażdżkę. Najpierw do centrum, ale niedługo. Tylko dzisiaj tak wyjątkowo chciałem sprawdzić więcej dróg. Bardzo mi się nie spodobały światła na skrzyżowaniu Bukowskiej i Roosevelta. Trzeba czekać aż 3 cykle na zielone dla rowerzystów. Ale to typowe w Poznaniu. Tutaj zawsze mieli rowerzystów i pieszych w głębokim poważaniu, o czym już chyba niejednokrotnie pisałem.
Potem z kolei ruszam do Cytadeli. Jest kilka dróg, którym tam się dostaję. Dzisiaj padło na ruchliwą ul. Garbar (czy jak tam się ona odmienia). Strasznie dużo rowerzystów jeździ na czerwonych światłach. To jest po prostu niewyobrażalne. Tylko psują opinię cyklistów, a potem się dziwić, że ludzie się wzajemnie szufladkują.
Przejechałem kilka parkowych ścieżek; nieco krócej niż zwykle, bo zjeździłem wcześniej kawał miasta, a jest to męczące, aby się tak często zatrzymywać przed każdym niebezpieczeństwem czy światłami. Po wyjechaniu z parku trafiłem na dwa auta na pasie rowerowym. Zdenerwowałem się, bo ani ich wyminąć. Wybrałem więc numer straży miejskiej, ale szybko straciłem cierpliwość i po minucie wysłuchiwania automatu rozłączyłem się. Nie lubię czekania, ale jeszcze kiedyś ich dopadnę. Może będę miał więcej szczęścia i trafię na mniej zapracowanych Strażników Teksasu.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Pod Poznaniem, część 9

71.2703:27
Minął rok, gdy po raz pierwszy wzbiłem się w powietrze samolotem zabierając plecak zamiast roweru. W tym roku już nigdzie nie wyjeżdżam, więc nie będzie żadnego nieplanowanego wolnego od roweru. No, chyba że wybiorę się na pieszą wędrówkę po górach.
Nie chciało mi się jechać daleko, więc obejrzałem mapę, aby wybrać drogi, którymi nie jeździłem. Coraz ciężej z takimi, ale wypatrzyłem ciekawą trasę przez Tarnowo Podgórne. Przejechałem się po kampusie uniwersyteckim. Potem zachodni klin zieleni, gdzie nad jeziorem Strzeszyn wypatrzyłem świeży asfalt na chodnikach. Już się bałem, że pociągnęli go przez cały las komunalny, ale na szczęście nie. Kilka niebezpiecznych dziur zniwelowanych.
Pojechałem przez Rokietnicę aż do Tarnowa Podgórnego, gdzie pomyliłem drogi i ostatecznie nie pojechałem zgodnie z planem. Po powrocie do Poznania zwróciłem uwagę na zmiany przy rondzie Kaponiera. Miało zostać ukończone w którymś listopadzie, ale znaki już stoją, a czerwone pasy rowerowe aż zachęcają do jazdy. Zjeździłem więc kilka tych nowych dróg, aby nanieść poprawki na mapę osm.org. Wciąż brakuje znaków pionowych po usunięciu oznakowania poziomego, ale kiedyś to przecież skończą, prawda?
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery