Polska › mazowieckie
24 wpisy 2 652,1 km
- Mazury 2024Polskamazowieckie
Warszawa
75,7 km 3 komentarzeDzień zaczął się tak samo, jak wczoraj, czyli gorąco, a chmury naszły dużo później, choć nie wpłynęły na temperaturę. Wjechałem na drogi leśne i polne wzdłuż Narwi. Było trochę grzebania się w piachu. Potem parę wijących się niczym wąż dróg dla kaskaderów i znalazłem się na drodze wzdłuż Kanału Żerańskiego. Było strasznie dużo rowerzystów. Dotarłem do Warszawy, wygodny asfalt zmienił się w dziurawe drogi gruntowe. Znalazłem się nad Wisłą, chwilę pokręciłem się po Starym Mieście i dotarłem na dworzec, skąd nieco później odjeżdżał mój pociąg. Majówka wyszła na 940 km, nieco więcej niż planowałem. Planowałem też więcej deszczu niż słońca. Może i nie zmokłem, ale się opaliłem.Fuji, dojazd pociągiem, terenowe, z sakwami - Mazury 2024Polskamazowieckiewarmińsko-mazurskie
Pułtusk
120,9 km 4 komentarzePierwotnie planowałem jechać na zachód, ale dobrze, że zabrałem się za planowanie wyprawy z wyprzedzeniem, bo nie było miejsc w pociągu powrotnym z Olsztyna. Musiałem się dostać do Warszawy.Na dzisiaj były prognozowane opady, a tym samym zachmurzenie. Niestety prognoza się zmieniła i jechałem w słońcu. Najpierw do Wielbarku po lasach pełnych ptasich śpiewów. Do Chorzeli spróbowałem krajówki, bo była pusta. Szybko się to zmieniło, a ja wróciłem na drogi leśne. Niestety były pełne grząskiego piachu. Najgorszego podczas tej wyprawy. Do Przasnysza biegła pusta droga, obok której zrobili dziurawą drogę dla kaskaderów. Wreszcie pojawiły się chmury, ale tylko nieznacznie obniżyły temperaturę. Na koniec drogami lokalnymi dojechałem do Pułtuska. Wpadłem na kilka odcinków szlaku Velo Mazovia i zrobiło się dziwnie płasko w porównaniu do ostatniego tygodnia.Zatrzymałem się na stacji benzynowej. Okazuje się, że prowadzą niewielki motel na zapleczu. Szkoda tylko, że przede mną zatrzymał się tam ludzki odpad, który miał za nic zakaz palenia, bo jedyny wolny pokój był przesiąknięty nieznośnym odorem.Fuji, setki i więcej, terenowe, z sakwami - Polskalubelskiemazowieckie
Z wiatrem do Kocka
145,9 km 5 komentarzyWeekend w Japonii był zabójczo gorący. Lot przebiegł spokojnie. Zaskoczyły mnie kałuże i… przyjemna temperatura. W cieniu nawet ciut szczypało chłodem. Złożyłem rower i ruszyłem w kierunku rodzinnych stron.Jazda po Warszawie nie była przyjemna. Poczułem się niczym w Korei. Nawet para Koreańczyków wjechała mi pod koła, że ledwo wyhamowałem. Na przedmieściach jechało auto na aucie i gdy zabrakło śmieszek, wtedy robiło się ciasno.Po kilkudziesięciu kilometrach zorientowałem się, że to nie noga podawała, a pchał mnie wiatr. Im bliżej południa, tym stawało się goręcej, ale wciąż dalekie to było latu w Japonii.Od początku jazdy wrzucanie wyższego biegu nie przebiegało idealnie, aż w końcu zrozumiałem czemu, gdy pękła linka przedniej przerzutki. Przez kilkadziesiąt kilometrów musiałem jechać z wysoką kadencją, póki nie wpadłem na pomysł zablokowania przerzutki na blacie, co z kolei utrudniło jazdę pod górki, choć te trafiały się jak na lekarstwo. Latem będzie kłopot ze zrobieniem tego od ręki.Po ponad 13-godzinnym locie nie dawałem rady usiedzieć w siodle. Pierwotnie i tak planowałem pokonać połowę dystansu, a zaszalałem, żeby dotrzeć do celu w ciągu dwóch dni.Fuji, mikrowyprawa, setki i więcej, z sakwami - Polskamazowieckie
Przed wyprawą
13,7 km 2 komentarzePrzejażdżka po chłodnej Warszawie. Nie miałem ciepłych ubrań, więc krótko. Właściwa wyprawa za kilka dni. O obawach i problemach w kolejnym wpisie.Fuji, z sakwami - Nad Wisłą 2022Polskakujawsko-pomorskiełódzkiemazowieckie
Płock
136,4 km 2 komentarzeDziś było chłodniej. W powietrzu wisiała wilgoć psująca krajobrazy. Prognoza pogody zmieniła się na bardziej optymistyczną, więc kontynuowałem plan.Przejechałem się po Sochaczewie. Pod Muzeum Kolei Wąskotorowej nie mieli bezpiecznego miejsca na pozostawienie roweru z sakwami, więc zrezygnowałem z atrakcji. Ruszyłem bocznymi drogami do Wyszogrodu. Tam zastałem piknik militarny i trochę mglistych widoków.Dalej wzdłuż Wisły. Wybrałem lewy brzeg, co pewnie wyszło mi na plus, bo na prawo alternatywą była tylko krajówka. Trafiłem na trochę spowalniającego terenu bez lepszych widoków i kilka spokojnych, asfaltowych dróg. Płock zaserwował kilka dróg dla rowerów, choć jakością nie powalały. Most nie był przyjazny nikomu, bo rower z sakwami zajmował niemal całą szerokość chodnika, więc dobrze, że nie musiałem się z nikim mijać.Miałem jechać do Włocławka, ale zmieniłem plany. Po szybkim zwiedzaniu ruszyłem na zachód. Trochę po dziurach, trochę po dziwacznych drogach dla rowerów, a potem po zwykłych drogach. Za Gostyninem widoczność spadła przez lekką mgłę, do której potem dołączyła mżawka. W tym towarzystwie dotarłem do noclegu.Fuji, po zmroku i nocne, setki i więcej, terenowe, z sakwami - Nad Wisłą 2022Polskamazowieckie
Kampinos
66,5 km 2 komentarzePadało w nocy, rano mżyło, a po południu zrobiło się paskudnie duszno i wilgotno. Powietrze można było nabierać garściami, a okulary parowały jak nigdy. Przynajmniej nie padało, a ulice zdążyły wyschnąć – poza licznymi kałużami.Wydostanie się z Warszawy nie było łatwe. Ciągle świeciło czerwone, na niektórych skrzyżowaniach po kilka cykli, auto na aucie i częste korki to żadna przyjemność. Nawet boczne drogi z licznymi ograniczeniami prędkości nie gwarantowały spokoju. Nie chciałbym tu mieszkać.Wjechałem do Kampinoskiego Parku Narodowego, zwanego także Kampinosem, tak jak miejscowość, przez którą przejechałem później. Szlak rowerowy prowadził po dość piaszczystej drodze, ale piach wciąż był mokry, więc nie było tragedii. Za to korzenie, jak nigdzie indziej, podbijały koła roweru, aż bałem się zgubić sakwy, mimo że przymocowałem je solidnie. Mijałem mnóstwo ścieżek przecinających szlak. Musi tam być dużo zwierząt, ale patrząc na popularność parku wśród mieszkańców aglomeracji, to obstawiałbym, że większość zwierzyny dawno została spłoszona. Ludzi zbaczających ze szlaków minąłem sporo. Chyba że tamte ścieżki wydeptali ludzie.Miałem jechać do Wyszogrodu, ale Polska nie jest turystycznym krajem i nie znalazłem noclegu w okolicy. Skręciłem na Sochaczew. Weekend nie zapowiada się sucho, więc nie wiem, czy uda mi się zrealizować cały plan.Fuji, po zmroku i nocne, terenowe, z sakwami - Nad Wisłą 2022Polskamazowieckie
Szybka Warszawa
25,4 km 7 komentarzyDzisiaj miałem mało czasu. Przejechałem się do centrum, skoczyłem pod Łazienki i popędziłem na spotkanie z kolegą. Ruch na drogach dla rowerów absurdalnie duży. Boję się tych ludzi. Byłem nawet świadkiem kolizji dwóch szybko jadących rowerzystów. Powrót po zmroku, zdążyłem przed deszczem.Fuji, po zmroku i nocne - Nad Wisłą 2022Polskamazowieckie
Kładka Żerańska
44,6 km 2 komentarzeDzisiaj plan był taki, aby dostać się do żelaznej kładki na Żeraniu. Najpierw pojechałem do centrum, by przespacerowałem się po Starym Mieście i dalej już wzdłuż Wisły – to z jednej strony, to z drugiej. Drogi były różnej jakości i nawierzchni. Znów kilka dróg dla kaskaderów straszyło swoim istnieniem.Kładka została zaadaptowana na drogę rowerową kilka lat temu. Stalowa konstrukcja świetnie się prezentuje. Nie planowałem jechać dalej na północ, więc zawróciłem wzdłuż Wisły, jeszcze zakręciłem się po centrum i wróciłem do hotelu.Fuji, po zmroku i nocne - Nad Wisłą 2022Polskamazowieckie
Warszawskie sprawunki
40,4 km 2 komentarzeZnalazłem się w Warszawie. Miałem kilka spraw do załatwienia, więc trochę się zabiegałem, że nawet jednego zdjęcia nie zrobiłem. Wpadłem nawet na odrobinę dzikiego terenu za miastem. Miałem za to jakiegoś pecha do dróg dla kaskaderów. Jakoś lepiej wspominam te drogi, gdy rok temu jeździłem po nich na kolarzówce.Fuji, po zmroku i nocne - Warszawa 2021Polskamazowieckie
Jezioro Zegrzyńskie
80,3 km 5 komentarzyJest jeszcze wiele kierunków, które mogę obrać, rozpoczynając z Warszawy. Przedłużyłem swój pobyt o dzień, bo pogoda w Poznaniu była gorsza niż w Warszawie. Na ostatnią wycieczkę wypadła wizyta nad Jeziorem Zegrzyńskim. Było ciepło, dość słonecznie, ciut wietrznie. Ruszyłem na północ, żeby przedostać się przez Wisłę po najdalej na północ wysuniętym moście miasta. Korzystałem głównie z infrastruktury rowerowej – lepszej i gorszej.Po drugiej stronie Wisły było mniej przyjaźnie dla rowerów. Pokonałem wszystkie przeciwności, błądząc chyba tylko raz. Dojechałem nad jezioro, zrobiłem parę zdjęć i mogłem wracać. Planowałem wybrać drogi lokalne, ale zauważyłem obiecującą drogę dla rowerów. Była świetna i przejechałem całą, aż dotarłem do Warszawy, gdzie wygoda zamieniła się w dziurawą gruntówkę. Całe szczęście krótką.Na przejazd przez Wisłę wybrałem tym razem inny most. Dużo bardziej kręty, nieintuicyjny, bez znaków, ale z pomocą mapy nie zgubiłem się. To teraz zostały mi jeszcze 2 mosty warszawskie do pokonania. Przejechałem się wzdłuż Wisły, skoczyłem pod PKiN i wróciłem do miejsca noclegowego.GT
O mnie
Rower towarzyszył mi od małego. Przez wiele lat jeździłem na Romecie. W 2012 kupiłem Treka, który na poważnie wciągnął mnie w turystykę rowerową. Przejechałem na nim Islandię i Koreę. Kolejnym połykaczem kilometrów stała się kolarzówka GT, która w duecie z trzecim kołem towarzyszyła mi podczas wyprawy wokół Japonii i Tajwanu. Szukając nowego partnera wyprawowego w trudnych czasach, trafiłem na gravel podrzędnej marki. Mimo to prowadził mnie ku przygodzie po Norwegii i Szkocji. Do tego lubię utrwalać na fotografii ładne rzeczy i widoki.