Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2020

Dystans całkowity:882.29 km (w terenie 28.72 km; 3.26%)
Czas w ruchu:38:18
Średnia prędkość:22.13 km/h
Maksymalna prędkość:43.47 km/h
Suma podjazdów:3072 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:46.44 km i 2h 07m
Więcej statystyk

Maj 2020 (Trek)

34.67
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Trek

Rogoźno, Skoki, Pobiedziska

139.8205:48
Wiało z północy, więc ruszyłem... na północ. Nie wiem, co mnie podkusiło. W dodatku odczułem skutki błędu niezabrania ze sobą bluzy. Myślałem, że będzie ciepło, ale przez większość dnia słońce chowało się za chmurami. Z tego powodu nie zatrzymywałem się na odpoczynek i jechałem jak najszybciej, aby rozgrzać się samym wysiłkiem.
Wyjechałem z Poznania przez Biedrusko, a potem przez Murowaną Goślinę. Moim celem były Skoki, ale ostatecznie zdecydowałem się wydłużyć wycieczkę o Rogoźno. Potem rozważałem jeszcze Wągrowiec, jednak wiatr za mocno mnie wychładzał, więc znalazłem najkrótszą drogę asfaltową do Skoków.
W Skokach miałem kolejny dylemat – jechać do Murowanej Gośliny, aby wrócić po własnym śladzie czy objechać Puszczę Zielonkę przez Pobiedziska. Puszcza nie przywitałaby mnie drogami asfaltowymi, a nie miałem ochoty na powrót po własnym śladzie, więc wybrałem dłuższą drogę.
Słońce pięknie oświetlało krajobrazy, ale niestety nie miałem ze sobą aparatu, a telefonem wychodziły słabe zdjęcia.
Od Pobiedzisk zaczęło się robić chłodno, bo jechałem ciągle w cieniu drzew. Nie było tragedii, bo dzień był całkiem ciepły, ale bluza na pewno znajdzie się następnym razem przytroczona do mojego roweru, żeby poprawić komfort jazdy w podobnych okolicznościach.
Poznań został wręcz zbombardowany ludźmi, którym epidemia niestraszna. Ciekawe, do czego to wszystko doprowadzi.
Kategoria setki i więcej, Polska / wielkopolskie, kraje / Polska, rowery / GT

Pod Poznaniem, część 17

42.5601:44
Wyszedłem na szybkie kręcenie po pracy. Wiało trochę z północy. Nad głową wisiały chmury, ale na horyzoncie niebo było przejrzyste, więc nie martwiłem się deszczem. Słońce wyjrzało tylko na chwilę – zza pleców, gdy wracałem do Poznania. A w Poznaniu, prawie przed domem, zatrzymał mnie przejazd kolejowy i przestawianie wagonów.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Do Obornik i z powrotem

87.2203:45
Słońce dzisiaj zaszalało. Było bardzo ciepło. Wyszedłem w bluzie, ale szybko się jej pozbyłem. Początek szedł dobrze, choć miałem lekko pod wiatr. Myślałem, że pojadę wzdłuż obwodnicy, ale gdy do niej dojechałem, nie było żadnych równoległych serwisówek. Trochę mi to przysporzyło kłopotów, bo pobłądziłem i nawet trafiłem na żwirowy odcinek. Przed Objezierzem standardowo wytelepało mnie na dziurach. Ciekawe, ile jeszcze lat tak będzie zanim zrobią z tym porządek.
Dojechałem do Obornik i od razu stamtąd wyjechałem. Nie chciało mi się jechać do centrum. Ruszyłem na południe, łapiąc wiatr i zachwycając się złotą godziną.
W Poznaniu dostałem się do Wartostrady, przejeżdżając kawałek przez centrum. Zrobiło się chłodniej, ale bluzy nawet nie użyłem. Wróciłem przed zmierzchem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Na Cytadelę

32.9001:45
Nie było mnie tam chyba pół roku. Pojechałem standardową trasą ku centrum, potem Wartostradą, aż dostałem się do parku Cytadela. Miałem nadzieję znaleźć tam trochę kwiatów, ale poza rabatkami i paroma zwykłymi kwiatami nic nie zwracało mojej uwagi. Pobawiłem się za to światłem. Ludzi było sporo, więc złapałem kilku nieświadomych na matrycy aparatu.
Na drogę powrotną obrałem wizytę na Starym Mieście. Tętni życiem mimo pandemii. Nie miałem pomysłów, gdzie jeszcze pojechać, więc wróciłem do domu. Odkąd odkryłem prawie kompletną trasę rowerową do centrum, zrezygnowałem z jazdy główną ulicą, gdzie jazda wśród aut była zawsze koszmarem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Między pracą i ulewą

20.0001:00
Chmury. Rano przyniosły deszcz, a po południu – przez okno biura – zaczęło na mnie łypać słońce, więc po pracy dałem się skusić. Gdy wychodziłem, było nade mną czyste niebo, a wokół parę chmurek. Niektóre wyglądały na chmury burzowe, ale co tam. Przecież nie planowałem jechać daleko.
Ruszyłem na południe, odkrywając ładne rośliny, bawiąc się światłem i obserwując złowieszcze chmury. Pojechałem przez Wiry i stwierdziłem, że wystarczy, bo chmury zaczęły przesuwać się w moim kierunku. Powrót stał się kłopotliwy, bo oto wiatr, którego do tej pory nie czułem, bo mnie wciąż pchał, zaczął wiać w twarz. W Luboniu zaczęło kropić, a w Poznaniu, prawie przed domem, ciapało tak, że schroniłem się pod wiatą autobusową. Jak przeczuwałem, burza poszła bokiem i po kilku minutach mogłem wracać bez nadmiernego przemoczenia.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Po pracy do Kórnika

64.4902:37
W weekend ma trochę popadać, więc wybrałem się po pracy gdzieś dalej. Wypadło na Kórnik. Było ciepło, nieco wietrznie, noga podawała dobrze. Nieco skróciłem plan, gdy przed wieczorem zrobiło się chłodniej.
Chyba za rzadko jeżdżę albo wpadłem na zbyt dziurawe drogi, bo w domu bolały mnie mięśnie od ściskania kierownicy.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

W parku po betonie

34.9101:25
Po pracy chciałem się gdzieś przejechać. Wziąłem aparat i kolarzówkę, czego ostatnio nie łączę za często. Aparat zabieram, żeby fotografować naturę, a kolarzówka jest zbyt szybka, żeby dostrzec piękno otoczenia. Pewnie dlatego dzisiaj nie udało mi się zauważyć niczego ciekawego.
Początek drogi był nudny. Było dużo chmur, ale żaden widok nie przyciągał wzroku. Kwiatów coraz mniej, polski krajobraz zaczyna mi powszednieć. Czułem za to, że rozpierała mnie energia. Jechało mi się niesamowicie lekko. Nie miałem planu, więc jechałem przed siebie. Najpierw przez Wiry, potem Puszczykowo, aż pomyślałem, że pojadę do Stęszewa. Skusiła mnie droga przez Wielkopolski Park Narodowy. Niestety nie dość, że leżał na niej jeden z najbardziej dziurawych asfaltów, to nie dojechałem do celu. Droga skręciła i zamieniła się w płyty betonowe. Relatywnie wygodniejsze, choć nie najwyższych lotów.
Wyjechałem z parku drogą z mojej poprzedniej wizyty. Potem wjechałem na starą krajówkę, żeby szybko wrócić do domu. Na węźle z autostradą komuś nie spodobała się moja obecność na drodze publicznej. Ludziom się nudzi. Mogliby dorzucić więcej swoich pieniędzy do wygodnych, asfaltowych dróg dla rowerów zamiast gderać.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Wzdłuż Wildy

16.4600:55
Było całkiem ciepło. Miało coś popadać, ale nie wierzyłem w to. Wyskoczyłem z aparatem, żeby przejechać się po parku Dębina. Chciałem rzucić okiem na jej część, która została mi zarekomendowana. Wyszło, że przejechałem Wildę, dzielnicę Poznania, wzdłuż i z powrotem.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / Trek

Po parku przed wieczorem

26.7801:27
Wyskoczyłem na chwilę na rower. Nie wiało jakoś mocno. Ostatnio kusiła mnie zachodnia część Wielkopolskiego Parku Narodowego, więc dzisiaj do niego pojechałem.
Miałem w planach pojeździć wzdłuż jeziorek, ale nie wyszło to do końca. Po dojechaniu do parku zjechałem na leśne ścieżki, którymi biegł czerwony szlak rowerowy. Coś się pozmieniało, bo poleciał w zupełnie innym kierunku, przez co nie wjechałem daleko do parku, a jazda poza szlakami jest wzbroniona. Zaskakujące, że ten szlak nie jest oznaczony na stronie dyrekcji parku ani na planie parku stojącym w Wirach, więc można powiedzieć, że jechałem nim bezprawnie.
Szlak wyprowadził mnie do Łęczycy. Zdecydowałem się wrócić do domu przed zachodem. Aby nie jechać po własnym śladzie z wczoraj, skręciłem na Wiry. I w sumie wróciłem tą samą drogą, którą dojechałem do parku.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, terenowe, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery