Wyszedłem na szybkie kręcenie po pracy. Wiało trochę z północy. Nad głową wisiały chmury, ale na horyzoncie niebo było przejrzyste, więc nie martwiłem się deszczem. Słońce wyjrzało tylko na chwilę – zza pleców, gdy wracałem do Poznania. A w Poznaniu, prawie przed domem, zatrzymał mnie przejazd kolejowy i przestawianie wagonów.