Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Japonia / Saitama

Dystans całkowity:296.97 km (w terenie 1.60 km; 0.54%)
Czas w ruchu:16:18
Średnia prędkość:18.22 km/h
Maksymalna prędkość:41.41 km/h
Suma podjazdów:845 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:74.24 km i 4h 04m
Więcej statystyk

Gunma

68.8004:12
Z rana było pochmurno. Miało padać, ale się rozmyśliło. Po krótkim spacerze historycznymi ulicami ruszyłem drogami lokalnymi do kolejnego celu. Nie wiem tylko, o czym miałbym napisać, bo dzisiaj nie działo się zupełnie nic ciekawego. Po kilku godzinach jazdy wyszło słońce, które towarzyszyło mi do końca podróży.
Nadal spotykam kwitnące drzewa wiśni. Tytuł z kolei to nazwa prefektury. Jedna z ostatnich, w których pojawiłem się po raz pierwszy.
Kategoria za granicą, z sakwami, kraje / Japonia, Japonia / Saitama, Japonia / Gunma, wyprawy / Japonia wiosną 2019, po dawnej linii kolejowej, rowery / Trek

Przeprawa przez Tōkyō

57.7403:45
W końcu wyruszyłem w podróż z sakwami. Na sam początek trzeba było się jakoś wydostać z Tōkyō, a ponieważ zatrzymałem się na południu, to miałem nie lada wyzwanie.
Chciałem odrobinę zaoszczędzić na parkingu dla rowerów, więc zostawiłem rower pod mieszkaniem i rano zastałem brak latarki, którą kupiłem 4 lata temu. Mogłem się tego spodziewać po tym mieście. Teraz poza urwaną stopką mam kolejny wydatek na liście. Ciekawe, co jeszcze przyniesie ta podróż.
Na początek spróbowałem jechać drogami osiedlowymi. Było nawet znośnie, gdy okazało się, że w pół godziny pokonałem zaledwie 3 km. Wjechałem na główną ulicę i jadąc z autami po prostej drodze, udało mi się nieco podciągnąć średnią. Wadą były tylko światła, bo miałem czerwone co trzecie skrzyżowanie.
Znalazłem się na przedmieściach Tōkyō, gdzie powróciłem do planu objazdu drogami osiedlowymi. Błądziłem tak do czasu, aż dojechałem do rzeki Ara-kawa, gdzie mogłem wjechać na wał rzeczny. Musiałem też trochę przejechać po bezdrożach, gdy plac budowy stanął mi na drodze.
Wałami do celu niestety nie mogłem dojechać, więc wróciłem do jazdy główną drogą i tak dostałem się do Kawagoe. Miasto jest nazywane Małym Edo (a Edo to dawna nazwa Tōkyō) ze względu na dużą liczbę historycznych budynków w centrum. Objechałem kilka z zaplanowanych punktów i znalazłem się do deptaku. To był błąd, bo liczba ludzi była ogromna. Dzisiaj zatrzymałem się w hotelu kapsułowym z gorącymi źródłami.
Kategoria z sakwami, za granicą, kraje / Japonia, Japonia / Saitama, Japonia / Tōkyō, wyprawy / Japonia wiosną 2019, rowery / Trek

W pogoni za sakurą

88.7204:36
Jako że w Tōkyō drzewa wiśni przekwitają, wyruszyłem na daleką północ w poszukiwaniu pięknych widoków.
Najpierw odwiedziłem park Sumida-kōen, z którego wczoraj zrezygnowałem z oszczędności czasu. Później trafiłem na jeszcze kilka parków, ale we wszystkich drzewa wiśni były w połowie przekwitłe. Nie mogłem zrobić nic więcej, jak jechać dalej. W sumie tyle mógłbym napisać, gdyby nie miasto Satte, a dokładnie park Gongendō Tsutsumi. Znajdowało się tam tysiąc drzew wiśni. Łatwo było trafić na miejsce, jadąc za kilkukilometrowym korkiem. Zastanawiam się, gdzie oni upchali te wszystkie auta, bo ludzi było chyba kilka tysięcy.
Miejsce bardzo ładne. Przypominało Hitome Senbon Zakura, w którym byłem w zeszłym roku. Tutaj dodatkowo uroku dodawał rzepak. W ogóle ten rejon ma go bardzo dużo, bo jak rzadko widuję rzepak w Japonii, tak dzisiaj przez resztę dnia zobaczyłem go sporo.
Przeszedłem duży kawał ścieżki otoczonej drzewami. Tutaj, mimo spadających płatków, kwiatom było daleko do przekwitu. Udało mi się zrealizować dzisiejszy plan. Pozostało dojechać do miejsca noclegowego. Pokonałem kawałek dystansu po wałach rzecznych, potem ulicami. Temperatura spadła o kilka stopni. Na miejscu znalazłem się chwilę po zapadnięciu zmroku. Już wywieszają koinobori z okazji dnia dziecka, który w Japonii odbywa się w sumie dopiero w maju.
Kategoria za granicą, z sakwami, po zmroku i nocne, na trzech kółkach, kraje / Japonia, Japonia / Ibaraki, Japonia / Saitama, Japonia / Tochigi, Japonia / Tōkyō, wyprawy / Japonia II 2018, rowery / GT

Zatrzymali mnie w Japonii

81.7103:45
Dzisiejsza trasa nie była planowana. Chciałem to rozegrać zupełnie inaczej, ale tak jakoś wyszło.
Zjadłem przepyszne śniadanie w domu gościnnym, pożegnałem się z obsługą i zacząłem jazdę na południe. Był chłodny poranek. Powietrze wyglądało nieprzyjemnie mdławo w przeraźliwym słońcu na bezchmurnym niebie. Dzień nie zapowiadał się ciekawie, bo było płasko. Chciałem się dostać do rzeki Tone-gawa (nazwa czysto przypadkowa), bo zauważyłem na mapie drogi dla rowerów ulokowane na wałach. Jest to pewien standard w Japonii, choć z jakością nawierzchni bywa różnie. I właśnie o tę nawierzchnię chodzi. Jadąc po tej drodze zobaczyłem zakaz wjazdu, więc zjechałem na wewnętrzną część wału, bo biegła tamtędy równiutka i pusta droga o dwóch pasach ruchu, bez dostępu dla aut, bo wszystko zablokowane ogrodzeniami. Cuda i dziwy, że coś takiego istnieje. Pojechałem więc tamtędy i po kilku kilometrach wyskoczył z pobocza Japończyk. Budowlaniec zaczął coś mówić, po chwili dołączyło do niego kilku innych. Kompletnie nie rozumiałem o co chodziło. Zrozumiałem za to uwagę jednego z kompanów, że ja to na pewno nic nie rozumiem. Wszyscy byli uśmiechnięci i pokazali mi drogę gruntową obok asfaltu, który był od tamtego odcinka częściowo ogrodzony. Pojechałem zgodnie ze wskazaniem robotnika po błocie i w najbliższym miejscu odbiłem z powrotem na wał, na którym zakaz już nie obowiązywał. To była przedziwna sytuacja. Droga niby jest, a jednak jej nie ma.
Rzeka się rozdzieliła nowy odcinek nazywał się Edo-gawa. Nawierzchnia była różnej jakości, często dochodząc do kilku metrów szerokości. Niestety nie było ładnych widoków, więc jechało się dosyć monotonnie. Jednak dzięki brakowi skrzyżowań czy sygnalizacji świetlnej mogłem jechać bez zbędnych postojów. Zatrzymywałem się jedynie w cieniu, aby odpocząć od smażącego słońca.
Im bliżej Tōkyō, tym więcej rowerzystów spotykałem, chociaż ich liczba nie była jakaś porywająca, jak to sobie wyobrażałem. Jechałem właśnie do tej metropolii, mimo że wcześniej planowałem zatrzymać się gdzieś w prefekturze Saitama. Nie wiem, co mnie porwało na taką decyzję, ale jazda po tym mieście nie była najprzyjemniejsza. Dużo aut, dużo świateł, dużo ludzi. Ciężko się jechało. Trafiłem na kilka pasów rowerowych i namalowanych na drodze sierżantów, ale to raczej oczywiste, bo tego się oczekuje od dużych miast, aby gwarantowały usprawnienia dla rowerzystów.
W końcu dojechałem do hostelu. Spotkałem tam samych obcokrajowców. Rozmawiali strasznie głośno, więc praca w słuchawkach była obowiązkiem, ale na szczęście nie hałasowali w nocy. Witamy w Tōkyō.

Kategoria na trzech kółkach, kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Ibaraki, Japonia / Tochigi, Japonia / Saitama, Japonia / Tōkyō, wyprawy / Japonia 2017/2018, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery