Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2024

Dystans całkowity:1751.48 km (w terenie 30.37 km; 1.73%)
Czas w ruchu:98:27
Średnia prędkość:16.87 km/h
Maksymalna prędkość:61.49 km/h
Suma podjazdów:14732 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:64.87 km i 3h 56m
Więcej statystyk

Lipiec 2024 (Fuji)

  28.09 
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Fuji

Lipiec 2024 (GT)

  62.59 
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / GT

Wywrotny Poznań

  51.29  02:28
Pojechałem najpierw do centrum, żeby się chwilę pokręcić. To był błąd, bo najpierw wywróciłem się (na szczęście obyło się tylko na stłuczeniach), potem wbiła mi się w oponę sprężynka. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zmiana opon 700x25C na 700x23C była błędem. Łatka wydawała się za duża na tę dętkę, przez co częściowo odklejała się, ale o dziwo powietrze nie zeszło. Drugim minusem są krawężniki i inne nierówności, które czuję jakby bardziej niż wcześniej. Oby to była tylko zła passa.
Pospieszyłem na spotkanie, bo umówiłem się na wspólną jazdę pod Poznaniem. Trochę po trasie z ostatniego wpisu, trochę po nowych drogach. Pętle indukcyjne to zło. One powinny być oznaczane na drogach, aby każdy wiedział, gdzie należy ich szukać.
Odebrałem koło po centrowaniu i opinia o nim nie ucieszyła mnie. Nie udało się naciągnąć równomiernie szprych. Mechanik uważa, że problemem jest obręcz, choć ja stawiałbym na piastę, z którą mam ciągłe problemy. Tak poza tym wymieniłem w gravelu linki i pancerze, co było łatwiejsze niż sądziłem (pancerze są poprowadzone wewnątrz ramy). Chyba uda mi się odratować tylną przerzutkę, bo ciężko chodziła. Nasmarowałem też hamulce, które również buntowały się i kiepsko odciągały linkę. Pozostaje mi wszystko złożyć do kupy.

Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT, ze znajomymi

Z trzecim kołem

  41.24  01:43
Zawiozłem do serwisu tylne koło od gravela do centrowania, w którym wymieniłem zapałki na szprychy. Potem ruszyłem pod miasto, by pokręcić się bez celu. Temperatura była całkiem znośna.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Pół godziny deszczu

  30.31  01:31
Po deszczu nawet wyszło słońce, więc sądziłem, że już nie będzie padać. Było pochmurno, gdy wyszedłem i już po kilometrze zaczęło padać. Schowałem się pod przypadkową wiatą, czego nie uświadczyłbym w Szkocji. Obserwowałem, jak wielka chmura przesuwa się po radarze pogodowym IMGW. Gdybym spojrzał na niego przed wyjściem, to posiedziałbym dłużej przy gravelu, którego powoli remontuję od paru dni.
Po deszczu stwierdziłem, że przejadę się po mieście. Zrobiło się niemal bezchmurnie, choć beton sechł szybciej od asfaltu – jedyna przewaga dróg dla kaskaderów z kostki wobec asfaltowych. W centrum trafiłem na jeszcze parę nowości, które pojawiły się podczas mojego urlopu. Po powrocie wyskoczyłem ponownie na chwilę i znów złapał mnie deszcz. Na szczęście uciekłem spod chmury. W zamian zobaczyłem tęczę.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Po krótsze szprychy

  33.25  01:37
Rozważałem wyskoczyć gdzieś dalej, ale zabrałem się za zaplatanie koła i zorientowałem się, że sprzedali mi za długie szprychy. Pojechałem je wymienić, a potem chwilę pokręciłem się po centrum Poznania. Garmin wyłączył się kilka razy. Co za przeklęte miasto.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Słonecznikowy kapeć

  23.40  01:03
Ruszyłem z aparatem w poszukiwaniu słoneczników. Od kilku dni dręczy mnie kapeć w tylnym kole, ale wystarczało dopompować powietrza, by móc jechać dalej. Nie dzisiaj, bo musiałem się zatrzymywać co 5 km. Całe szczęście po 10 km trafiłem na pola słoneczników. Większość przekwitła, ale uznałem, że tyle mi wystarczy, bo ruszyłem w ciężką drogę powrotną. Powietrze zaczęło szybciej uchodzić. Czasem nie dało się nic napompować koła, czasem powietrze trzymało przez parę kilometrów. Dziwna to dziura, ale po powrocie do domu w końcu wymieniłem opony i dętki (z przodu 19 łatek, z tyłu zaledwie 4). Teraz będą pasowały do ramy, ale o tym w kolejnym wpisie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Kórnickie niesłoneczniki

  68.52  03:04
Było nawet znośnie. Zabrałem aparat i ruszyłem pod Poznań w poszukiwaniu słoneczników. Nie planowałem tego, ale dojechałem aż pod Kórnik, bo tam zawsze były słoneczniki. Tylko że nie znalazłem ani jednego. W drodze powrotnej trafiłem jedynie na kilka ogródkowych sztuk.
Wyrzuciłem bezużyteczny licznik Sigmy, bo już w ogóle nie wykrywał umieszczenia w gnieździe. Wróciłem do modelu 14.16, który jest dużo bardziej funkcjonalny.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Szukając cienia

  33.11  01:35
Było za gorąco. Pojechałem dopiero wieczorem, ale i tak temperatura nie była przyjemna. Szukałem cienia. Chłód poczułem w zaledwie trzech miejscach – dwukrotnie na Wartostradzie i w zachodnim klinie zieleni. Trzeba mi było zostać w tej Szkocji.
Szukałem nowego licznika na rower i jest tragedia. Sigma ma monopol na pomiar wysokości, więc nie widzę możliwości zmiany na coś lepszego. Odgrzebałem mój stary licznik Sigmy BC 14.16, którego problemem były zacinające się przyciski po tym, jak mi upadł. Zaskakująco wszystko wyglądało w porządku, więc teoretycznie mógłbym do niego powrócić, bo był to najlepszy model, jaki miałem. Z kolei bezużyteczna Sigma BC 14.0 WL nadal nie działała prawidłowo, więc wyciągnąłem baterię i rzuciłem ją na słońce. Jak ręką odjął, wyświetlacz zaczął pokazywać wyraziste dane. Był tylko jeden problem, który zdarzył mi się kilka razy w Szkocji. Licznik nie wykrywał umieszczenia go w gnieździe. Zdarzyło się to kilka razy i trwało to po kilka chwil, ale jak dzisiaj ponownie wyskoczyłem na rower do sklepu, to przez połowę trasy licznik nie działał. Załączył się dopiero, gdy wprowadzałem rower do domu. Nawet nie mam go jak rozebrać, żeby spojrzeć, co tam jest nie tak. Co za szajs.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Dziurawy Luboń

  34.47  01:29
Moja lista spraw do załatwienia urosła po powrocie. Gravel jest na jakiś czas uziemiony, więc zostaje mi kolarzówka. Było gorąco, więc wyszedłem dopiero wieczorem. Pojechałem pod Poznań. Od razu w Luboniu złapałem kapcia. Kolejny raz w tej samej wiosce. Dziewiętnasta łatka założona. Chyba muszę w końcu wymienić te opony, choć szkoda mi starych.
Przejechałem się jeszcze do centrum Poznania, żeby zobaczyć, czy coś się zmieniło od ostatniej wizyty. Zauważyłem tylko oddaną do użytku drogę od Wartostrady do alei Niepodległości. Przy okazji spadł mi Garmin, co w porę zauważyłem. Jak chcę go normalnie wypiąć, to palce potrafi powykręcać. Jeszcze ten beznadziejny licznik Sigmy – po tylu dniach bez deszczu wyświetlacz jest czytelny na jakieś 10–20%. Co za licho się mnie uczepiło?
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery