Było za gorąco. Pojechałem dopiero wieczorem, ale i tak temperatura nie była przyjemna. Szukałem cienia. Chłód poczułem w zaledwie trzech miejscach – dwukrotnie na Wartostradzie i w zachodnim klinie zieleni. Trzeba mi było zostać w tej Szkocji.
Szukałem nowego licznika na rower i jest tragedia. Sigma ma monopol na pomiar wysokości, więc nie widzę możliwości zmiany na coś lepszego. Odgrzebałem mój stary licznik Sigmy BC 14.16, którego problemem były zacinające się przyciski po tym, jak mi upadł. Zaskakująco wszystko wyglądało w porządku, więc teoretycznie mógłbym do niego powrócić, bo był to najlepszy model, jaki miałem. Z kolei bezużyteczna Sigma BC 14.0 WL nadal nie działała prawidłowo, więc wyciągnąłem baterię i rzuciłem ją na słońce. Jak ręką odjął, wyświetlacz zaczął pokazywać wyraziste dane. Był tylko jeden problem, który zdarzył mi się kilka razy w Szkocji. Licznik nie wykrywał umieszczenia go w gnieździe. Zdarzyło się to kilka razy i trwało to po kilka chwil, ale jak dzisiaj ponownie wyskoczyłem na rower do sklepu, to przez połowę trasy licznik nie działał. Załączył się dopiero, gdy wprowadzałem rower do domu. Nawet nie mam go jak rozebrać, żeby spojrzeć, co tam jest nie tak. Co za szajs.