Mimo pochmurnej aury i groźby deszczu pojechałem z aparatem zapolować na kaczki. Dawno mnie nie było na Trzcielińskim Bagnie, więc tam ruszyłem. Tym razem teren był całkiem znośny, bo pojechałem na gravelu. Na miejscu było kilku hałaśliwych ignorantów, ale z wieży widokowej upatrzyłem sporo gęsi, dwa żurawie i dwie czaple, pewnie też kilka kaczek maskowało się tam. Niespiesznie skierowałem się ku domowi. Wybrałem dłuższą drogę po szlaku (prawie) dookoła Poznania, aby przejechać się przez Wielkopolski Park Narodowy. Drogi były koszmarnie zniszczone przez blachosmrody. Ciekawe, jak jeździłoby się tam na fatbike'u.