Na dzisiaj zaplanowałem pojeździć po Chełmskim Parku Krajobrazowym. Najpierw jednak chciałem rzucić okiem na rezerwat, który parę dni temu wpadł mi w oko. Ruszyłem na południe.
Przyszły roztopy, więc nie jechało się najwygodniej. W lasach z drzew spadał mokry śnieg. Rezerwat Torfowisko Sobowice był zamarznięty. Na szlaku poza tropami zwierzyny był tylko ślad jednego rowerzysty. Z pewnością warto tam wrócić inną porą roku.
Pojechałem do Chełma, aby dostać się do kolejnego celu. Po drodze zrobiłem sobie na rozgrzewkę spacer z gorącą kawą, bo zmarzłem w ręce. Zaczął też padać deszcz. Na szczęście niewielki, ale możliwości robienia zdjęć zostały ograniczone.
Dojechałem do Bagna Serebryskiego. Nic się nie zmieniło od wiosny: platforma widokowa dalej niszczała, drogi były zalane, widoki żółte. Tylko na to ostatnie wpływ ma pora roku. No i zamarznięta woda przecinająca drogę była trochę groźna, bo omal nie ugrzązłem podczas przejeżdżania przez jeden taki ciek.
Wjechałem do lasów Chełmskiego Parku Narodowego. Drogi były wyślizgane. Miałem plan przejechać las wzdłuż, ale gdyby nie roztopy, to nawet tego krótkiego odcinka nie odważyłbym się pokonać. Do tego pojawiła się gęsta mgła. Szala się przeważyła i pojechałem prosto do domu. I tak łańcuch pewnie oberwał solidną dawką solanki.