Dostałem podwózkę pod Lublin. Skoro tak, to po drodze był Poleski Park Narodowy. Czemu go – ponownie – nie odwiedzić? Było gorąco, choć to już nie letni skwar.
Obrałem za dzisiejszy cel ścieżkę „Spławy”. Ostatnim razem byłem tam
niemal rok temu. Na parkingu w Starym Załuczu zastałem mnóstwo ludzi. Zjadłem coś w barze i wszedłem na szlak. Zaskoczyła mnie duża liczba osób idących pod prąd. Widoki nie różniły się od tych z zeszłego roku (poza tym, że używałem wtedy starego aparatu).
W końcu dotarłem do jeziora, gdzie była nawrotka i dalej ścieżka biegła przez leśne mokradła. Niestety ten odcinek został zamknięty z powodu jakichś prac drogowych. Zero dalszych informacji. Sugerowali powrót tą samą drogą (czyli rzekomo pod prąd) lub dłuższy dystans po czarnym szlaku. Oczywiście wybrałem wariant urozmaicony. Droga wiodła przez las, potem przez wioskę, aż dotarłem do tej rozkopanej drogi. Nie zatrzymał mnie żaden znak, więc zamknięcie części szlaku było irracjonalne.
Dalsza droga bez niespodzianek. Wróciłem przed nocą.