Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Jeju

76.5904:44
Nie wyspałem się. Niebo było nadal zachmurzone, a nawet zaczęło mżyć. Silny wiatr z wczoraj trochę zmalał, więc była szansa na mniejsze fale. W porcie bez problemu udało mi się kupić bilet, wsiadłem na prom i po spokojnym rejsie dotarłem na Jeju (Czedżu według Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej, ale na wyspie używa się angielskiej pisowni). Przywitało mnie słońce. Najpierw musiałem wymienić dętkę, bo od wczoraj uciekało powietrze. Pęknięcie pojawiło się przy wentylu. Potem odwiedziłem port, żeby zasięgnąć informacji i kupić bilet powrotny. W końcu ktoś mówiący po angielsku wyjaśnił, jaka trasa jest możliwa. Niestety każda trasa ma osobne okienko biletowe, a nie miałem ochoty czekać na otwarcie mojego. Ruszyłem w podróż wokół wyspy.
Szlak rowerowy został oznaczony w jednym kierunku. Na moje szczęście jechałem w dobrą stronę (niektórzy nieszczęśnicy jechali pod prąd lewą stroną jezdni). Turystów było strasznie dużo, aut jeszcze więcej. Szlak był koszmarem, na tyle dużym, że zauważyłem krzywe koło. Pękła szprycha. Niestety już w Warszawie zorientowałem się, że zapasowe szprychy zostały w innych sakwach. Odwiedziłem kilka zamkniętych sklepów rowerowych. Mapa zabrała mnie nawet do sklepu z pamiątkami. Ten był otwarty, ale nie mieli szprych. Właściciel za to próbował mi pomóc, szukając lokalnych serwisów. Niestety na próżno i wrócę do problemu po weekendzie.
Jeju jest jak reszta Korei, a jednak ma klimat przypominający Okinawę. Wszędzie można zobaczyć skały przypominające pumeks. Zrobione są z nich liczne pomniki (choć w całej Korei jest ich do znudzenia) i mury rozdzielające pola uprawne. Nie spodziewałem się, że będzie to aż tak turystyczna wyspa. Na szczęście im dalej od centrum miasta, tym było lepiej. Na bocznych ulicach nawet liczba aut spadała.
Zaczęło mocno wiać, więc droga się dłużyła. Zmrok złapał mnie szybciej niż się spodziewałem. Pojawiła się wysoka wilgotność, bo okulary mi zaparowały. Pod koniec nawet zaczęło mżyć. Trochę było mi szkoda widoków, bo kontury w mroku wydawały się interesujące.

Kategoria kraje / Korea Południowa, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Korea 2023, z sakwami, za granicą
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iwosc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

18:48 poniedziałek, 29 maja 2023
Baza noclegowa jest tu olbrzymia, więc nawet w środku tygodnia jest tłoczno. Wydaje mi się, że na jeden weekend ludzie tu nie wpadają. Chociaż ja nie zabawię tu długo, więc mogę się mylić :P
22:36 niedziela, 28 maja 2023
Jeju, ale zachód :)
Wyspa też całkiem, całkiem. Ale nie na weekend.
Droga do portu
Dżdżyste południe

Kategorie

Archiwum

Moje rowery