Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Pływający most

  64.11  04:09
Zostałem w Ōsace drugi dzień. Padało pomimo odmiennej prognozy. Wyszedłem na spacer z parasolką i aparatem. Kilka ze zrobionych zdjęć standardowo dodałem do galerii.
Na dzisiaj miałem plan przenieść się do Kyōto. Lipiec jest miesiącem trwania Gion Matsuri, lokalnego festiwalu, który wyjątkowo trwa przez cały miesiąc z kilkoma punktami kulminacyjnymi przyciągającymi rzesze turystów. Przypomina mi on odrobinę festiwal z Nihonmatsu. Z pewnością będzie dużo więcej turystów, jak na jedno z najbardziej turystycznych miast Japonii.
Najpierw musiałem wydostać się z centrum Ōsaki. Dużo świateł, ale poszło całkiem sprawnie. Dojechałem do rzeki, wzdłuż której wypatrzyłem drogę dla rowerów. Przynajmniej na mapie. W rzeczywistości była typową drogą na wale rzecznym, ale dyskwalifikowały ją blokady. Co kilkaset metrów musiałem się naszarpać lub nadźwigać, aby przewlec rower przez wymysł japońskich szowinistów. Nieudolność w edukowaniu i zatrzymywaniu motocyklistów poruszających się tamtymi drogami spowodowała, że powstały blokady, które przysparzają problemów zwykłym ludziom, a co dopiero rowerzystom z obładowanymi rowerami.
Choć bariery przeszkadzały, to wolność od świateł drogowych przeważyła o pozostaniu na wałach rzecznych. Dojechałem do samego końca, skręciłem do miasta i pojechałem do chramu Iwashimizu Hachiman-gū znajdującego się na wzgórzu. Z planu wynikało, że pół wzgórza jest zabudowane, choć dużo dróg było oznaczonych schodami. Znalazłem jednak ścieżkę, bardzo obiecującą. Stara, niszczejąca, betonowa nawierzchnia dróżki zwężała się z każdym metrem. Towarzyszący mi las bambusowy przeplatał się ze zwykłymi drzewami. Mech zaczął wchodzić na drogę i wciąż po wczorajszym deszczu nawierzchnia była mokra. Jechałem bardzo powoli, aby nie wpaść w poślizg. Obietnica została spełniona i zjechałem ze wzgórza bez wpadnięcia na ślepą uliczkę.
Ostatnim punktem programu był most. Najdłuższy drewniany most w Japonii. Dostępny tylko dla pieszych; rowery i skutery należy przeprowadzić. Wyróżnia go konstrukcja. Podczas wysokiej wody część jezdna odłącza się od podpór i dryfuje do czasu opadnięcia wody (połączona stalowymi linami, aby nie spłynąć z nurtem).
Pozostało dostać się do Kyōto. Znów dużo świateł, które spowalniały. Zapomniałem dodać, że było wietrznie. Całe szczęście z grubych chmur nie spadł żaden deszcz.
Kategoria kraje / Japonia, z sakwami, za granicą, Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, wyprawy / Japonia latem 2019, rowery / Trek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa aoree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

06:34 środa, 17 lipca 2019
W sumie racja. Wyleciało mi to słowo z głowy. Za dużo obcych języków :D
W tak dużym społeczeństwie zawsze znajdą się osoby o odmiennych poglądach. Co do dyscypliny, dużo by tu opowiadać. Palenie w miejscach zabronionych, parkowanie tuż pod wielkim znakiem zakazu, sikanie pod witryną sklepu, jazda rowerem pod prąd, bez respektowania przepisów i zasad pierwszeństwa, wyrzucanie śmieci gdzie popadnie. To tylko kilka rzeczy, z którymi spotkałem się w ciągu paru ostatnich dni. Tutaj nie jest tak kolorowo i niestety nie potrafię tego logicznie wyjaśnić, bo niektóre rzeczy drażnią i mnie.
Jest tutaj dużo turystów oraz obcokrajowców, którzy zamieszkali w Japonii. Równie dobrze mógł to być ktoś pijany, komu spodobała się moja lampka. Gdyby to była Korea, mógłbym zgłosić się po nagranie z monitoringu. W Japonii kamery w miejscach publicznych jeszcze nie zdobyły popularności.
19:52 wtorek, 16 lipca 2019
U nas taki most nazwalibyśmy kładką. :) A co dojazdy motorami po drogach rowerowych, to nie podejrzewałem Japończykó o to. Tak samo jak o kradzież lampki przy rowerze. Mit zdyscyplinowanego społeczeństwa się kończy? Bo przezcież "uchodźców" tam nie ma...
W deszczu i ulewie do Ōsaki
Gorące Kyōto

Kategorie

Archiwum

Moje rowery