Dzisiaj krótko, bo droga krótka. Droga przez piekło, bo był to najgorętszy dzień do tej pory.
Ruszyłem rano, ale i tak temperatura zdążyła podskoczyć wysoko. Najpierw zjechałem bocznymi drogami do jeziora Biwa, a potem na północ przez miasteczko Nagahama. Tam zauważyłem zamek, ale nie wchodziłem do niego, bo to rekonstrukcja i nie wyróżniał się niczym specjalnym.
Na północy jeziora pojawiło się trochę gór, więc miałem parę podjazdów z autami u boku. Na szczęście były też tunele, więc nie wykończyłem się. A i droga też jest ciekawa, bo wokół jeziora powstał jakiś szlak rowerowy i czasem pojawiały się namalowane rowery na drodze albo wygodniejsze chodniki.
Ostatnie kilometry w upale i dotarłem do pensjonatu w Takashimie. Znów jako jedyny gość mogłem cieszyć się ciszą. Planowałem jeszcze dzisiaj zobaczyć bramę torii na południu miasta, ale przez upał jechałem się powoli i nie wystarczyło czasu. Przełożyłem to na następny dzień.
Ostatnio nie mam o czym pisać, więc pomyślałem, że mogę dodawać jakieś ciekawostki. Ciekawostką na dzisiaj są salony gier Pachinko, czyli japońskich automatów, które przypominają połączenie bilardu i pinballa. W takich salonach można też znaleźć automaty do gry w jednorękiego bandytę (Pachinko & Slot). Mijałem wielokrotnie takie budynki, jednak poziom decybeli i smród papierosów zniechęcają do odwiedzenia któregokolwiek z tych salonów, nawet z ciekawości. Podobno można tam coś wygrać. Głównie nagrody rzeczowe, ponieważ hazard w Japonii jest zakazany, ale podobno da się to obejść.