Zaplanowałem krótki dystans, bo miało lać cały dzień, a krucho z bazą noclegową w tym regionie, aby dostać się gdzieś dalej.
Zebrałem się późno. Deszcz przestał padać, więc zrobiłem krótki objazd po Kurashiki. Zaczęło ciapać, gdy opuszczałem centrum. Potem na zmianę lunęło, przeszło, pojawił się kapuśniak. Do tego wiało w twarz.
Dowlokłem się do Okayamy, gdzie mogłem zameldować się wcześniej w hostelu. Mając jeszcze dużo czasu przed pracą, wyszedłem na obiad do baru z sushi. Zdałem sobie sprawę, że nie jadłem sushi chyba od dwóch miesięcy.
Pogoda się poprawiła na tyle, że słońce zaczęło smażyć. Jeszcze wyjdzie, że z tej prognozy deszczu na najbliższy tydzień wyjdą nici i złapie mnie japońskie lato. Nawet nie chcę o tym myśleć.