Dzisiaj było pochmurno i upalnie. Do tego duszno i parno. Ruch na drogach był nawet znośny. Chmury sunęły po niebie, ale słońce zasłaniały niechętnie. Nic też z nich nie spadło. Na dzisiaj zaplanowałem wąwóz. Mimo wypożyczalni rowerów przed wejściem, pokonanie całego szlaku było niemożliwe na dwóch kółkach. Było tam przyjemnie chłodno, minąłem dużo skał, gdzie największą atrakcją był łuk skalny. Widziałem też reklamę jaskini, ale nie wchodziłem. Postanowiłem zawrócić i dostać się na szlak od drugiej strony. Tam z kolei było płasko, sam asfalt, a do tego mosty i mnóstwo tuneli.
Wąwóz zabrał mi mnóstwo czasu, więc musiałem się spieszyć. Dojechałem do zajazdu. Przemiła właścicielka, która parę lat temu odwiedziła Polskę, zaserwowała kolację, bo w okolicy nie było sklepów.