Prognoza pogody zmieniła się i zamiast tygodnia deszczu będzie tydzień chmur. Dla mnie bomba, więc ruszyłem w dalszą drogę. Wyciągnąłem kawałek szkła z opony i zakleiłem dziurę, a potem zajrzałem do zamku, by go jeszcze raz zobaczyć przed opuszczeniem miasta.
Chciałem zobaczyć białe Alpy Japońskie, więc ruszyłem w kierunku Azumino. Tam wpadłem na szlak rowerowy biegnący wzdłuż kanałów nawadniających, będących dziedzictwem dawnej Japonii. Przejrzystość powietrza nie dawała najlepszych widoków, choć kawałek białych gór udało mi się dojrzeć. Nie pokonałem całego szlaku, bo wiał zimny wiatr. Zawróciłem i ruszyłem w kierunku mojego noclegu. Minąłem mnóstwo upraw rolnych i sadów, przejeżdżając po sałacianej drodze. Drugi raz byłem
w tych okolicach. Odwiedziłem jeszcze ostatni sklep, za którym były już tylko domostwa rolników, i dotarłem do domu gościnnego. Nie wiem, jak ściągają tutaj turystów, ale może właśnie spokojem i bliskością natury. Zatrzymałem się kiedyś w podobnym miejscu przy plantacji herbaty.