Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

kraje / Japonia

Dystans całkowity:28419.94 km (w terenie 98.59 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1602:43
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:65.39 km/h
Suma podjazdów:213938 m
Liczba aktywności:443
Średnio na aktywność:64.15 km i 3h 47m
Więcej statystyk

Most nie dla rowerów

  83.95  05:15
Kolejny dzień słońca i chłodnego powietrza. Dzisiaj z dodatkiem wiatru. Ruszyłem szlakiem wokół wyspy. Zatrzymałem się w punkcie informacji turystycznej. Japonia rozwija się, bo pani w okienku utworzyła wideokonferencję z konsultantem mówiącym po japońsku i angielsku. Nie dowiedziałem się za wiele. Miałem niby zadzwonić pod jakiś numer, ale po chwili zaprowadziła mnie do kolejnego okienka, gdzie była informacja biletowa, do której miałem zadzwonić. Po długich objaśnieniach, w jaki sposób chciałbym wydostać się z wyspy, zostałem zaproszony na rozmowę z kierowcą autokaru, który zapewnił mnie, że rower, po odpowiednich przygotowaniach, można zabrać do pojazdu. Uzyskanie informacji zajęło przynajmniej pół godziny, ale miałem jeszcze 5 godzin, by dostać się na przystanek oddalony o 50 km.
Droga była nieco dłuższa, wiodła po kilku wzniesieniach, ale ruch nie straszył tak mocno, jak na krótszej drodze krajowej. Widoki były, choć nie tak ujmujące, jak te nad Morzem Japońskim. Nie spotkałem dzisiaj żadnych cyklistów, mimo że Awaji jest uważana za rowerową wyspę. Może jest nią tylko w weekendy.
Na południu trafiłem na pola cebuli rozciągające się po horyzont. Cebulowa wyspa, jak ją nazywają. Na punkcie widokowym niedaleko mostu stała stacja drogowa, w której sprzedawali cebulowego burgera, ale gonił mnie czas. Zrezygnowałem z – i tak drogiego – posiłku. Zrezygnowałem też z dalszego punktu widokowego tuż przy moście i pojechałem na przystanek autobusowy. Musiałem przekroczyć zakaz wejścia na teren autostrady, bo przystanek stał przed bramkami, ale nikt mnie za to nie ścigał. Zdjąłem przednie koło i siodełko, by przygotować się na przybycie autobusu.
Wszystko poszło zgodnie z planem. Dostałem się na wyspę Shikoku, do Naruto. Góry otaczające metropolię rysowały się na tle wieczornego nieba. Słońce czerwieniło się. Nie podobał mi się wzmożony ruch, ale planuję uciec w góry. Może tam będzie lepiej.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Hyōgo, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Wyspa Awaji

  95.54  06:14
Przez cały dzień czuć było chłód, mimo przeraźliwego słońca. Ruszyłem najpierw wzdłuż rzeki do zamku, z którego zrezygnowałem wczoraj. Właściwie to rekonstrukcji tego, jak prawdopodobnie wyglądał.
Dalsza droga wiodła po wielu pagórkach. Potem jechałem trochę głównymi drogami, ale czerwone światła na skrzyżowaniach zaczęły irytować i przeniosłem się nad wybrzeże. Dotarłem do mostu w Kōbe, który prowadził na wyspę Awaji. Niestety tylko dla aut. Nadzieję zrobili mi ludzie chodzący na kładce pod mostem, ale okazało się, że to tylko niewielki taras widokowy. Musiałem dostać się na prom. Trafiłem na moment, jego przybycia, ale nie mogłem znaleźć kasy. Myślałem, że bilety kupuje się na promie, ale obsługa w pośpiechu wskazała mi automat ukryty w kącie. Na szczęście zdążyłem.
Awaji to dość górzysta wyspa. Postanowiłem dostać się do ogrodów. Droga biegła od samego początku w górę. Widziałem po drodze kilka innych ogrodów, obór z bydłem i miejsc, dla których przyjeżdżają tutaj turyści. Mój ogród był już zamknięty, ale kawałek sztuki na trawie dało się dostrzec z drogi. Takie trochę tanbo āto.
Pozostało mi dostać się do hotelu. Najpierw stromy zjazd, na którym rozgrzałem tarcze hamulcowe do czerwoności, a potem jazda po zmroku wzdłuż szumiącego Morza Wewnętrznego. Widziałem horyzont zanieczyszczony światłem od Ōsaki aż po Wakayamę, za którą była już tylko czerń nad półwyspem Kii.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Hyōgo, Japonia / Ōsaka, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Wszędzie Daruma

  81.70  04:53
Wczoraj lało jak z cebra, więc jedynie wyszedłem na spacer z parasolką i odwiedziłem dzielnicę Gion. Dorzucam kilka zdjęć. Dzisiaj było pochmurno, ale prognoza nie zapowiadała niczego. To była jednak tylko prognoza.
Najpierw pojechałem do Arashiyamy, by odwiedzić dwie świątynie. W pierwszej tylko przespacerowałem się po ogrodzie. Krótko, bo mnie pogonił szybki deszcz. W drugiej świątyni stało ponad 1200 posągów rakan. Zostały one wyrzeźbione przez amatorów, których z kolei wyuczył mnich-rzeźbiarz. Tutaj również pogonił mnie deszcz, ale tym razem lunęło mocniej i dłużej. Przeczekałem to pod bramą świątyni.
Wjechałem na reprezentatywną ulicę Arashiyamy, gdzie w weekend nie ma co przyjeżdżać, chociaż widywałem tam większe tłumy. Zjadłem ciastko z ulicznego straganu i wjechałem na szlak rowerowy, który obecnie ma 180 km długości. Zaskakująco na wielu odcinkach był równy, ale zdecydowanie brakuje solidnych oznaczeń na skrzyżowaniach, bo kilka razy źle pojechałem.
Chmury groziły. Zarówno za mną, jak i przede mną widziałem deszcz. Do tego rozszalał się wiatr. Osłabł dopiero, gdy wyjechałem z Kyōto. Zjechałem też ze szlaku, wjeżdżając na inny, który leciał prosto do Ōsaki. Po drodze chciałem zobaczyć jeszcze jedną świątynię, więc zjechałem na drogi miejskie i wspiąłem się na górę. Zdążyłem przed zamknięciem i miałem tylko 20 minut na obejście całości, a był to rozległy kompleks. Figurki Darumy znajdowały się wszędzie. Podobno co roku przybywa ich po kilka tysięcy.
Było dzisiaj chłodno, zwłaszcza przez ten wiatr, ale na górze temperatura spadła aż do 6 °C. W sumie nawet wiśnie były tam dopiero w rozkwicie, gdzie Kyōto – zwłaszcza po wczorajszej ulewie – straciło cały swój różowy blask.
Chciałem zobaczyć jeszcze zamek, ale robiło się późno, więc skierowałem się do hostelu. Planowałem pojechać jeszcze w kilka miejsc w Ōsace, ale nie zdążyłbym, więc najwyżej przeplanuję resztę weekendu.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, kraje / Japonia

Górne Kyōto

  39.61  02:17
Zatrzymałem się w Kyōto na kilka dni. Pierwszy raz od trzech tygodni wsiadłem na rower bez sakw. Było bardziej pochmurno niż wczoraj. Padało wczorajszym wieczorem, prognoza pogody zapowiadała kolejne opady na dzisiejszy wieczór.
Ruszyłem najpierw do świątyni Tenju-an, jednej z tysiąca świątyń w tym mieście, by wejść do jej ogrodów. Po deszczu wszystko wyglądało tak żywo i zielono. Kolejny punkt był położony bardziej na północ. Trzeba było trochę podjechać, trochę podejść i znalazłem się w świątyni Tanukidani-san Fudō-in, której symbolem jest szop.
Na koniec zostawiłem sobie wizytę w górnym Kyōto, choć tym mianem można nazwać wiele zakątków miasta, które rozciąga się daleko ku północnym masywom górskim. Zaskoczył mnie niewielki ruch na głównej drodze w porównaniu do centrum miasta. Na górze, na którą podjazd na lekkim rowerze nie był jakoś wymagający, trafiłem na mnóstwo kawiarń i świątyń. Nawet sporo ludzi się tam kręciło. Nie planowałem jednak więcej atrakcji, więc zawróciłem i długą drogą w dół wróciłem do centrum.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kyōto, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, za granicą

Do Kyōto

  40.62  02:51
Dla odmiany był pochmurny poranek. Ruszyłem wzdłuż rzek. Najpierw tych małych z jakimiś widokami, a potem tych dużych, bez widoków, ale z dużą liczbą kolarzy. Wjechałem do metropolii. Z początku błądziłem wokół głównych dróg, a potem po lokalnych i osiedlowych dotarłem do Kyōto. Tam zahaczyłem o kilka miejsc, których nie widziałem podczas mieszkania w tym mieście.
Kyōto jest nadal turystyczne. Widziałem mnóstwo obcokrajowców. Trudno było znaleźć nocleg, a gdy dotarłem na miejsce, to dowiedziałem się o podatku miejskim – dodatkowe 800 jenów za noc. Pomyśleć, że kiedyś spałem w Ōsace za 1100 jenów, ale było to przed rządowymi zmianami w sprawie noclegów, które wymusiły posiadanie licencji hotelarskiej na prowadzenie takich obiektów.
Kategoria Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Słoneczne jezioro

  73.47  04:22
Kolejny gorący dzień. Przejechałem się po moście nad jeziorem (płatny dla aut) i pokręciłem się trochę po nadbrzeżu, trochę po wzgórzu w poszukiwaniu ładnych miejsc.
Kilka dni temu zauważyłem wybrzuszenia na oponie. Po dzisiejszej ocenie stwierdziłem, że bezpiecznie będzie ją wymienić. Miałem szczęście, bo już w drugim serwisie udało mi się dostać właściwy rozmiar. Podczas wymiany pod sklepem licznik rozgrzał się do 39 °C. Odczuwalnie było nieco mniej, ale i tak dzień był gorący.
Na południu jeziora odświeżyli drogi dla rowerów. W niektórych miejscach nawet nie trzęsło. Pożegnałem się jednak z Biwa-ko i ruszyłem wzdłuż rzeki, by przedostać się przez góry inną niż zwykle drogą. Z początku musiałem dzielić się z mnóstwem ciężarówek (pewnie były tam z powodu budowy autostrady). Japończycy uważają wyprzedzanie „na gazetę” za coś bezpiecznego, ale wyprzedzanie na łukach, z zerową widocznością, było już przesadą.
Droga się mocno dłużyła, ale było w miarę płasko. Wyjechałem z gór i miałem przed sobą wielką metropolię o koszmarnych ulicach i dużym ruchu. Doszły też wzgórza, więc droga do celu mocno się dłużyła. A mój cel był alternatywą, bo zarezerwowany przeze mnie nocleg okazał się pełny. Znaleźli dla mnie inne miejsce, ale nie obyło się bez komplikacji, bo nikogo nie było na miejscu. W końcu przydał się mój japoński numer telefonu.
Kategoria Japonia / Kyōto, Japonia / Ōsaka, Japonia / Shiga, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Między dwiema skałami

  61.40  03:33
Mimo chmur nad horyzontem było słonecznie, ale chłodno. Wróciłem się pod zamek, bo nocą zaciekawiły mnie uliczki. Na tym obszarze sakura jest dopiero w pełnym rozkwicie, więc jeszcze przez chwilę nacieszę się nią. Znikły za to głośne cykady, które rozbrzmiewały w okolicy Nagoi.
Przespacerowałem się wokół zamku i ruszyłem do chramu usytuowanego na zboczu góry. Zostawiłem rower na czymś, co wyglądało na parking i zacząłem wspinaczkę po kilkuset stopniach. Było mało pielgrzymów, jak na tak potężny kompleks. Na szczycie znajdowała się ścieżka między dwiema skałami. Legenda głosi, że podczas przejścia czyste serce zostanie uleczone z wszelkich chorób, a marzenia się urzeczywistnią. Plugawe serce zaś zostanie zmiażdżone. Ja chyba wszedłem od tyłu, bo nie poczułem żadnej odmiany, a i nic mi się nie stało.
Trafiłem na mnóstwo interesujących miejsc w okolicy, ale niestety gonił mnie czas, więc musiałem okroić liczbę atrakcji. Im bliżej jeziora, tym zaczynało mocniej wiać i momentami jechało się bardzo nieprzyjemnie. Przy jeziorze wjechałem na szlak rowerowy. Jeden odcinek był odnowiony, na kolejnym budowali barierki, żeby rowerzyści nie mogli swobodnie zjechać z chodnika dla rowerów (bywa to irytujące, bo niejednokrotnie musiałem odpuścić sobie zjazd do atrakcji, bo barierkom nie było końca). Dojechałem do celu, a wiatr rozszalał się na całego. Dopiero po zmroku przepadł, tak jakby ktoś wyłączył wiatrak.
Kategoria Japonia / Shiga, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Ostatni weekend hanami

  89.36  06:00
Kolejny gorący dzień. Wróciłem się kawałek, by zobaczyć rzekę obsadzoną sakurą, którą widziałem wczoraj po zmroku. Kwiaty straciły dużo płatków, więc nie wyglądały najatrakcyjniej, ale nadal przyciągały tłumy ludzi.
Zahaczyłem o kolejny posąg Buddy. Potem chciałem odwiedzić Paulinę i Norę, których odwiedzam podczas wizyty w tych stronach, ale nie zastałem ich w domu. Pod kolejnym zamkiem wpadłem na mnóstwo ludzi spędzających hanami, czyli zwyczaj podziwiania kwitnienia kwiatów (najczęściej dotyczy to kwiatów wiśni). Jak pozostałe drzewa w regionie, tak i te były w trakcie przekwitania, więc to ostatni weekend na spędzenie czasu z rodziną pod kwitnącą sakurą.
Niebo pokryły chmury, zrobiło się chłodniej, zaczęło wiać w twarz, a na horyzoncie nawet widziałem deszcz. Prognoza też nie była optymistyczna, więc chciałem jak najszybciej przedostać się przez góry. Trafiłem nawet na kilka pustych dróg z tradycyjną zabudową. Chmura musiała przejść bokiem, bo nic nie spadło. No, może jedynie temperatura.
Kategoria Japonia / Aichi, Japonia / Gifu, Japonia / Shiga, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Ceramiczne miasto

  113.44  06:30
Zanosiło się na gorąc. Ruszyłem na południe do pierwszego punktu. Drzewa wiśni powoli tracą płatki kwiatów, więc jeszcze kilka dni i będzie po wszystkim.
Dojechałem do świątyni z wieżyczką. Zaczepił mnie przewodnik i jakoś dałem się wciągnąć w krótkie oprowadzanie. Po japońsku. Potem przyszedł jeszcze przewodnik, który lubił rozmawiać po angielsku (nawet coś zrozumiałem). Ciekawość i zachwyt Japończyków wzięły górę, więc spędziłem tam trochę czasu na pogawędce.
Na drodze do kolejnej atrakcji stanął tunel pod wodą. Niczym ten łączący Honshū z Kyūshū, tylko trzeba było zejść 12 poziomów po schodach z pochylnią dla roweru. Tak dojechałem do ceramicznego miasta Tokoname. Szlak biegł po wąskich uliczkach, ukazując historię tamtejszej ceramiki.
Niestety mój czas był ograniczony, bo zaplanowałem nocleg w kiepskim miejscu i z młodą godziną zameldowania. Musiałem skrócić zwiedzanie i przyspieszyć swoją jazdę do celu. Na mojej drodze stała wielka metropolia. Z początku trafiłem na kilka pustych ulic, ale potem tak wygodnie nie było. Te główne ulice jeszcze były w porządku, bo miały po kilka pasów i skrajny najczęściej był pusty, więc mogłem bez stresu nim jechać. Chodniki dla rowerów za bardzo spowalniałyby mnie. Bliżej centrum Nagoi nawet trafiłem na bardzo szeroki pas rowerowy, ale mój zachwyt nie trwał długo, bo zmienił się w paskudną drogę dla kaskaderów. W dodatku miałem czerwone chyba na każdym skrzyżowaniu. Mimo wszystko byłem zaskoczony, bo początkowo obawiałem się dwugodzinnego opóźnienia, a dotarłem z kilkuminutowym poślizgiem.
Kategoria Japonia / Aichi, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, setki i więcej, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, po zmroku i nocne

Toyota

  63.71  03:33
Było chłodniej, niebo pokrywało białe „prześcieradło”. Bezkształtne chmury, przez które przechodziły promienie UV. Rozejrzałem się po zabytkowym miasteczku i ruszyłem dalej. Trafiłem na niezelektryfikowaną linię kolejową, po której przejechał ładny wagonik. Niestety za późno go zauważyłem. Dojechałem na stację, gdzie miałem parę minut, by złapać kolejny pociąg. Już nie tak kolorowy, ale kolekcja rośnie.
Miałem długą drogę w dół wzdłuż rzeki. Odbiłem na chwilę, by wspiąć się do wodospadu. Podczas powrotu wbił się w koło kawałek drutu. Dwie dziury, więc straciłem więcej czasu na ich załatanie. Drut wyglądał na stary. Kto wie, może miał kilkaset lat.
Jazda w dół ciągnęła się. Przynajmniej ruch nie był duży. Mijałem coraz więcej przekwitłych drzew wiśni. W końcu wydostałem się z doliny i dotarłem do miejskiej zabudowy. Powróciły skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, wielkie krawężniki i domy po horyzont. No, ale zatrzymałem się w centrum Toyoty, bo już kilka lat temu rozważałem tu dotrzeć.
Kategoria Japonia / Aichi, Japonia / Gifu, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery