Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

kraje / Japonia

Dystans całkowity:28419.94 km (w terenie 98.59 km; 0.35%)
Czas w ruchu:1602:43
Średnia prędkość:17.10 km/h
Maksymalna prędkość:65.39 km/h
Suma podjazdów:213938 m
Liczba aktywności:443
Średnio na aktywność:64.15 km i 3h 47m
Więcej statystyk

Nanraku-en

  66.13  04:03
Wczoraj zanosiło się na deszcz, ale chyba nic nie spadło. Dzisiaj z kolei niebo spowijała cienka warstwa chmur, która działała jak szklarnia, więc ani nie było cienia, ani chłodu.
Miałem do wyboru dwie drogi: krętą wzdłuż wybrzeża i prostą wzdłuż rzek. Wybrałem tę wygodniejszą. Podjazdów nie uniknąłem, ale było ich na pewno mniej. W końcu wyjechałem z prefektury Kōchi, którą zwiedzałem przez ostatni tydzień.
Skrót sprawił, że do celu dotarłbym za wcześnie, więc na jednym skrzyżowaniu wybrałem nieco dłuższą drogę. Dużo zakrętów, podjazdów, zatok rybackich, nieprzyjemnych zapachów, skorupiaków biegających po wszystkim, co w zasięgu wzroku. Zaskakująco wciąż można tam spotkać ludzi.
Do godziny zameldowania w zajeździe wciąż było dużo czasu, więc odwiedziłem pobliski ogród Nanraku-en. Wisteria powoli przekwita, ale kwitły irysy i rozkwitały azalie. Ładny park, zadbany, kilkunastu pracowników zajmowało się roślinami, ale odwiedzających to zbyt wielu chyba nie mają. Ogólnie ten rejon wygląda na taki wymierający.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Ehime, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Szukając pieczątek

  55.92  03:07
Upalny poranek, a wiatru prawie nie było. Jechałem dalej wokół wyspy, szukając pieczątek. W pierwszym miejscu okazało się, że stacja drogowa została przerobiona na muzeum poświęcone Johnowi Manjirō, który uczestniczył w otwarciu Japonii na świat. Druga stacja przechodziła remont, ale pieczątki zostały wystawione obok budynku. Potem droga wiodła przez wiele tunelów wzdłuż skalistego wybrzeża. Jeden nawet ominąłem po starym przebiegu, choć liczba zalegających głazów i ubytków raczej sugerowałaby zamknięcie ścieżki.
Na kolejnej stacji wbiłem kolekcjonerskie pieczątki bez problemu, ale dalej pojawiły się schody. Stacja była zamknięta. Nawet trochę bezczelnie wjechałem za barierki, co bacznie obserwował jeden z pracowników. Na próżno było jednak szukać pieczątek. Musiałem pogodzić się z kolejną dziurą w kolekcji.
Dotarłem do docelowego miasta, gdzie kończyła się linia kolejowa. Nie towarzyszyła mi podczas podróży, ale na stacji kolejowej znalazłem jeszcze jedną pieczątkę do dziennika.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Zostawić sakwy

  35.40  02:04
Dzień zaczął się słonecznie, ale przyjemnie chłodno. Pojechałem pod ujście rzeki Shimanto, nad którą spędziłem całą niedzielę. Tam miałem dwie drogi do wyboru: tunelem lub pokręconymi drogami nad wybrzeżem. Wyjątkowo wybrałem opcję pierwszą, bo tak leciał szlak, a ja nie miałem ochoty na wspinaczkę. Potem wzdłuż wybrzeża i przez centrum miasta dojechałem do noclegu, by tam zostawić sakwy i na lekko ruszyć w dalszą drogę, ale o tym w kolejnym wpisie.
Kategoria Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Przylądek Ashizuri

  24.93  01:28
Dziwnie jeździ się bez sakw. Ruszyłem wzdłuż wybrzeża. Było trochę podjazdów, wiatr od wczoraj wieje chyba z każdego kierunku, ale dzisiaj jakby nasilił się.
Wybrałem kilka dróg na skróty i dzięki temu sprawnie dostałem się do celu. Po drodze nie zabrakło przepięknego wybrzeża, przy którym trudno było tak po prostu jechać. Przespacerowałem się po kilku szlakach, wspiąłem na parę punktów widokowych. Były schody i kolejne skały wyłaniające się z oceanu.
Drogę powrotną wybrałem oczywiście tak, by zamknąć krąg na przylądku. Było wąsko, na kilku odcinkach trwały prace mające na celu wyprostowanie przebiegu tej odrobinę krętej drogi, ale powrót poszedł równie szybko, co dojazd.
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, za granicą

Shimanto-chō, Shimanto-gawa, Shimanto-shi

  98.73  05:26
Bezchmurne niebo przyniosło upalny poranek. Kombinowałem, jak wrócić do stacji drogowej, do której spóźniłem się wczoraj, ale spojrzałem na schemat trasy w książeczce na stemple i okazało się, że miałem dzisiaj do pokonania dużo dłuższą drogę niż sądziłem. Pozostałem z myślą, że będę miał dziurę, ale na kolejnej stacji wyjaśniło się, że nawet nie było miejsca na pieczątkę z tamtej stacji drogowej.
Na stacji kolejowej w centrum miasteczka Shimanto-chō znalazłem stemple, ale na kolejnej już ich nie było, więc najwidoczniej można je znaleźć tylko na tych większych, choć trudno znaleźć jakiś wzór, skoro odwiedziłem kilka stacji i jedynie na dwóch wbiłem pieczątki do dziennika.
Droga wiodła w dół rzeki Shimanto-gawa. Było mnóstwo zakoli, mostów, tunelów i przeróżnych widoków. Brakowało pociągów, bo po torach przemknął tylko jeden, ale w weekend to i tak pewnie cud. Kolejna nierentowna linia.
W połowie trasy pojawiły się chmury, a potem zaczęło padać. Trochę przeczekałem pod dachem, trochę przejechałem w tym deszczu, aż w końcu padać przestało. Prognoza straszyła kolejnymi opadami, ale spotykałem najwyżej mokre ulice.
Droga zwęziła się. Wyglądało na to, że planują zbudować tunel omijający ją. Potem faktycznie dojechałem do prawie ukończonego tunelu. Ruch i tak zmalał. Nie wiem, czy to z powodu wieczoru, czy tych wąskich dróg. Chociaż alternatywnej trasy to tam za bardzo nie ma. Do miasta Shimanto-shi dotarłem w akompaniamencie żab kumkających na polach ryżowych.
Kategoria Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Za tramwajem

  73.00  04:47
Nieprzerwanie lało od wczorajszego wieczora. Prognoza dawała nadzieję, że przejdzie, więc nie spieszyłem się, aby zmoknąć jak najmniej. Deszcz pokrzyżował moje plany, więc zrezygnowałem ze zwiedzania Kōchi. Za to zacząłem polować na tramwaje. Niektóre wyglądały bardzo ładnie, choć ruch mocno utrudniał robienie zdjęć. Jechałem wzdłuż linii tramwajowej, ale musiałem przegapić jakiś zajazd, bo nagle liczba tramwajów spadła i na kolejny trafiłem dopiero pół godziny później. Nie udało mi się też uwiecznić tych ładnych.
Deszcz ustał, ale trochę czasu później zaczęło mżyć. Potem znów przestało, a za jednym z tuneli na chwilę nawet wyjrzało słońce. Pokonałem kilka wzniesień, wjechałem na drogę przez malownicze wybrzeże i nie zdążyłem przed godziną zamknięcia stacji drogowej. To już druga brakująca pieczątka. Tworzenie kolekcji jest trudne.
Przede mną był podjazd po drodze krajowej. Zaskakująco ruch prawie nie istniał. Na górze złapał mnie zmrok i zaczęło mżyć. To drugie na szczęście nie trwało długo. Dzień byłby ciekawszy, gdyby nie ten deszcz.

Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, po zmroku i nocne, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Kolej(ne) wybrzeże

  64.40  04:07
Dzień zaczął się słonecznie, jednak szybko pojawiły się chmury. Odwiedziłem początkową stację na kolejnej linii, ale nie mieli pieczątek, więc pozostaje mi kolekcjonowanie pieczątek na stacjach drogowych. O ile będą czynne, bo trafiłem na jedną w remoncie. W Korei darzyli rowerzystów większym zaufaniem, bo w Japonii pieczątki są przykute łańcuchami i nierzadko schowane za ladą.
Droga wzdłuż wybrzeża była mniej skalista. W Aki przespacerowałem się kawałek po jaskini, odwiedziłem centrum z tradycyjną architekturą, a potem wjechałem na drogę dla rowerów, która podejrzanie miała łagodne podjazdy i łuki. Potem pojawiło się dużo murów oporowych i wiaduktów, więc skojarzyłem, że biegła tamtędy linia kolejowa. Na tabliczkach na wiadukcie nowej linii znalazłem datę Heisei 11, czyli 1999 rok. Wtedy musiał zmienić się przebieg linii, choć jednowagonowe pociągi jeżdżą co godzinę i tylko w dni robocze, więc nie wyglądają na zbyt rentowne.
Niebo było pokryte warstwą chmur. Zaczęło nieśmiało kropić, ale potem się rozpadało. Postanowiłem dać szansę i po kilkunastu minutach przestało padać. Potem jednak znowu zaczęło ciapać, ale na tyle znośnie, że nie przebierałem się. Z różnym natężeniem, ale kropiło do końca podróży. Znalazłem się gdzieś w centrum miasta Kōchi. Rower musiałem zostawić na parkingu podziemnym, choć tym razem darmowym.
Kategoria Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Przylądek Muroto

  69.14  04:12
Zapowiadał się upalny dzień. Ruszyłem najpierw na poszukiwania śniadania, bo nie pomyślałem o nim wczoraj. W napotkanym sklepie mieli wszystkiego po trochu, tylko brakowało wszystkiego. Wziąłem kilka drożdżówek, bo tylko one wyglądały na sycące.
Droga była w miarę prosta, usiana widokami, nawierzchnia bardzo nierówna. Zatrzymałem się w siedzibie geoparku, gdzie znalazłem kilka map dla rowerzystów i pielgrzymów, a panie opiekujące się obiektem zaprosiły mnie do zwiedzania. Mimo ulokowania z dala od cywilizacji, były opisy po angielsku. Poza budynkiem była także ścieżka biegnąca wśród niezwykłych formacji skalnych.
Droga na północ była równie skąpana w słońcu, co na południe. Odwiedziłem dwie stacje drogowe i dotarłem do domu gościnnego.
Kategoria Japonia / Kōchi, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Ostatnia prefektura

  46.62  03:07
Lało, gdy wstałem. Nie miałem ochoty ruszać, więc leniwie zacząłem dzień. I tak nie miałem daleko do kolejnego miasteczka. Gdy w końcu byłem gotowy, deszcz ustał.
Mając dużo czasu, wybrałem najbardziej pokręconą drogę. Były podjazdy, widoki, makaki, koty, kwitnące wiśnie, krótki deszcz. Potem wróciłem na drogę krajową i dalej jechałem głównie po niej. Wbiłem kolejną pieczątkę na stacji drogowej, na kolejnej stacji nie mieli żadnych pieczątek, ale nawet ich nie znalazłem w książce na pieczątki, więc najwidoczniej są stacje niezrzeszone.
Podczas moich poprzednich podróży do Japonii odwiedziłem 46 prefektur. Pozostała ostatnia – Kōchi. Dzisiaj w końcu mapa odwiedzonych prefektur stała się kompletna.
Dotarłem do mojego miasteczka, gdzie kończyła się linia kolejowa. Stacja była dziwnie nieczynna, ale znalazłem w poczekalni pieczątki. Ta wyspa to raj dla kolekcjonerów (pielgrzymi w świątyniach też zbierają pieczątki).
Kategoria góry i dużo podjazdów, Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą, Japonia / Kōchi

Pieczątki z Shikoku

  65.09  04:36
Kolejny słoneczny dzień, już bez tego przyjemnego chłodu, choć wiało, czasem za mocno, bo rower wywracał się niemal na każdym postoju.
Odwróciłem plany, bo nie czułem się na siłach, by jechać w góry i ruszyłem wokół wyspy. Na stacji drogowej kupiłem książkę na pieczątki, dostałem też kartę dla rowerzystów w gratisie i wbiłem pierwsze pieczątki. Mój plan to objechać całą wyspę i zebrać przynajmniej część kolekcji, bo książka jest obszerna i zawiera chyba wszystkie stacje na Shikoku.
Wiatr był dzisiaj szalony. Dopiero za metropolią wjechałem na drogi przez wioski. Uniknąłem ruchu na krajówce oraz odrobinę osłoniłem się przed naturą pośród wzgórz. Potem czekało mnie trochę podjazdów po drogach tak wąskich i krętych, że tylko lustra odbierały element zaskoczenia podczas spotykania innych podróżnych. A skoro o podróżnych mowa, to nawet minąłem kilku kolarzy. Do tego paru pielgrzymów, bo znajduje się tu ważny szlak pielgrzymkowy, który łączy 88 świątyń rozsianych wokół wyspy.
Zrobiło się pochmurno, a prognoza straszyła nawet deszczem, ale na tym się skończyło. Dotarłem do hostelu, w którym również zatrzymali się pielgrzymi, więc będę spotykał ich sporo w najbliższym czasie. Na stacji drogowej wbiłem też kolejne pieczątki do książki i spróbowałem kilku lokalnych słodyczy z dodatkiem moich ulubionych cytrusów yuzu.
Kategoria Japonia / Tokushima, kraje / Japonia, rowery / Fuji, wyprawy / Japonia wiosną 2023, z sakwami, za granicą

Kategorie

Archiwum

Moje rowery