Dziwnie jeździ się bez sakw. Ruszyłem wzdłuż wybrzeża. Było trochę podjazdów, wiatr od wczoraj wieje chyba z każdego kierunku, ale dzisiaj jakby nasilił się.
Wybrałem kilka dróg na skróty i dzięki temu sprawnie dostałem się do celu. Po drodze nie zabrakło przepięknego wybrzeża, przy którym trudno było tak po prostu jechać. Przespacerowałem się po kilku szlakach, wspiąłem na parę punktów widokowych. Były schody i kolejne skały wyłaniające się z oceanu.
Drogę powrotną wybrałem oczywiście tak, by zamknąć krąg na przylądku. Było wąsko, na kilku odcinkach trwały prace mające na celu wyprostowanie przebiegu tej odrobinę krętej drogi, ale powrót poszedł równie szybko, co dojazd.