Upalny poranek, a wiatru prawie nie było. Jechałem dalej wokół wyspy, szukając pieczątek. W pierwszym miejscu okazało się, że stacja drogowa została przerobiona na muzeum poświęcone Johnowi Manjirō, który uczestniczył w otwarciu Japonii na świat. Druga stacja przechodziła remont, ale pieczątki zostały wystawione obok budynku. Potem droga wiodła przez wiele tunelów wzdłuż skalistego wybrzeża. Jeden nawet ominąłem po starym przebiegu, choć liczba zalegających głazów i ubytków raczej sugerowałaby zamknięcie ścieżki.
Na kolejnej stacji wbiłem kolekcjonerskie pieczątki bez problemu, ale dalej pojawiły się schody. Stacja była zamknięta. Nawet trochę bezczelnie wjechałem za barierki, co bacznie obserwował jeden z pracowników. Na próżno było jednak szukać pieczątek. Musiałem pogodzić się z kolejną dziurą w kolekcji.
Dotarłem do docelowego miasta, gdzie kończyła się linia kolejowa. Nie towarzyszyła mi podczas podróży, ale na stacji kolejowej znalazłem jeszcze jedną pieczątkę do dziennika.