Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Polska / wielkopolskie

Dystans całkowity:51913.57 km (w terenie 4524.34 km; 8.72%)
Czas w ruchu:2454:54
Średnia prędkość:21.09 km/h
Maksymalna prędkość:56.53 km/h
Suma podjazdów:218119 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:160092 kcal
Liczba aktywności:906
Średnio na aktywność:57.30 km i 2h 42m
Więcej statystyk

Po pin do łańcucha

  28.36  01:23
Przywitał mnie kapeć, więc poza wymianą uszkodzonej opony czekało mnie też łatanie dętki, która przebiła się w miejscu uszkodzenia. Wyszedłem dzisiaj później, ale i tak upał wciąż dawał się we znaki. Odwiedziłem kilka sklepów, żeby znaleźć pin do łańcucha. Muszę go skrócić, bo jest za długi. Przez ten kryzys ciężko jest coś dostać.
Potem pojechałem bez celu do centrum, a następnie nad Wartę. Zrobiłem krótką pętlę Wartostradą. Pod mostem św. Rocha było absurdalnie dużo ludzi. Powoli trzeba omijać te okolice.
Zauważyłem, że wiśnie, które do tej pory uważałem za przekwitłe, tak właściwie dopiero teraz w pełni zakwitły. Chciałbym wybrać się z aparatem i zrobić kilka ujęć, bo było dzisiaj bardzo różowo.
Na koniec jeszcze ponarzekam na Garmina, który dzisiaj – tak jak wczoraj – wyłączył się trzykrotnie. Co za ustrojstwo. Powoli rozglądam się za czymś alternatywnym.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Terenowa szosa

  90.11  04:26
Wyskoczyłem po pracy pokręcić się po okolicy przed wyciągnięciem Ani na jej kolejną pięćdziesiątkę. Żar lał się z nieba. Było odrobinę wietrznie, ale to nie pomagało. Pojechałem tylko do Tulec i po powrocie do Poznania ruszyliśmy z Anią ku Zielonce, wybierając spokojne drogi. W Wierzenicy skoczyliśmy zobaczyć ruiny młyna, potem zaliczyliśmy jeszcze trochę nieplanowanego terenu i wieczorem wróciliśmy do Poznania. Coś się przyczepiło do mojej opony i wydawało rytmiczny dźwięk, więc zatrzymałem się, by to usunąć. Nic nie znalazłem w bieżniku, ale zbiegiem okoliczności zwróciłem uwagę na przebicie z boku opony. Było widać dętkę, więc czeka mnie przedwczesna wymiana, a przejechałem na niej zaledwie 1,5 tys. km. Tak się kończy zbaczanie kolarzówką z asfaltu. Już nie chciało mi się dokręcać do setki, bo było późno.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, terenowe, ze znajomymi, rowery / GT

Mój pierwszy deskal

  123.72  04:48
Pan Arkadiusz Andrejkow jest autorem niezwykłej sztuki ulicznej nazywanej deskalami. Nazwa powstała od rodzaju używanego płótna, którym są deski starych stodół. Całość prac składa się na projekt „Cichy Memoriał”. Większość dzieł znajduje się na Podkarpaciu, ale parę można odnaleźć w innych regionach Polski. Dzisiaj postanowiłem zobaczyć Pana Kowalskiego w Antoninach pod Obrzyckiem.
Dzień zaczął się spokojnie, choć wietrznie. Wiało z południa. Ruszyłem do Obornik. Jechało się świetnie. Na liczniku wskakiwały prędkości 30 czy 40 km/h. Potem standardowo moim ulubionym szlakiem na dawnej linii kolejowej. Było sporo ludzi. W końcu dotarłem do deskala, zrobiłem parę zdjęć i ruszyłem do Poznania. Tutaj już nie było tak przyjemnie, bo wiatr zaczął przeszkadzać. Jechało się ciężko. Do domu dotarłem zmęczony i trochę opalony.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, Puszcza Notecka, setki i więcej, po dawnej linii kolejowej, rowery / GT

Prawie 200

  62.52  03:19
Mnie nie trzeba namawiać na rower. Chwilę odpocząłem po wyczerpującej walce z wiatrem i ruszyłem na spotkanie z Anią. Miałem pecha. Na postoju na nierównej nawierzchni rower wywrócił się, robiąc szlif zębami blatu po mojej łydce. Wyglądałem, jakby niedźwiedź mnie podrapał. Szczypało, ale dałem radę jechać. Wydostaliśmy się z Poznania i znanymi mnie lub Ani drogami pojechaliśmy przez Batorowo, wzdłuż ekspresówki, potem walcząc z wiatrem przez Skórzewo, aż na Szachty. Chwilę się tam pokręciliśmy, a potem odprowadziłem Anię na Rataje. W nogach miałem ponad 180 km, ale nie czułem się na siłach dokręcać do 200. Wieczorem zaczęło się ochładzać.
Ledwo wróciłem do Poznania i powróciły problemy z Garminem, który znów się wyłącza. Trzeci raz od wczoraj. Już nie mam pomysłów. Może to znak, że powinienem się wynieść z tego miasta?
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, ze znajomymi, rowery / GT

Kwiecisty wpis

  80.81  03:46
Piękny dzień na rower. Zabrałem aparat i ruszyłem. Najpierw na Szachty. Większość drzew owocowych przekwitła. Zostało parę wiśni, których mi brakowało na Lubelszczyźnie. Potem zrobiłem krótką pętlę po Wartostradzie, odwiedziłem Rataje, objechałem Maltę, a potem ruszyłem na Naramowice. Postanowiłem przejechać przez Morasko, a potem dostać się na Cytadelę. Chwilę się po niej pokręciłem. Tak usłanego kwiatami parku już dawno nie widziałem. Uczta dla zmysłów. Zajechałem jeszcze na Rynek, a potem przez Grunwald i Ławicę wróciłem do domu. Ach, jak przyjemnie się jeździ na lekkiej kolarzówce. Jaka szkoda, że nie udało mi się z nowym rowerem wyprawowym.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Nadal na starym

  4.67  00:12
To nie miało być tak, nie w Poznaniu miałem dzisiaj być. Od paru miesięcy rozglądam się za nowym rowerem wyprawowym. Przerobiłem kilka marek, aż dotarłem do tej wymarzonej. (Tę historię jednak opowiem innym razem). Wczoraj specjalnie pojechałem na Śląsk, żeby obejrzeć – jak się potem okazało – jedyny w Polsce egzemplarz mojego wymarzonego modelu. Wszystko przez kryzys i podobno to potrwa jeszcze 2 lata, o czym wolałbym nie myśleć. Rower był świetny, tylko rozmiar – który zgodnie z tabelkami producenta pasował do mnie – był za duży. Sprzedawca przekonywał mnie, że nie będzie mi się wygodnie jeździło, więc zrezygnowany i zawiedziony odwołałem wszystkie majowe plany i powróciłem do Poznania. Najbliższa dostawa innego, alternatywnego roweru będzie w sierpniu, już po mojej corocznej urodzinowej wyprawie. Co za rok.
Treka zostawiłem, więc na jakiś czas będę znów jeździł tylko na kolarzówce. Padało po południu, ale wieczorem przestało. Wyskoczyłem na chwilę z aparatem w nadziei na sfotografowanie piękna poznańskiej wiosny. Na horyzoncie widziałem chmurę i już w początkowych minutach zaczęło lać. Nie chciałem wracać, więc pojechałem przez Szachty. Przestało padać, więc wyciągnąłem aparat, żeby zrobić zdjęcie, ale po chwili znów zaczęło. Szkoda, bo liczba kwiatów na drzewach i widoki… Ach, przepiękne. Oby weekend pozwolił na więcej.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Słoneczny marzec

  75.88  03:10
Ale się zrobiło ciepło. Pora zmienić ubrania na letnie, bo źle się jechało w kurtce, a nie mam bagażnika na takie pierdoły. Pojechałem na zachód, pod wiatr, żeby się trochę przewietrzyć, póki słońce paliło na niebie. Potem na północ, gdzie wpadłem na nieplanowany teren i z wiatrem wróciłem przez Kiekrz do Poznania. Przedostałem się do centrum i Wartostradą wróciłem do domu. Garmin nadal obiecująco działa bez zarzutów.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Wietrznie przez Kościan

  105.75  04:37
Chciałem dzisiaj coś krótkiego. Pomyślałem o Kościanie, bo wiało z zachodu. Mimo to czułem, jakbym jechał cały czas pod wiatr. W Kościanie zjadłem coś i ruszyłem w kierunku Poznania. W tę stronę jechało się dużo lepiej. W Stęszewie wpadłem na pomysł, żeby wrócić przez Mosinę, więc dystans się wydłużył.
Zaskakująco znalazłem w Garminie ustawienie rodzaju ogniw. Wybrany był typ litowy, podczas gdy moje akumulatorki są typu Ni-MH. Pierwszą rzeczą, która się naprawiła to stan naładowania baterii. Do tej pory cały czas sądziłem, że kontroler napięcia był uszkodzony i pokazywało, że bateria jest rozładowana, a problem leżał gdzieś indziej. Prawdopodobnie to rozwiąże również problem wyłączania się urządzenia. Będę musiał przejechać się do centrum, żeby mieć pewność, ale zgaduję, że moje akumulatory zestarzały się i stąd te niedawne kłopoty. Garmin pewnie myślał, że ma wydajniejsze źródło zasilania, więc się nie oszczędzał na obliczeniach, co prowadziło do niedoboru energii i niekontrolowanym wyłączaniu. Jeśli to było źródłem moich problemów, to nie będę musiał rozglądać się za nowym odbiornikiem GPS.
Kategoria kraje / Polska, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, Wielkopolski Park Narodowy, rowery / GT

Śnieżycowy Jar

  89.66  04:29
Chyba stałem się ofiarą marketingu szeptanego. Ania powiedziała mi o rezerwacie na poligonie Biedrusko. Planowałem go odwiedzić jutro, ale po krótkim deszczu w południe nie zapowiadało się na kolejne opady. Wrzuciłem do plecaka trochę ubrań na zapas i ruszyłem na północ. Temperatura 10 °C, wiatr z zachodu, ale i tak było mi goręcej niż w ostatnich dniach.
Pojechałem prosto do Biedruska. No, prawie prosto. Na Naramowicach skręciłem za wcześnie, bo przez problemy z Garminem nie korzystam z jego mapy, żeby nie narażać urządzenia na przeciążenie. Nadal nie wiem, co powoduje wyłączanie się tego ustrojstwa.
Po niebie wędrowały gęste chmury, od czasu do czasu słońce przeciskało się przez nie. Droga czasem lepsza, czasem gorsza, doprowadziła mnie do Starczanowa. Przeraziła mnie liczba aut ciągnąca się od wsi po parking przed wejściem na szlak. Sam szlak był dość rozdeptany i zabłocony. Do tego słabo oznakowany, bo przed tablicą zakazującą wstępu na teren wojskowy nie było nic. Informacja na stronie internetowej to jedyne źródło zezwalające na wejście. Pomogli ludzie wracający ze szlaku. Przy okazji dowiedziałem się, że droga przez poligon od ponad dwóch lat jest zamknięta. Przejeżdżałem tamtędy raptem parę dni przez zamknięciem.
To ostatni weekend, jak wojsko dopuszcza wstęp na teren rezerwatu. Potem trzeba będzie czekać rok. Ze względu na epidemię został wytyczony jednokierunkowy ruch na szlaku. Niestety poza jedną informacją przy parkingu nie było żadnych znaków na samym szlaku. Kiepska organizacja, ale ze znakami czy bez, ludzie mieliby to tak samo gdzieś, tak jak przepisy ruchu drogowego.
Przespacerowałem się przez rezerwat, zrobiłem mnóstwo zdjęć i ruszyłem do Obornik. Tam zaniepokoiła mnie chmura na horyzoncie. Gdy jechałem na południe, rozdzieliła się na dwie. Jedna poszła na Poznań, druga na Oborniki. Niestety byłem zbyt blisko Obornik, więc dopadł mnie deszcz. Całe szczęście nie byłem w centrum opadu, więc nie zmokłem mocno. Po kilku minutach miałem chmurę za plecami i mogłem podziwiać granatowe niebo. Temperatura spadła do 5 °C i zacząłem przemarzać w dłonie. Pewnie rękawice przemokły. Wytrwałem jednak do Poznania i zdążyłem wyschnąć zanim wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, terenowe, rowery / Trek

Miastoznawcza po Poznaniu

  30.52  01:24
Kolejny dzień bez planu. W sumie nie miałem większej ochoty wychodzić, ale że prognoza pogody na weekend nie zapowiada się dobrze, to szkoda było siedzieć. Było jeszcze cieplej niż wczoraj. Pojechałem na Luboń z myślą dotarcia na Dębiec. Nie miałem w głowie mapy i trafiłem do Muzeum Martyrologicznego. Tyle razy przejeżdżałem obok, a nawet nie wiedziałem, że jest tam kawał historii.
Dojechałem do Dębca, potem poznałem trochę nowych dróg na Wildzie. Ruszyłem ku zachodniemu klinowi zieleni, znów szukając nieznanych mi dróg, a następnie na Ławicę z zamysłem powrotu do domu, ale skręciłem w złą drogę i zamiast przez Skórzewo wróciłem przez Poznań. Szkoda, że nie ruszyłem gdzieś za miasto, bo powietrze było dzisiaj strasznie toksyczne.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / wielkopolskie, rowery / GT

Kategorie

Archiwum

Moje rowery