Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Na Kaszëbë

57.9203:55
Po weekendowych mikrowyprawach z Anią przyszła pora na dłuższy plan. Wszystko skrupulatnie zaplanowaliśmy i prawie (jak się później okazało) dopięliśmy na ostatni guzik, aby ograniczyć liczbę problemów na trasie. Za cel obraliśmy Kaszuby. Pogoda zapowiadała się bardzo dobra.
Rano stawiliśmy się na dworcu, by wsiąść do pociągu InterCity. Pierwsza niespodzianka to brak przedziału dla rowerów – trzeba było je umieścić w ostatnim wagonie. Już dawno tak nie podróżowałem. Po drobnym problemie z panem, który nie chciał nas wpuścić, bo ustawił na miejscu dla rowerów kamerę (interweniowała konduktorka) mogliśmy jechać do Piły. Tam kolejna niespodzianka: pociąg regionalny był opóźniony. Okazało się, że zderzył się z autem. Całe szczęście mógł jechać, choć bujało.
W końcu dotarliśmy na miejsce startu. Zaplanowaliśmy zacząć koło Człuchowa. Było jednocześnie wietrznie, pochmurno i słonecznie. Ruszyliśmy spokojnie, zaliczając kawałek polnej drogi, potem różnej jakości dróg dla rowerów, wliczając kawałek z niebezpiecznymi barierkami.
Zamek w Człuchowie już z daleka kusił swoją wysoką wieżą. Zatrzymaliśmy się pod nim i weszliśmy na sam szczyt. Widoki nie wyróżniały się niczym szczególnym. Bilet wstępu pozwalał na zwiedzenie również eksponatów muzealnych i dziedzińca zamku. Ograniczyliśmy się tylko do dziedzińca. Potem szybki objazd rynku zalanego betonem i ruszaliśmy dalej.
Droga do Chojnic wydała mi się znajoma. Tak, jechałem nią podczas zimowej wyprawy. Wtedy jeszcze nie było wszystkich dróg dla rowerów, chociaż przy Człuchowie nic się nie zmieniło – drogi dla kaskaderów stoją w najlepsze.
Chojnice miały dziwny układ dróg dla kaskaderów, ale doprowadziły nas one na rynek. Zrobiliśmy sobie krótki objazd, bo mamy w planach powrót do tego miasta, i zatrzymaliśmy się na obiedzie. Na przedmieściach chcieliśmy ominąć główną drogę, co odbiło się na wygodzie jazdy, gdy musieliśmy niepotrzebnie pokonać górkę i parę piaszczystych dróg. W Charzykowach już sobie odpuściliśmy objazdy. Tam rozpoczęła się Kaszubska Marszruta. Jest to sieć szlaków o utwardzonej nawierzchni, które biegną głównie wzdłuż dróg. Była kostka, był asfalt, ale najwięcej jechało się po szutrowej nawierzchni, więc mało przyjemna okolica dla szosowców – mijaliśmy dużo zakazów wjazdu rowerem.
Marszruta wiodła lasami. Nawet kawałek przebiegał przez Park Narodowy Bory Tucholskie. Ścieżka wyglądała pięknie w świetle słońca wędrującego nisko nad horyzontem. Do tego mijaliśmy mnóstwo wrzosów, przejechaliśmy przez intrygująco nazwaną miejscowość Małe Swornegacie. W końcu zjechaliśmy z mniej i bardziej wygodnych ścieżek na drogi lokalne, by dostać się do celu. Ten okazał się polem biwakowym pozbawionym jakichkolwiek udogodnień. Tuż obok znajdowało się kolejne pole namiotowe. Niestety zostało niedawno otwarte i było tak samo półdzikie, jak to spod Starego Sącza. Wyjątkowo były toalety, które zadecydowały o zmianie planu. Pierwszy raz w Polsce widziałem toaletę kompostową (wcześniej było to w Japonii). Rosa mocno uprzykrzała rozbijanie obozu.
Kategoria ze znajomymi, z sakwami, terenowe, Polska / pomorskie, pod namiotem, kraje / Polska, wyprawy / Kaszuby 2021, rowery / Fuji
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tajaj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

18:02 piątek, 21 stycznia 2022
Ja mam wręcz przeciwne odczucia. Co prawda, na początku czułem, że w niektórych taborach liczba miejsc dla rowerów zredukowała się, ale teraz częściej zdarzają się składy mogące pomieścić kilkanaście jednośladów. Chyba że jeżdżę tak popularnymi trasami, że stało się to standardem.
12:32 czwartek, 20 stycznia 2022
Wydaje mi się, że kolej jeszcze te 10-15 lat temu była bardziej przyjazna rowerzystom, pod tym względem, że w prawie każdym pociągu znalazło się miejsce dla roweru. W jednej z wcześniejszych wycieczek pisałeś z kolei, że to konuktor nie zgodził się na przewóz, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, gdy przykładowo miał bym skomunikowanie z innym składem.

Wycieczka bardzo ciekawa, a fotografie z trasy świetnie dobrane (ja zawsze mam z tym problem) :)
05:44 sobota, 11 września 2021
Te okolice nie są przyjazne kolarzom, ale sakwiarze – o ile nie będą się zapuszczać w lasy – odnajdą się :)
Dzięki, i tak wybrałem najlepsze ujęcia ;p
Ania zauważyła, że koleś mógł robić film na zlecenie PKP, bo poszedł do innego pociągu.
21:05 piątek, 10 września 2021
Dzięki za info - nigdy w Polsce nie ruszać w trasy oznaczone jako "rowerowe". Ale przecież ja to wiem, dlatego w nie nie ruszam :)

Fajna fotorelacja.

Jaki cel przyświecał kolesiowi z kamerką? Chociaż to zdradził?
Wybrakowana Trasa Pojezierzy Zachodnich
Podstępna marszruta

Kategorie

Archiwum

Moje rowery