Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Podstępna marszruta

67.9204:26
Poranek powitał nas zachmurzeniem i dużą rosą. Było chłodno, a słońce – po chwilowym przejaśnieniu – szybko schowało się za gęstymi chmurami. Do tego drogę na północ utrudniał wiatr. Nareszcie trafiliśmy na pierwsze kaszubskie chaty. Jedna nawet była w trakcie budowy i wyglądała nieswojo w kolorystyce świeżego drewna.
Rano zauważyłem niskie ciśnienie w kole roweru Ani. Po kilku kilometrach jazdy powietrze znów uciekło. Trzeba było się zatrzymać i rozwiązać problem. Z antyprzebiciowej opony wyciągnąłem drucik, który przebił dętkę. Było szkoda czasu na klejenie, więc założyliśmy nową dętkę, która też przyniosła nie lada kłopot. Wentyl był uszkodzony, więc okleiłem go taśmą i zabezpieczyłem nićmi, co pomogło, bo ciśnienie pozostało na swoim poziomie, ale myślę, że łatając starą dętkę, zaoszczędzilibyśmy więcej czasu.
Kaszubska Marszruta, którą jechaliśmy, była dzisiaj fatalna. Powstały cztery szlaki. Podążaliśmy po ostatnim, czarnym, który przebiegał po drogach lokalnych i leśnych. O ile asfalt był znośny, o tyle w lasach zdawało się, że więcej pchaliśmy rowery po piachach niż jechaliśmy. W końcu zeszliśmy ze szlaku, ale to niewiele dało, bo okoliczne drogi były rozjeżdżone i pełne sypkiego piasku. Przedostanie się po tych paru kilometrach zajęło strasznie dużo czasu.
Zatrzymaliśmy się na obiad w Swornegaciach. Robiło się późno, więc przeplanowaliśmy resztę drogi, minimalizując dystans po drogach terenowych. Zrezygnowaliśmy ze szlaku przez Park Narodowy Bory Tucholskie. I tak mijając wjazd na ten szlak, widzieliśmy fałdy piachu leżące na drodze. Z pewnością zaoszczędziliśmy sobie trudu i czasu.
Kontynuowaliśmy jazdę marszrutą i tym razem odcinki leśne były przyjaźniejsze. Zdarzyło się kilka razy ugrząźć, ale to było nic w porównaniu z wcześniejszą katorgą. Odwiedziliśmy pierwsze miejscowości z tablicami w dwóch językach: polskim i kaszubskim. Przejechaliśmy też przez olbrzymi obszar zdewastowany w 2017 roku przez nawałnicę. Pustynia rozciągała się niemal po horyzont.
W Rytlu zaczęło kropić. Całe szczęście niedługo. Słońce znikło za horyzontem, gdy dotarliśmy na pole namiotowe. Tym razem wszystko było na swoim miejscu. Mogliśmy się umyć, a nawet zaparzyć gorącej herbaty.
Kategoria ze znajomymi, z sakwami, terenowe, Polska / pomorskie, pod namiotem, kraje / Polska, wyprawy / Kaszuby 2021, rowery / Fuji
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa aswpe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

18:10 piątek, 21 stycznia 2022
Zależy, jak daleko chciałbyś jechać, bo trzy szlaki marszruty były całkiem przejezdne, nawet dla kolarzówki (i tak na drodze są zakazy wjazdu rowerem).
05:55 piątek, 21 stycznia 2022
Kilka lat temu planowałem wyjazd na zdjęcia kolejowe właśnie w okolice Rytla. Niedługo później przeszła wtedy nawałnica i pomysł wyjazdu zszedł a dalszy plan. Teraz widzę, że jak już bym się tam wybierał lepiej zabrać ze sobą rower górski.
07:33 poniedziałek, 13 września 2021
Ostatnie fotki są najtragiczniejsze. Paradoksalnie było dobre światło i wyszła ładna kompozycja, ale tam kiedyś były lasy po sam horyzont.
Ktoś chciał mieć chatę w tradycyjnej zabudowie. Za kilka lat drewno zmieni kolor i tylko plastikowe okna będą zdradzać wiek tego domu. Na Podhalu przecież dba się o domy, myjąc je, aby drewno zachowało swój surowy kolor. Tam to tak nie bije po oczach.
Z sakwami bywa inaczej. Ścieżka pozwala na więcej, zwłaszcza przy natężonym ruchu. No, chyba że ktoś nie lubi rowerzystów i buduje takie byle co.
21:08 niedziela, 12 września 2021
Podobają mi się szczególnie ostatnie fotki. Ładnie tam.

Chatki super, ale tę nową bym sobie odpuścił. Trochę jak współczesne zamki Gargamela :)

Raz jeszcze powtórzę - w Polsce od szlaków rowerowych jak najdalej. Lepiej kręcić po swojemu.
Na Kaszëbë
Gród Raciąż – awaryjna Tuchola – akwedukt Fojutowo

Kategorie

Archiwum

Moje rowery