Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Gród Raciąż – awaryjna Tuchola – akwedukt Fojutowo

67.2004:43
Chwilę popadało, gdy jedliśmy śniadanie. Było chłodniej niż wczoraj. Plan na dzisiaj to w dużej mierze bory tucholskie.
Drogę do Raciąża zablokował nam rozkopany most. Nie było możliwości nawet przejścia, więc musieliśmy znaleźć objazd. Dużo piachu, trochę leśnych dróg. Minęliśmy sporo wiatrołomów po nawałnicy z 2017 roku.
Gród Raciąż stał za znakiem zakazu wjazdu rowerem. Zostawiliśmy rowery na parkingu z nieoheblowanego drewna, które prawdopodobnie zostało pozyskane z drzew usuniętych po nawałnicy. W ogóle gród był przez tych parę lat zamknięty i ponowne otwarcie zostało zaplanowane na kilka dni po naszej wizycie, więc można powiedzieć, że zwiedzaliśmy plac budowy, ale zauważyłem brak tylko jednej tablicy informacyjnej, więc byli na finiszu. Poznaliśmy tam Szamana, mieszkańca pobliskiej wyspy, podobno największej w Polsce w całości będącej własnością prywatną. Poopowiadał nam trochę i udzielił lokalnych informacji.
Droga do Tucholi była chłodna i wietrzna – jechaliśmy pod wiatr. Momentami krajobrazy wydawały się znajome, ale może za dużo ich widziałem. W Tucholi zaczęliśmy zwiedzać rynek. Jadąc po równej drodze, usłyszałem trzask. Pękła szprycha w tylnym kole mojego roweru. Sobotnie popołudnie nie wróżyło dobrze. Dowiedzieliśmy się, że w mieście są tylko trzy serwisy rowerowe. Dwa pierwsze były już zamknięte. Dopiero Pan Stach, mieszczący się na przedmieściach, wybawił mnie z opresji. Sposób wymiany szprychy przyprawiał mnie o zawroty głowy, bo wszak rower kupiłem wiosną, ale metoda ostatecznie poskutkowała i nawet wziąłem kilka szprych w zapas, gdyby sytuacja powtórzyła się gdzieś w trasie. I tak mieliśmy mnóstwo szczęścia. Do tego mechanik chciał absurdalnie małe pieniądze za taką usługę. Człowiek o złotym sercu.
Zjedliśmy obiad i po raz kolejny okroiliśmy plany. Zamierzaliśmy zobaczyć wszystkie trzy wiadukty na Wielkim Kanale Brdy, ale zredukowaliśmy to do jednego, największego – w Fojutowie. Mniej dróg terenowych oznaczało mniej problemów, gdybyśmy trafili na grząskie piachy. Temperatura zaczęła spadać i nawet kilka razy pokropiło. Dojechaliśmy do Fojutowa, gdzie nie zastaliśmy nikogo. W sezonie pewnie jest tam tłoczno. Obeszliśmy teren, spacerując pod akweduktem i nad. W końcu zaczęło padać, wiec zebraliśmy się w dalszą drogę. To był właściwie koniec atrakcji, bo nieprognozowany deszcz nie opuszczał nas do końca. Nawet zaczął się nasilać. Zrobiło się ciemno, temperatura spadła do 10 °C. Wpadliśmy też na kilka piaszczystych dróg zanim znaleźliśmy się na miejscu. Niestety pole namiotowe było po sezonie, więc choć mieliśmy dostęp do toalet i wody, to nie udostępniono nam ciepłej wody. Jeden plus, że budynek miał zadaszenie, więc zamiast moknąć, rozbiliśmy się pod dachem.
Kategoria ze znajomymi, z sakwami, terenowe, Polska / pomorskie, Polska / kujawsko-pomorskie, pod namiotem, po zmroku i nocne, kraje / Polska, wyprawy / Kaszuby 2021, rowery / Fuji
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa brodk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

06:11 piątek, 21 stycznia 2022
Akwedukt w Fojutowie to chyba jedna z najsłynniejszych budowli hydrotechnicznych w Polsce.
Fotorelacja bardzo przyjemna dla oka ;)
22:17 wtorek, 14 września 2021
Szkoda, że nie robiłem więcej zdjęć, bo warsztat w środku też jest ładnie urządzony :)
22:06 wtorek, 14 września 2021
Pan Stach wygrywa za wszystko - serwis, ale nade wszystko za miejscówkę. Genialna :)
Podstępna marszruta
Rëbôczi

Kategorie

Archiwum

Moje rowery