Trwa ładowanie…
Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Kolej na rower

143.7806:54
Ledwo wróciłem z jednej wycieczki, a po krótkim śnie trzeba było wstawać na kolejny pociąg, żeby korzystać z ładnej pogody. Zaplanowałem przejechać drogę rowerową, którą odkryłem zaledwie 2 tygodnie temu. Niestety pokrycie siecią kolejową w Polsce jest strasznie ubogie, więc musiałem kombinować. Pociągiem dostałem się do Głogowa. Chciałem dalej, ale bardziej na zachód jeżdżą tylko pociągi towarowe, a droga przez Wrocław zabrałaby za dużo czasu.
Z Głogowa wyjechałem złą drogą, ale nie nadłożyłem dużego dystansu. Szybko pojawił się większy problem. Miało wiać z południowego-wschodu, a wiało z południowego-zachodu. Całą drogę na zachód miałem pod wiatr, co w połączeniu ze zmęczeniem po wczorajszym wypadzie, tworzyło smutny początek wyprawy.
Słoneczny poranek przyniósł parę ładnych widoków zamglonych dolin. Zatęskniłem za mieszkaniem w pobliżu gór. Przydałoby się w końcu przeprowadzić gdzieś bliżej i zebrać trochę wspomnień z południa kraju. Niedzielny poranek zaskakiwał również niewielkim ruchem na drogach. Chociaż stara droga krajowa wzdłuż S3 wyglądała prawie jak droga dla rowerów ze swoim brakiem ruchu.
Trafiłem na koszmarny bruk, który, wydawać by się mogło, nie miał końca. Im grubszy kamień, tym gorzej telepało. Dopiero po kilku kilometrach uwolniłem się z tego horroru. Potem dojechałem do Szprotawy i – po krótkim objeździe po mieście – ruszyłem na północ. W końcu z wiatrem. Mogłem odrobinę odpocząć. Z początku planowałem jechać przez Żagań, ale wiatr mnie odciągnął od tego pomysłu.
Punktualnie w południe dotarłem do granicy powiatu nowosolskiego, gdzie swój początek ma szlak Kolej na rower wybudowany na nasypie dawnej linii kolejowej. Nawierzchnia asfaltowa, w dużej mierze równa, tylko na skrzyżowaniach z drogami wstawili podłe szykany. Byłem świadkiem, jak dzieciaki nie zdążyły sprawnie przedostać się przez ulicę, przez co szalony kierowca otrąbił ich. Do sytuacji nie doszłoby, gdyby na drodze nie było przeszkód, a te barierki dodatkowo ograniczają widoczność.
Jechało się bardzo przyjemnie. Mimo rozpoczynającego się przedwiośnia, widoki były całkiem przyjemne. Zatrzymałem się na szybkie zwiedzanie Kożuchowa i wrzucenie czegoś na ząb, a potem w drogę. Zrobiło się gorąco. Na termometrze widziałem nawet 17 °C. Mimo że śnieg w większości stopniał, trafiło się kilka odcinków pokrytych lodem. Duży plus, że nie sypali solą, choć wjazd na lód pod złym kątem dla kilku osób skończył się glebą.
Dojechałem do Nowej Soli. Wygody się skończyły. Szlak przez miasto przebiega lokalnymi drogami dla kaskaderów. Są to jedne z najgorszych dróg, jakie widziałem w Polsce. Można powiedzieć, że są one solą w oku nowosolan. Przez brak oznaczeń pojechałem inną trasą niż zakładał szlak, ale nic nie straciłem, bo wszystkie tamtejsze drogi są tak samo niebezpieczne.
Wróciłem na wygodny szlak na nasypie kolejowym i po stu kilometrach od Głogowa dotarłem do celu założonego przed dwoma tygodniami – do mostu kolejowego w Stanach. Ludzi było absurdalnie dużo, niczym w Japonii. Cieszyłem się, że nie pojechałem tam w sezonie, bo pewnie nie zrobiłbym nawet jednego zdjęcia. Chociaż żałowałem, że nie wziąłem aparatu, bo widziałem tyle pięknych widoków, których po prostu nie dało się uchwycić telefonem. Aj, szkoda.
Dalej było coraz mniej ludzi. Słońce przeraźliwie świeciło w plecy i w lusterko. Dobrze, że jechałem na wschód i nie byłem oślepiany, bo jedna babcia prawie we mnie wjechała, tłumacząc się, że mnie nie zauważyła. Gdyby jechała za swoją koleżanką, to nie wjechałaby mi na czołówkę.
Dotarłem do końca powiatu i tym samym szlaku. Jaka szkoda, że nie biegnie do samego Wolsztyna. Mógłbym ten szlak nazwać odkryciem roku 2021, na wzór odkrycia z Puszczy Noteckiej. Do najbliższej cywilizacji prowadziła niestety piaszczysta droga przez las. Obawiałem się błota, ale nic takiego – nawet dało się jechać.
Dalej do Obry biegły szutrowe drogi dla rowerów. Zaniedbane, ale gdyby się nie kurzyły, to byłyby nawet 7/10. Do Wolsztyna dotarłem przed zachodem słońca – na 1,5 godziny przed pociągiem. Już nie miałem ochoty na dalsze wojaże, więc przeczekałem to w nowej poczekalni. Takiej wycieczki to nie pamiętam, żeby w dwie strony jechać pociągiem.

Kategoria kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, Polska / lubuskie, Polska / wielkopolskie, setki i więcej, po dawnej linii kolejowej, dojazd pociągiem, rowery / GT
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dziej
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

22:16 piątek, 26 lutego 2021
W Polsce powstaje coraz więcej takich tras. Green Velo w Warmińsko-Mazurskiem to kilkadziesiąt kilometrów takich dróg. Jechałem kiedyś z Pyrzyc do Mechowa, chociaż chyba wydłużyli ją do Kosina. Teraz jeszcze zauważyłem kolejną ze Szczawna koło Gryfina do Borzymia, gdzie się urywa i powraca w Małym Borzymiu, biegnąc aż do Swobnicy. Nazwali ją Blue Velo i podobno ma mieć nawet 1000 km. A z Trzcińska-Zdroju do granicy z Niemcami biegnie Trasa Pojezierzy Zachodnich. Choroba! Ale tego powstało. Przydałaby się baza szlaków rowerowych, bo czuję, że jest tak wiele do odkrycia.
16:09 piątek, 26 lutego 2021
Ta trasa po dawnym nasypie to jedno z głównych miejsc, które będę chciał odwiedzić, ten rok przez remonty nie zapowiada się u mnie wyjazdowo, ale może w przyszłym się uda. Droga w Nowej Jabłonie wygląda jak senny koszmar rowerzysty :)
21:24 czwartek, 25 lutego 2021
Zdarzyło mi się kilka razy trafić na takie drogi. Choć na Dolnym Śląsku bywa jeszcze gorzej, bo tam bruk potrafi być naprawdę gruby i telepie jeszcze gorzej niż w Lubuskiem.
Kurczę, teraz nie pamiętam. Na pewno wzdłuż tego asfaltowego odcinka za Obrą były zakazy, ale szutry przed Obrą... Nie jestem pewien. Wjechałem zupełnym przypadkiem na odcinek, który był dopiero w budowie, a gdy pojawił się znak właściwej drogi dla rowerów, nie zwróciłem uwagi na ulicę.
Oby więcej takich. W zeszłym roku się ograniczałem. W tym czuję niedosyt :)
21:28 środa, 24 lutego 2021
Lubuskie to jedna wielka zagadka. Piękne asfalty nagle zamieniają się w koszmarny bruk i nikt nic z tym od kilkudziesięciu lat nie robi. Piękne i zielone to województwo, ale za to właśnie ma u mnie minusa.

Mam nadzieję, że wzdłuż tej szutrowej śmieszki nie ma zakazu jazdy rowerem drogą?

Fajna wycieczka, fajny dystans :)
Piła III
Po Poznaniu, część 39

Kategorie

Archiwum

Moje rowery