Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

z sakwami

Dystans całkowity:60971.37 km (w terenie 3370.14 km; 5.53%)
Czas w ruchu:3580:12
Średnia prędkość:16.84 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:460934 m
Maks. tętno maksymalne:125 (63 %)
Maks. tętno średnie:158 (80 %)
Suma kalorii:60871 kcal
Liczba aktywności:704
Średnio na aktywność:86.61 km i 5h 07m
Więcej statystyk

Ohayō

  104.09  06:05
Dzień dobry. Japonia była zamknięta na turystykę przez niemal 3 lata. Gdy w październiku ogłosili otwarcie się, zacząłem myśleć o kolejnej podróży. Rozważałem wiosnę i jesień. Wypadło na wiosnę. Po wielu przygodach w końcu udało mi się po raz kolejny postawić koła na ziemi japońskiej. Tym razem na trzecim rowerze (wcześniej na kolarzówce i na trekkingu).
Miałem się rozpisywać, ale po prostu streszczę wszystko. Rano wyciągnąłem rower z pudła (zajęło mi to 1,5 godziny w porównaniu do 5 godzin, które spędziłem na przycięciu pudła, aby odpowiadało warunkom przewoźnika i skomplikowanym rozebraniu roweru, aby wcisnąć go w tak mały karton, czego i tak nie weryfikowali) i spróbowałem się wydostać z lotniska, co okazało się dużym wyzwaniem. Zwiedziłem lotnisko, znalazłem kilka kwiatów i po kilku nawrotach mogłem jechać dalej. Było sporo pagórków. Pierwszym celem była tajska świątynia, ale po dotarciu na miejsce okazało się, że stała w remoncie. Przynajmniej po ukończeniu odzyska swój blask.
Mijałem pola uprawne rozciągające się po horyzont. Rolnicy przygotowują je pod nawodnienie zanim zasadzą ryż, więc wkrótce widoki tarasów ryżowych będą atrakcyjniejsze.
Zacząłem mieć problem z indeksowaniem tylnej przerzutki i na podjeździe niemal wkręciłem ją w szprychy. Całe szczęście w porę się zorientowałem. Pewnie podczas transportu coś się uszkodziło, bo rower ogólnie wyglądał na sprawny po złożeniu.
Kolejne na liście było miasto Katori, gdzie w jednej z dzielnic została zachowana dawna architektura. Miejsce nazywane jako Małe Edo (z kolei Edo to dawna nazwa Tōkyō). Objeździłem, obszedłem i obfotografowałem je. Lubię takie widoki.
Ta część Japonii raczej nie jest zbyt turystyczna. Trudno tutaj o obcokrajowców, toteż mało tutaj znaków i napisów po angielsku. Na szczęście funkcja tłumaczenia tekstu ze zdjęcia jakoś działa. Na migi z mieszkańcami, którzy rzadko komunikują się po angielsku, też można się dogadać.
Trafiłem na pierwszą stację drogową Michi-no-Eki. Nie mieli stempli (zazwyczaj każda stacja ma swój unikalny stempel), ale to i dobrze, bo nie udało mi się znaleźć odpowiedniego notesu na dziennik. Zaraz obok biegła droga dla rowerów. Wybudowana na wale rzeki, prowadziła daleko ku ujściu. Jechało się super, choć brakowało widoków.
Odwiedziłem jeszcze kilka miast i w końcu znalazłem notes, który mi pasował. Niestety nastał zmierzch. Zachód nie był spektakularny, ale temperatura spadła. Jak przez cały dzień smażyłem się w 24 °C, że aż opaliłem sobie dłonie, to wieczorem spadło do przyjemnych 13 °C. Niestety całe szczęście z szybkiej jazdy wywrócił do góry nogami wiatr, który teraz wiał mi w twarz.
Dokąd dalej? Mam kilka tygodni, więc z pewnością zobaczę po raz czwarty kwitnienie wiśni w Japonii i odwiedzę miejsca, których nie widziałem podczas poprzednich eksploracji wysp.
Kategoria wyprawy / Japonia wiosną 2023, kraje / Japonia, Japonia / Chiba, za granicą, z sakwami, setki i więcej, rowery / Fuji, po zmroku i nocne

Przed wyprawą

  13.70  00:54
Przejażdżka po chłodnej Warszawie. Nie miałem ciepłych ubrań, więc krótko. Właściwa wyprawa za kilka dni. O obawach i problemach w kolejnym wpisie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / mazowieckie, rowery / Fuji, z sakwami

Ogród japoński we Wrocławiu

  10.98  00:45
Szkoda mi było dnia, a deszcz miał przyjść dopiero wieczorem. Pojechałem do wrocławskiego ogrodu japońskiego. Jesień we Wrocławiu pominęła część roślin. Również w ogrodzie – klony zrzuciły liście, ale miłorząb dopiero robił się żółty. Przespacerowałem się po alejkach, póki nie zaczęło kropić. Trochę wcześnie, więc chwilę pokręciłem się po Starym Mieście i pojechałem na dworzec.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, wyprawy / Jesienne góry 2022, z sakwami, rowery / Fuji

Wietrzna kotlina

  26.36  01:29
Wiało przeraźliwie, do tego prognoza pogody zapowiadała deszcze. Doczytałem też, że ogród japoński, który chciałem odwiedzić, był po sezonie. Uznałem, że zobaczyłem wystarczająco dużo polskiej złotej jesieni i ruszyłem z wiatrem do Kłodzka, by wsiąść do pociągu.
Jechałem po szlaku rowerowym, głównie lokalnymi drogami, aż pojawił się korek spowodowany powalonym drzewem. Na miejscu pracowali strażacy, ale nieznany był czas do udrożnienia ruchu. „Przeskoczyłem” przez Nysę Kłodzką i trochę lokalnymi, trochę polnymi drogami dostałem się do Kłodzka. Koszmarne miasto. Dziwnie zorganizowany ruch rowerowy, a do tego auta blokujące niemal każdy skrawek chodników i dróg dla rowerów. Tam łapówki są chyba codziennością, że panuje tam tak absurdalnie duży kult auta.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, wyprawy / Jesienne góry 2022, z sakwami, rowery / Fuji

Góry Stołowe

  58.21  03:42
Trzecia wizyta w Karłowie, bo do trzech razy sztuka. Był chłodny, ale słoneczny poranek, gdy ruszyłem szlakiem przez Szczeliniec Wielki. Słońce nie sprzyjało robieniu zdjęć, więc te zrobiłem tylko symbolicznie. Niezwykłe formacje skalne, po których prowadziły fantazyjne ścieżki dla osób bez lęków i o smukłej budowie ciała. Ciekawi mnie, jak wiele osób musiało zawracać na tym szlaku. Za to jakie widoki zastałem o poranku! Chmury po horyzont. Niczym z okna samolotu. Warto było wstać wcześniej.
Po spacerze ruszyłem w trasę. Zjechałem na szlak, który poleciał po niewygodnym terenie. Kusiły mnie Błędne Skały, ale uznałem, że wystarczy atrakcji i będę miał powód do powrotu w te strony. Zjechałem do Kudowy-Zdroju. Wybrałem to miasto ze względu na palmy w Parku Zdrojowym, które widziałem podczas ostatniej wizyty. Palmy znikły i nie było tam już tak atrakcyjnie, jak to zapamiętałem.
Planowałem ponownie przejechać Góry Bystrzyckie, ale chwilowo miałem dość gór. Ruszyłem po szlaku do Dusznik-Zdroju, po wzgórzu do Szczytnej i wzdłuż linii kolejowej do Polanicy-Zdroju. Stamtąd już prosto do Bystrzycy Kłodzkiej. Wieczorem zrobiło się chłodno.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, wyprawy / Jesienne góry 2022, z sakwami, rowery / Fuji

Wzdłuż kolei sowiogórskiej

  72.30  04:46
Chłodny, pochmurny dzień, choć słońce nawet wyjrzało na moment. Pojechałem dokończyć to, co mi przerwał wczorajszy deszcz. Najpierw Park Szwedzki z widokiem na Góry Wałbrzyskie, potem pojechałem szukać wjazdu na dawny nasyp kolejowy. Było to kłopotliwe, ale udało się. Nagrodą były widoki.
Dalsza droga to głównie jazda do celu. Na jednej tablicy wyczytałem, że linia kolejowa, wzdłuż której jechałem, to trasa kolei sowiogórskiej. Było sporo gór i znajomych widoków, kilka rynków miejskich, parę wiaduktów kolejowych, zamek, czerwony szlak rowerowy, a na końcu Radków. Tam zaczynał się podjazd z widokami. Połączenie polskiej złotej jesieni z niesamowitymi ostańcami. Na szczycie długiego podjazdu temperatura spadła poniżej 6 °C.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, wyprawy / Jesienne góry 2022, z sakwami, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji

Jesienne babie lato

  81.05  05:05
Kolano nie tylko stłukłem, ale też otarłem. Nie bolało bardziej niż wczoraj, więc kontynuowałem wyprawę. Nastał kolejny gorący, złoty dzień. Od wczoraj ściągałem z siebie mnóstwo pajęczyn i pająków. Babie lato powróciło.
Pojechałem prosto do Kowar, żeby wspiąć się na Przełęcz Kowarską. Otaczające mnie złoto spowalniało jazdę. Na górze zdecydowałem o uatrakcyjnieniu dnia i wspiąłem się na Przełęcz Okraj. Zajrzałem jeszcze na stronę czeską za widokami, zjadłem obiad w schronisku i pojechałem w dół. Chciałem wskoczyć na ER-2, ale zobaczyłem znak informujący o zamknięciu kilku szlaków. Zaskoczyło mnie, że Lasy Państwowe postawiły taką tablicę. I tak na dole wyjechałem w miejscu krzyżowania się szlaku, więc chyba wiele nie straciłem.
Pojechałem przez Chełmsko Śląskie i Mieroszów, aż za Wałbrzych. Ten ostatni przywitał mnie kosmicznymi krawężnikami. Mam nadzieję, że nie połamałem kół.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Czechy, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, wyprawy / Jesienne góry 2022, z sakwami, po zmroku i nocne, za granicą, rowery / Fuji

Park Norweski

  54.98  03:59
Było gorąco. Wczoraj jechałem w ciepłej bluzie, a dzisiaj nawet lekka bluza to było za dużo. Wydłużyłem plan dnia i ruszyłem do Borowego Jaru, który wczoraj przejechałem nocą. Dostrzeżona wtedy sylwetka mostu kolejowego przeważyła szalę.
Droga okazała się dużo bardziej niesamowita, niż moje wczorajsze wyobrażenia. Mnóstwo złota wokół, ścieżka położona na jakimś starym szlaku z mchem pokrywającym mury oporowe, szumiący Bóbr. Ładna okolica. Odcinku terenowego ER-6 już nie chciałem powtarzać. Ruszyłem do Cieplic. Tam przespacerowałem się po Parku Zdrojowym, potem jeszcze po Parku Norweskim. Wiatr strząsał żołędzie, ale też suche gałęzie, więc kask był przydatny.
Kolejnym punktem dnia był tunel w Piechowicach. Był wysoko, ale nie spodziewałem się, że dalsza droga będzie pięła się jeszcze wyżej. Ciężko się jechało. Nie z powodu stromizny, a kolorów otaczających drogę. Na górze jeszcze skusił mnie znak „Złoty Widok”. Kolejny kiepski pomysł, bo musiałem nieść rower, ale widoki to zrekompensowały.
Wróciłem do cywilizacji. Przynajmniej na chwilę, bo zaraz skusił mnie ER-2 przez Karkonoski Park Narodowy. Do Przesieki trasa była świetna. Tam za bardzo kombinowałem, żeby nie wytracić za dużo wysokości i wciągając rower po stromiźnie, poślizgnąłem się, tłukąc po raz trzeci w tym roku kolano. Żeby pecha nie było za mało, zaczęło kropić, a i zmierzchało.
Plan poprowadził mnie po singletracku. Rozpoczął się nieźle, ale wskakiwanie na skały z sakwami już nie było proste. MTB byłby zdecydowanie wygodniejszy. Zjechałem do Borowic, gdzie znów wykombinowałem skrót, który znów zmusił mnie do pchania roweru.
W końcu dojechałem do Karpacza. Rozważałem skoczyć pod Świątynię Wang, ale stłuczenie odzywało się, a ponieważ wszyscy oszczędzają na prądzie, to mogli wyłączyć iluminację, więc tylko zjechałem na dół do noclegu. Chciałem zatrzymać się bliżej Wałbrzycha, ale góry zabrały mi cały, złoty dzień.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, Polska / dolnośląskie, terenowe, wyprawy / Jesienne góry 2022, z sakwami, po zmroku i nocne, rowery / Fuji

ER-6 – wzdłuż Bobru

  79.23  05:27
Wczoraj dostałem się do Bolesławca. Nad ranem popadało, ale dzień zapowiadał się obiecująco. Ruszyłem na jesienną wyprawę po górach, którą planowałem wykonać w zeszłym roku, ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Najpierw chciałem zobaczyć bolesławiecki most kolejowy wykonany z piaskowca. Potem wjechałem na szlak ER-6, do którego dołączył szlak Łużyce – Bory. Trochę mnie zmartwiło, że było bardziej zielono niż w Poznaniu. Założyłem, że jesień będzie lepiej widoczna i teraz nie wiem, czy nie przesunąć wyprawy o kolejny tydzień. Ewentualnie rozważę przedłużenie urlopu, jeśli nie usatysfakcjonują mnie widoki.
We Lwówku Śląskim pokręciłem się po nieczynnej stacji kolejowej, trafiłem na szlaki ER-4 i ER-10, a gdy wyjeżdżałem z miasta, wpadłem na intrygujące schody. Doprowadziły mnie do Szwajcarii Lwóweckiej. Po spacerze zorientowałem się, że szlak biegł dalej po dawnej linii kolejowej. Przynajmniej przez chwilę, bo zaraz uciekał na drogę terenową. Gdyby nie to, że beznadziejny asfalt był niebezpieczny, to zmieniłbym plany i dojechał do końca trasy w Pławnej Górnej, ale jednak kontynuowałem po wygodniejszym ER-6. No dobra, po kilku kilometrach zatęskniłem za asfaltem. Dziury pod liśćmi, błoto i podjazdy nie szły w parze z przyjemnością.
Wygłodniały dojechałem do Wlenia. Jedyna restauracja znajdowała się wysoko na górze, a i to okazała się kawiarnią. Wszedłem jeszcze na wieżę z panoramą na zamgloną Kotlinę Jeleniogórską oraz niespodziewanym złotem na drzewach. Na północy było niemal zielono, ale na południu zrobiło się naprawdę jesiennie. Dalej ominąłem sporą część szlaku, żeby szybciej dotrzeć do kolejnej atrakcji. Na zaporze Pilchowice byłem 10 lat temu, ale wtedy nie wiedziałem o moście kolejowym. Chciałem go zobaczyć. Nawet słońce trochę podkreśliło złocenia na drzewach.
Wróciłem na szlak, by znów z niego zjechać. Wpadł mi do głowy plan. Chciałem zobaczyć Kapitański Mostek, formację skalną. Droga zmieniła się w ścieżkę rozwaloną przez gnojów na motorach. Im dalej w las, tym poziom trudności rósł. Dotarłem do ostatniej atrakcji zaplanowanej na dzisiaj, ale było za późno na zdjęcia. Ruszyłem dalej po pieszym szlaku, który dopiero pokazał kły. Rower z sakwami ciężko się nosi, a jeszcze gorszej się z nim upada. Na szczęście nie stoczyłem się do wody, a gdy dotarłem do ER-6, odetchnąłem z ulgą.
Na zaporze we Wrzeszczynie wyczytałem, że przejście jest zamykane w godzinach 8–15. Jak dobrze, że było późno. Kontynuowałem po szlaku, na którym trochę rzucało. Kamienie, korzenie i błoto. Trochę żałowałem, że było po zmroku, bo w świetle lampki widziałem trochę wysokich skał. Za Siedlęcinem zrobiło się asfaltowo, choć gruba warstwa mokrych liści trochę mnie niepokoiła. Dojechałem do Jeleniej Góry, gdzie mgły opadły od momentu, gdy je dojrzałem z wieży. Również już nie padało. Została tylko wysoka wilgotność, ale ta towarzyszyła mi od Wlenia.

Kategoria góry i dużo podjazdów, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / dolnośląskie, terenowe, z sakwami, wyprawy / Jesienne góry 2022, po dawnej linii kolejowej, rowery / Fuji

Tylko Konin

  98.73  05:41
Kolejny chłodny i pochmurny dzień. Znowu padało przez noc, ale powietrze zrobiło się bardziej przejrzyste niż wczoraj. Do tego wiał boczny wiatr, więc nie jechało się przyjemnie. Trasa mało ciekawa. W połowie rozpogodziło się i zaczęło być gorąco. Chciałem się dzisiaj znaleźć w Poznaniu, ale nie miałem ochoty na dystans 200 km. Pojechałem do Konina, gdzie wsiadłem w pociąg.
Kategoria kraje / Polska, Polska / kujawsko-pomorskie, wyprawy / Nad Wisłą 2022, z sakwami, dojazd pociągiem, po dawnej linii kolejowej, Polska / wielkopolskie, rowery / Fuji

Kategorie

Archiwum

Moje rowery