Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

rowery / Trek

Dystans całkowity:78545.87 km (w terenie 7597.59 km; 9.67%)
Czas w ruchu:3266:49
Średnia prędkość:18.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:456401 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:226193 kcal
Liczba aktywności:930
Średnio na aktywność:84.46 km i 4h 01m
Więcej statystyk

15 tys. w 2021

  35.25  01:40
Lało przez większość dnia. W końcu przestało i pojawiły się przejaśnienia. Wyszedłem na chwilę, żeby dokręcić do mojego rocznego rekordu 15 tys. km, który założyłem 4 miesiące temu. Wiało z zachodu, więc wymyśliłem, że powalczę trochę z bocznymi podmuchami na drodze do Wierzbicy, a potem pojadę z wiatrem do Rudy i wrócę lasami przez Chełmski Park Krajobrazowy. Nie zwróciłem uwagi, że zaczął zbliżać się zmierzch, a na drodze do Sawina miałem za plecami olbrzymią chmurę. Zrezygnowałem z dłuższego dystansu i w Sawinie pojechałem skrótem. Rekordowy kilometr i tak pokonałem na wjeździe do Sawina, więc tyle mi wystarczyło. Trochę wiało, widziałem parę białych kuprów uciekających przede mną i potem przeskakujących przez drogę, a śnieg z deszczem przyszedł godzinę po moim powrocie.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Pałac Łopuskich

  41.00  02:00
Prognoza pogody nie zachęcała, ale szkoda mi było soboty. Wyszedłem pokręcić się po okolicy przed deszczem. Zauważyłem na mapie pałac Łopuskich, więc chciałem rzucić na niego okiem. Pojechałem trochę na około przez Chełm. W Srebrzyszczu zaczęło kropić, więc szybko się zabrałem, ale ponieważ miałem drogę powrotną pod wiatr, to wybrałem nieco dłuższy odcinek, aby mieć więcej wiatru bocznego niż frontalnego.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Mleczna droga

  46.56  02:13
Za oknem było biało, więc późno zebrałem się. Mgła nie opadła ani trochę, a miejscami nawet wzmagała się. Chciałem odwiedzić Czahary, ale ruszyłem standardowo przez Chełmski Park Krajobrazowy. Wahałem się z wyborem drogi przez las, bo mimo odwilży, nadal mógł tam zalegać lód. Z pomocą przyszedł nowy asfalt z Rudy do Okszowa. Zrobili go tak dobrze, że nawet pojawiło się pobocze. Co prawda dystans całkowity wyszedł krótszy niż jakbym jechał lasami, ale jechało się dobrze. Przynajmniej nie było lodu.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Roztoczański Park Narodowy

  56.40  03:14
Przywitała mnie ujemna temperatura. Ruszyłem do kasy po bilet. Tam informacja, że punkt został przeniesiony. Dokąd? Trzeba się domyślić. Gdy znalazłem to miejsce, znowu informacja, że 2 dni w tygodniu nieczynne. Nie mogli od razu na tych tabliczkach przed wejściem do parku napisać, że bilety można kupić tylko od wtorku do soboty?
Zostawiłem rower na parkingu i ruszyłem szlakiem zielonym na Bukową Górę. Było trochę schodów, lód nie przeszkadzał mocno, ale zimowa panorama nie zachwycała tak mocno, jak letnia czy jesienna na tablicy informacyjnej. Dalej chciałem wrócić do Stawów Echo, ale wybrałem czerwony szlak. Ktoś go jednak źle narysował na mapie, bo na długim odcinku nie widziałem ani jednego znaku. Przynajmniej ciężko było się zgubić, idąc na wschód. Nad stawami przeszedłem szlakiem niebieskim z wczoraj i wróciłem po rower.
Przemarzłem, ale niemal wszystko było pozamykane. Całe szczęście był poniedziałek i mogłem wejść do supermarketu. Niczego ciepłego tam nie dostałem, ale mogłem się ogrzać. Potem wróciłem do planu i pojechałem po szlaku Green Velo w kierunku południowym. Droga była pokryta lodem. Jedynie skrawki pobocza nie zostały ujeżdżone, dzięki czemu śnieg stopniał, zostawiając bezpieczną drogę.
Kolejny etap to droga do Zwierzyńca, która była na mapach oznaczona jako malownicza. Zimą tak średnio, a może za bardzo odczuwałem zimno i nie zwracałem uwagi na krajobrazy. Zrezygnowałem z dalszego zwiedzania i pojechałem prosto do Zamościa. Tam znalazłem restaurację, w której się ogrzałem i zjadłem coś regionalnego. W tych okolicach lubią kaszę gryczaną, bo wczoraj jadłem kotlety, a dzisiaj gołąbki z tą kaszą.
Na koniec pojechałem na dworzec. Nie chciałem już walczyć z wiatrem z północy. Pociąg miał lekkie opóźnienie, ale obiad mnie rozgrzał na tyle, że wytrzymałem dodatkowe kilkadziesiąt minut na mrozie.

Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Zwierzyniec

  90.91  04:46
Planowałem powrócić do Zwierzyńca już rok temu. Od paru tygodni chodził za mną plan mikrowyprawy. Wypadło na dzisiaj. Miało wiać z północy, a wiało z zachodu. Temperatura też była inna niż prognozowana – przynajmniej na moją korzyść, bo oscylowała wokół 1 °C zamiast -1.
Pojechałem lokalnymi drogami do Rejowca, a potem wojewódzką do Krasnegostawu. Tam wjechałem na szlak Green Velo, omijając oczywiście bezmyślnie wyznaczone odcinki. Mijane widoki na Wieprz przypomniały mi o niezrealizowanej w całości wycieczce do Szczebrzeszyna. Szkoda, że mgła i brak zieleni nie dodawały tego uroku, który widziałem tamtego lata.
Temperatura zaczęła spadać poniżej zera, a zanim dotarłem do Zwierzyńca, zaczęło robić się ciemno. Mimo to pojechałem nad Stawy Echo i przespacerowałem się po szlaku, który doprowadził mnie do wyjścia z blokadą dla rowerów niemal jak na bramkach na stadionach. Słabe rozwiązanie. Pojechałem zostawić rower w pensjonacie, jednym z nielicznych czynnych, bo Zwierzyniec jest miastem sezonowym. Potem wybrałem się na spacer i odkrywanie kulinarnych bogactw Roztocza.

Kategoria kraje / Polska, mikrowyprawa, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Torfowisko Sobowice i Bagno Serebryskie

  44.34  02:38
Na dzisiaj zaplanowałem pojeździć po Chełmskim Parku Krajobrazowym. Najpierw jednak chciałem rzucić okiem na rezerwat, który parę dni temu wpadł mi w oko. Ruszyłem na południe.
Przyszły roztopy, więc nie jechało się najwygodniej. W lasach z drzew spadał mokry śnieg. Rezerwat Torfowisko Sobowice był zamarznięty. Na szlaku poza tropami zwierzyny był tylko ślad jednego rowerzysty. Z pewnością warto tam wrócić inną porą roku.
Pojechałem do Chełma, aby dostać się do kolejnego celu. Po drodze zrobiłem sobie na rozgrzewkę spacer z gorącą kawą, bo zmarzłem w ręce. Zaczął też padać deszcz. Na szczęście niewielki, ale możliwości robienia zdjęć zostały ograniczone.
Dojechałem do Bagna Serebryskiego. Nic się nie zmieniło od wiosny: platforma widokowa dalej niszczała, drogi były zalane, widoki żółte. Tylko na to ostatnie wpływ ma pora roku. No i zamarznięta woda przecinająca drogę była trochę groźna, bo omal nie ugrzązłem podczas przejeżdżania przez jeden taki ciek.
Wjechałem do lasów Chełmskiego Parku Narodowego. Drogi były wyślizgane. Miałem plan przejechać las wzdłuż, ale gdyby nie roztopy, to nawet tego krótkiego odcinka nie odważyłbym się pokonać. Do tego pojawiła się gęsta mgła. Szala się przeważyła i pojechałem prosto do domu. I tak łańcuch pewnie oberwał solidną dawką solanki.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Jak na łyżwach

  23.44  01:32
Wyskoczyłem na chwilę, żeby załatwić parę spraw. Trochę napadało śniegu i trzymał mróz (-5 °C). Dużo rozjeżdżonych dróg było pokrytych lodem. Zaryzykowałem i nie było najgorzej, tylko zacząłem odczuwać zimno w ręce. Pojechałem kupić rękawice narciarskie. Było o wiele lepiej, choć gdy dotarłem do centrum, znów przemarzałem. Nie mam pewności, czy zakup był opłacalny.
Droga powrotna pod wiatr. Do tego zapadł zmierzch, a temperatura spadła o kolejny stopień. Jechałem ostrożnie, ciesząc się, że nie wpadłem w żaden poślizg, aż nagle zaliczyłem glebę. Stłukłem sobie kolano tak boleśnie, że ledwo wróciłem do domu. Będzie mnie pewnie przez parę dni zniechęcać do wychodzenia z domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Powrót po białych drogach

  29.45  01:28
W prognozie pogody były opady śniegu z deszczem. Szkoda mi było niedzieli, więc mozolnie zebrałem się. Na tyle mozolnie, że zaczynało prószyć, gdy ruszałem. Mimo to pojechałem zgodnie z planem do Sawina. Wiatr zmienił się, bo zgodnie z prognozą miało wiać w plecy, a wiało w twarz. Myślałem o zawróceniu i jeździe w przeciwnym kierunku względem planu, rozważałem zmianę planu i jazdę do Wierzbicy, aby jechać z wiatrem, ale doczłapałem się do Sawina. Tam zastałem mokre drogi. Tak jakby sypnęli solą. Spróbowałem jechać zgodnie z pierwotnym planem – ku Chełmskiemu Parkowi Krajobrazowemu – jednak ulice były zbyt mokre i obawiałem się zniszczenia napędu. Wpadł mi do głowy trzeci plan, którego zwykle nie podjąłbym się: powrót po własnym śladzie. Drogi znów były pokryte śniegiem, tylko wiatr tak jakby zmienił się, więc wychodziło na to, że całą drogę miałem pod wiatr.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Kazimierz Dolny

  75.17  04:03
Nigdy nie byłem w Kazimierzu Dolnym, chociaż jest on tak blisko. Musiałem to zmienić. Wsiadłem w pociąg i znalazłem się w Puławach. Choć byłem tam wielokrotnie, to nigdy nie zwiedzałem miasta. Na początek pojechałem do Parku Czartoryskich, aby rzucić okiem na kilka zabytków. Potem do portu, skąd dostałem się na drogę dla rowerów wzdłuż wałów wiślanych. Nawierzchnia była okropnie nierówna, do tego wiało całą drogę w twarz.
Przedmieścia Kazimierza były pełne zabytkowej architektury. W centrum nie było inaczej. Przespacerowałem się chwilę i ruszyłem na poszukiwanie wąwozów. W pierwotnym planie miałem ich kilka, ale gonił mnie czas, więc ruszyłem do Korzeniowego Dołu. Przeszedłem nim na samą górę i pogoniłem dalej na wschód.
Skracałem sobie drogę maksymalnie, jak mogłem. Jechałem różnymi szlakami: żółtym, bursztynowym, niebieskim, czerwonym. Tylko ten ostatni był oznaczony na mapie OpenStreetMap, choć był to najnowszy szlak, oznaczony znakami R-4. Biegł z Kazimierza Dolnego do Lublina, ale prowadził zygzakiem. Nie był najlepszym wyborem na tak krótki dzień. Z chęcią wróciłbym do Kazimierza wiosną, aby dokończyć zwiedzanie. Wtedy też mógłbym pokonać cały ów szlak.
W Nałęczowie złapał mnie zmierzch, więc nie było już mowy o zwiedzaniu. Ruszyłem do Lublina. Trochę głównymi drogami, trochę szlakami, ale bez większych problemów dotarłem do centrum. Zrobiłem kilka zdjęć, wypiłem coś ciepłego, bo przemarzłem i ruszyłem na dworzec. Rozważałem powrót rowerem, ale termometr zaczął pokazywać ujemną temperaturę, co zacząłem odczuwać. Miałem szczęście złapać pociąg na kilka minut przed odjazdem.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Gwieździstą nocą

  23.38  01:07
Jest już ciemno, gdy kończę pracę. Nie mogłem usiedzieć i wyskoczyłem na chwilę. Ujemna temperatura nie cieszyła, bo nie zabrałem z Poznania moich rękawic narciarskich. Połowa drogi pod wiatr, ale nie czułem już rąk, więc zrezygnowałem z planu powrotu przez Chełm. Trochę obawiałem się jazdy przez las, ale akurat położyli tam nowy asfalt, więc obawy minęły. Jechało się bardzo wygodnie. Gwiazdy na czystym niebie były tak jasne, że aż się zdziwiłem.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery