Trwa ładowanie…
Trwa ładowanie…

Widzisz podstawowy wygląd strony. Wystąpił problem z serwerem plików. Napisz do mnie, gdyby problem występował zbyt długo.

Andrzej na rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

rowery / Trek

Dystans całkowity:78801.94 km (w terenie 7615.96 km; 9.66%)
Czas w ruchu:3278:21
Średnia prędkość:18.81 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:457369 m
Maks. tętno maksymalne:165 (84 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:226193 kcal
Liczba aktywności:935
Średnio na aktywność:84.28 km i 4h 00m
Więcej statystyk

Torfowisko Sobowice i Bagno Serebryskie

  44.34  02:38
Na dzisiaj zaplanowałem pojeździć po Chełmskim Parku Krajobrazowym. Najpierw jednak chciałem rzucić okiem na rezerwat, który parę dni temu wpadł mi w oko. Ruszyłem na południe.
Przyszły roztopy, więc nie jechało się najwygodniej. W lasach z drzew spadał mokry śnieg. Rezerwat Torfowisko Sobowice był zamarznięty. Na szlaku poza tropami zwierzyny był tylko ślad jednego rowerzysty. Z pewnością warto tam wrócić inną porą roku.
Pojechałem do Chełma, aby dostać się do kolejnego celu. Po drodze zrobiłem sobie na rozgrzewkę spacer z gorącą kawą, bo zmarzłem w ręce. Zaczął też padać deszcz. Na szczęście niewielki, ale możliwości robienia zdjęć zostały ograniczone.
Dojechałem do Bagna Serebryskiego. Nic się nie zmieniło od wiosny: platforma widokowa dalej niszczała, drogi były zalane, widoki żółte. Tylko na to ostatnie wpływ ma pora roku. No i zamarznięta woda przecinająca drogę była trochę groźna, bo omal nie ugrzązłem podczas przejeżdżania przez jeden taki ciek.
Wjechałem do lasów Chełmskiego Parku Narodowego. Drogi były wyślizgane. Miałem plan przejechać las wzdłuż, ale gdyby nie roztopy, to nawet tego krótkiego odcinka nie odważyłbym się pokonać. Do tego pojawiła się gęsta mgła. Szala się przeważyła i pojechałem prosto do domu. I tak łańcuch pewnie oberwał solidną dawką solanki.
Kategoria Chełmski Park Krajobrazowy, kraje / Polska, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Jak na łyżwach

  23.44  01:32
Wyskoczyłem na chwilę, żeby załatwić parę spraw. Trochę napadało śniegu i trzymał mróz (-5 °C). Dużo rozjeżdżonych dróg było pokrytych lodem. Zaryzykowałem i nie było najgorzej, tylko zacząłem odczuwać zimno w ręce. Pojechałem kupić rękawice narciarskie. Było o wiele lepiej, choć gdy dotarłem do centrum, znów przemarzałem. Nie mam pewności, czy zakup był opłacalny.
Droga powrotna pod wiatr. Do tego zapadł zmierzch, a temperatura spadła o kolejny stopień. Jechałem ostrożnie, ciesząc się, że nie wpadłem w żaden poślizg, aż nagle zaliczyłem glebę. Stłukłem sobie kolano tak boleśnie, że ledwo wróciłem do domu. Będzie mnie pewnie przez parę dni zniechęcać do wychodzenia z domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Powrót po białych drogach

  29.45  01:28
W prognozie pogody były opady śniegu z deszczem. Szkoda mi było niedzieli, więc mozolnie zebrałem się. Na tyle mozolnie, że zaczynało prószyć, gdy ruszałem. Mimo to pojechałem zgodnie z planem do Sawina. Wiatr zmienił się, bo zgodnie z prognozą miało wiać w plecy, a wiało w twarz. Myślałem o zawróceniu i jeździe w przeciwnym kierunku względem planu, rozważałem zmianę planu i jazdę do Wierzbicy, aby jechać z wiatrem, ale doczłapałem się do Sawina. Tam zastałem mokre drogi. Tak jakby sypnęli solą. Spróbowałem jechać zgodnie z pierwotnym planem – ku Chełmskiemu Parkowi Krajobrazowemu – jednak ulice były zbyt mokre i obawiałem się zniszczenia napędu. Wpadł mi do głowy trzeci plan, którego zwykle nie podjąłbym się: powrót po własnym śladzie. Drogi znów były pokryte śniegiem, tylko wiatr tak jakby zmienił się, więc wychodziło na to, że całą drogę miałem pod wiatr.
Kategoria kraje / Polska, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Kazimierz Dolny

  75.17  04:03
Nigdy nie byłem w Kazimierzu Dolnym, chociaż jest on tak blisko. Musiałem to zmienić. Wsiadłem w pociąg i znalazłem się w Puławach. Choć byłem tam wielokrotnie, to nigdy nie zwiedzałem miasta. Na początek pojechałem do Parku Czartoryskich, aby rzucić okiem na kilka zabytków. Potem do portu, skąd dostałem się na drogę dla rowerów wzdłuż wałów wiślanych. Nawierzchnia była okropnie nierówna, do tego wiało całą drogę w twarz.
Przedmieścia Kazimierza były pełne zabytkowej architektury. W centrum nie było inaczej. Przespacerowałem się chwilę i ruszyłem na poszukiwanie wąwozów. W pierwotnym planie miałem ich kilka, ale gonił mnie czas, więc ruszyłem do Korzeniowego Dołu. Przeszedłem nim na samą górę i pogoniłem dalej na wschód.
Skracałem sobie drogę maksymalnie, jak mogłem. Jechałem różnymi szlakami: żółtym, bursztynowym, niebieskim, czerwonym. Tylko ten ostatni był oznaczony na mapie OpenStreetMap, choć był to najnowszy szlak, oznaczony znakami R-4. Biegł z Kazimierza Dolnego do Lublina, ale prowadził zygzakiem. Nie był najlepszym wyborem na tak krótki dzień. Z chęcią wróciłbym do Kazimierza wiosną, aby dokończyć zwiedzanie. Wtedy też mógłbym pokonać cały ów szlak.
W Nałęczowie złapał mnie zmierzch, więc nie było już mowy o zwiedzaniu. Ruszyłem do Lublina. Trochę głównymi drogami, trochę szlakami, ale bez większych problemów dotarłem do centrum. Zrobiłem kilka zdjęć, wypiłem coś ciepłego, bo przemarzłem i ruszyłem na dworzec. Rozważałem powrót rowerem, ale termometr zaczął pokazywać ujemną temperaturę, co zacząłem odczuwać. Miałem szczęście złapać pociąg na kilka minut przed odjazdem.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Gwieździstą nocą

  23.38  01:07
Jest już ciemno, gdy kończę pracę. Nie mogłem usiedzieć i wyskoczyłem na chwilę. Ujemna temperatura nie cieszyła, bo nie zabrałem z Poznania moich rękawic narciarskich. Połowa drogi pod wiatr, ale nie czułem już rąk, więc zrezygnowałem z planu powrotu przez Chełm. Trochę obawiałem się jazdy przez las, ale akurat położyli tam nowy asfalt, więc obawy minęły. Jechało się bardzo wygodnie. Gwiazdy na czystym niebie były tak jasne, że aż się zdziwiłem.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Listopad 2021 (Trek)

  35.13 
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Trek

Ścieżki „Spławy” i „Dąb Dominik”

  95.54  04:35
Poranek był jeszcze chłodniejszy niż poprzednie, snuła się mgła, ale przynajmniej wiatr zmienił się o 180°, więc mój plan również się odwrócił.Chciałem wciągnąć do niego poranny pociąg, ale pojechałem prosto do Poleskiego Parku Narodowego. W dużej mierze po śladzie z wczoraj, ale ta niedogodność miała zostać wynagrodzona.
Temperatura kapkę podskoczyła, mgły też przepadły, a ja wjechałem na szlak z Lublina do Woli Uhruskiej, którego odcinkiem jechałem wiosną. Asfalt może i równy, ale porzygać się można od bezsensownych obniżeń na każdym wjeździe na posesję. Gdybym chciał takich wrażeń, to pojechałbym na pumptrack.
Zostawiłem rower na parkingu i ruszyłem na ścieżkę przyrodniczą „Spławy”, która wzięła swoją nazwę od bagna, przez które prowadzi. Początek był wąski i nawet ciekawy, ale potem, gdy ścieżka wbiegła przez bagno, oczarowała mnie. Widok był piękniejszy niż na ścieżce „Czahary”. Zdecydowałem, że chcę tam wrócić. Najchętniej wiosną, gdy bagno „ożyje” i zazieleni się. Dalej ścieżka biegła przez las. Biel brzóz świetnie kontrastowała z martwym podszyciem. Pobudzał wyobraźnię, jak to mogłoby wyglądać wiosną.
Dotarłem pod jezioro Łukie. Ścieżka, choć powinna być na tamtym odcinku dwukierunkowa, walczyła z otyłością wśród odwiedzających, a mijanie się w sezonie turystycznym musi wyglądać kuriozalnie, bo jest zakaz schodzenia z kładki. Samo jezioro było ciche i poza paroma łabędziami nie dawało oznak życia.
Końcówka szlaku to dawna droga do jeziora, nazywana też groblą dziedzica. O jego burzliwej historii można dowiedzieć się z tablic na szlaku. Szkoda jedynie, że szlak nie jest wizualnie oznaczony jako jednokierunkowy, bo poza mną był jeszcze jeden turysta, który szedł pod prąd. Jedynie drobna wzmianka w internecie mówi o kierunku ruchu.
Wróciłem do roweru. Po parku można się poruszać rowerem tylko po wyznaczonych szlakach i do kolejnej atrakcji chciałem dostać się na około po drogach publicznych, ale w terenie zobaczyłem znakowany rowerowy szlak niebieski, którego nie było na innych mapach, więc skróciłem sobie dystans, co było bardzo na plus. Inaczej prawdopodobnie nie zobaczyłbym nic, ale o tym za moment.
Wszedłem na ścieżkę przyrodniczą „Dąb Dominik”. Kładka była szersza niż na szlaku „Spławy”, ale dopiero po powrocie zorientowałem się, że tam też obowiązywał ruch jednokierunkowy bądź takowy był zalecany. Pewnie ze względu na osoby niepełnosprawne i wózki dziecięce, dla których pewien odcinek został przystosowany. Całe szczęście byłem tam sam.
Dotarłem do jeziora Moszne, którego panorama nie różniła się wiele od tej z poprzedniego jeziora, ale okolica już była interesująca: zarastające jezioro, bory bagienne, torfianki. Niestety nie widziałem żadnego żółwia błotnego, z którego słynie park, ale dostrzegłem dzięcioła czarnego.
Wielkim minusem listopada jest wilgoć. Wszystkie szlaki były mokre i śliskie. Nie zaliczyłem żadnego upadku, choć kilka razy mało brakowało. Niestety zbliżał się zmierzch i ostatnie zdjęcia wychodziły kiepskie, o ile jakiekolwiek udało się zrobić. Miałem bilet wstępu na wszystkie ścieżki w parku, a pozostały jeszcze dwie. Będą musiały poczekać na kolejną okazję. Nie wiem, czy w tym roku, bo pomysłów mam wciąż sporo, a nie powinienem jeździć ciągle w te same okolice.
Jako że wiało ze wschodu, to nie pozostało mi nic innego, jak ruszyć do Lublina. Po drodze dostrzegłem dwa łosie pasące się tuż przy drodze. Klępy bacznie mnie obserwowały, a po drugiej stronie drogi dostrzegłem tylko biały zad, pewnie samca. Nim dotarłem do drogi wojewódzkiej zaczęło padać. Deszcz z różną intensywnością i z paroma przerwami nie rozstawał się ze mną przez kilkadziesiąt kilometrów. Ostatecznie plan zmieniłem i dojechałem na dworzec w Świdniku, bo mogłem nie wyrobić się na pociąg w Lublinie. Poza jazdą na rowerze przeszedłem dzisiaj ponad 10 km, co jest u mnie rzadkością.
Kategoria dojazd pociągiem, kraje / Polska, po zmroku i nocne, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, terenowe, rowery / Trek

Listopadowe „Czahary”

  79.34  03:56
Nie dość, że było chłodniej niż wczoraj, to jeszcze wiało z zachodu. Postanowiłem właśnie w tamtym kierunku pojechać. Byłem wiosną w Poleskim Parku Narodowym, gdzie odkryłem przepiękną ścieżkę dydaktyczną „Czahary”. Postanowiłem tam wrócić późną jesienią.
Jechało się nie najgorzej. Gdzieniegdzie były kałuże po porannym deszczu. Najprzyjemniej zrobiło się, gdy miałem wiatr w plecy, choć wtedy zacząłem odczuwać zimno w palce. Spacer po ścieżce mi pomógł. Nie była ładniejsza niż wiosną, bo krajobrazy zastałem te same, choć bez kwitnących wierzb. Nawet więcej – wykarczowali większość z nich.
Opuściłem ścieżkę, pojechałem jeszcze przez Karczunek, gdzie była kolejna platforma widokowa i ruszyłem do Sawina. Rozważałem pojechać terenem przez Chełmski Park Krajobrazowy, ale obawiałem się błota oraz zmroku. Wiosną pracował tam ciężki sprzęt, więc nie chciałem wpakować się w jakieś bagno na rozwalonej drodze i pojechałem przez Krobonosz. Powiat mocno inwestuje w nowe drogi. Najdziwniejsze jest to, że wymienili dobry asfalt, a tam, gdzie inwestycja jest najpotrzebniejsza, nadal można wybić sobie zęby.
Kategoria kraje / Polska, Poleski Park Narodowy, Polska / lubelskie, Chełmski Park Krajobrazowy, rowery / Trek

Nocą po Chełmie

  28.62  01:21
Dla odmiany przeniosłem się na Lubelszczyznę. Trochę zimniej, zmierzch zapada szybciej, Trek odrobinę zardzewiał, ale przynajmniej nie będę się tutaj nudził. Objeździłem już trochę okolicy, widziałem parę nowości, a dzisiaj miałem coś do załatwienia w mieście i pojechałem mimo mokrych dróg po deszczowym popołudniu. Wreszcie skończyli remont krajówki. Na obwodnicę jeszcze miasto poczeka, ale już teraz Rejowiecka zyskała nowoczesne udogodnienia: ekrany, drogi o uspokojonym ruchu oraz parę śmieszek. Te ostatnie – pokryte na zmianę asfaltem i kostką – nie są najgorsze, choć na krawężnikach można stracić parę zębów. Przejechałem się po Starym Mieście i, jadąc jeszcze Lubelską, która również doczekała się remontu, wróciłem do domu.
Kategoria kraje / Polska, po zmroku i nocne, Polska / lubelskie, rowery / Trek

Maj 2021 (Trek)

  6.80 
Krótkie przejazdy.
Kategoria kraje / Polska, rowery / Trek

Kategorie

Archiwum

Moje rowery